Pięć minut
później wyszyłyśmy z gabinetu pielęgniarki.
- Skąd wiedziałaś, że tu jestem?
– zapytała Isabelle, kiedy szłyśmy na stołówkę.
- Intuicja. – odparłam wymijająco.
Miałam jej powiedzieć, że jakiś
głos w mojej głowie kazał mi tam pójść? W najlepszym razie uznałaby mnie za
obłąkaną.
Weszłyśmy do
jadalni, w której panował taki sam harmider jak dziesięć minut temu.
- Znowu nadepnęłaś na odcisk
naszej królowej? – szepnęła Bella, kiedy mijałyśmy stolik Jessiki. Spojrzałam w
jej stronę. Gdyby można było zabijać wzrokiem, byłabym już martwa.
Randka z panem D. się nie udała skomentował Upierdliwiec.
Czy ja wyczułam w jego głosie
nutkę zadowolenia?
Odwróciłam się w stronę
Wampirzycy i wzruszyłam ramionami. Szybko podeszłyśmy do stolika i zajęłyśmy
swoje miejsca.
- Co ci się
stało? – spytał przerażony Jace, widząc dziewczynę.
- Obiad ją zaatakował. –
odpowiedziałam za nią.
- Upolowałaś tą pumę? – spytał z
niedowierzaniem chłopak. Bella pokiwała głową.
Wszyscy zamilkliśmy. Każdy we
własnym zakresie analizował zachowanie Wampirzycy i każdy miał własne zdanie na
ten temat. Ja byłam z niej dumna.
- Czemu de
Winter cały czas gapi się w naszą stronę? – zapytała podejrzliwie, mrużąc oczy
Jace wzruszył ramionami.
- Jak Angie wybiegła ze stołówki,
odszedł od Jessiki i cały czas patrzył się w tę stronę.
Serio? SERIO? S E R I O? Czy on
sobie pomyślał, że wybiegłam z JEGO powodu? O Boże, nie. To jakaś pomyłka.
Może też zmęczył się Jessiką i usiadł, a Aniołki wydały mu się ciekawym
obiektem obserwacji podsunął Upierdliwiec.
- Proszę o
uwagę. – usłyszałam głos madame Cecile, dobiegający ze środka jadalni.
Odwróciłam się na krześle, aby lepiej ją widzieć. – Dzisiaj zostaniecie dobrani
inaczej niż zwykle. – powiedziała i rzuciła okiem na wszystkich – Zostaniecie
podzieleni parami, chłopak i dziewczyna. Dobierzemy was gatunkowo, ale w żadnej
parze nie będzie dwóch takich samych Żywiołów.
- Tylko nie gry terenowe. –
szepnęła Evelin. Gry terenowe? Co? Obrzędy to jakieś zabawy na powietrzu?
- Csii – uciszyła ją Bella – Ty
masz szansę, że przydzielą cię do Jace’a, a ja znowu dostanę jakiegoś głąba.
- Isabelle, chcesz się z nami
czymś podzielić? – zagrzmiałam Przełożona
- Nie spodobałoby się pani, to co
powiedziałam do Evelin. – odparła hardo. Wszyscy spojrzeli się na Anielice, a
ta poczerwieniała.
- Niech pani kontynuuje. – dodałam
szybko, widząc speszoną koleżankę. Ta spojrzała się na mnie uważnie, a potem
wróciła do tłumaczenia nam zasad Obrzędu. Czy czegoś tam.
- W terenie będziecie musieli
chronić się wzajemnie, przed napotkanymi wrogami. Oczywiście, jest to tylko
trening i wasi napastnicy nie będą stanowić realnego zagrożenia. Jakieś
pytania?
- Czym mamy się bronić? – zapytał
Patric, a Cecile się uśmiechnęła
- Oczywiście, że Żywiołami.
Bam! I jak tu
ja mam kontrolować Wodę, kiedy mam nią kogoś grzmotnąć?
***
- Najpierw
zaczniemy od podzielenia Aniołów. – odezwała się pogodnie Selene i zaczęła
wyczytywać nazwiska. Nie słuchałam jej. Udawałam, że to co ona mówi mnie
interesuje, a tam naprawdę starałam się, aby się nie rozbeczeć. Znowu.
Wdech i wydech podpowiadał Upierdliwiec. No tak. Wdech. Wydech.
Wdech. Wydech. Wde…
- Evelin Clark i Jace Black. –
odczytała kobieta
- Farciarze. – mruknęła Isabelle,
kiedy wyczytana dwójka wstała i wyszła ze stołówki.
- Zawsze ich razem dobierają? – zapytałam
- Ehe. Jakieś ustawki między ich
rodzicami.
- Ustawki? – uniosłam brew
- No wiesz…ślub w przyszłości,
potomstwo i takie tam bajery.
Oh. Czyli to
nie był przypadek, że się poznali. Zaplanowanie małżeństwa własnych dzieci. To
chyba jednak dobrze, że mój ojciec się zmył. Już i tak zepsuł mi życie. Nie
potrzebowałam jeszcze idealnie dobranego męża.
- Czas na Wampiry.
Bella zacisnęła ręce w pięści.
Nie tylko ja jestem przeciwna tym grą w terenie.
Znowu się
wyłączyłam. Teraz moje myśli zajmowało pytanie: na kogo trafię? Kogo będę
musiała chronić? A kto będzie skazany na mnie?
- Isabelle Turner i Patric Mason.
– powiedziała Selene, a Isabelle wstała. Jej mina nie wróżyła nic dobrego.
- Jeżeli będę kogoś atakować, to
nie tych pseudo napastników. – warknęła i z dumą opuściła jadalnie, a ja
zostałam sama.
- A teraz pora
na Wybrańców. Jesteście podzieleni również gatunkami. Pół Wampiry osobno, Pół
Anioły także. – odezwała się Przełożona Aniołów.
Czyli nie pogryziecie się z Jessiką skomentował Upierliwiec.
Prawda. Ona jest słodkim Pół Aniołkiem, a ja jakąś krzyżówką Wampira i
człowieka.
Siedziałam jak
na szpilkach czekając na swój ,,przydział”. Kiedy coraz więcej osób opuszczało
stołówkę, mnie ogarniała coraz większa panika.
- Angelina Tamblyn i Damien de
Winter.
Cholera. Choleracholeracholera.
Za jakiego grzechy?
Podnieś szanowne cztery litery i wyjdź z tego pomieszczenia, zanim
uznają cię za niespełna rozumną skarciło mnie moje sumienie. Mam zagrać
wyniosłą Pół Wampirzycę? Okej. Żaden problem.
Wstałam z
krzesełka i ruszyłam przez jadalnię. Kiedy mijałam madame Cecile, zahaczyłam
nogą o krzesło i straciłam równowagę, a Damien mnie złapał.
- Dzięki – szepnęłam, nie patrząc
na niego. Nawet nie chciałam widzieć swojej twarzy w lustrze. Zapewne przybrała
odcień dorodnego pomidora.
Szybko
przeszłam obok Selene i wyszłam ze stołówki.
Jesteś bardzo wyniosła zakpił Upierdliwiec.
Tak, bardzo. Jeżeli kiedyś jakieś
wampirze dziecko będzie potrzebować klauna na swoje urodzinowe przyjęcie, mam
wręcz idealne kwalifikacje do tejże roli.
***
- Z kim jesteś
w parze? – zapytała Bella, kiedy do niej podeszłam. Siedziała na schodach, a
nasze Aniołki opierały się o ścianę, dyskretnie trzymając się za ręce.
- Z Damienem. – odparłam
niechętnie.
Wampirzyca wygięła twarz w
grymasie, a Jace i Evelin przyglądali się mi w milczeniu.
- Zbiórka, moi
kochani. – odezwała się Cecile, wkładając na siebie zielony, zamszowy płaszcz.
Podałam rękę Isabelle i
podciągnęłam ją do góry.
- Więc to teraz zginie. –
mruknęła, schodząc ze schodów. No tak, Patric.
- Oszczędź go. – poprosiłam
szeptem
Dziewczyna przyjrzała mi się
badawczo. Westchnęła i rzuciła krótkie: ,,dobra”.
Wyszliśmy na
dziedziniec, gdzie czekał na nas autokar.
Autokar? Sądziłem, że poszybujecie po niebie zadrwił Upierdliwiec.
Jestem
człowiekiem, nie samolotem.
-
No, ruchy! Szybciutko wsiadajcie do autokaru! – krzyknęła Cecile, a ja
odniosłam wrażenie, że skierowała te słowa do mnie.
No, co ty? Przecież wszyscy stoją na środku
dziedzińca i rozmawiają z samymi sobą skomentowało sumienie.
Podbiegłam
do Cecile i bez patrzenia jej w oczy, weszłam do środka pojazdu.
Stanęłam
obok kierowcy i rozejrzałam się za wolnym miejscem. Przy okazji obeznałam się
też, kto z kim siedzi i jakoś mnie to specjalnie nie zaskoczyło.
To było jak w
każdej szkole: mięśniaki siedzieli we własnym gronie, typowe plotkary zajmowały
kilka siedzeń obok siebie, a taki wyrzutek jak ja, był skazany na innego
wyrzutka. Nic nowego.
No, dobra.
Jedynym zaskoczeniem był fakt, że obok Damiena siedziała Jessika. Właściwie to,
była przyklejona się do jego ramienia. Zamrugałam dwa razy i znowu zaczęłam się
rozglądać.
Wreszcie,
zobaczyłam wolne dwa miejsca, na końcu autokaru. Jedno, obok chłopaka, który wychylał
się ze swojego siedzenia i napastował swoją gadką jakąś dziewczynę, siedzącą
przed nim.
Biedaczka także
siedziała sama. Miała znudzony wyraz twarzy i wyglądała przez okno. Podeszłam
bliżej i rozpoznałam obie postacie.
Znudzoną,
a właściwie zirytowaną, dziewczyną była Bella, a chłopakiem, który coś do niej
gadał, był Patric.
-
Wolne? – zapytałam Wampirzycę, która odwróciła się w moją stronę z
nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Jasne! Siadaj,
An. – odpowiedział za nią chłopak. – Już nie mam z kim gadać, bo Pani
Humorzasta ma humorki.
- Bądź tak miły
i w końcu się zamknij. – syknęła dziewczyna, odwracając się w jego stronę.
- Widzisz? –
odezwał się zrozpaczonym głosem – Mówiłem, że ma humorki.
Przygryzłam
wargę, aby się nie roześmiać. Tych dwoje, na swoje irytujące sposoby bycia,
byli…słodcy.
To nie była
słodkość typu ukradkowe spojrzenia, lub potajemne schadzki. To była słodkość
ukazywana przez zaczepki i docinki.
Od nienawiści do miłości jest tylko jeden
krok odezwał się Upierdliwiec.
Usiadłam
wygodnie w fotelu, kiedy autokar ruszył.
- Dokąd
jedziemy? – zapytałam w przestrzeń.
- Chyba nad
jezioro. – odpowiedział zamyślony Patric.
- Oby był sztorm
– mruknęła Isabelle – Mogłabym wytłumaczyć jego śmierć, niebezpiecznymi wodami
jeziora. Biedny chłopczyna wpadł do wody i groźne fale zmyły go z powierzchni ziemi
w nieznaną otchłań. – dodała dramatycznie.
- O, w mordkę!
Zapomniałem mojej ochronnej zbroi na wściekłe Wampirzyce! – krzyknął chłopak w
odpowiedzi, a kilka osób odwróciło się w jego stronę.
- Mózgu też zapomniałeś.
– skomentowała gorzko, a ja się zaśmiałam.
Na
chwile wszyscy się uciszyliśmy. Wampirzyca zagłębiła się w podziwianie widoków
za oknem, a ja usiadłam bokiem, tak aby widzieć ją i Patricka.
Chłopak rzucał
ukradkowe w stronę dziewczyny, po czym się odezwał.
- Dzisiaj skopię
de Winterowi tyłek.
Bella prychnęła
i odwróciła się w jego stronę.
- Halo! –
klasnęła mu przed oczami – Ziemia do pijawki! Nie żyjemy w Nibylandii, tutaj
twoje wybujałe fantazje się nie spełnią.
Znowu odwróciła
się w stronę okna. Oparła czoło o szybę i cicho westchnęła.
- Ale jestem z
tobą w parze. – odezwał się cicho
- Powiedziałam,
że marzenia się nie spełniają. Koszmary jak najbardziej. – odparła, nie patrząc
w jego stronę.
Patric
już się nie odezwał. Oparł się o oparcie siedzenia i gapił w przestrzeń.
Złamane serce boli bardziej, niż złamane
kości dodało sumienie. Chyba coś o tym wiem.
***
Po
15 minutach jazdy, dojechaliśmy na miejsce. Poczekałam, aż wszyscy opuszczą
pojazd, po czym sama skierowałam się do drzwi.
Wychodząc
z autokaru, otulił mnie chłodny wiatr i…cichy szum wody. Nie zdążyłam nawet
wpaść w panikę, gdy ktoś z tyłu złapał mnie za ramiona i szepnął:
- Bądź spokojna.
Przeklęty
Damien! Czy on myśli, że rzucę się do stóp Cecile z płaczem? Ups, nie. Mało
tego, mogę doskonale udać, że spływa to po mnie jak po kaczce.
Doskonale? Skomentował Upierdliwiec, a
ja oczami wyobraźni widziałam jego drwiącą twarz.
Tak, doskonale
mogę to udać.
Uśmiechnęłam
się promiennie i podeszłam do przyjaciół, którzy stali z boku grupy.
- Co będziemy
robić? – zapytałam, stając obok naburmuszonej Isabelle.
- Zaraz się dowiemy. – odparł
Jace i głową skinął w stronę Cecile, która próbowała uciszyć grupę piszczących
dziewczyn.
Pod tym względem, Dom Żywiołów
wyglądał jak normalna szkoła. A przynajmniej sprawiał takie pozory.
- Zasady są
proste – odezwała się Przełożona, kiedy wszyscy ucichli – Co 10 minut
wypuszczamy jedną parę nad jezioro, a waszym zadaniem jest obejście go dookoła
i pokonanie wszystkich przeszkód. Może się zdarzyć, że będziecie musieli walczyć
przeciwko własnym kolegom. Jakieś pytania?
Nikt się nie
odezwał, więc madame Cecile kontynuowała
- Na pierwszy ogień pójdą
Angelina i Damien.
Udaj omdlenie podpowiedziało szybko sumienie, kiedy wszyscy
odwrócili się w moją stronę. Przez jakiś ułamek sekundy byłam skłonna
skorzystać z jego rady.
- Rusz się, bo stoisz tu, jak
jakiś kołek – syknęła Bella i popchnęła mnie delikatnie.
Podeszłam do
Przełożonej i Damiena.
- Idziecie na wschód. – szepnęła
i uśmiechnęła się do nas.
Odwzajemniłam
uśmiech i z ociąganiem poszłam za chłopakiem, który już stał po drugiej stronie
ulicy. Ulicy, która oddzielała mnie od jeziora.
Już stąd je
widziałam. Ogromne, otoczone gęsto porośniętą trawą. Słońce odbijające się w gładkiej
tafli wody. Było doskonałe.
Otrząśnij się,
Angie.
Bez rozglądania
się na boki, przebiegłam przez jezdnie. Stanęłam przed Damienem i spojrzałam mu
w oczy.
Jego twarz, jak
zwykle, nie wyrażała żadnych emocji.
- Chodźmy – powiedział i ruszył
na wschód, jak kazała nam Cecile.
Czemu nie
wzięłam sobie słuchawek? Już czuję w kościach, że ten obchód będzie nieznośny.
I cichy.
***
Maszerowaliśmy
przez jakieś zarośla w kompletnej ciszy, a wody dalej nie było widać.
- Na pewno dobrze idziemy? –
spytałam, schylając się pod wystającą gałęzią jakiegoś drzewa.
Chłopak kiwnął głową
- Nie możemy podejść zbyt blisko
jeziora – wyjaśnił, a ja doskonale wiedziałam o co mu chodziło.
Innymi słowy, nie chciał, abyś kogoś
podtopiła dodał Upierdliwiec, a ja miałam wielką ochotę wywrócić oczami.
- Jutro jest dzień odwiedzin. –
powiedział
Odsunęłam gałąź, aby przejść
dalej i spytałam, marszcząc w konsternacji brwi
- Dzień odwiedzin?
- Rodzice przyjeżdżają i możesz z
nimi spędzić czas. – objaśnił, a ja znowu zrozumiałam, co miał na myśli.
Dalej znowu
szliśmy w milczeniu. Nie powiedziałabym, że był to łatwy marsz. Co chwile
zaczepiałam ciuchami o jakieś gałęzie lub potykałam się o wystające korzenie i
kamienie.
- Czy naprawdę
musimy iść tym torem przeszkód? – spytałam, kiedy po raz setny tego dnia,
potknęłam się, wpadając na chłopaka. Jednak ten, po raz pierwszy, stracił
równowagę i oboje wylądowaliśmy na miękkiej trawie. Jednak ta trwa rytmicznie
się poruszała, jakby…emmm…żyła? Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że leżę
na Damienie i wtulam twarz w jego tors.
O kurczaczki.
Podniosłam
wzrok na twarz chłopaka. Uśmiechał się, a ja spaliłam raka.
- Przepraszam – szepnęłam
speszona i z gracją migrującej kaczki, wstałam. Strząsnęłam z bluzki jakieś
paprochy i spojrzałam na Damiena, który był już na nogach.
- Chodźmy. – powiedział zamyślony
i ruszył przodem, a ja za nim.
***
Tym razem
szliśmy przez mniejsze chaszcze. Z jednej strony cieszyłam się z tego, bo było
mniejsze prawdopodobieństwo, że zrobię z siebie idiotkę. Jednak z drugiej, to
mogło oznaczać, że zaraz będziemy się pojedynkować.
Nie odzywaliśmy
się z Damienem. To był taki niepisany układ: on nas prowadził i pilnował, aby
nikt nas nie zaatakował, a ja starałam nie rzucać się w oczy.
Poruszaliśmy
się względnie szybko…jak na mnie. Nawet nie zauważyłam, gdy przeszliśmy już
połowę trasy. Może dlatego, że jedyną przeszkodą była wyboista droga?
- Staraj się
iść w miarę cicho. – powiedział chłopak, kiedy kolejny raz z rzędu nadepnęłam
na suchą gałązkę.
Najlepiej to wyczaruj sobie skrzydełka i pofruń odciął się
Upierdliwiec, a ja pożałowałam, że Damien nie może go usłyszeć.
Posłuchałam go
i starałam się zachowywać najciszej jak umiałam, chociaż dalej miałam wrażenie,
że mój chód przypomina marsz stada słoni.
- Schowaj się! – syknął,
gwałtownie się zatrzymując.
Zanim
przyswoiłam sobie, co on do mnie powiedział, przed nami stanęli…Bella i Patric.
Cholera. Dlaczego na kilkanaście par, musieliśmy trafić akurat na nich?
- Mówiłem, że skopię
mu dzisiaj tyłek? – zapytał Wampir, odwracając się w stronę Isabelle, która
stała za nim.
- Jesteś idiotą. – odpowiedziała
tylko i spojrzała na mnie. Pokiwała w rezygnacji głową i stanęła obok swojego
partnera.
- Szykuje się wojna tytanów –
powiedział Patric z drwiącym uśmiechem.
- Kogo nazywasz tytanem? – spytała,
coraz bardziej zdenerwowana Wampirzyca.
Chłopak skarcił ją wzrokiem.
- Może po prostu podajmy sobie
ręce i każdy pójdzie w swoją stronę, bez rozlewu krwi? – zasugerowałam
Bella posłała mi spojrzenie,
sugerujące, że chciałaby, żeby tak się stało, a potem się odezwała:
- Nie możemy. Cecile się o tym
dowie i będziemy mieć kłopoty.
- Więc załatwimy to tak, jak
trzeba – odparł Patric, po czym unaocznił Żywioł.
Czy spodziewałam się, że zostanę
zaatakowana własnym Żywiołem? Nie.
Czy oberwałam Wodą? Nie, bo Damien
w ostatniej chwili pchnął mnie na ziemie.
- Załatw Angie, ja zajmę się de
Winterem! – krzyknął chłopak do Wampirzycy i ruszył do ataku.
- Masz nierówno pod sufitem,
pijawko! – odkrzyknęła Bella i podała mi rękę.
- Co robimy? – spytałam,
poprawiając koszulkę.
- Musisz mnie pobić. –
odpowiedziała spokojnie, jakby mówiła o najzwyklejszej rzeczy na świecie.
Może dla niej spuszczenie komuś manta to całkiem naturalna sprawa, tak
jak…robienie naleśników? Zasugerowało moje sumienie. Może…
- Ty zwariowałaś! – krzyknęłam,
wyrzucając ręce w powietrze. Nie miałam najmniejszej ochoty podbijać oka
przyjaciółce.
- Nie myśl sobie, że lubię, kiedy
ktoś spuszcza mi łomot. Takie są reguły. – odparła
- Ah, tak? – spytałam, zakładając
ręce na piersi – Więc ty sobie nie myśl, że lubię kiedy ktoś się nade mną
lituje.
Dziewczyna się
uśmiechnęła.
- En garde! – krzyknęła, kierując rękę w moją stronę,
jakby trzymała szpadę. Wybuchłam śmiechem.
Nie chciałam pierwsza zaatakować, ale gdy
zobaczyłam jak Isabelle unaocznia Ogień, coś we mnie drgnęło. Po prostu
zamknęłam oczy, a ja poczułam się jakby Woda wypłynęła z jeziora i podpłynęła
do mnie. Od razu poczułam się lepiej. Jeżeli jest coś, co zawsze poprawia mi
nastrój to Woda. No, i czekolada.
Otworzyłam oczy i przyjrzałam się Żywiołowi,
który stworzyła Bella. Wyglądał…okazale.
- Ćwiczyłaś? – zapytałam, a ta pokręciła w przeczeniu głową.
Spojrzałyśmy
się na siebie i w tym samym momencie obróciłyśmy się uderzyłyśmy nogami o swoje
Żywioły. Przykucnęłam, tak jak uczyła mnie Evelin, aby nie stracić równowagi i
przyglądałam się, jak nasze Żywioły zderzają się i wybuchają. Ukryłam twarz w zgiętych
nogach. Poczułam potężny wiatr, który sprawił, że wywróciłam się na plecy.
Chciałam otworzyć oczy, aby
zobaczyć co z Isabelle, ale nie byłam w stanie. Słyszałam jakieś głosy, a potem
otuliła mnie ciemność…
_________________________________________________________________________________
I takim oto sposobem, do Waszej dyspozycji jest rozdział 20, który chciałabym zadedykować Elizie. Mojej motywatorce i fance xD Dzięki, że jesteś i mnie wspierasz :)
Zgodnie z umową, następny rozdział postaram się dodać za 2 tygodnie. Piszcie w komentarzach co sądzicie o rozwoju akcji i takie tam :) Do napisania.
Weronika
Oj dziękuję za dedykację bardz miło :) czyżby znowu zemdlała? Niech się tak nie stresuje :c Bardzo fajnie akcja jest coraz ciekawsza
OdpowiedzUsuńdziękuje ♥
UsuńRozdział ciekawy, a nawet bardzo. Bawiła mnie niezdarność Angie xD Nie wiem dlaczego, powinnam jej raczej współczuć i takie tam, ale nie potrafię! Upierdliwiec jest świetny, fajnie to wymyśliłaś. Tak bardzo chce Isabelle i Patricka (Patbelle? Bellatrick?) razem! Oni są cudowni <3
OdpowiedzUsuńCzekam na większe rozwinięcie wątku Angie - Damien, bo jakoś ich znajomość wolno się rozwija.
Ciekawi mnie czy jej ojciec pojawi się w dniu odwiedzin, to by było coś! :)
Pozdrawiam i czekam na następny :D
Kocham Cie ! Uwielbiam Cie ! :D Pisz tak dalej ;) rozkrecasz sie powoli widze i bardzo dobrze ! Ciesze sie ze wene sie ma hah xd aa i dziekuje za "wiecej " watkos damien-angie ;> smiesznie ze z angie robisz taka niezdare hah i wiesz co ,powiem Ci szczwrze ze podoba mi sie to ! ;3 serio nie wiem juz co napisac bo rozdzial mi sie naprawde podobal i sniczego nie moge sie czepnac ! Hah :) czekam z niecierpliwoscia na nastepny i dziekuje ze w miare szybko dodalas ten !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Twoja wierna faneczka :p
Milo ze dotrzymalas obietbicy i dodalas rozdzial rowno za 2 tygodnie ! Dziekuje :3 <3 <3
UsuńBardzo dziękuje za miłe słowa i cieszę się, że podobał Ci się rozdział :)
UsuńAkcja super!
OdpowiedzUsuńPomysł z zawodami bomba *-*
Tylko jedno zastrzeżenie -czemu Angie co chwilę mdleje? ;)
Kocham i pozdrawiam Ola :$
Dziękuje, że Ci się podoba :)
UsuńTeż zwróciłam na to uwagę ma słaby żołądek xd
Usuńmożliwe, że byłam głodna jak to pisałam xD
UsuńHah jak ostatnio pisałam strasznie chciało mi się spać i co chwile jane zasypia w opowiadaniu xDDD
UsuńPiszesz bardzo piękne opowiadania. Mam nadzieje, że nie zaprzestaniesz pisania i będziesz dalej prowadzić bloga
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje :)
Usuńpiękne ;)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuje :)))
UsuńZaiste
OdpowiedzUsuńPięknie :))
OdpowiedzUsuńdziękuje :))
UsuńBardzo ciekawe opowiadanie :)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńcarlyyy-m.blogspot.com
Dziękuje c:
UsuńSuper blog ^^ Będę twoją nową czytelniczką :* Miłego dnia :* @LovelyGirLxDD
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje za miłe słowa :) Również życzę miłego dnia :3
UsuńJej dziewczyno masz talent! :) oby tak dalej. :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :))
UsuńOho! Jaki długi rozdział :) I jaki świetny :) Dopiero teraz skomentowałam i przeczytałam, bo byłam w Krakowie i wczoraj wróciłam.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zmieniłaś szablon. Tamten był śliczny, ale ten jest jeszczeee lepszy ♥ Siedziałam kilka minut i sobie podziwiałam.
Cały rozdział ogólnie bardzo mi się podobał, jak i również każde zdanie z osobna :) Prawie jak w normalnej szkole, ale normalność jest nudna, a tu było super. Ostatnio wyszliśmy z naszą panią od biologii " w teren ", ale nie można tego porównywać z tym, co przeżywali bohaterowie twojego opowiadania :) Też bym chciała uczęszczać do Domu Żywiołów... No i oczywiście Damien i Angie ♥ I podobają mi się relacje Belli i Patrica :)
Do następnego :)
Pozdrawiam
~Monia
naprawdę ślicznie piszesz, kiedy będzie rozdział XXI ??
OdpowiedzUsuńpostaram się dodać za tydzień lub dwa :)
UsuńJaa.. Co fajne. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne :) Masz talent
OdpowiedzUsuńdziękuje :))
UsuńBardzo fajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńMusisz pisać częściej i nie możesz przestawać tego robić !
Jeżeli nie masz czasu czy coś to pisz po prostu krótsze rozdziały.
Weny życzę i zapraszam do siebie :3
http://my-lifeand-love.blogspot.com/
http://opowiadania33.blogspot.com/
https://www.facebook.com/opowiadanie16 ---- piszę jako Elsa
Pozderki ;))
Bardzo dziękuje :)
UsuńJa, niestety, nie lubię dodawać krótszych rozdziałów. Chciałabym dodawać rozdziały częściej, ale obowiązki mi nie pozwalają ://
Fajne opowiadania. :3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, komentarzy i czytelników. :*
Dziękuje :*
UsuńWIECEJ!
OdpowiedzUsuńW końcu jestem na bieżąco C: Zalazłam Twojego bloga całkiem przypadkowo. I bardzo dobrze, bo jest świetny! Piszesz rewelacyjnie, jednak zauważyłam kilka powtórzeń.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją wyobraźnię, bo ja, ie wymyśliłabym tak wspaniałego świata :) Lubię takie zawiłe historie, w których jest pełno akcji i miłości, której (przynajmniej na razie) mi tu brakuje :/ Z niecierpliwością czekam więc na rozwinięcie wątku Angie i Damiena :3
Podsumowując moją krytykę; ZACZNIJ PROJEKTOWAĆ OKŁADKĘ SWOJEJ PRZYSZŁEJ KSIĄŻKI! :D
Pozdrawiam i życzę duuużo i jeszcze więcej weny C:
Tak, nad powtórzeniami staram się pracować :)
UsuńBardzo dziękuje za miłe słowa :3
Mogę ci zrobić okładkę :)
Usuńa rób xD
UsuńKocham to
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz Dziewczyno! <33
masz talent!
Czekam na koleją część z niecierpliwością!
AAAA! *O*O*
Bardzo dziękuje c:
UsuńWszystko (jak zawsze) super. Podoba mi się nowy wygląd bloga, ale... chyba jednak bardziej mi się podobał stary. To nic! Tak tylko mówię, więc się nie przejmuj, czy coś :)
OdpowiedzUsuńMnie on także nie zachwyca, ale na razie nie mam czasu poszukać innego, więc to tylko stan przejściowy :)
UsuńSuper ;D
OdpowiedzUsuńSuper piszesz naprawdę ciekawe opowiadania.. będzie z tego napewno wielki hit czytelniczy... nie przestawaj pisz dalej / tutaj ask.fm/drugiezycie + miłego dnia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje za ciepłe słowa :) Również życzę miłego dnia :3
UsuńPisz dalej i nie rezygnuj bo masz talent :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za miłe słowa :)
Usuńno no .. musze przyznac ze bardzo ciekawego masz bloga z tymi swoimi opowiadaniami :)
OdpowiedzUsuńśliczne *.*
OdpowiedzUsuńdziękuje c:
Usuńczyli dzisiaj kolejna część?! AAAA! *O*O*O*
OdpowiedzUsuńjuż jest dodana i czeka na pierwsze opinie :)
UsuńPowinnaś pisać dalej zarąbiste opowieści ;D Czekam na dalszę części ;S
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńsuper
OdpowiedzUsuńŚwietne, oby tak dalej :),
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńbardzo fajne mam nadzieje że będziesz pisać daalej <3
OdpowiedzUsuńdzięki c:
UsuńJejku to jest super pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńdzięki c:
UsuńFajnie , pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńdzięki :3
Usuńbardzo fajnie piszesz mam nadzieję że nie przestaniesz :) !
OdpowiedzUsuńjejuniu ale fajne kiedy bedzie ksiazka musze ja miec pisz dalej bo jestem ciekawa twoich zdolnosci no laska
OdpowiedzUsuńnie sądzę, aby wydano na podstawie tego książkę, ale dzięki za miłe słowa :)
UsuńZarąbisty blog pisz dalej podoba mi się :D
OdpowiedzUsuń:3
OdpowiedzUsuńJuż wróciłam! :)
OdpowiedzUsuńPierwsze co zobaczyłam, to że masz nowy szablon! Jest wspaniały! Tamten też był świetny, dlatego nie mogę się zdecydować który lepszy. Ale tutaj bardziej widać Angie, więc chyba lepiej ;) Poza tym fioletowy to mój ulubiony kolor ;)
Wow, Damian myślał, że Angie wyszła z zazdrości widząc go z Jessicą! Yay! W sumie tak było :D Kurczę, jaram się tą parą. Denerwują się na siebie nawzajem, a to jeszcze dodaje uroku. Wiedziałam, że Angie dostanie Damiena w parze i cieszyłam się, jak razem upadli na trawę. Zdecydowanie są najlepszą parą w tej grze, dlatego zdziwiłam się, że Angie straciła przytomność. Ciekawe dlaczego... Czy to przez żywioł Belli? A może niekontrolowany wybuch Wody? hm,hm... zobaczymy w następnym rozdziale :)
A ja zapraszam do siebie na nowy rozdział:
http://the-shadow-of-gritmore.blogspot.com
Ah. Bella i Patric to para nad którą mogę rozczulać się godzinami :D rozwój akcji bardzo mi się podoba, dlatego nie tracę czasu i po naskrobaniu tego krótkiego komentarza lecę czytać następne rozdziały ♡
OdpowiedzUsuń