Strony

piątek, 6 marca 2015

Rozdział VI

    Przebiegłam dzielącą mnie odległość od Andy’ego z prędkością światła. Byłam na niego wściekła. Nie po to nastawiałam wcześniej karku, żeby znowu go stracić, bo on miał chęć udzielenia się społecznie. Nie i jeszcze raz, nie.
Gniew mi pomógł. Przynajmniej ten jeden raz. Stanęłam pomiędzy Andrew, a Niną i odepchnęłam przyjaciela na bok. Nawet nie spojrzałam, co mu się stało.
Wygnaniec był silny. Wymierzył mi cios pięścią w brzuch. Wyjątkowo celny. Cofnęłam się dwa kroki do tyłu, zgięta w pół. Wzięłam głęboki oddech i ignorując ból, wyprostowałam się. Znowu zaatakowałam, a on odparował cios.
Nie pokonam go tak. Jestem za słaba z samym ostrzem.
- Andy, zjeżdżajcie stąd! – krzyknęłam, znowu uderzając Wygnańca. Kątem oka widziałam przyjaciela, który nie miał zamiaru się ruszyć. – Mówię serio, odjedź na bezpieczną odległość samochodem!
Podziałało. Chłopak podbiegł do auta i usiadł za kierownicą. Nina też gdzieś uciekła. Na całe szczęście.
Wygnaniec nie dawał za wygraną, a jego ciosy były coraz mocniejsze. Wzięłam mocny zamach i uderzyłam go rurką w brzuch, po czym szybko odskoczyłam. Nie zastanawiałam się, co z nim.
Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. Widziałam to, co zawsze. Jezioro, nad którego brzegiem stoję i bawię się Wodą. To zawsze pomagało. I wprawiało mnie w dobry nastrój.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą unaoczniony Żywioł. Teraz już nie ma szans.
Przez ten czas, który spędziłam w Domu Żywiołów, nauczyłam się wielu rzeczy na temat mojego daru. Na przykład tego, że Żywioł, którym pokieruję nie umysłem, ale własną siłą, wyrządzi większe zniszczenie. W tym wypadku, potrzebowałam tego.
Moja koordynacja ruchowa nie była perfekcyjna, ale byłam mistrzem wykopu z półobrotu. Wiedziałam, jak należy się ustawić, aby nie upaść. Jednak, zanim się tego nauczyłam, mój prawy bok był cały w siniakach i zadrapaniach. Mimo tego, osiągnęłam zamierzony cel. I byłam z tego dumna.
Ustawiłam się twardo na nogach i wykonałam zamach, uderzając stopą w magiczną kulę. Ta, pod wpływem uderzenia, poleciała prosto na Wygnańca, przygniatając go do ziemi. Chwilę potem rozpłynęła się.
Magia bywa ulotna.
Wróg nadal leżał, a ja nie traciłam czasu. Podbiegłam do niego i nachyliłam się, wbijając mu jednym, mocnym uderzeniem ostrze w serce.
Odwróciłam się, aby sprawdzić, jak radzą sobie pozostali. Damien, jak to Damien – nie potrzebował pomocy. Isabelle i Patric grali w jednej drużynie, co było z lekka dziwne, ale nie chciałam im przeszkadzać. Dogadywali się, a to już coś. Evelin i Jace również, na swój sposób, radzili dobie.
Rozejrzałam się jeszcze raz, aby do kogoś dołączyć. Do kogokolwiek i na coś się przydać. Gdzieś niedaleko ogrodzenia zobaczyłam, jak jakiś niewyraźny kształt wylądował bezwładnie na siatce. Burza blond włosów uświadomiła mi, że to Courtney. A gdzieś tam jest też Nina. I zaraz obie zginą.
Podbiegłam w stronę blondynki, która się nie ruszała. Cholera. Rzuciłam na nią okiem. Nie było dobrze, ale nie mogłam jej teraz pomóc. Obie słono byśmy za to zapłaciły. Dosłownie dwa metry od nas, szatynka odpychała ataki Wygnańca. Wróg stał do mnie tyłem, więc mnie nie widział. Spojrzenia moje i Niny się spotkały. Pokazałam jej, że ma być cicho i nadal odpychać ataki. Doskonale zrozumiała.
Zrobiłam dwa kroki do tyłu i znowu ruszyłam biegiem, prosto na Wygnańca. Krok przed nim, odbiłam się od ziemi i wskoczyłam mu na ramiona, uczepiając się go mocno, aby mnie nie zrzucił. Nie spodziewał się tego i oboje upadliśmy. Chwile szamotaliśmy się, walcząc o przewagę. Moim utrudnieniem, a zarazem zbawieniem było ostrze, które trzymałam w ręce. Odrobinę mi przeszkadzało, ale czekałam na moment, kiedy mogłam z niego zrobić pożytek.
Wygnaniec górował nade mną, uśmiechając się zwycięsko. Niedoczekanie jego. Zamyślił się na chwilę, zapewne zastanawiając się, na jaki sposób mnie zabić. Nie przewidział tylko, że ja też jestem żądna zemsty. Wykorzystałam tę jedną okazję i wbiłam mu rurkę w serce, a potem zrzuciłam go z siebie.
Wstałam z ziemi i otrzepałam spodnie z kurzu. Spojrzałam na Ninę, która stała kawałek dalej, patrząc na mnie z przerażeniem. No tak, zabiłam kogoś. Co z tego, że inaczej ten ktoś zabiłby ją. Zignorowałam jej wzrok i powiedziałam:
- Zabieraj Courtney do samochodu i z niego nie wychodźcie.
Dziewczyna pokiwała tępo głowom i zrobiła co jej kazałam.
Nie chciałam się nad nią rozczulać. Nade mną nikt nie płakał. Po prostu musiałam zrozumieć, jakimi zasadami rządzi się świat. Wszyscy zabijamy, aby przeżyć. Nie ważne czy chodzi o zwykłego człowieka, Wybrańca czy Wygnańca. Pod niektórymi względami te światy nie różniły się tak bardzo.
Zerknęłam, czy dziewczyny bezpiecznie dotarły do pojazdu, po czym podbiegłam w stronę Evelin i Jace’a. Kończmy tę zabawę.
Nie wiem, czy znałam tak dobrze moich przyjaciół czy może to była jakaś siła wyższa, ale porozumiewaliśmy się bez słów. Anioł, gdy tylko zauważył, że zmierzam w ich kierunku, wskoczył na Wygnańca, unieruchamiając go. Przyśpieszyłam i zamachnęłam się, wbijając mu moją broń w serce. Śmiertelną broń.
Widziałam wszystko, jak we mgle. Nagle przybiegło do nas jeszcze dwóch. Jace i Evelin szybko i skutecznie ich unieruchomili, a ja dwoma sprawnymi ruchami, zabiłam ich. Aniołowie stanęli, podpierając się na kolanach i ciężko dysząc. Ja zamknęłam oczy i skierowałam twarz ku niebu. Tak, to naprawdę najlepsza opcja możliwych, kiedy otaczają cię rasowi zabójcy.
- A masz, świrze!
Otworzyłam gwałtownie oczy i zobaczyłam Isabelle, która atakowała wroga Ogniem. Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc jej upór. Kawałek dalej, stał Damien, gotowy do ataku. To ostatni do pokonania.
- Wracajcie do samochodu. – zwróciłam się w stronę Evelin i Jace’a.
Chłopak spojrzał na mnie z miną, która sugerowała, że oni nigdzie nie idą. Wywróciłam oczami.
- Mówię poważnie. Zaraz wszystko skończymy.
Anioł nadal przyglądał mi się podejrzliwie, ale po krótkiej chwili wahania, złapał za łokieć swoją dziewczynę i szybko skierowali się w stronę samochodu, który stał już niedaleko. Nie miałam już siły kłócić się z Andy’m o to, że tutaj podjechał.
De Winter uporał się z ostatnim Wygnańcem i rozmawiał o czymś z Patrickiem. W moją stronę szła Bella z miną, która nie wyrażała nic dobrego.
- Ja nie wiem, co to było, ale to nie było fajne. Zbierzemy naganę tysiąclecia od Cecile. – powiedziała, stając naprzeciwko mnie.
- Ale to nie była nasza wina. – zaprzeczyłam.
Wampirzyca prychnęła.
- Kochany Damien tak nakręci, że końcowa wersja będzie znacząco różniła się od oryginału. Wyjdzie na to, że sami na siebie napuściliśmy Wygnańców, a twoja mama wybrała się do nich na podwieczorek.
Westchnęłam. Coś czułam, że ta misja skończy się dla nas gorzej, niż poprzednia.
- Angie, masz zamiar tutaj zostać? – krzyknął Mason.
Zerknęłam na niego i pokręciłam głową. Kątem oka widziałam, że Wampirzyca już chce się odezwać, ale pociągnęłam ją za ramię sprawiając, że ta syknęła z bólu.
- Jedziemy na sąd ostateczny. – przypomniałam. W zamian, dziewczyna obdarzyła mnie olbrzymim uśmiechem.
Podbiegłam do samochodu i wsiadłam do niego, zajmując miejsce koło kierowcy. Zapięłam pas i odwróciłam się do reszty.
Courtney leżała z tyłu, z głową na kolanach Niny. Bella usiadła koło Patrica, Jace cicho rozmawiał o czymś z Evelin, a Damien próbował wszystkimi rządzić. Zapomniał tylko, że to moi przyjaciele. I oni nie panują sami nad sobą, więc nikt inny też nie zacznie nimi rządzić.
- Jak Courtney? – zapytałam, przekrzykując wszystkich.
- Wyjdzie z tego. – odpowiedziała cierpko jej przyjaciółka.
Ja naprawdę rozumiem dużo. Nawet bardzo. Ale, do jasnej cholery, uratowałam jej życie. I życie jedynej bliskiej jej osoby. A ona nie robi mi teraz łaski, odpowiadając na moje pytania.
Spojrzałam na osoby, które siedziały naprzeciwko dziewczyn. Na czyichś kolanach leżał mężczyzna, na oko mogłabym mu dać czterdzieści lat. Mimo tego, z ranami na twarzy wyglądał na dużo starszego.
Uniosłam głowę i zerknęłam na kobietę, która szeptała coś do ledwo przytomnego faceta. Wyglądała dużo gorzej od niego, ale trzymała się lepiej. Była cała we krwi, a jej blond włosy były poplątane.
Nasze spojrzenia się spotkały. Miała znajome, błękitne oczy i delikatne rysy twarzy. Mimo że nie wyglądała teraz jak miss świata, była piękna. I była najbliższą mojemu sercu osobą. Była moją mamą.
- Mama – szepnęłam, czując w gardle nieznośną gulę.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie blado i nic nie odpowiedziała. Ale mi to wystarczyło. Była ze mną. Najważniejsze dla mnie osoby są bezpieczne. Na razie.
 ____________________________________________________________________________

Cześć. Nie będę biadolić nad treścią i jakością rozdziału, bo sami wiecie, że jest do dupy. 
Za to pomarudzę nad statystykami. Ja nie proszę o 943949399 komentarzy pod rozdziałem i 5939499393 milionów wyświetleń dziennie, nie. Tylko, że aktualne wyświetlenia nie są równomierne do komentarzy. Skoro wcześniej było po 20 komentarzy na rozdział to co dzieje się teraz? 
Odpowiedź nasuwa się sama, przynajmniej mi. Nie podoba Wam się kontynuacja. I rozumiem to. Naprawdę, wiem, że nieraz kontynuowanie czegoś na siłę nie jest dobre, dlatego podjęłam pewną decyzję. Mam jeszcze 3 rozdziały napisane i nie chciałabym, aby mój poświęcony czas poszedł w jakimś stopniu na marne. Opublikuję je (rutynowo, co dwa tygodnie) i poprzestanę na tym. 
Nie wiem czy usunę bloga, ale raczej nie, bo być może, kiedyś wrócę do tej historii. Ale to kiedyś. 
Weronika. 

20 komentarzy:

  1. CO?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Co ja zrobię bez Angie i Damiena? Mam tylko nadzieję że będą razem! Ale naprawdę nie chcę żebyś przestała pisać!!!!!!!! Ja tak uwielbiam twojego bloga!Tylko nie to!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem, opowiadanie jak zawsze świetne :) nie wiem czemu sądzisz, że opowiadania są słabej jakości, przynajmniej te ostatnie rozdziały, bo jak dla mnie są bardzo dobre, nie każdy ma taki talent do pisania opowiadań jak Ty :) , Jestem pewna , ze pomimo małej liczby komentarzy dużo ludzi to czyta , nie każdy musi przecież komentować , powinnaś pisać dalej bez względu na wszystko, bo jeżeli coś już się zaczyna, to trzeba dotrwać z tym do końca :* / Czekam na kolejne rozdziały jak i większość Twojego bloga :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!!
    Jestem tu nowa i przeczytałam wszystkie rozdziały,które są niesamowite!!!
    Rozdział jest super!!
    Niesamowita bitwa,jeśli można tak to nazwać(w pozytywnym słowa znaczeniu)
    Boskie normalnie!!
    Cieszę się,że Angie uratowała mamę i mam nadzieję,że dyrektorki będą zachwycone i nie dadzą im nagany.
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny :). Proszę nie kończ tego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem ci, że mam już dość czytania twoich notatek pod rozdziałem. W każdej tylko siebie krytykujesz. Co do rozdziału mi się podoba, ale wątpię czy obchodzi cie moje zdanie. Jak chcesz pisać tylko dla komentarzy i wyświetleń to tego nie rób, bo jak teraz mi się podoba to potem będzie coraz gorzej. Nie pisze tego dla siebie, bo ja wiem co myślę na temat tego rozdziału tylko dla CIEBIE, bo wiem że komentarze bardzo motywują, ale jak nie piszesz dla przyjemności tylko dla nich to zastanów się czy warto, bo ja i ty tracimy czas.
    Możesz odebrać ten komentarz jako hejt, ale to jest moje zdanie. Jeżeli czytasz komentarze, a nie patrzysz tylko na ich liczbę i długość, to mam nadzieję, że coś do ciebie dotarło.
    Pozdrawiam i życzę wytrwałości
    ~Asteria Delos
    Ps: PISZ DLA PRZYJEMNOŚCI, NIE Z PRZYMUSU!
    Powtórzę jeszcze mój komentarz z poprzedniej notatki: POZWÓL NAM OCENIAĆ CZY ROZDZIAŁ JEST DO DUPY CZY TEŻ WRWRĘCZ PRZECIWNIE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie obchodziło mnie Wasze zdanie, nie byłoby teraz dramy o komentarze.
      Cały czas pisałam i nadal piszę to opowiadanie dla przyjemności. Sęk tkwi w tym, że aby zajmować się przyjemnościami trzeba mieć na nie czas, a ja mam go bardzo mało, ze względu na obowiązki. Nie robię nikomu na złość, dodając rozdziały co dwa tygodnie, tylko najzwyczajniej w świecie nie mam czasu. Poświęcam większą cześć mojego, mocno ograniczonego, czasu wolnego na pisanie. I uwielbiam to robić, tylko gdybym pisała to tylko dla siebie, mogłabym siedzieć nad jednym rozdziałem pół roku, pisząc codziennie po jednej sylabie. Wniosek? Przymusowe są tylko terminy i gdybym miała taką możliwość, mogłabym dodawać rozdziały nawet kilka razy dziennie.
      To nie jest tak, że zależy mi tylko na komentarzach, wyświetleniach, obserwatorach i innych dziadostwach, tylko skoro ja dotrzymuje tych terminów, to dlaczego teraz jest problem z napisaniem i wyrażeniem swojego zdania na temat tego, na co poświęcam bardzo dużo czasu? Ja naprawdę nie proszę o ohy i ahy, bo już kilkanaście razy o tym mówiłam. Już nawet „;)” o czymś świadczy.
      Może i teraz wychodzę na egoistkę, dla której liczą się tylko statystyki, ale każdy lubi być w jakimś stopniu doceniany, prawda? Nie lubię mieszać życia prywatnego z blogiem, więc powiem tyle, że osoby o niskiej samoocenie bardzo krytycznie podchodzą do tego, co robią.
      Więc skoro już teraz wyszłam na tą złą, która nie cieszy się z tego, co ma, to dodam tylko, że komentarze pod tym rozdziałem pobiły jakiś rekord, bo nigdy tak szybko ich tyle nie było, a wszystko przez rozpieszczoną i rozwydrzoną autoreczkę :)))
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :) Weronika.
      No i przepraszam za wszystkie błędy, ale pisałam ten komentarz drugi raz, bo za pierwszym razem coś nacisnęłam i mnie wylogowało.

      Usuń
    2. Wcale nie jesteś rozwydrzoną autoreczką....ja tak nie uważam!

      Usuń
  6. Dziewczyno proszę Cię jako czytelnik nie patrz na ilość komentarzy pod rozdziałami. Mi osobiście kontynuacja Twojego opowiadania bardzo się podoba. Dwu tygodniowy odstęp pomiędzy rozdziałami cholernie mi się dłuży, ale i tak czekam na niego. Więc nie załamuj się, więcej wiary w siebie i swoją twórczość. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest wspaniały. Bitwa była tak wyrazista, że odczuwałam wszystko na sobie. Angie zaczęła stawać sie bardzo podobna do Damiena. Przhnajmnjej mi sie to tak zdaje. Ja mam nadzieję , ze nke przerwiesz opowiadania tylko przez jakieś swoje histerie. My wiemy lepiej jak piszesz i to my chyba mamy oceniać nie? Ty oceniając siebie jesteś bardzo krytyczna. Niewiele osób ma taki talent wiec go nie marnuj. Jak byśmy chcieli żebyś przestała pisać napisali byśmy ci. A ocenianie pozostaw nam. Nie wszyscy mają czas, żeby odpowiadać albo po prostu nie wiedzą co napisać. Jeszcze raz prosze nie przestawaj pisać i pozwól ze my zajmiemy sie ocenianiem
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział wyśmienity jeden z najlepszych w kontynuacji. Dlaczego Angie zaczęła tak krytycznie myśleć o Damienie, gdzie ich ta chemia, miłość, pragnienie, pożądanie? Mam nadzieje ze nie zakonczysz pisania i bedziesz kontynuować . Ja w życiu nie napisze czegoś takiego jak ty nie umiem po prostu. Ty tego nie zmarnuj i pozwól czytelnikom cieszyć się z czytania tej niesamowitej historii.

    Życzę weny i nie znezniechecaj sie.

    OdpowiedzUsuń
  9. cooo? nieee, nie kończ tego teraz... piszesz naprawdę świetnie i kontynuacja nie jest w niczym gorsza od wcześniejszych rozdziałów. Proszę, nie przestawaj pisać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie kącz pisania bardzo mi się podoba. Czekam na next :-D

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział cudowny jak zawsze! <3
    I nie kończ z pisaniem, bardzo mi się podoba kontunuacja!

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, ostatnio trafiłam na twojego bloga i jestem z tego potwornie zadowolona. Czytałam nlc i dzień, i w szkole i na lekcjach i kiedy miałam dostęp do wi fi. Ta historia jest po prostu boska. Kocham tego bloga. A ty jeszcze wszystko tak świetnie opisujesz. Mam nadzieje że nie przerwiesz tego bo wtedy wyślę Jacka Sparrowa na rozciachanie cię. Albo Krakena. Tak więc rozdziały są świetne, wcale nie piszesz beznadziejnie. Z psychologicznego punktu widzenia oceniasz sb bardzo krytycznie, bo nie wypada powiedzieć ze jest zajebisty. A wolisz usłyszeć ze jest wspaniwspaniały a nie dziadowy jak uważasz niż gdybys napisala ze jest swietny a ktos by ci odpowiedzial ze jest beznadziejny. Nie wiem czy ktokolwiek cokolwiel zrozumiał z mojego bełkotu, ale cóż zycie.
    Wracając do głównego tematu to Angie jest super dziweczyną i niech rozkocha sie a nowo a nie go tylko krytykuje. Musi roztopić jego lód a nie sama sie w niego zamieniać.

    Ps przepraszam ze tyke błędów ale pisze z telefonytelefonu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa x
      Co do psychologii...nie wiem, nie znam się na tym, ale kiedy mówię, że rozdział jest do bani czy coś w ten deseń, to naprawdę tak myślę :) I jakoś nie boję się krytyki, raczej na nią czekam, bo to daje mi do myślenia. I wtedy wiem, że muszę się bardziej starać.

      Usuń
  13. Hej :-)
    Twojego bloga poleciła mi przyjaciółka. Nie przeczytałam jeszcze go od początku bo czasu mi brakuje...ale w weekend zabiore się do tego :-) . Przeczytałam jedynie ostatni wpis RozdziałVI i muszę powiedzić, że mi się spodobało. A zwłaszcza Twój styl opisów i narracja pierwszoosobowa :-) uwielbiam ten rodzaj narracji. Gdy przeczytałam, że jest tam jakiś anioł wiedziałam jedno. Zakochałam sięw Twym opowiadaniu ;-) . Później, gdy dalej czytałam zobaczyłam imie Jace, Isabelle, która posługuje się ogniem naszło mnie pewne podejrzenie, więc zadaje Ci to pytanie. Czy Ty przypadkiem nie czytałaś Darów Anioła? Ja czytałam po kilka razy. Moje ulubione książeczki, ukochane...
    Zaciekawił mnie Twój pomysł. Tymbardziej, że czytałam nie pokolei i tylko ten ostatni rozdział i aż zachęcił mnie do przeczytania poprzednich. Chyba dziś zacznę jak już pójdę spać :-P . Mam nadzieję że nie zrezygnujesz z prowadzenia bloga :-)
    PS: Zapraszam do siebie na http://fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com/ :-)
    PMDIW życzę (Pozdrowienia Miłego Dzionka I Wenki)
    Nocna Łowczyni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam pierwszą część DA, ale za to uwielbiam "Diabelskie Maszyny"! W sumie to Jace'a wymyślała moja koleżanka, która miała wtedy wielkiego świra na punkcie tej serii, a Isabelle, bo cóż...nie chciałam Isabella czy coś w tym stylu :)

      Usuń
    2. Hehe ja również mam fizia napunkcie serii Casdandry i cały mój pokuj jest w runach xD . Pojawiają się one również w moim opo na blogu :-) . Isabelle rzeczywiście fajniejsze od Isabella :-D . Dalszych sukcesów w pisaniu ;-)
      PMDIW życzę
      Nocna Łowczyni

      Usuń
  14. Hej, właśnie przeczytałam Twoje opowiadanie i widzę, że Twój styl znacznie się poprawił w porównaniu do pierwszych rozdziałów (co nie znaczy, że tamte były złe, ale że się rozwijasz dzięki blogowaniu i nie powinnaś kończyć bloga). Poza tym urzekłaś mnie oryginalnym, wręcz profesjonalnym pomysłem na tą historię-jakbyś była pisarką. To opowiadanie ma potencjał, którego grzechem byłoby nie wykorzystać, szkoda by było tak po prostu uciąć te wszystkie wątki. Podsumowując-pisz dalej, nie tylko dla nas, ale też aby sie rozwijać. Nie zmarnuj takiego talentu! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. :))))))))))))))) Buźki na pocieszenie :)

    OdpowiedzUsuń