Zamieniłam
jeszcze z Wampirzycą dwa zdania i poszłam do siebie. Właściwie to pobiegłam. Nie
chciałam wdawać się z kimś, w jakąś ,,milutką” pogawędkę.
Wbiegłam do
pokoju jak burza i złapałam za komórkę. Musiałam wykonać jeden, bardzo ważny telefon.
Wybrałam odpowiedni numer i przyłożyłam telefon do ucha. Po kilku sygnałach,
usłyszałam:
- Angie? Co się stało?
Tak, to moja mama. Nigdy nie
zaczyna rozmowy od zwykłego ,,cześć, co u ciebie?”. Zawsze myśli, że dzwonie do
niej z więzienia za zabójstwo człowieka.
- Cześć, mamo. – powiedziałam
–Chciałam tylko ci przypomnieć, że jutro jest dzień odwiedzin i fajnie by było,
gdybyś się zjawiła.
- Tak, wiem, skarbie. –
powiedziała, a ja usłyszałam jak coś upada po drugiej stronie słuchawki.
- Mamo? – spytałam zaniepokojona
– Co tam się dzieje?
- Nic, aniołku. – odparła pogodnie.
- Na pewno? – drążyłam dalej
temat.
- Tak, rybko. Przepraszam cię,
ale muszę już kończyć, umówiłam się z Ellen. Buziaki. – szybko zakończyła rozmowę,
cmokając w usta, jakby mnie całowała w policzek.
Kocham moją
mamę, ale mogła bardziej wysilić się na rozmowę. Ona wychodzi sobie do
przyjaciółki, gdy jej jedyna córka siedzi niewiadomo gdzie i niewiadomo z kim!
Podskoczyłam ze
strachu, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam i
odwróciłam się, kiedy ktoś wszedł.
- Rozmawiałaś z mamą? – spytał
Damien, opierając się o komodę.
- Przyjedzie jutro. – odparłam,
siadając na skraju łóżka.
Właściwie, to
ja nawet nie wiem, czy się pojawi. Rodzicielka stwierdziła, że wie o dniu odwiedzin,
ale nie powiedziała wprost, że przyjedzie. Pokiwał w zamyśleniu głową i
lustrował w milczeniu mój pokój.
Nie widziałam sensu wizyty
chłopaka. Powtarzał mi o tym cały czas, a aż takich zaników pamięci nie mam.
- Możemy się
przejść? – wypalił nagle
Uuu, romantycznie zaćwierkał Upierdliwiec.
Spojrzałam na niego w milczeniu,
zastanawiając się, jak to wygląda. On – przystojny, może mieć każdą i ja,
wyglądająca jak siedem nieszczęść, niezdarna Angie.
- Okej. – powiedziałam i ze
świstem wypuściłam powietrze.
Coś tak czuję, że ten, jakże
niewinny spacerek, będzie głównym tematem plotek tego stulecia.
Wyszliśmy z
mojego pokoju i zeszliśmy po schodach, ale zamiast wyjść dziedzińcem, Damien
poprowadził mnie na małą salę.
- Dlaczego tam idziemy? –
zapytałam, mijając jakieś rozchichotane dziewczyny, które rzucały tęskne
spojrzenia w stronę de Wintera.
- Zobaczysz. – odpowiedział
wymijająco. No, dzięki.
Weszliśmy do
małego korytarza, prowadzącego zarówno do składziku, jak i do szatni i na samą
halę. Szybko przeszliśmy przez hol i, ku mojemu zdziwieniu, weszliśmy do małego
pomieszczenia na miotły i narzędzia tortur, gdzie ostatnim razem, prawie bym
się zabiła.
Przez głowę przeleciało mi
tysiące myśli, ale nie zdążyłam zadać jakiegokolwiek pytania, bo Damien wszedł na
półkę i jednym ruchem otworzył małe okno.
- Jak? – spytałam, a on odwrócił
się w moją stronę
- Co, ,,jak”? – zapytał
zdezorientowany
-J ak to otworzyłeś? Ostatnio
kiedy mnie tu zamknąłeś, próbowałam na wszystkie sposoby poruszyć tym uchwytem,
ale zamiast tego, spadłam. – powiedziałam szybko, a chłopak się zaśmiał.
- Jeśli zechcesz, znajdziesz
sposób. – odparł i podał mi rękę, abym i ja weszła na kawałek drewna.
- Nie szukam śmierci, jeżeli to
miałeś na myśli. – złapałam go za rękę, a on bez trudu wciągnął mnie na
podwyższenie.
Szerzej otworzył okienko i ruchem
głowy kazał mi przejść pierwszej.
Nawet zręcznie
udało mi się przedostać przez wąski lufcik. Stanęłam na nogach i otrzepałam
spodnie, czekając na chłopaka.
W między czasie
rozejrzałam się i…zamarłam. To, co widziałam ostatnim razem przez szybę, nijak
miało się do tego, co mogłam zobaczyć teraz.
Stałam z boku
malutkiej polanki, otoczonej zewsząd drzewami, które rosły tak blisko siebie,
że nie dałoby się od zewnątrz tutaj dojść.
Kolejnym zabezpieczeniem, przed
niepożądanymi gośćmi był strumyczek, otaczający malutką łąkę.
W cieniu drzew, przy samym potoku,
zauważyłam małą, drewnianą altankę. Była w kształcie okręgu, z dachem
osłaniającym przed słońcem i deszczem. W środku stała jedna, samotna ławka.
Zielona trawa była usłana
różnokolorowymi kwiatami, które mieniły się w promieniach słońca.
Wychyliłam
twarz ku niebu i zamknęłam oczy. Czułam, jak wesołe promyczki łaskoczą moją
twarz, a potem ją przytulają w geście przyjaźni i zrozumienia. Przez chwilę
czułam się jak w Akademii, siedząc na moim starym pniu.
Pisnęłam, kiedy
nagle ktoś złapał mnie za ramiona. Natychmiast otworzyłam oczy i gwałtownie się
odwróciłam.
- Popołudniowa drzemka? – zapytał
z rozbawieniem Damien
- Byłaby popołudniowa, gdybyś nie
wyciągnął mnie na spacer. – odparowałam i od razu tego pożałowałam. Raczej nie
powinnam się tak zachowywać.
- Ktoś nie śpi,
aby spać mógł ktoś. – wydeklamował i stanął naprzeciwko mnie
- Szekspir? – zapytałam, mrużąc
oczy
- Widzę, że ktoś uważał na lekcjach
literatury. – stwierdził ze śmiechem i pociągnął mnie w stronę altanki.
Usiedliśmy na
ławeczce i przyglądaliśmy się leniwie płynącemu strumykowi.
- Czemu mnie tu przyprowadziłeś?
– zapytałam
- Bo gdybyś sama próbowała się tu
dostać, zapewne byś się zabiła. Bezpieczniej było iść tu z tobą. – powiedział, a ja szturchnęłam go w bok.
- Mówię poważnie.
- Ja też. – wybuchnął śmiechem,
ale po chwili spoważniał – Nigdzie się nie wybierasz, prawda?
Spojrzałam na niego i
zmarszczyłam brwi.
- Co masz na myśli?
- W Akademii uciekłaś, kiedy
chciałem pogadać. – odpowiedział, wzruszając ramionami.
On to jeszcze pamięta?
- Uznajmy, że okoliczności się
zmieniły. – odparłam wymijająco. Co miałam powiedzieć, skoro nie znałam odpowiedzi
na jego pytanie? Po prostu jego arogancja mnie odpychała. Teraz jest…inaczej.
- To dobrze, czy źle? – zapytał i
spojrzał się na mnie
- Sama nie wiem… - powiedziałam,
po chwili namysłu.
Znowu
zamilkliśmy. Ta krótka, niby nic nieznacząca rozmowa, dała mi powód, aby zadać
jedno, konkretne pytanie.
- Damien, co z Andrew?
Chłopak znieruchomiał. Widziałam
jak jego mięśnie się napinają.
- O co, dokładnie pytasz?
- Czy macie zamiar go uratować. –
powiedziałam cicho.
- Angie, to nie ode mnie zależy.
– odpowiedział, równie cicho, a jego ręka odgarnęła włosy, które opadały na
moje czoło.
- Więc od kogo? – zapytałam,
łamiącym się głosem
- Rozmawiałem z Cecile, jeżeli o
to pytasz, ale ciągle mnie zbywała. – westchnął – Dlatego tak ważne jest, abyś
dowiedziała się czegoś o swoim ojcu. Przełożona coś ukrywa.
- To mam siedzieć bezczynnie,
zostawiając mojego przyjaciela niewiadomo gdzie?
- Im szybciej się dowiesz czegoś
o swoim pochodzeniu, tym lepiej dla was obu. – odparł, odchylając głowę do
tyłu.
To nic nie da.
Moja matka nic mi nie powie. Nawet nie jestem pewna, czy wie, że mój ojciec
jest Wampirem.
Pokręciłam
tylko głową i wyszłam z altanki. Podeszłam do strumyka i usiadłam na mokrym
kamieniu.
Nawet nie wiem kiedy zaczęłam
poruszać palcem w powietrzu, wprawiając Wodę w ruch. Ta, lewitowała w
powietrzu, poruszając się za moim palcem wskazującym, jak pies za kawałkiem
mięsa.
Nawet kiedy
jeszcze moja moc nie została odkryta, lubiłam przebywać w pobliżu jezior, czy
rzek. Co roku, w wakacje jeździłam z mamą nad morze, a żeby wyciągnąć mnie z
basenu, potrzeba było dźwiga. Przysłowie, czuć się jak ryba w wodzie, doskonale
opisywało mnie.
Jednak, tym razem nawet mój
ukochany Żywioł nie mógł mi pomóc.
Machnęłam ręką, a Woda powróciła
do strumienia, a pojedyncze krople zostały na mojej skórze.
Chyba nigdy nie
doskwierała mi taka samotność, jak teraz. Mimo, że miałam Bellę, Evelin i Jace’a,
nie potrafiłam się cieszyć. Tęskniłam za Kate i Andrew. Byli jakąś nieodłączoną
częścią mojego życia i wraz z ich odejściem, odeszła cząstka mnie. A teraz
resztka mojej duszy upomina się o zabrane fragmenty. Najlepiej z ich nowymi
właścicielami.
Uzależnienie od niektórych osób jest tak
silne, że aż bolesne dodał cicho Upierdliwiec.
Da się uzależnić od ludzi? Jak
widać, tak.
Wzdrygnęłam
się, kiedy obok mnie usiadł Damien.
- Isabelle z tobą rozmawiała?
- Tak. – odpowiedziałam,
wpatrując się w przejrzystą taflę. – Powiedziałeś jej coś? – zapytałam
- Nie musiałem. Sama się czegoś
domyśliła, a jest na tyle mądra, aby nie poruszać takiego tematu przy Masonie. –
odpowiedział, a ja zauważyłam, że w ręku trzyma malutki kamyczek i waży go w
dłoniach.
- Nie lubisz go, co?
- Nie. – odparł krótko.
- Czemu?
- Odpowiedź ,,bo się urodził”
jest zbyt oklepana, nie? – zapytał, a ja pokiwałam głową – Wszystko chciałby
wiedzieć i we wszystko się wtrąca. Nie potrafi zrozumieć, że pewne sprawy
wykraczają poza jego inteligencje.
- On chyba to samo twierdzi o
tobie… - wtrąciłam cicho.
- Wiem. Ale ja na to nic nie
poradzę. Nie każdy musi należeć do jego kręgu wzajemnej adoracji.
- Krąg wzajemnej adoracji? –
spytałam, przyglądając mu się. Uśmiechnął się i wrzucił kamyk do wody.
- Nie masz swojego? To niedobrze.
– stwierdził, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem.
Jego śmiech był
jednym z przyjemniejszych dźwięków. Fakt, rzadko kiedy się śmiał, zwłaszcza w
większym gronie, ale to sprawiało, że jego głos był jeszcze przyjemniejszy.
- Ktoś wie o tym miejscu, poza
tobą? – odezwałam się, podciągając kolana pod brodę. Robiło się chłodniej.
- Poza tobą? Nie. Tylko ja mam
wstęp do składziku.
Po tych słowach
zrobiło mi się cieplej w okolicy serca. Czyli byłam jedyną osobą, którą tutaj
przyprowadził? To było miłe.
- Nawet Jessika nie wie o tym
miejscu? – upewniałam się
- A co? Zazdrosna jesteś?
- Śnij dalej, chłoptasiu. –
odpowiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Mówisz jak Isabelle kłócąca się
z Patrickiem. – stwierdził
- Kto z kim przestaje, takim się
staje. – wzruszyłam ramionami.
Poczułam
podmuch chłodnego wiatru i wzdrygnęłam się. Damien to zauważył i wstał.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Chcesz już iść? Jeszcze ranek
nie tak bliski. – zapytałam teatralnie, a ten się zaśmiał.
- Chodź, Julio. – powiedział i
podał mi rękę – Chyba jakiś Romeo czeka gdzieś na ciebie.
Chwyciłam jego dłoń, a on pomógł
mi wstać. Ostatni raz spojrzałam na szemrzący strumień i poszłam za nim w
stronę składziku.
To trochę jak Narnia, nie sądzisz? Zapytało
sumienie, kiedy zeskakiwałam z półki.
No, może miała trochę z baśniowej
krainy. Z tym, że ta mała polanka była sto razy lepsza od świata wymyślonego
przez Lewisa.
Wyszliśmy z
pomieszczenia ramię w ramię, gadając o jakiś bzdetach. On opowiadał, a ja się
śmiałam. Kiedy byliśmy już przy stołówce, wpadła na nas zdyszana Bella.
- Dobrze, że cię widzę. –
powiedziała, chwytając mnie za przegub ręki – Jace ma problem. – dodała,
ciągnąc mnie w przeciwną stronę
Pamiętacie, jak
mówiłam, że może chociaż jego i Evelin uda mi się odciągnąć od problemów? Cóż,
czas to cofnąć.
- Jaki problem? – spytałam,
zatrzymując się
- Cecile i Selene go
przesłuchują. – odpowiedziała cicho, a ja stanęłam jak wryta.
Boże,
dowiedziały się, że grzebaliśmy w ich systemie?
- A co zrobił? – wtrącił się
Damien, stając obok mnie. Wampirzyca spojrzała na niego z nieodgadniętym
wyrazem twarzy.
- Nie wiem. – odpowiedziała
dziewczyna
Nie wie, czy nie chce powiedzieć? Zapytał
Upierdliwiec
Nie wiem, odparłam.
- Mam pomysł. – powiedział i
wymijając nas, ruszył w stronę gabinetu Przełożonych.
Spojrzałyśmy się z Bellą na
siebie i poszłyśmy za nim.
Chłopak stanął
przed drzwiami i energicznie w nie zapukał. Otworzyła mu Cecile.
- Damien, nie teraz. –
powiedziała, próbując zamknąć mu drzwi przed nosem. W ostatniej chwili
przytrzymał je, uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch.
- To ważne. – naciskał.
Kobieta westchnęła i wyszła na
korytarz, cicho zamykając wrota do jej gabinetu.
- Słucham. – zapytała, zakładając
ręce na piersi.
- Chodzi o to, że srebrne ostrza
zaczynają rdzewieć. – powiedział, jakby naprawdę była to sprawa niecierpiąca
zwłoki.
- Jak to? – spytała z
przerażeniem
- Proszę za mną. – powiedział i
ruchem dłoni wskazał korytarz, prowadzący na małą salę.
Wampirzyca
szturchnęła mnie w bok, a kiedy Przełożona i chłopak zniknęli z pola widzenia,
zapukała do drzwi.
Tym razem otworzyła nam Selene.
- Isabelle? Angelina?
- Tak, proszę pani. – odparła
Bella – Madame Cecile musiała wyjść i poprosiła nas, abyśmy weszły i towarzyszyły
pani i naszemu koledze.
Nie do wiary,
jak ona potrafiła tak gładko kłamać.
Anielica spojrzała na nas
podejrzanie, ale szerzej otworzyła drzwi, pozwalając nam wejść.
Pierwsza weszła Wampirzyca, ja
zaraz po niej.
Znowu
znajdowałam się w tym samym pomieszczeniu, co pierwszego dnia. Z tą różnicą, że
to Jace siedział przy biurku z miną cierpiętnika, nie ja.
- Usiądźcie. – powiedziała
Selene, wskazując kanapę przy ścianie. Posłusznie usiadłyśmy.
- Dobrze, Jace. Zapytam jeszcze
raz. – odezwała się Przełożona, siadając po drugiej stronie biurka – Co
biografia Andrew Waltona robiła w twoim pokoju?
Kiedy
usłyszałam to nazwisko, moje serce wykonało salto, a żołądek się skurczył.
Przyglądałam się w milczeniu
Aniołowi, który spuścił wzrok i nie miał zamiaru się odezwać.
Zrób coś.
To ty ich zmusiłaś, aby ci
pomogli.
To ty powinnaś tam siedzieć, nie
on.
Odezwij się.
- To ja mu dałam tą biografię. –
powiedziałam głośno, patrząc na Selene. Kobieta wybałuszyła oczy, ale nic się
nie odezwała.
- Jak to, ty mu ją dałaś,
Angelino? – zapytała madame Cecile, a ja się odwróciłam w stronę, z której
dobiegał jej głos.
Stała w
drzwiach, z rękami splecionymi na biuście, a obok niej, stał Damien. Patrzył na
mnie, a jego wzrok wyrażał niezadowolenie.
Cholera. Chyba znowu kogoś
zawiodłam.
__________________________________________________________________________________
I tak oto, tym sposobem, nowy rozdział jest już do Waszej dyspozycji :)
A przy okazji, chciałabym zaprosić Was na bloga mojej koleżanki: http://nieztegowymiaru.blogspot.com/ wejdźcie i napiszcie co o nim sądzicie. Dziewczyna jest otwarta na różne sugestie :3
Jestem zła, bo blogger coś zrobił z moją ankietą, więc jest już nieaktualna, ehh :/
Nie wiem, za ile pojawi się nowy rozdział, ale postaram się go dodać w miarę szybko.
Czekam na Wasze komentarze :)
Weronika
Bardzo fajny,pisz takich więcej :)<3
OdpowiedzUsuńdzięki c:
UsuńPodoba mi się cała twoja książka ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńBoszz. Ja chcę następny. NASTĘPNY. A tak wgl. jest cudowny. Wiesz to ja od tego wpierdolenia ;D Mam nadzieję, że szybko napiszesz kolejny <3
OdpowiedzUsuńHahah, to Ty mnie zmotywowałaś do tak szybkiego napisania xD
UsuńHaha. No to teraz też masz szybko napisać. *u* I ma być tak ciekawy jak jak wcześniejsze. Ale nie zgardzę jak będzie dłuższy *o* POWODZENIA <3
Usuńdzięki, przyda się :*
UsuńTo co nasza cudowna pisarko, kiedy następny rozdział? ;*
UsuńHahahha, rozwaliłaś mnie z tą cudowną pisarką XD W sumie, to już mam coś nabazgrane, ale to tak jak pół dupy zza krzaka, więc nie pokarzę tego teraz .-. Postaram się coś dodać w weekend :)
UsuńAle wiesz, te dupy zza krzaka, mogą być interesujące. ;D ROZWALIŁAM Z CUDOWNĄ PISARKĄ. No jak możesz. Jesteś cudowną pisarką. <3 I będziesz póki będziesz tu pisać i wydasz książkę .. w końcu. <3
Usuńehh...szkoda, że ja aż tak różowo tego nie widzę :)
UsuńWażne, że inni doceniają twój talent, staranie i zajebistość <3
Usuńdziękuje :)
Usuńale śliczne opowiadanie, świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńwerweronikalove.blogspot.com
bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńdobrze piszesz :*
zaciekawiłaś mnie xD
tylko trochę mały druczek i mi się niewygodnie czytało :/
ale poza tym to świetnie!!! :D
dziękuję za opinię, w najbliższym czasie zajmę się czcionką :)
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie w nocy wszystkie rozdziały przeczytałem,bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz ;D
dzięki c:
UsuńGenialne :D
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńEkstra czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuń+ jeśli interesujesz się modą zapraszam do mnie ;)
Usuńhttp://carolinecupcakecc.blogspot.com/
geeenialne *,* jesteś świetna czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPisz dalej ;) nie zniechecaj sie !
OdpowiedzUsuń*u* Jak zwykle super :D Tylko jak dla mnie, cały czas za mało Damiena i Angie :3 Weź coś z nimi zrób xD ? rzeczywiście może przydałaby się ciut większa czcionka C;
OdpowiedzUsuńDuuuuuużo weny, i dodawaj kolejny rozdział jak najszybciej !
A ja już myślałam, że Was zadowolę z Angie i Damieniem .-. no weźcie, starałam się XD Nad czcionką, jak i nad samym szablonem pracuję :)
UsuńNie tak łatwo nas zadowolić XD Staraj się bardziej <3 Ale i tak Cię kocham C:
UsuńHahahha, dobrze, postaram się, ale nie w nowym rozdziale, tak tylko ostrzegam, bo zaczęłam już go pisać .-.
UsuńSpoko, a kiedy przewidujesz jego dodanie?
Usuń*genialny Xemerius właśnie wymyślił supi nazwę paringu Damien + Angie
tamtaratam
DANGIE, supi nie?*
To wyżej, to nie ja xD
To moja psychika .-.
Na przyszły tydzień, albo weekend, nie wiem ;__;
Usuńoki :3
Usuń*u* jaki śliczny szablon :o musiałam napisać to teraz xD
Usuńdziękuuuje :* mi też się strasznie podoba :)
UsuńSwieeetny :D *.* uwielbiam jak piszesz ! Tak sie chetnie czyta twoje opowiada nie az siec nie da oderwac ! I wabt more more more more :* Dawaj dawaj nastepny hah ;))
OdpowiedzUsuńdziękuję :3
UsuńKolezanka wyzej nie ma racji ! I tak juz bylo wystarczajaco damiena i angie ! Nie moze byc caly czas tak pieknie...jak by caly czas byly jakies mega watki z nimi to bylo by za slodko xd i nic juz by nas nie zaskakiwalo :p a ich "milosc" ma sie powoli rozwijac itp.haha lol. Mnie zdecydowanie zadowolilas !! :)) co za duzo to nie zdrowo , co nie ;> czekam na nexta
UsuńNo i ktoś mnie wreszcie rozumie :3 Haha, tak, co za dużo to nie zdrowo. :)
Usuńmuszę się czymś odżywiać, dlatego wymagam tej "słodkości" C:
UsuńOd słodkości się grubnie, moja droga XD
Usuńpóki co mój metabolizm działa bez zarzutu, więc czemu rezygnować z przyjemności? XD
UsuńBo co za dużo, to nie zdrowo .-.
Usuńdobra, ciii :c
UsuńDangie xDDD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńa mi to niczego nie przypomina .-.
UsuńPodoba mi ta książka :-)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńmasz talent ;)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńŚwietne :) --> Zapraszam do siebie http://threeunpredictable.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAwrrrrrrr tak słodko *-*
OdpowiedzUsuńDamien i Angie są niesamowici xD
Angie nikogo nie zawiodłaś! :3
Kocham cię i zapraszam do sb, Ola :$
Ps: Twoje zamówienie pojawi się do2 tygodni, ponieważ mam sprawdzian z francuskiego z całego roku :/
Awww zajebiste ^^ Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ! Dużo weny życzę :*
OdpowiedzUsuńPs. przeczytałam twoje opowiadanie w niecałe 2 dni i jestem pod wrażeniem :*
dziękuje, bardzo mi miło :*
Usuń:3
OdpowiedzUsuńOMG! juz od dawna czekałam na jakieś romantyczne spotkanie Damiena z Angie. I jak wiesz, gdy tylko chłopak zaprosił Angelinę na spacer, uradowałam się w duchu! I jeszcze wziął ją do miejsca, tylko mu znanego! *.* Niech Jessica spada! Nie ma szans z angie! :D Mam nadzieję, że niedługo znowu dojdzie do jakiegoś spotkania między moją ulubioną parą w Twoim opowiadaniu, bo oni razem są po prostu świetni! W takich momentach wraca Damian z początkowych rozdziałów, którego pokochałam <3
OdpowiedzUsuńI jestem jeszcze ciekawa czy on nie lubi Patrica tylko z tych powodów, które mówi, czy za coś jeszcza...
Biedny Jace. Jestem ciekawa skąd ktoś dowiedział się, że miał biografię Andrew. Ktoś grzebał mu w pokoju? Angie szlachetnie postąpiła, że przyznała sie do winy, bo w sumie była to jej wina. Prawda, że zrobi sobie mnóstwo kłopotów, ale sądzę, że w końcu to ona znała Andrew, a Jace robił jej przysługę, więc jej konsekwencje chyba nie będą takie duże? OBY!
Co do matki Angie, sądzę, że coś ukrywa. Mam jedynie nadzieję, że to nic poważnego. Pozdrawiam serdecznie ;)
Komentarz o świetnej pisarce nie był przesadzony- Twój styl pisania jest po prostu super-łatwo i przyjemnie się czyta, a szybka, dynamiczna i ciekawa akcja dają wrażenie, jakbym czytała książkę zawodowej pisarki! :)
OdpowiedzUsuń