Strony

sobota, 24 maja 2014

Rozdział XXII

Zamieniłam jeszcze z Wampirzycą dwa zdania i poszłam do siebie. Właściwie to pobiegłam. Nie chciałam wdawać się z kimś, w jakąś ,,milutką” pogawędkę.
Wbiegłam do pokoju jak burza i złapałam za komórkę. Musiałam wykonać jeden, bardzo ważny telefon. Wybrałam odpowiedni numer i przyłożyłam telefon do ucha. Po kilku sygnałach, usłyszałam:
- Angie? Co się stało?
Tak, to moja mama. Nigdy nie zaczyna rozmowy od zwykłego ,,cześć, co u ciebie?”. Zawsze myśli, że dzwonie do niej z więzienia za zabójstwo człowieka.
- Cześć, mamo. – powiedziałam –Chciałam tylko ci przypomnieć, że jutro jest dzień odwiedzin i fajnie by było, gdybyś się zjawiła.
- Tak, wiem, skarbie. – powiedziała, a ja usłyszałam jak coś upada po drugiej stronie słuchawki.
- Mamo? – spytałam zaniepokojona – Co tam się dzieje?
- Nic, aniołku. – odparła pogodnie.
- Na pewno? – drążyłam dalej temat.
- Tak, rybko. Przepraszam cię, ale muszę już kończyć, umówiłam się z Ellen. Buziaki. – szybko zakończyła rozmowę, cmokając w usta, jakby mnie całowała w policzek.
Kocham moją mamę, ale mogła bardziej wysilić się na rozmowę. Ona wychodzi sobie do przyjaciółki, gdy jej jedyna córka siedzi niewiadomo gdzie i niewiadomo z kim!
Podskoczyłam ze strachu, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam i odwróciłam się, kiedy ktoś wszedł.
- Rozmawiałaś z mamą? – spytał Damien, opierając się o komodę.
- Przyjedzie jutro. – odparłam, siadając na skraju łóżka.
Właściwie, to ja nawet nie wiem, czy się pojawi. Rodzicielka stwierdziła, że wie o dniu odwiedzin, ale nie powiedziała wprost, że przyjedzie. Pokiwał w zamyśleniu głową i lustrował w milczeniu mój pokój.
Nie widziałam sensu wizyty chłopaka. Powtarzał mi o tym cały czas, a aż takich zaników pamięci nie mam.
- Możemy się przejść? – wypalił nagle
Uuu, romantycznie zaćwierkał Upierdliwiec.
Spojrzałam na niego w milczeniu, zastanawiając się, jak to wygląda. On – przystojny, może mieć każdą i ja, wyglądająca jak siedem nieszczęść, niezdarna Angie.
- Okej. – powiedziałam i ze świstem wypuściłam powietrze.
Coś tak czuję, że ten, jakże niewinny spacerek, będzie głównym tematem plotek tego stulecia.
Wyszliśmy z mojego pokoju i zeszliśmy po schodach, ale zamiast wyjść dziedzińcem, Damien poprowadził mnie na małą salę.
- Dlaczego tam idziemy? – zapytałam, mijając jakieś rozchichotane dziewczyny, które rzucały tęskne spojrzenia w stronę de Wintera.
- Zobaczysz. – odpowiedział wymijająco. No, dzięki.
Weszliśmy do małego korytarza, prowadzącego zarówno do składziku, jak i do szatni i na samą halę. Szybko przeszliśmy przez hol i, ku mojemu zdziwieniu, weszliśmy do małego pomieszczenia na miotły i narzędzia tortur, gdzie ostatnim razem, prawie bym się zabiła.
Przez głowę przeleciało mi tysiące myśli, ale nie zdążyłam zadać jakiegokolwiek pytania, bo Damien wszedł na półkę i jednym ruchem otworzył małe okno.
- Jak? – spytałam, a on odwrócił się w moją stronę
- Co, ,,jak”? – zapytał zdezorientowany
-J ak to otworzyłeś? Ostatnio kiedy mnie tu zamknąłeś, próbowałam na wszystkie sposoby poruszyć tym uchwytem, ale zamiast tego, spadłam. – powiedziałam szybko, a chłopak się zaśmiał.
- Jeśli zechcesz, znajdziesz sposób. – odparł i podał mi rękę, abym i ja weszła na kawałek drewna.
- Nie szukam śmierci, jeżeli to miałeś na myśli. – złapałam go za rękę, a on bez trudu wciągnął mnie na podwyższenie.
Szerzej otworzył okienko i ruchem głowy kazał mi przejść pierwszej.
Nawet zręcznie udało mi się przedostać przez wąski lufcik. Stanęłam na nogach i otrzepałam spodnie, czekając na chłopaka.
W między czasie rozejrzałam się i…zamarłam. To, co widziałam ostatnim razem przez szybę, nijak miało się do tego, co mogłam zobaczyć teraz.
Stałam z boku malutkiej polanki, otoczonej zewsząd drzewami, które rosły tak blisko siebie, że nie dałoby się od zewnątrz tutaj dojść.
Kolejnym zabezpieczeniem, przed niepożądanymi gośćmi był strumyczek, otaczający malutką łąkę.
W cieniu drzew, przy samym potoku, zauważyłam małą, drewnianą altankę. Była w kształcie okręgu, z dachem osłaniającym przed słońcem i deszczem. W środku stała jedna, samotna ławka.
Zielona trawa była usłana różnokolorowymi kwiatami, które mieniły się w promieniach słońca.
Wychyliłam twarz ku niebu i zamknęłam oczy. Czułam, jak wesołe promyczki łaskoczą moją twarz, a potem ją przytulają w geście przyjaźni i zrozumienia. Przez chwilę czułam się jak w Akademii, siedząc na moim starym pniu.
Pisnęłam, kiedy nagle ktoś złapał mnie za ramiona. Natychmiast otworzyłam oczy i gwałtownie się odwróciłam.
- Popołudniowa drzemka? – zapytał z rozbawieniem Damien
- Byłaby popołudniowa, gdybyś nie wyciągnął mnie na spacer. – odparowałam i od razu tego pożałowałam. Raczej nie powinnam się tak zachowywać.
- Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś. – wydeklamował i stanął naprzeciwko mnie
- Szekspir? – zapytałam, mrużąc oczy
- Widzę, że ktoś uważał na lekcjach literatury. – stwierdził ze śmiechem i pociągnął mnie w stronę altanki.
Usiedliśmy na ławeczce i przyglądaliśmy się leniwie płynącemu strumykowi.
- Czemu mnie tu przyprowadziłeś? – zapytałam
- Bo gdybyś sama próbowała się tu dostać, zapewne byś się zabiła. Bezpieczniej było iść tu z tobą. –  powiedział, a ja szturchnęłam go w bok.
- Mówię poważnie.
- Ja też. – wybuchnął śmiechem, ale po chwili spoważniał – Nigdzie się nie wybierasz, prawda?
Spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi.
- Co masz na myśli?
- W Akademii uciekłaś, kiedy chciałem pogadać. – odpowiedział, wzruszając ramionami.
On to jeszcze pamięta?
- Uznajmy, że okoliczności się zmieniły. – odparłam wymijająco. Co miałam powiedzieć, skoro nie znałam odpowiedzi na jego pytanie? Po prostu jego arogancja mnie odpychała. Teraz jest…inaczej.
- To dobrze, czy źle? – zapytał i spojrzał się na mnie
- Sama nie wiem… - powiedziałam, po chwili namysłu.
Znowu zamilkliśmy. Ta krótka, niby nic nieznacząca rozmowa, dała mi powód, aby zadać jedno, konkretne pytanie.
- Damien, co z Andrew?
Chłopak znieruchomiał. Widziałam jak jego mięśnie się napinają.
- O co, dokładnie pytasz?
- Czy macie zamiar go uratować. – powiedziałam cicho.
- Angie, to nie ode mnie zależy. – odpowiedział, równie cicho, a jego ręka odgarnęła włosy, które opadały na moje czoło.
- Więc od kogo? – zapytałam, łamiącym się głosem
- Rozmawiałem z Cecile, jeżeli o to pytasz, ale ciągle mnie zbywała. – westchnął – Dlatego tak ważne jest, abyś dowiedziała się czegoś o swoim ojcu. Przełożona coś ukrywa.
- To mam siedzieć bezczynnie, zostawiając mojego przyjaciela niewiadomo gdzie?
- Im szybciej się dowiesz czegoś o swoim pochodzeniu, tym lepiej dla was obu. – odparł, odchylając głowę do tyłu.
To nic nie da. Moja matka nic mi nie powie. Nawet nie jestem pewna, czy wie, że mój ojciec jest Wampirem.
Pokręciłam tylko głową i wyszłam z altanki. Podeszłam do strumyka i usiadłam na mokrym kamieniu.
Nawet nie wiem kiedy zaczęłam poruszać palcem w powietrzu, wprawiając Wodę w ruch. Ta, lewitowała w powietrzu, poruszając się za moim palcem wskazującym, jak pies za kawałkiem mięsa.
Nawet kiedy jeszcze moja moc nie została odkryta, lubiłam przebywać w pobliżu jezior, czy rzek. Co roku, w wakacje jeździłam z mamą nad morze, a żeby wyciągnąć mnie z basenu, potrzeba było dźwiga. Przysłowie, czuć się jak ryba w wodzie, doskonale opisywało mnie.
Jednak, tym razem nawet mój ukochany Żywioł nie mógł mi pomóc.
Machnęłam ręką, a Woda powróciła do strumienia, a pojedyncze krople zostały na mojej skórze.
Chyba nigdy nie doskwierała mi taka samotność, jak teraz. Mimo, że miałam Bellę, Evelin i Jace’a, nie potrafiłam się cieszyć. Tęskniłam za Kate i Andrew. Byli jakąś nieodłączoną częścią mojego życia i wraz z ich odejściem, odeszła cząstka mnie. A teraz resztka mojej duszy upomina się o zabrane fragmenty. Najlepiej z ich nowymi właścicielami.
Uzależnienie od niektórych osób jest tak silne, że aż bolesne dodał cicho Upierdliwiec.
Da się uzależnić od ludzi? Jak widać, tak.
Wzdrygnęłam się, kiedy obok mnie usiadł Damien.
- Isabelle z tobą rozmawiała?
- Tak. – odpowiedziałam, wpatrując się w przejrzystą taflę. – Powiedziałeś jej coś? – zapytałam
- Nie musiałem. Sama się czegoś domyśliła, a jest na tyle mądra, aby nie poruszać takiego tematu przy Masonie. – odpowiedział, a ja zauważyłam, że w ręku trzyma malutki kamyczek i waży go w dłoniach.
- Nie lubisz go, co?
- Nie. – odparł krótko.
- Czemu?
- Odpowiedź ,,bo się urodził” jest zbyt oklepana, nie? – zapytał, a ja pokiwałam głową – Wszystko chciałby wiedzieć i we wszystko się wtrąca. Nie potrafi zrozumieć, że pewne sprawy wykraczają poza jego inteligencje.
- On chyba to samo twierdzi o tobie… - wtrąciłam cicho.
- Wiem. Ale ja na to nic nie poradzę. Nie każdy musi należeć do jego kręgu wzajemnej adoracji.
- Krąg wzajemnej adoracji? – spytałam, przyglądając mu się. Uśmiechnął się i wrzucił kamyk do wody.
- Nie masz swojego? To niedobrze. – stwierdził, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem.  
Jego śmiech był jednym z przyjemniejszych dźwięków. Fakt, rzadko kiedy się śmiał, zwłaszcza w większym gronie, ale to sprawiało, że jego głos był jeszcze przyjemniejszy.
- Ktoś wie o tym miejscu, poza tobą? – odezwałam się, podciągając kolana pod brodę. Robiło się chłodniej.
- Poza tobą? Nie. Tylko ja mam wstęp do składziku.
Po tych słowach zrobiło mi się cieplej w okolicy serca. Czyli byłam jedyną osobą, którą tutaj przyprowadził? To było miłe.
- Nawet Jessika nie wie o tym miejscu? – upewniałam się
- A co? Zazdrosna jesteś?
- Śnij dalej, chłoptasiu. – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Mówisz jak Isabelle kłócąca się z Patrickiem. – stwierdził
- Kto z kim przestaje, takim się staje. – wzruszyłam ramionami.
Poczułam podmuch chłodnego wiatru i wzdrygnęłam się. Damien to zauważył i wstał. Odwróciłam się w jego stronę.
- Chcesz już iść? Jeszcze ranek nie tak bliski. – zapytałam teatralnie, a ten się zaśmiał.
- Chodź, Julio. – powiedział i podał mi rękę – Chyba jakiś Romeo czeka gdzieś na ciebie.  
Chwyciłam jego dłoń, a on pomógł mi wstać. Ostatni raz spojrzałam na szemrzący strumień i poszłam za nim w stronę składziku.
To trochę jak Narnia, nie sądzisz? Zapytało sumienie, kiedy zeskakiwałam z półki.
No, może miała trochę z baśniowej krainy. Z tym, że ta mała polanka była sto razy lepsza od świata wymyślonego przez Lewisa.
Wyszliśmy z pomieszczenia ramię w ramię, gadając o jakiś bzdetach. On opowiadał, a ja się śmiałam. Kiedy byliśmy już przy stołówce, wpadła na nas zdyszana Bella.
- Dobrze, że cię widzę. – powiedziała, chwytając mnie za przegub ręki – Jace ma problem. – dodała, ciągnąc mnie w przeciwną stronę
Pamiętacie, jak mówiłam, że może chociaż jego i Evelin uda mi się odciągnąć od problemów? Cóż, czas to cofnąć.
- Jaki problem? – spytałam, zatrzymując się
- Cecile i Selene go przesłuchują. – odpowiedziała cicho, a ja stanęłam jak wryta.
Boże, dowiedziały się, że grzebaliśmy w ich systemie?
- A co zrobił? – wtrącił się Damien, stając obok mnie. Wampirzyca spojrzała na niego z nieodgadniętym wyrazem twarzy.
- Nie wiem. – odpowiedziała dziewczyna
Nie wie, czy nie chce powiedzieć? Zapytał Upierdliwiec
Nie wiem, odparłam.
- Mam pomysł. – powiedział i wymijając nas, ruszył w stronę gabinetu Przełożonych.
Spojrzałyśmy się z Bellą na siebie i poszłyśmy za nim.
Chłopak stanął przed drzwiami i energicznie w nie zapukał. Otworzyła mu Cecile.
- Damien, nie teraz. – powiedziała, próbując zamknąć mu drzwi przed nosem. W ostatniej chwili przytrzymał je, uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch.
- To ważne. – naciskał.
Kobieta westchnęła i wyszła na korytarz, cicho zamykając wrota do jej gabinetu.
- Słucham. – zapytała, zakładając ręce na piersi.
- Chodzi o to, że srebrne ostrza zaczynają rdzewieć. – powiedział, jakby naprawdę była to sprawa niecierpiąca zwłoki.
- Jak to? – spytała z przerażeniem
- Proszę za mną. – powiedział i ruchem dłoni wskazał korytarz, prowadzący na małą salę.
Wampirzyca szturchnęła mnie w bok, a kiedy Przełożona i chłopak zniknęli z pola widzenia, zapukała do drzwi.
Tym razem otworzyła nam Selene.
- Isabelle? Angelina?
- Tak, proszę pani. – odparła Bella – Madame Cecile musiała wyjść i poprosiła nas, abyśmy weszły i towarzyszyły pani i naszemu koledze.
Nie do wiary, jak ona potrafiła tak gładko kłamać.
Anielica spojrzała na nas podejrzanie, ale szerzej otworzyła drzwi, pozwalając nam wejść.
Pierwsza weszła Wampirzyca, ja zaraz po niej.
Znowu znajdowałam się w tym samym pomieszczeniu, co pierwszego dnia. Z tą różnicą, że to Jace siedział przy biurku z miną cierpiętnika, nie ja.
- Usiądźcie. – powiedziała Selene, wskazując kanapę przy ścianie. Posłusznie usiadłyśmy.
- Dobrze, Jace. Zapytam jeszcze raz. – odezwała się Przełożona, siadając po drugiej stronie biurka – Co biografia Andrew Waltona robiła w twoim pokoju?
Kiedy usłyszałam to nazwisko, moje serce wykonało salto, a żołądek się skurczył.
Przyglądałam się w milczeniu Aniołowi, który spuścił wzrok i nie miał zamiaru się odezwać.
Zrób coś.
To ty ich zmusiłaś, aby ci pomogli.
To ty powinnaś tam siedzieć, nie on.
Odezwij się.
- To ja mu dałam tą biografię. – powiedziałam głośno, patrząc na Selene. Kobieta wybałuszyła oczy, ale nic się nie odezwała.
- Jak to, ty mu ją dałaś, Angelino? – zapytała madame Cecile, a ja się odwróciłam w stronę, z której dobiegał jej głos.
Stała w drzwiach, z rękami splecionymi na biuście, a obok niej, stał Damien. Patrzył na mnie, a jego wzrok wyrażał niezadowolenie.
Cholera. Chyba znowu kogoś zawiodłam.
__________________________________________________________________________________

I tak oto, tym sposobem, nowy rozdział jest już do Waszej dyspozycji :)
A przy okazji, chciałabym zaprosić Was na bloga mojej koleżanki: http://nieztegowymiaru.blogspot.com/ wejdźcie i napiszcie co o nim sądzicie. Dziewczyna jest otwarta na różne sugestie :3 
Jestem zła, bo blogger coś zrobił z moją ankietą, więc jest już nieaktualna, ehh :/ 
Nie wiem, za ile pojawi się nowy rozdział, ale postaram się go dodać w miarę szybko.
Czekam na Wasze komentarze :)
Weronika

60 komentarzy:

  1. Bardzo fajny,pisz takich więcej :)<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się cała twoja książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boszz. Ja chcę następny. NASTĘPNY. A tak wgl. jest cudowny. Wiesz to ja od tego wpierdolenia ;D Mam nadzieję, że szybko napiszesz kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, to Ty mnie zmotywowałaś do tak szybkiego napisania xD

      Usuń
    2. Haha. No to teraz też masz szybko napisać. *u* I ma być tak ciekawy jak jak wcześniejsze. Ale nie zgardzę jak będzie dłuższy *o* POWODZENIA <3

      Usuń
    3. dzięki, przyda się :*

      Usuń
    4. To co nasza cudowna pisarko, kiedy następny rozdział? ;*

      Usuń
    5. Hahahha, rozwaliłaś mnie z tą cudowną pisarką XD W sumie, to już mam coś nabazgrane, ale to tak jak pół dupy zza krzaka, więc nie pokarzę tego teraz .-. Postaram się coś dodać w weekend :)

      Usuń
    6. Ale wiesz, te dupy zza krzaka, mogą być interesujące. ;D ROZWALIŁAM Z CUDOWNĄ PISARKĄ. No jak możesz. Jesteś cudowną pisarką. <3 I będziesz póki będziesz tu pisać i wydasz książkę .. w końcu. <3

      Usuń
    7. ehh...szkoda, że ja aż tak różowo tego nie widzę :)

      Usuń
    8. Ważne, że inni doceniają twój talent, staranie i zajebistość <3

      Usuń
  4. ale śliczne opowiadanie, świetnie piszesz.
    werweronikalove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajny :)
    dobrze piszesz :*
    zaciekawiłaś mnie xD
    tylko trochę mały druczek i mi się niewygodnie czytało :/
    ale poza tym to świetnie!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. dziękuję za opinię, w najbliższym czasie zajmę się czcionką :)

    OdpowiedzUsuń
  7. zaciekawiłaś mnie w nocy wszystkie rozdziały przeczytałem,bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne ;)
    Fajnie piszesz ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ekstra czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + jeśli interesujesz się modą zapraszam do mnie ;)
      http://carolinecupcakecc.blogspot.com/

      Usuń
  10. geeenialne *,* jesteś świetna czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pisz dalej ;) nie zniechecaj sie !

    OdpowiedzUsuń
  12. *u* Jak zwykle super :D Tylko jak dla mnie, cały czas za mało Damiena i Angie :3 Weź coś z nimi zrób xD ? rzeczywiście może przydałaby się ciut większa czcionka C;
    Duuuuuużo weny, i dodawaj kolejny rozdział jak najszybciej !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już myślałam, że Was zadowolę z Angie i Damieniem .-. no weźcie, starałam się XD Nad czcionką, jak i nad samym szablonem pracuję :)

      Usuń
    2. Nie tak łatwo nas zadowolić XD Staraj się bardziej <3 Ale i tak Cię kocham C:

      Usuń
    3. Hahahha, dobrze, postaram się, ale nie w nowym rozdziale, tak tylko ostrzegam, bo zaczęłam już go pisać .-.

      Usuń
    4. Spoko, a kiedy przewidujesz jego dodanie?
      *genialny Xemerius właśnie wymyślił supi nazwę paringu Damien + Angie
      tamtaratam
      DANGIE, supi nie?*
      To wyżej, to nie ja xD
      To moja psychika .-.

      Usuń
    5. Na przyszły tydzień, albo weekend, nie wiem ;__;

      Usuń
    6. *u* jaki śliczny szablon :o musiałam napisać to teraz xD

      Usuń
    7. dziękuuuje :* mi też się strasznie podoba :)

      Usuń
  13. Swieeetny :D *.* uwielbiam jak piszesz ! Tak sie chetnie czyta twoje opowiada nie az siec nie da oderwac ! I wabt more more more more :* Dawaj dawaj nastepny hah ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolezanka wyzej nie ma racji ! I tak juz bylo wystarczajaco damiena i angie ! Nie moze byc caly czas tak pieknie...jak by caly czas byly jakies mega watki z nimi to bylo by za slodko xd i nic juz by nas nie zaskakiwalo :p a ich "milosc" ma sie powoli rozwijac itp.haha lol. Mnie zdecydowanie zadowolilas !! :)) co za duzo to nie zdrowo , co nie ;> czekam na nexta

      Usuń
    2. No i ktoś mnie wreszcie rozumie :3 Haha, tak, co za dużo to nie zdrowo. :)

      Usuń
    3. muszę się czymś odżywiać, dlatego wymagam tej "słodkości" C:

      Usuń
    4. Od słodkości się grubnie, moja droga XD

      Usuń
    5. póki co mój metabolizm działa bez zarzutu, więc czemu rezygnować z przyjemności? XD

      Usuń
    6. Bo co za dużo, to nie zdrowo .-.

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. a mi to niczego nie przypomina .-.

      Usuń
  14. masz talent ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne :) --> Zapraszam do siebie http://threeunpredictable.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Awrrrrrrr tak słodko *-*
    Damien i Angie są niesamowici xD
    Angie nikogo nie zawiodłaś! :3
    Kocham cię i zapraszam do sb, Ola :$
    Ps: Twoje zamówienie pojawi się do2 tygodni, ponieważ mam sprawdzian z francuskiego z całego roku :/

    OdpowiedzUsuń
  17. Awww zajebiste ^^ Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ! Dużo weny życzę :*
    Ps. przeczytałam twoje opowiadanie w niecałe 2 dni i jestem pod wrażeniem :*

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG! juz od dawna czekałam na jakieś romantyczne spotkanie Damiena z Angie. I jak wiesz, gdy tylko chłopak zaprosił Angelinę na spacer, uradowałam się w duchu! I jeszcze wziął ją do miejsca, tylko mu znanego! *.* Niech Jessica spada! Nie ma szans z angie! :D Mam nadzieję, że niedługo znowu dojdzie do jakiegoś spotkania między moją ulubioną parą w Twoim opowiadaniu, bo oni razem są po prostu świetni! W takich momentach wraca Damian z początkowych rozdziałów, którego pokochałam <3
    I jestem jeszcze ciekawa czy on nie lubi Patrica tylko z tych powodów, które mówi, czy za coś jeszcza...
    Biedny Jace. Jestem ciekawa skąd ktoś dowiedział się, że miał biografię Andrew. Ktoś grzebał mu w pokoju? Angie szlachetnie postąpiła, że przyznała sie do winy, bo w sumie była to jej wina. Prawda, że zrobi sobie mnóstwo kłopotów, ale sądzę, że w końcu to ona znała Andrew, a Jace robił jej przysługę, więc jej konsekwencje chyba nie będą takie duże? OBY!
    Co do matki Angie, sądzę, że coś ukrywa. Mam jedynie nadzieję, że to nic poważnego. Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Komentarz o świetnej pisarce nie był przesadzony- Twój styl pisania jest po prostu super-łatwo i przyjemnie się czyta, a szybka, dynamiczna i ciekawa akcja dają wrażenie, jakbym czytała książkę zawodowej pisarki! :)

    OdpowiedzUsuń