Nie zrozumcie
mnie źle. Chętnie pomagałam słabszym osobą z różnych przedmiotów, zwłaszcza z
biologii. Ale pomagając teraz tej jednej, jedynej osobie, znienawidzi mnie
dwadzieścia pozostałych. No dobra, Kate i Andrew dalej będą mnie kochać, ale
nie pozwolę sobie, abym miała opinie dziwki wśród takich osób jak Amelia
Parker.
Całą lekcje zastanawiałam się, co
mam zrobić. Moją małą burze mózgów przerwał dzwonek. Poderwałam się z miejsca i
szybkim krokiem (No dobra pędem) wyszłam z sali. Nie wiedziałam, dokąd mam iść,
więc wyszłam na dziedziniec i natychmiast skierowałam się w lewo, w stronę
wysokiego, rozłożystego dębu. Od dębu poszłam w prawo, gdzie znalazłam swoje
miejsce. Stary pień kasztanowca. Usiadłam na nim i zaczęłam się bezczynnie
gapić w przestrzeń.
Kiedy przyszłam
do Akademii musiałam znaleźć jakieś miejsce dla siebie. Moją małą świątynie.
Spacerując po dziedzińcu jakoś felernie zabłądziłam. Kiedy miałam już dzwonić
po Kate (Tylko ja umiem zgubić się w takim miejscu) zobaczyłam ten stary,
spróchniały pień. Potem jakoś trafiłam do punktu wyjścia i kiedy chce zostać
sama idę właśnie tam. Ani Andrew, ani nawet Kate nie wiedzą, że mam taką swoją
świątynie dumania. Dlatego zdziwiłam się, gdy nagle ktoś usiadł obok mnie….
- Mogę się przysiąść? –
rozpoznałam ten głos od razu. Tak, przystojny Damien zostawił grono swoich
fanek, żeby omówić porę korepetycji. Jak cudnie.
- I tak już siedzisz, więc siedź,
tylko mam nadzieje, że nie czają się gdzieś tutaj twoje wielbicielki. –
rzuciłam sucho.
Jego odpowiedzią był szeroki
uśmiech, w który mogłam się wpatrywać bez końca. Chwila. Co? Bredzę jak te
wszystkie księżniczki, aczkolwiek nie mogłam oderwać wzroku od niego. On też mi
się przyglądał. Gdyby ktoś nas wtedy zobaczył mógłby pomyśleć, że za chwile
mamy się pocałować. W porę się jednak opamiętałam, odwróciłam wzrok od Damiena
i zapytałam:
- Co Cię sprowadza, aż tutaj?
- Ty – odpowiedział jakby to była
najbardziej oczywista rzecz na świecie. Miałam ochotę wstać i wrócić do
Akademii. I tak zrobiłam. Podniosłam swoje szanowne cztery litery i ruszyłam w
stronę znienawidzonej szkoły.
- Czekaj! – krzyczał za mną
Damien, jednak nie miałam najmniejszej ochoty się zatrzymywać. Ruszyłam w
stronę pracowni biologicznej, a gdy czułam, że chłopak depcze mi po piętach
(Nie pytajcie skąd to wiem, po prostu to czułam i sama nie potrafię tego
wyjaśnić), przyśpieszyłam i z impetem wpadłam do krainy Robala.
- Angelina? – poniósł wzrok z nad
biurka, studiując jakąś arcyciekawą książkę, zapewne o czymś, co jest obślizgłe
i pełza. – Co cię tutaj sprowadza?
-Emm….Chcę powiedzieć, żeby
znalazł pan innego korepetytora dla Damiena, bo…..Mam za dużo obowiązków.
Przykro mi. – odwróciłam głowę w stronę drzwi i zobaczyłam Jego. Stał oparty o
ścianę, a gdzieś w tle słychać było jego liczne grono fanek. Odwróciłam się w
stronę profesora, który patrzył się na mnie jakby wyrosły mi dwie głowy.
- Panno Tamblyn, zaskoczyła mnie
pani. Sądziłem, że chce pani zakończyć semestr z jak najlepszą oceną,
pokładałem w tobie ogromne nadzieje i chcesz je zaprzepaścić jakimiś własnymi
pobudkami?
Zabrało mi mowę. WŁASNE POBUDKI?
Trzymajcie mnie, miałam ochotę cisnąć w niego strumieniem wody, którą miał w
swoim już lekko wysłużonym kubku. Już miałam jakoś wycelować, gdy nagle ktoś
złapał mnie za rękę.
To był Damien. Ścisnął moją dłoń
tak mocno, że zasyczałam z bólu i warknęłam do profesora:
- Dobrze pomogę mu.
Chciałam już pójść, ale uścisk
Damiena mi to uniemożliwił. Pożegnał się z profesorem i zaciągnął mnie na
korytarz.
- Puszczaj mnie – warknęłam i
próbowałam się wyswobodzić z jego żelaznego uścisku.
Nie ruszyło go moje gadanie.
Jednak, powiedział coś, co zatkało Angeline Tamblyn. To był jeden z tak
niewielu momentów.
- Nigdy więcej nie próbuj używać
swoich zdolności tutaj i nigdzie indziej. – zabrzmiało to władczo, nawet
bardzo. I właśnie ton jego głosu podziałał na mnie jak płachta na byka.
- Przepraszam bardzo. Moich,
czego? I kim ty do cholery jesteś, że będziesz mi mówił, co mam robić?!? -
powiedziałam, może odrobinę za głośno, bo grupka studentów popatrzała się na
mnie jak na wariatkę.
W tej samej chwili zadzwonił
dzwonek, jednak zdążyłam usłyszeć jego odpowiedź:
- Nie udawaj, że nie wiesz, o co
mi chodzi. To nie ja próbowałem cisnąć w profesora strumieniem wody…
Chciał coś dodać, ale ruszyłam
przed siebie nie oglądając się. Kiedy byłam pewna, że Damien mnie nie widzi
ruszyłam biegiem przez dziedziniec do akademików.
Wbiegłam po
schodach na piętro i ruszyłam do pokoju numer 690. Pokój mój i Kate znajdował
się na samym końcu korytarza, a na prostopadłej ścianie znajdowało się duże
okno z widokiem na dziedziniec Akademii. Zaczęłam nerwowo szukać klucza w
torbie. Wreszcie puściły mi nerwy i wysypałam całą zawartość torby na podłogę.
Gdy wreszcie je znalazłam zabrałam wszystko i z impetem wparowałam do pokoju.
Co to niby
miało znaczyć, że wiem, o co mi chodzi? Ja nie mam żadnych cholernych mocy czy
zdolności. Ludzie o jakiejś nadludzkiej sile występują tylko w książkach,
filmach i ludzkiej wyobraźni. COŚ TAKIEGO NIE MOŻE ZDARZYĆ SIĘ W NORMALNYM
ŻYCIU. Nie jestem Supermanem, ani Kobietą Kot. Jestem Angelina Tamblyn. Zwykła
studentka o zwykłych planach na przyszłość, takich jak każdy. Tak jak każdy
chce mieć dobrą prace i kochającą rodzinę. Nie przewidziałam w tych skromnych
planach czasu na ratowanie świata w opasce na oczach, pelerynie i majtkach
założonych na legginsy.
Rzuciłam torbę na
podłogę, a sama położyłam się na łóżku zastanawiając, o co chodziło temu
chłopakowi.
Zastanawiając się nad tym
wszystkim bawiłam się wodą. To mnie jakoś uspokajało….Woda działa na mnie
uspakajająco, tak jak na niektórych dobry przyjaciel albo ulubiona muzyka.
Mogłam na nią patrzeć cały czas. Aż nagle mnie olśniło….Wiecie coś w tym stylu,
że macie nad głową żarówkę, a ona niespodziewanie się zapala. Taki nagły
przebłysk geniuszu. To nastąpiło tak niespodziewanie, że straciłam kontrolę nad
żywiołem i woda rozlała się po podłodze, jakby przez pokój przeszło tsunami.
Jednak to był teraz najmniejszy problem.
Skąd Damien wiedział o moim
darze? O tym, że kontroluje wodę? Co o tym wie? Milion myśli przechodziło mi
przez głowę. Setki pytań. Odpowiedzi zaledwie kilka.
Jednak teraz
miałam misje. Znaleźć Damiena i dowiedzieć się, co i ile wie o tym całym
szaleństwie…
________________________________________________________________________________
Wiem, że rozdział jest krótki, ale nie chce robić go nie wiadomo jak długiego. Wiem, że akcja też jakaś nijaka i będzie tak przez jeszcze jeden rozdział, a potem niektóre sprawy się wyjaśnią. Mam szczerą nadzieje, że zostaniecie ze mną i pozwolicie, aby akacja jakoś się rozwinęła :)
Weronika
O wow...czekam na nn :-D
OdpowiedzUsuńpostaram się jutro dodać :)
UsuńJa tez czekam na dalsza czesc *__* !
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Wam się podoba :)) to duża motywacja ;*
Usuńpodoba mi się bardzo, coś nowego i kreatywnego : * czekamy na więcej ;*
OdpowiedzUsuńDziękuje za miłe słowa :) Jutro powinien pojawić się drugi rozdział :)
UsuńPiekna historia./marta z aska :)
OdpowiedzUsuńMam prosbe mozesz do mnie napisac na ask :)
dziękuje :) napisałabym z chęcią, ale nie znam adresu, bo to nie ja rozsyłałam linki tylko moja przyjaciółka :)
Usuńto mi przypomina h20 :D
OdpowiedzUsuńhaha XD
UsuńBardzo podoba mi się Twój styl pisania. Jest taki luźny i płynny. Często uśmiecham się czytając go, bowiem zawierasz w nim takie elementy humoru i to mi się podoba! Polubiłam także główną bohaterkę, czasem trochę impulsywna, ale jest po prostu sobą. Od początku czytania tego rozdziału miałam wrażenie, że ten Damien wie o jej tajemniczym darze. jestem ciekawa co takiego powie Angie. mam nadzieję, że dowiem się tego w następnym rozdziale, który przeczytam jutro. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńW tym momencie solidaryzuję się z Angeliną. Ja też mam miliony pytań. No dobra, może trochę mniej. Jak dobrze, że jest już tyle rozdziałów i nie będę musiała czekać na wyjaśnienia.
OdpowiedzUsuńCo do samej powyższej treści, Damien coś ukrywa. Tak, wiem, to odkrycie godne Kolumba, ale musiałam to napisać. Takie jakby wypowiadanie myśli na głos. Mniejsza. On coś kręci, a ja muszę wiedzieć, co, więc lecę do następnego rozdziału.
Tak sobie myślę jeszcze, że Angi (pozwól, że tak będę zdrabniać jej imię), powinna trochę bardziej kontrolować te akcje z wodą. Może to tylko moje zdanie, ale wylatujący wodospad z kubka to chyba rzadki i odrobinę podejrzany widok.
Znowu świetnie wszystko napisane. Co chwilę się uśmiecham przy czytaniu. Za to ogromny, jak stąd do Chin, plus!
:3
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Leibster Award!
OdpowiedzUsuńzyj-swoim-zyciem.bogspot.com
No nieźle,nieźle coś czuję,że Damien nieźle namiesza :D
OdpowiedzUsuńNa pewno zostanę tutaj aż do wyjaśnienia wszystkich spraw :D intrygująca fabuła się rozwija mam wrażenie :3
OdpowiedzUsuń