Czy ty wiecznie musisz wpakować się w jakieś
bagno? Spytał Upierdliwiec, kiedy ja przyglądałam się w milczeniu
Przełożonej.
Jace był już
wolny i wyszedł z pomieszczenia, posyłając mi wdzięczne, a zarazem współczujące
spojrzenie. Cecile odprawiła Belle razem z nim, a ona bez zbędnych komentarzy
wyszła. Z tak prostej kalkulacji wynika, że w gabinecie zostałam tylko ja, dwie
zdenerwowane kobiety i Damien, który celowo unikał mojego wzroku.
- Wyjaśnisz nam, skąd wzięłaś
biografię Andrew? – zapytała ostro madame Cecile, zamykając drzwi.
- W Akademii mieliśmy bazę danych
z uczniami. Nie była jakoś pilnie strzeżona, więc to nic trudnego, wykraść
kilka stron z życia niektórych uczniów. – skłamałam bez zająknięcia.
Oby nie sprawdzały wiarygodności
moich słów, bo będę mieć piekło w Domu Żywiołów.
- Więc dlaczego miał ją Jace? –
dopytywała Selene.
- Zostawił mi kiedyś trochę
materiałów o historii magii i chciał je odzyskać. Przez przypadek zabrał
biografię, zamiast swoich notatek. – odpowiedziałam, patrząc jej w oczy.
Obie na chwilę zamilkły.
Przełożona Aniołów oglądała jakieś papiery, które leżały na biurku, a Wampirzyca
stała przy oknie.
- Możesz iść, Angelino. –
odezwała się Cecile, nie odwracając się.
Kiwnęłam głową
na pożegnanie Selene i wyszłam z pomieszczenia.
Przed gabinetem siedziała
Isabelle. Gwałtownie wstała, kiedy się pojawiłam.
- Ukarali cię jakoś? – spytała
cicho, a ja pokręciłam głową i skierowałam się w stronę stołówki.
Szłam szybko,
aby wyjaśnić parę spraw z przyjaciółmi. Bella gdzieś zniknęła, więc korytarz
przemierzałam sama.
- Zaczekaj, Angie. – usłyszałam
ten donośny i znany głos. Odwróciłam się na pięcie i stanęłam twarzą w twarz z
Damienem.
- Śpieszę się. – powiedziałam i robiłam
już krok w stronę jadalni, ale uniemożliwił mi jakikolwiek ruch, przygważdżając
mnie do ściany.
- Dwie minuty. – odparł przez
zaciśnięte zęby, a ja przygryzłam wargę. Był zły?
Nie odpowiedziałam mu, więc
zaczął swój monolog.
- Mam ci wierzyć, że Black dostał
tą biografię od ciebie, bo zabrałaś ją ze sobą z Akademii? – spytał, mrużąc
oczy.
- Nie musisz mi wierzyć. Wiara
jest sprawą indywidualną każdego człowieka, więc nie można kogoś do niej
zmusić. – odparłam
- Nie filozofuj. – złajał mnie
- Nie filozofuję. Daje ci wybór:
albo uwierzysz i skończysz dochodzenie, albo nie uwierzysz, ale nie będziesz
dociekał, bo innej wersji wydarzeń ode mnie nie dostaniesz. – powiedziałam, po
czym przeszłam mu pod ramieniem i z godnością ruszyłam przez korytarz.
Weszłam do
zatłoczonego pomieszczenia i bez zbędnych postojów podeszłam do swojego
stolika, Kręgu, czy co to tam było.
- Co to miało być? – syknęłam,
zajmując miejsce obok Evelin.
Przyjaciele siedzieli i czekali
na mnie z grobowymi minami.
- Angie, tak strasznie mi
przykro. – zaczął Jace, a ja gestem dłoni mu przerwałam
- Nie o to pytam. Skąd ty, do
cholery, miałeś tą biografię?
- Nie mam zielonego pojęcia –
stwierdził, układając ręce w obronnym geście
- A ja mam. – odezwała się Bella,
a ja spojrzałam na nią, dając znak, aby kontynuowała – Od jakiś 10 minut
grzebię w mózgu Jessiki. Skubana, dobrze ukrywa emocje. – odparła, śmiejąc się
gorzko
- Przejdź do rzeczy. – warknęłam
- No już, niecierpliwcu. Dzisiaj,
Prince, weszła do twojego pokoju, gdy cię nie było i znalazła pierwszą stronę
biografii. Zabrała ją i włożyła między drzwi pokoju Jace’a, tak aby było widać
kawałek tekstu, sugerującego, że to biografia Andrew. ,,Przypadkiem” –
powiedziała, robiąc cudzysłów w powietrzu – Przechodziła tamtędy Selene i
zauważyła ten świstek. – dokończyła i spojrzała na mnie, czekając na jakąś
reakcje.
- Zaraz się z nią rozliczę. –
zacisnęłam ręce w pięści i wstałam. Zanim zdążyłam zrobić dwa kroki, Evelin
złapała mnie za rękę.
- I co jej powiesz? – spytała
- Żeby się odczepiła. – mruknęłam
- Dając jej tym samym powód do
dalszego szpiegowania i węszenia. –stwierdziła – Nie pakuj się w większe
tarapaty, Angie. Zostaw to tak, jak jest.
Spojrzałam się na
nich wszystkich: na Evelin, Jace i Belli, a ich miny wyrażały to samo. Mam
odpuścić.
Pokręciłam
tylko głową i znowu zajęłam swoje miejsce.
- Idę po coś do jedzenia. –
powiedziała cicho Anielica i zniknęła w tłumie.
- Ja też. – dodali w tym samym
momencie Wampirzyca i Anioł, po czym szybko odeszli w stronę bufetu, a ja
zostałam sama.
Do samotności
można się przyzwyczaić. Wystarczy, że spędzisz sam godzinę…potem dwie…następnie
dzień…tydzień…miesiąc…kwartał…aż w końcu twoje życie będzie jedną, wielką
samotnią. Samotny posiłek, czy noc to tylko początek bardzo powolnego procesu,
jakim jest osamotnienie.
Bez większych
wywodów na temat mojej egzystencji, wstałam i wyszłam niezauważona z jadalni.
Od razu skierowałam się w stronę
biblioteki. Szybko przeszłam korytarz, stając przed tak niepozornymi drzwiami.
Zamaszystym gestem otworzyłam je i weszłam do mojej malutkiej świątyni.
- Mogę w czymś pomóc? –
usłyszałam na wstępie głos dziewczyny, która pomogła mi za pierwszym razem,
kiedy tu przyszłam.
- Daj mi cokolwiek. –
powiedziałam zdesperowana i rzuciłam się na najbliższy fotel.
Dziewczyna gdzieś zniknęła, a ja
podciągnęłam nogi pod brodę i wyjrzałam za okno, obok którego siadłam. Już się
ściemniało, ale na zewnątrz siedziała jakaś grupka, bawiąca się na całego.
- Proszę. – odezwała się
brunetka, podając mi książkę w twardej oprawie. Uśmiechnęłam się z
wdzięcznością i spojrzałam na tytuł, który brzmiał Baśnie i legendy magiczne.
Już miałam wstać i oddać jej te
bajki dla dzieci, ale coś mi mówiło, że wiedza z dobranocek dla małych wampirzątek
może mi się przydać.
Z zapałem
wtargnęłam w świat walecznej Anielicy o imieniu Arlina, mędrca Connora, który
był Wampirem i kilku Wybrańców o imionach, które ciężko napisać, a co dopiero
wymówić.
- Same bzdety.
– mruknęłam i już chciałam zakończyć lekturę, kiedy silny podmuch wiatru
przekartkował stronnice i zatrzymał się na historii zatytułowanej Złoty Krąg.
Dodatkowe 5 minut cię nie zbawi. Przeczytaj
sobie bajeczkę na dobranoc stwierdził Upierdliwiec, a ja ponownie
zagłębiłam się w lekturze.
Na początku był
chyba jakiś wiersz, napisany ręcznie, ale jakiś nieuważny czytelnik wylał na
niego jakiś napój i tekst szlag strzelił. Odczytałam tylko ostatni werset:
A owoc ich miłości został przeklęty.
- To raczej horror, nie
wieczorynka. – powiedziałam sama do siebie, ale nie przerywałam czytać.
Początek był
całkiem zrozumiały: paczka Aniołów i Wampirów została połączona ze sobą
telepatyczną więzią, chociaż każdy z nich należał do innego Kręgu. Łączył ich
fakt, że każdy z nich był Przywódcą. Po jakimś czasie, zorientowali się, że
należą do dwóch Kręgów. Do tego ,,zwykłego” i tak zwanego ,,Złotego Kręgu”,
czyli tej ich telepatii.
No i to byłoby tyle z części
zrozumiałej.
Potem, nie dość, że ktoś
powyrywał kartki, to jeszcze pozalewał pozostałe i z tego szyfru da Vinciego
zrozumiałam tyle, że Wampir związał się z Anielicą…chyba.
Zdegustowana, z
hukiem zamknęłam książkę, oddałam ją dziewczynie i wyszłam.
Weszłaś samotna, a wracasz z kilkoma koszmarkami sennymi skomentowało
sumienie.
Raczej z większym mętlikiem,
poprawiłam je.
Drogę do pokoju
pokonałam bez większych rewelacji. Zamknęłam drzwi i poszłam wziąć prysznic. Podczas
kiedy ciepłe kaskady wody spływały po mojej nagiej skórze, w głowie panował
totalny chaos.
To wyglądało
jak kilka aut nadjeżdżających z różnych stron i żadne z nich nie chciało
ustąpić innemu pierwszeństwa. A policjanta, któryby nad tym zapanował, nie
było.
Po dobrej
godzinie, wyskoczyłam z kabiny, zakładając na siebie ukochaną piżamę.
W podskokach podeszłam do
ciepłego łóżka i po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza…albo Matki Żywiołów,
zależy jak się patrzy.
Stałam na środku czegoś, co przypominało
pustynię kamienną. Spojrzałam w dół i zorientowałam się, że znajduję się na
szczycie wzgórza, a w dole rozgrywa się jakaś scena, jednak byłam za daleko i
nie widziałam żadnych szczegółów. Wytężyłam wzrok i dostrzegłam zarys postaci.
Na środku pustyni stała wysoka blondynka. Wyglądała
na przerażoną, jakby przed czymś uciekała. Nagle, trzy metry od niej, wyrósł
jak z pod ziemi jakiś pies. Przyjrzałam się uważniej, a obraz mi się wyostrzył,
więc mogłam dostrzec jakieś szczegóły owego pupila.
- O mój Boże. – szepnęłam, zakrywając sobie usta dłonią – Uciekaj! –
krzyknęłam do dziewczyny, wiedząc już, jak wygląda psisko.
W porównaniu z nim, Amstaff był potulny niczym York.
To, co nazwałam psem, w rzeczywistości było
połączeniem niedźwiedzia, goryla i wilka. Jego pysk jak u buldoga ociekał
pianą. Wyglądał, jakby miał zaraz skoczyć na dziewczynę.
Nagle, wydał przerażający ryk i zaczął gonić blondynkę. Próbowałam ją
dopingować, aby biegła szybciej, jednak stwór był od niej szybszy i silniejszy.
Jedynym susem, powalił ją na ziemię, a ja zobaczyłam twarz dziewczyny.
- Kate! – wrzasnęłam, spadając z góry.
- Angie! –
usłyszałam wrzask Belli, a potem charakterystyczny dźwięk zapalanego światła.
W drzwiach pokoju stała zdyszana
Wampirzyca oraz Evelin i Jace. Wszyscy w piżamach.
- Co wy tu robicie? – spytałam,
ciężko oddychając. Byłam cała mokra od potu, a przed oczami dalej miałam obraz
zagryzanej na śmierć Katharine.
- Może pomyślisz, że
zwariowaliśmy. – zaczęła Anielica, robiąc krok na przód – Ale, nagle, wszyscy
usłyszeliśmy w głowach twój krzyk, a jakiś spokojny głos kazał nam do ciebie
iść.
Przyjrzałam się
jej uważniej, analizując to, co powiedziała. Rzeczywiście, wyglądali jakby ktoś
siłą wyciągnął ich z łóżek.
Nagle mnie oświeciło. Im przydarzyło
się to samo, co mi, kiedy Isabelle wylądowała u pielęgniarki, kiedy puma ją
zaatakowała. Mi też wtedy coś mówiło, że mam do niej iść.
To było
jak…czytanie w myślach?
Raczej jak, odczytywanie czyichś emocji poprawił Upierdliwiec,
zaspanym głosem.
- Śnił ci się jakiś koszmar? –
spytała cicho Bella, siadając obok mnie na łóżku.
Spojrzałam na nią, przygryzając
wargę, a potem ukryłam twarz w dłoniach.
- Kamienie…Kate…bestia…śmierć… –
łkałam niezrozumiale, a po chwili pojedyncze strumienie łez zamieniły się w
wodospad.
- No, już. – szepnęła Wampirzyca,
przytulając mnie. Odsunęłam się od niej i spojrzałam na przyjaciół.
- A jeżeli jej naprawdę coś się
stało? – szepnęłam
Cała trójka zamilkła. Evelin
chwyciła za rękę Jace’a, wymieniając z nim porozumiewawcze spojrzenia. Isabelle
pokręciła głową i odezwała się
- Mogę tego żałować, ale jest
sposób, aby upewnić się, co z Kate. – wstała i podeszła do drzwi – Ubieraj się.
Za 5 minut widzimy się koło biblioteki. A wy – wskazała na Aniołów –Macie nas
kryć, trochę lepiej, niż ostatnio Black.
Dziewczyna wyszła, a ja jeszcze
siedziałam, zastanawiając się, co ma na myśli.
- Ruszaj się. – powiedział Jace,
a ja z ociąganiem wstałam z łóżka i wyjęłam z szafy spodnie i bluzę z kapturem,
po czym weszłam do łazienki.
Szybko
wciągnęłam na siebie ciuchy, związałam włosy w kucyk i wyszłam z pomieszczenia.
Założyłam na stopy moje trampki i spojrzałam na przyjaciół.
- Zostajecie tutaj?
- Bella nas zabije, jeżeli coś
znowu pójdzie nie tak. – odezwała się Evelin
- Okej, tylko zamknijcie się na
klucz. – odparłam, wychodząc – Dzięki. – rzuciłam cicho i zbiegłam po schodach,
kierując się w stronę wyznaczonego przez Wampirzycę miejsca.
Kiedy
przyszłam, dziewczyny jeszcze nie było. Oparłam się o ścianę, rozglądając się,
raz na lewo, raz na prawo. W pewnym momencie, zapatrzyłam się w jeden kierunek
i nie usłyszałam zbliżających się, z przeciwnej strony kroków.
- Chodź, królewno. – mruknęła
Isabelle, ciągnąc mnie za sobą.
W ciszy
zeszłyśmy na dziedziniec, kierując się w stronę bramy wyjazdowej.
- Wiesz w ogóle, gdzie jest
siedziba Milczących? – spytałam
- Znam kogoś, kto zna do niej
drogę. – odparła
Stanęłyśmy przy bramie i
czekałyśmy. Na co, lub na kogo? Tego wam nie powiem, chociaż sama chętnie bym
się dowiedziała.
Nagle,
usłyszałam warkot silnika, a po chwili przed nami pojawił się czarny jeep. Bella
pociągnęła mnie za ramię w jego stronę i otworzyła drzwi od strony pasażera,
wskazując głową, abym wsiadła.
Posłusznie weszłam do samochodu i
przyjrzałam się kierowcy.
- Patric? – pisnęłam zaskoczona
- Wybacz, nie zdążyłem zamienić
się w świstaka. – odpowiedział, stukając palcami o kierownicę. Zaraz za mną,
pojawiła się Wampirzyca.
- Pośpiesz się, pijawko. Chcę
jeszcze trochę pospać. – stwierdziła
- A może tak ,,proszę”? – zapytał
chłopak, odpalając silnik
- Ruszaj. – warknęła i oparła
czoło o szybę.
Przez 5 minut,
w aucie panowała kompletna cisza. Za oknem było ciemno, więc nie miałam zbytnio
jak podziwiać widoków.
- Skąd wiesz, gdzie znajduje się
siedziba Milczących? – spytałam, odwracając się w stronę Wampira
- Widzisz, Angie. – zaczął – Według
pewnej dziewczyny, jestem tylko szpiegiem Przełożonych, ale dzięki
,,szpiegowaniu” – zrobił cudzysłów w powietrzu – Wiem o rzeczach ściśle
tajnych, takich jak jadłospis na przyszły tydzień, albo czyja jest kolej
szorowania pomnika kupidyna. – dokończył, a ja wybuchłam śmiechem.
- Skończ mydlić dziewczynie oczy.
– syknęła Isabelle, a Patric już nic się nie odezwał.
Kiedy z daleka
było już widać oświetlony budynek, chłopak odezwał się.
- Jak ma na imię twoja przyjaciółka?
- Katharine Hemingway. – odparłam
cicho, bawiąc się kosmykiem włosów.
Podjechaliśmy
pod bramę szarej budowli. Z bliska wyglądała jak zakład psychiatryczny. W
oknach były kraty, a masywnych drzwi prowadzących do jego środka, żaden taran
by nie wyłamał.
Nie tak wyobrażałam sobie
miejsce, gdzie wyślą moją przyjaciółkę. To wyglądało jak zakład karny.
Przecież nie jest tam z własnej woli mruknął
Upierdliwiec.
Patric otworzył okno i wychylił
się przez nie. Rozmawiał z kimś, ale nie mogłam usłyszeć o czym. Po chwili
wjechaliśmy na teren siedziby. Wampir zaparkował tuż przy wejściu, a ja
natychmiast wysiadłam.
- Trzecie piętro, pokój numer 5.
– powiedział, stając obok mnie. – Mamy 20 minut. – dodał, a ja wbiegłam po
schodach i pchnęłam ciężkie, metalowe drzwi.
Stanęłam przed
niekończącym się labiryntem. Przede mną znajdowały się trzy korytarze, które
wyglądały identycznie: szare ściany, które oświetlały lampy, zwisające z sufity
w równej od siebie odległości.
- Środkowy. – powiedział Patric,
a ja się odwróciłam w jego stronę – Ja tu zostanę. Traficie same. – dodał,
wkładając ręce w kieszenie jeansów. Rzuciłam mu dziękujące spojrzenie i
pobiegłam wraz z Isabelle korytarzem.
Nawet nie
chciałam bliżej przyglądać się, tym obskurnym wnętrzom. Szybko pokonałyśmy korytarz
i wbiegłyśmy po schodach na trzecie piętro. Zdyszane, ale szczęśliwe, że
minęłyśmy już jeden horror, rozejrzałyśmy się.
Na tym piętrze,
ściany były pomalowane na okropny, kanarkowy kolor. Co prawda, lepsze to niż te
szarości, ale dalej czułam się okropnie. W dodatku, każde drzwi wyglądały tak
samo: były czarne, z mosiężnymi gałkami i niewielkimi judaszami.
W mgnieniu oka
odnalazłyśmy pokój numer 5. Bella wskazała ruchem dłoni, że mam zapukać.
Uderzyłam delikatnie palcami w chropowatą powierzchnie i wstrzymałam oddech. Po
chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk, przekręcanego klucza w drzwiach, a
przede mną stanęła blondynka. Bez zbędnego przypatrywania się przyjaciółce,
rzuciłam się jej na szyje i poczułam tą charakterystyczną woń: różanego mydła i
lawendowego szamponu, którego zawsze używała Kate i jej mama.
- Tak strasznie tęskniłam. –
szepnęłam jej do ucha i odsunęłam się kawałek, chcąc się jej przyjrzeć.
Jednak nie takiego widoku się
spodziewałam.
__________________________________________________________________________________
Taaaaadaam, oto kolejny rozdział, który dedykuje Xemeriusowi (mało Dangie, dlatego jest dedykacja xD).
I chciałabym serdecznie podziękować Hungrysoph za śliczny szablon. Kochana, jest idealny ♥
To chyba tyle z mojej gadaniny, do napisania :)
Weronika
Przeczytałam :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie mała Damiena i Angie, nie lubię łączonych imion są dziwne :o
Urwałaś w ciekawym momencie, ciekawie czy będzie miała coś nie tak z twarzą jak w tym śnie. Bardzo mi się podobało :)
Nie, bez przesady, aż tak drastycznie nie będzie xD
OdpowiedzUsuńSzkoda xD
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńCałkiem całkiem :) oby tak dalej ;D
OdpowiedzUsuńdzięki ;)
UsuńOjej, dziękuję <3
OdpowiedzUsuńAlbo mi się wydaje, albo w tym rozdziale się rozpisałaś :D Ale mi taka długość odpowiada c:
Mega ciekawy rozdział, przerwałaś w takim momencie, że..uch! lepiej nie mówić :/
No to ten xD
Czekam na Dangie *u* Duużo weny i w ogóle :3 Dodaj kolejną notkę jak najszybciej, bo nie chce przez dłuższy czas wyobrażać sobie Kate ze zmasakrowaną twarzą :/ Musisz rozwiać wątpliwości dotyczące jej wyglądu XD
Tak tylko uprzedzę, iż żadnej zmasakrowanej twarzy nie będzie.
UsuńCo do rozpisania....niee, raczej nie. To niecałe 4 strony w wordzie, czyli standard.
W następnym rozdziale nie przewiduje Dangie, nie bij .-.
Właśnie się zastanawiałam, czy mam przerwać, czy nie, aż w końcu postawił na wredną część mnie i przerwałam xD
To może będzie zapłakana? Albo posiniaczona? Xemi sadysta ._.
OdpowiedzUsuńNie martw się, nie będę biła, bo jak cię pobiję, to nie napiszesz kolejnego rozdziału xD A kolejny dopiero za tydzień? Czy może z okazji jutrzejszego Dnia Xemeriusa dodasz wcześniej? ^^
Zobaczysz, co się będzie działo xD
UsuńA może ja nie obchodzę Dnia Xemeriusa? xD Coś czuję, że będzie później, chyba że jutro i dzisiaj będę mieć napad weny ;__;
WSZYSCY obchodzą Dzień Xemeriusa! XD
UsuńOki, to ja sobie poczekam ;-;
Musisz wybaczyć, Drogi Jubilacie, ale uwzięli się na nas niektórzy nauczyciele i muszę, tak jak 29 innych osób, harować jak dziki osioł w tym tygodniu .-.
Usuńznam ten ból. ;-;
Usuńtylko dlatego ci wybaczam xD
znaj łaskę pana! XD
raczej litościwego pana .-.
UsuńNie wiedziałam że dziś święto Xemeriusa xD
UsuńAle ja jestem niedoinformowana xd
no widzisz xD
UsuńFajne :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńGenialny, cudowny, chce więcej.
OdpowiedzUsuńFakt trochę za mało wątków z Damienem i Angie ;C
Ale i tak jest cudowne <3
Życzę dużo weny i wgl.
Musiałaś w takim momencie uciąć?
Ehh .. Czekam z niecierpliwością na następny..
Byle by szybko się pojawił ;3
Ps. Tym razem Ci nie wpierdolę. ;*
Dzięki za darowanie życia xD
UsuńNie wiem, kiedy się pojawi i to jest problem :/
Nie ma za co ;D
UsuńAle w tym tygodniu? :*
Mam nadzieję, że tak.
Ehh .. ja chcę na wczoraj <3
Nie wiem, czy w tym tygodniu :/ Zależy czy darują mi parę rzeczy w szkole :// Ciężkie życie gimba .-.
UsuńJa czę fakjaczjee ;C
UsuńTo nic.
Nie przejmuj się. ;/
Ale fajnie byłoby gdyby rozdział pojawił się wkrótce. ;3
Wybacz, siła wyższa .-.
UsuńNie no rozumiem. Jesuu, ale ja chcę na już. Haha <3 Serio nie mogę się doczekac :**
UsuńWięc tak.. jak prosiłaś przeczytałam 1 rozdział :D Bardzo fajnie piszesz, masz talent! *o* Ja też w przeszłości podchodziłam do pisania fanficów (jakichkolwiek opowiadań), ale mi nie wychodziło ;/ Tobie wręcz odwrotnie :D Pozdrawiam i weny w pisaniu! :) (szkoda, że nie ma prologu, ale da się obyć :D). W wolnej chwili poczytam ;>
OdpowiedzUsuńwow masz talent dziewczyno, az chce sie czytac i ciekawi co dalej .*o* bede czekac na kolejne :D :D
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńSuper!!
OdpowiedzUsuńRozdział SUUUPPPERRR ♥!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, jestem stałą czytelniczką - od dzisiaj .
Chcę cię również zaprosić, na nowego bloga http://excellent-evaluations.blogspot.com/
Jest to nowa ocenialnia. Liczę, że się zgłosisz ?
Życzę ci wiele weny, czytelników i innych dyrdymałów :) Niech dobrze ci się wiedzie z tym blogiem ;D
Milagros DiCarlo- pozdrawiam .
Z chęcią bym się zgłosiła, ale nie widzę odpowiedniej kategorii :/
UsuńFajne :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńFajne pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńChryste, gdzie oni tą Kate trzymali? :o
OdpowiedzUsuńMoja Dangie... Fakt, ale wybaczam xD
Jak zawsze miód cud orzeszki 😝
Kocham i zapraszam do sb, Ola :$
dzięki ;)
Usuń*mało
UsuńTeraz dopiero zobaczyłem xD
Kocham <3
śliczny :)
OdpowiedzUsuńAle ty zaje**ście piszesz... w jeden dzień przeczytałem wszystkie rozdziały, a to dzięki temu, że jakiś czas temu zostawiłaś u mnie komentarz. Zazdro talentu :) Nie no żart, zazdrość nie ma sensu. Pisz tak dalej i szukaj wydawnictwa :)
OdpowiedzUsuńwielkie dzięki :)
UsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńdzięki :))
UsuńWitam, tutaj Insane z Sowiego Przylądku. Nastąpiła mała zmiana w kategorii "Fantastyka", do której przynależy Twój blog. Kategoria ta zostanie rozdzielona na Fantasy oraz Sci-Fi. Proszę poinformować mnie, do jakiej kategorii ma zostać przyporządkowane Twoje opowiadanie (najlepiej w widocznym miejscu na blogu). Przepraszam za kłopot. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPs. Informuję, że zmiany (przeniesienie blogów do tych podkategorii) nastąpi częściowo, a kiedy wszystkie blogi należące do kategorii "Fantastyka" zostaną przeniesione - ta kategoria zostanie trwale usunięta.
kiedy nowy ? :D <3
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nastepny ?? :))
OdpowiedzUsuńw piątek, może wcześniej
Usuń:))
UsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadania *-*
UsuńCzekam na więcej <3
Naprawdę boskie *-*
Pięnknie oby tak dalej i nie przestawaj bo to na prawde ci wychodzi obyś miała szczęście w swoim pisaniu
OdpowiedzUsuńPIękne opowiadanie ;3 czekam na wiecej :)
OdpowiedzUsuńDobre opowiadanie Supcio :3
OdpowiedzUsuń:3
OdpowiedzUsuńWow, nie sądziłam, że Angie tak szybko wymyśli wymówke. Musze przyznać, że całkiem nieźle jej to wyszło. Dobrze, że nie dostała kary. Ale nie spodziewałabym się, że to wina Jessici. Jeszcze bardziej nie lubię tej żmiji!
OdpowiedzUsuńUważam, że Angie jest niesprawiedliwa wobec siebie. Przecież ona wcale nie jest samotna! Kiedyś miała Kate i Andrew, a teraz ma przyjaciół, którzy należą do jej kręgu. Fakt, może nie ma chłopaka, ale nigdy nie jest samotna. Nie może tak mówić! Jest wiele innych osób na świecie, które może być rozgoryczonym z powodu swojej samotności, ale ona być nie powinna.
Te Baśnie mnie zaciekawiły. Coś czuję, że nie są to tylko zwykłe bajeczki, ale mają coś w sobie z prawdy. Czyżby Złoty Krąg istniał? I nalezy do niego Angie, hm? To byłoby prawdopodobne.
Więc Angie wreszcie spotkała kate. Cieszę się. Wiedziałam, że kiedys na pewno się zobaczą i dobrze, że teraz. Tylko mama nadzieję, że ten sen z psem nie był prawdą...
Pozdrawiam! :*
Zapraszam do siebie na nowy rozdział:
http://the-shadow-of-gritmore.blogspot.com
Wooooooooooow, dodajesz trochę dramaturgii- jestem szalenie ciekawa, co stało się z Kate :/ lecę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuń