Strony

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział III

    Kiedy Andrew oznajmił, że jeszcze kilka minut i dojedziemy na miejsce, Damien, rozdał wszystkim srebrne ostrza.
- Nie są zaczarowane. – uprzedził – Jednak dobrze jest mieć jakąś broń w zanadrzu.
- To tak, jakbyś dawał nam pistolet bez naboi i kazał strzelać. – fuknęła Isabelle.
- Nie, Bella. – zaprzeczyłam, nie odwracając się – Dał ci pistolet z jednym nabojem. I albo go dobrze wykorzystasz, albo po tobie.
- Dokładnie. – poparł mnie Jace. – Zresztą, co się przejmujesz? Może i jesteś wredną, podłą pijawką, ale każdy cię uratuje.
- Dzięki, Black. – rzuciła z przekąsem – Potrafisz człowieka podnieść na duchu.
- Istoty nadprzyrodzone również. – dodałam, a chłopak zachichotał.
- To już niedaleko. – wtrącił Damien, wyglądając przez okno.
- Dwie ulice dalej. – uściślił Andrew, skręcając w lewo.
Pewnego dnia, Irvette zapytała mnie, czy bałam się, kiedy jechałam na swoją pierwszą misje. Odpowiedziałam, że nie pamiętam tego, co czułam. Miałam pustkę. Teraz, wszystko widziałam, aż nazbyt wyraźnie. To atakowało mnie w podświadomości, jak ognista czerwień.
- Zatrzymaj się tutaj. – poinstruował de Winter, wskazując palcem pobocze.
Andy bez zbędnych pytań, wykonał jego polecenie. Szybko odpięłam pas i wyskoczyłam z samochodu. Pozostali uczynili to samo.
- Wy. – powiedział oschle Damien, wskazując na mojego przyjaciela i dwie Pół Anielice. – Zostajecie w samochodzie i z niego nie wychodzicie. Czy to jest zrozumiałe?
- Tak, szeryfie. – odparła zawzięcie Nina, po czym ostentacyjnie wróciła do pojazdu.
To samo uczyniła Courtney. Andrew się zawahał. Po chwili namysłu, podszedł w moją stronę.
- Uważaj na siebie. – szepnął.
- Dobrze. – odpowiedziałam, nie patrząc mu w oczy.
Dziwnie się czułam. To nie było tak, że Andy nigdy nie okazywał mi swoich uczuć. Ja po prostu nie lubiłam mieć publiczności i to mnie krępowało.
Chłopak uścisnął mnie sztywno, po czym się odsunął.
- Możemy już iść? – zapytał wrogo Damien.
Zacisnęłam zęby i odwróciłam się w jego stronę.
- Jak chcesz, to tu zostań. Damy sobie radę bez księcia, któremu rozpoczęła się menopauza.
Usłyszałam cichy chichot i uśmiechnęłam się pod nosem. Punkt dla Angie.
Chłopak zgromił mnie wzrokiem i ruszył przed siebie.
- Palant. – mruknęła Isabelle, podchodząc do mnie.
I tak go lubisz bardziej, niż powinnaś westchnęło znudzone sumienie.
Bardzo chciałam wykrzyczeć Upierdliwcowi w twarz, jak bardzo się myli, ale nie mogłam. Nie dlatego, że był on wytworem mojej wyobraźni, ale dlatego, że miał trochę racji.
Lubiłam go bardziej, niż umiałam. Bardziej, niż mogłam. Sęk w tym, że nie umiałam do niego podejść i z nim porozmawiać tak, jak kiedyś. Jakaś cząstka mnie rwała się do niego, ale reszta mówiła: ,,Hola! Wolnego! Nigdzie nie idziesz.”. A ja jestem na tyle słaba, że nie umiem przeciwstawić się tym rozkazom. Mam nadzieję, że kiedyś będę na tyle silna, że uda mi się naprawić naszą relację. Wierzę, że da się to naprawić.
- Ziemia do Angie!
Głos Belli bezczelnie sprowadził mnie na ziemie.
- Tak, słucham? – zapytałam, próbując skupić się na sprawach ważnych.
- Nie mówi się słucham. – upomniał mnie Patric, a Evelin kopnęła go w kostkę, gromiąc go wzrokiem. – Kto z kim przestaje, takim się staje. Powiedz mi, Bells, ile osób ma mnie już za totalnego chama i prostaka w Domu?
- I bez jakiejkolwiek ingerencji mojej osoby, wszyscy o tym wiedzą. – odpowiedziała powoli, uśmiechając się pobłażliwie.
- Moglibyście być na tyle uprzejmi i na chwile się uciszyli? – zapytał Damien, który odwrócił się w naszą stronę, patrząc na nas z wyrzutem.
- Nie. – odparli zgodnie Patric i moja przyjaciółka.
Chłopak westchnął.
- Zwisa mi to, czy was tam zabiją, czy nie, ale jedziemy kogoś uratować.
- Pomyliły ci się kierunki. – wtrąciła Wampirzyca – W Greenwich nie znajdziesz swojego mózgu. Polecam poszukać go u Prince, bo chyba tam go zostawiłeś.
- Od kiedy de Winter jest twoim wrogiem numer jeden? – spytał Mason
- Od czasu, kiedy zorientowałam się, że tak jak ty, nie posiada ważnego organu w obrębie czaszki. – powiedziała
- Ta rozmowa zmierza donikąd. – przerwał Jace
- Popieram Black’a. – dodała Isabelle – Nie gadam z bezmózgami. – mruknęła, patrząc znacząco na Patrica i Damiena.
- Bezmózgi nie gadają z tobą. – fuknął Wampir, udając obrażonego.
- Moja anielska cierpliwość powoli się kończy. – wtrącił śpiewająco Anioł i zgromił Belle wzrokiem, widząc, że chce się odezwać. – Niech ktoś będzie na tyle uprzejmy i przedstawi plan. – powiedział spokojnie
- Evelin, ty i Mason macie przeszukać parter i pierwsze piętro. Gdybyście kogoś znaleźli, eskortujecie go do samochodu. Bella, ja i Angelina robimy to samo, tylko mamy przeszukać trzecie i czwarte piętro.
Uderzył mnie ton jego głosu, kiedy wypowiadał moje imię. Moje PEŁNE imię. Tak, jakby mnie łajał, mimo że nic nie zrobiłam. Nie odezwałam się nawet słowem. Właśnie dlatego, nie mogłam z nim rozmawiać. Zachowywał się jak rozkapryszony bachor. I ja nie byłam lepsza.  
- Miejmy to już z głowy. – odezwała się Wampirzyca, wypuszczając ze świstem powietrze.
To co, Angie? Pakujemy się w sidła śmierci?

***

Od samochodu do kryjówki wroga było jakieś czterysta metrów. Chciałam się odezwać i powiedzieć, że nasz wóz jest za daleko i może być problem z ewakuacją, ale postanowiłam się nie narażać. To nie moja misja i tutaj nie rządzę.
Do tej pory w głowie mam obraz rudery, w której był przetrzymywany Andrew. Pamiętam pozabijane deskami okna, zapadający się ganek i upiorne kruki.
I gdybym była teraz tylko zwykłym, niczego nieświadomym przechodniem pomyślałabym, że mijam rezydencje kogoś mega ważnego. Naprawdę.
Trawnik był zadbany, a do drzwi prowadziła kręta dróżka, przy której stały 3 lampy, wyciągnięte rodem z jakiegoś starego filmu. Cały budynek był zbudowany z czerwonej cegły, a w oknach wisiały śnieżnobiałe firanki.
Przez głowę przebiegła mi myśl, że moja mama jest tam dobrze traktowana, ale szybko się opamiętałam.
To mordercy.
Zabijają, aby przeżyć. I wiem, że chcą mnie. Tylko nie wiem, dlaczego. I to jest cholernie irytujące. To tak, jakbyś układał puzzle i brakowałoby ci jednego fragmentu, który jest bardzo potrzebny. Bez niego cała układanka nie ma sensu.
- Czy ty mnie słuchasz? – zagrzmiał Damien, a ja zorientowałam się, że mówi to do mnie.
- Aktualnie, tak. Dwie minuty temu – nie. – odparłam zawzięcie. Nie będę silić się na miły ton dla kogoś, kto traktuje mnie jak śmiecia.
Mierzyliśmy się wzrokiem, jak najgorsi wrogowie. Chciałam coś dodać, ale nie wiedziałam, co. Za dużo miałam do wyrzucenia z siebie, a to nie było ani miejsce, ani pora.
Chłopak pierwszy odpuścił. Stałam się nagle niewidzialna i nawet dobrze się stało.
- Za pół godziny widzimy się przy samochodzie. – zarządził, po czym odwrócił się na pięcie i bezszelestnie podszedł do drzwi.
Spojrzałam na pozostałych; Stali dwa kroki za mną i byli zmieszani. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w stronę budynku. Damien tam stał i czekał na nas.
- Idziemy. – powiedziałam i zamaszystym krokiem ruszyłam przez podwórko.
Właśnie sobie uświadomiłam, że wszystko, co mam, wymyka mi się z rąk. 
 ______________________________________________________________________________ 
Hej, haj, heloł! Umówiliśmy się na rozdziały co dwa tygodnie i dotrzymałam obietnicy. No, prawie. Powinnam dodać go w sobotę, ale wątpię, abym miała wtedy czas.
Wiem, że rozdział jest do bani. Pogódźcie się z tym, że kolejne też takie będą. Wiem, bo już trochę mam ich napisanych.
Nie zmuszam nikogo do czytania, ale byłoby mi miło, gdyby ta garstka, która jeszcze ze mną została napisała jakikolwiek komentarz. Nie musi być pozytywny. Naprawdę. 
Weronika

13 komentarzy:

  1. Mi tam rozdział się podobał. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na nexta:-)
    ~Lena

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na rozwój akcji, a rozdział był dobry mimo tego że praktycznie nic się nie działo *szczery komentarz*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział..może za wiele nie wnosi ale to nic...rozumiem..dużo nauki, szkoła, klasyfikacja itp. Bardzo db cię rozumiem...Mienowicie czekam na moment kiedy Angie będzie się broniła i Damien zobaczy jak ona sobie świetnie poradzi albo Angie będzie się chciała poświęcić dla swojej matki i zostanie tam a damien z nią i wyzna jej miłość...Ale to tylko wymysły mojej wyobraźni..to ty piszesz tą historię..ja tylko poddałam pomysł , może nie koniecznie dobry ale zawsze to coś...czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż... Czekam na akcję i kolejny rozdział. Rozśmieszył mnie fragment z "Hola, nigdzie nie idziesz". Jakbym słyszała siebie w swojej głowie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest ciekawy, ale dlaczego taki krótki? :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział i nawet nie mów, że bani. Twoje opowiadania naprawdę wciągają i nie mogę doczekać się nexta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest świetne i wciągające (do 3 w nocy czytałam xD) chcę już następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Mam wrażenie że z każdym kolejnym idzie Ci lepiej. Wszystko jest bardziej przemyślane, zdania lepiej zbudowane. Twój styl się poprawia na lepsze. Oby tak dalej :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyno co ty chcesz rozdział jest zajebisty. Czekam na nexta. Pozdr;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny, czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bywały lepsze, ale jesteś też człowiekiem więc... Czekam na nexta, mam nadzieję, że będzie trochę dłuższy ;) :3

    OdpowiedzUsuń