- Udało nam
się. – stwierdziła Irvette, wystawiając w moją stronę otwartą dłoń. Przybiłam
jej piątkę i przebiegłam przez jezdnię.
Chwilę
później pojawiła się Bella razem z Damienem i Troy’em.
- Pewna
anielska istotka może mieć śliwę pod okiem przez następny tydzień. –
powiedziała dramatycznie, podchodząc do nas.
Słysząc to,
wybuchłam śmiechem.
- Coś wam się
stało? – spytała Irvette
- Nie, ale
Lipton zaczęła mi grozić, kiedy powiedziałem, że spalę jej włosy. – odparł
Troy, a my odpowiedzieliśmy mu głośnym śmiechem.
- Dzięki za
pomoc. – powiedziałam, kiedy wszyscy się uciszyli.
- To był
pomysł de Wintera, żeby iść za Prince. Zgłosiła się od razu po was. – wyjaśniła
Isabelle
Odwróciłam się
w stronę chłopaka, który wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się do niego,
bezgłośnie dziękując. Znowu pojawił się w doskonałym momencie.
- Idą
bohaterowie dnia. – mruknęła Irvette, pokazując palcem w stronę jeziora.
Po
chwili, na jezdni pojawiła się Jessika, jej przyjaciółka oraz mięśniak. Nie
wyglądali już tak pewnie, jak wtedy, kiedy nas spotkali. Pół Anielica była cała
brudna, Patty zresztą też. Chłopak szedł ze spuszczoną głową, ukazując tym
samym, że poniósł porażkę.
- Niektórych,
aż za bardzo ciągnie do ziemi. – stwierdziła Bella, a my ponownie się
zaśmialiśmy.
***
-
Witaj, kuchnio. – jęknęła Wampirzyca, kiedy weszłyśmy na stołówkę. Dziewczyna
pchnęła masywne drzwi i wkroczyła do pomieszczenia, w którym miałyśmy spędzić
następne trzy godziny.
- Nareszcie
jesteście. – powiedział Damien, ale z początku go nie widziałam. Para, unosząca
się w całym pokoju skutecznie mi to uniemożliwiała. Zrobiłam kilka kroków
naprzód i ryknęłam śmiechem.
Chłopak
miał na sobie czerwony fartuszek i szypułkował truskawki.
- Piękne wdzianko.
– stwierdziłam, a on pogroził mi palcem.
- Co mamy
robić? – spytała Isabelle, podając mi żółty fartuch.
- Jedna ma
wałkować ciasto, a druga umyć naczynia. – wyjaśnił.
- Idę na
zmywak. – powiedziałam zrezygnowana.
Właściwie,
pasowała mi ta rola. Można powiedzieć, że byłam w tym dobra. Tak, to dziwnie
brzmi. Być dobrym w myciu naczyń. Jednak, jestem pewna, że poszło mi to dwa
razy szybciej, niż komukolwiek innemu. Nieraz dobrze jest mieć moc nad Żywiołem
Wody.
Skończyłam
wcześniej, niż pozostała dwójka.
- Pomóc komuś?
– zapytałam głośno
- Mi nie. –
powiedziała Isabelle, przecierając twarz ręką. Wampirzyca chyba nie zdawała
sobie sprawy z tego, że dłoń miała ubrudzoną mąką i tym samym, miała twarz
wysmarowaną białym proszkiem. – Ale komuś nie idzie z tymi truskawkami. –
dodała, wskazując ręką na Damiena
Podeszłam
do chłopaka, nie zwracając przyjaciółce uwagi na temat jej wyglądu.
- Daję sobie
radę. – mruknął, nie patrząc na mnie.
Nie
dawał sobie rady. Kiepsko mu szło wykręcanie szypułki. Nie dziwiłam mu się,
skoro oczyścił już trzy kilogramy czerwonych owoców.
- Właśnie
widzę. – odparłam, zabierając mu miskę z truskawkami.
- Dawaj to. –
warknął, odbierając mi naczynie
I tak
wyglądało następne pięć minut. Ja zabierałam mu miskę, a on mi ją wyrywał.
- Czy naprawdę
chcecie się nawzajem zabić o kilogram owoców? – wtrąciła znudzonym tonem Bella
- Tak. –
odparliśmy równocześnie.
Wyglądało
to komicznie. Wampirzyca nie patrząc w naszą stronę, upominała nas, a my, jak
małe dzieci, biliśmy się o miseczkę. Żadne z nas nie chciało ustąpić, oboje
przyciągaliśmy naczynie do siebie, aby chwile później znowu je stracić.
-Zaraz kogoś
trzepnę tym wałkiem! – ryknęła Wampirzyca, odwracając się w naszą stronę.
Zamarliśmy, a chwile potem, zaczęliśmy się śmiać.
- Tak bardzo
was bawi, wizja guza na głowie? – zapytała sceptycznie
Pomiędzy
atakami śmiechu, udało mi się podać jej srebrną tacę, aby mogła się przyjrzeć
swojemu odbiciu. Dziewczyna spojrzała w prymitywne lustro i także się zaśmiała.
***
Nie
wiem, jakim cudem, dogadałam się z Damienem. Śmialiśmy się tak jeszcze przez
chwilę, a potem wróciliśmy w ciszy do pracy.
Pół
godziny później, siedziałam u Isabelle z kubkiem parującej herbaty,
przyglądając się opadającym za oknem liściom. Było coś magicznego w tych
kolorowych, pomarszczonych elementach drzew. Kto by pomyślał, że taka mała i
krucha rzecz, jest odpowiedzialna za jedną z ważniejszych funkcji życiowych.
- Jesień to
ładna pora roku. – odezwała się Wampirzyca, wychodząc z łazienki. Miała
wilgotne od prysznica włosy i zmienione ciuchy.
- Tak, ładna.
– mruknęłam, upijając łyk ciepłego napoju.
- Ostatnio –
zaczęła, siadając na łóżku – Jace pytał się, jak z naszą akcją ratowania
Andrew.
Wybiłam się z
mojego małego transu i odwróciłam w stronę koleżanki
- I? –
spytałam
- Powiedziałam,
że na razie mają robić to, co robią najlepiej. – wyjaśniła, mało precyzyjnie.
- Czyli, co
mają robić?
- Uśmiechać
się głupkowato, rozsiewać amory i próbować cię czegoś nauczyć.
Westchnęłam,
uśmiechając się do Wampirzycy.
- Od jakiegoś
czasu towarzyszy mi dziwne uczucie. Mogłabym rzecz, że to jakieś, swojego
rodzaju, prawo wszechświata. – mruknęła, nie patrząc na mnie. Nie odezwałam
się. Czekałam, aż coś mi wyjaśni – To takie uczucie, kiedy jesteś czegoś pewna.
Jak tego, że łańcuch nigdy się nie przerwie, że istnieje taki klej, który
poukłada i sklei z powrotem złamane serce. Przychodzi taki moment, kiedy wiesz,
że bez względu na to, co przyniesie przyszłość, nigdy nie będę sama.
- Bella… -
zaczęłam, chcąc ją objąć. Pokiwała głową i kontynuowała
- Do tej pory,
sądziłam, że nie mam nikogo od śmierci rodziców. Do czasu, kiedy on nie
wyjechał. Bo wiesz, jak tak leżysz godzinami w nocy, to myśleniem można zajść
bardzo daleko i w bardzo dziwne strony. I kiedy te bezsenne noce przychodziły,
myślałam. I to bardzo dużo. I wtedy, kiedy do mnie przyszłaś, doszłam do
wniosku, że od bardzo dawna nie jestem sama. Miałam naszą zakochaną parę, a
teraz mam ciebie. Zwykłe ,,dziękuję” nie jest w stanie wyrazić tego, jak bardzo
jestem ci wdzięczna. Byłaś moim wschodem słońca w środku nocy. Dziękuję. –
Ostatnie słowa mówiła szeptem, prawie niedosłyszalnie. Uśmiechnęłam się do niej
i przytuliłam ją, czując na swoim policzkach łzy. Te najpiękniejsze. Szczęśliwe
łzy.
***
Po dziesięciu minutach wspólnego
płaczu, uspokoiłyśmy się i doprowadziłyśmy do porządku.
-
Ja już pójdę. – powiedziałam, wstając. Byłam już przy drzwiach, kiedy
Wampirzyca się odezwała
- Poczekaj, odprowadzę cię.
Wyszłam na korytarz, czekając, aż
Isabelle zamknie drzwi na klucz. Kiedy już to zrobiła, nieśpiesznym krokiem
ruszyłyśmy w stronę skrzydła, gdzie i ja miałam swój mały kąt.
Szłyśmy,
rozmawiając o mało istotnych rzeczach. Dziewczyna gwałtownie się zatrzymała,
kiedy znalazłyśmy się blisko schodów.
- Kucnij. – syknęła, ciągnąc mnie
w dół.
Doczołgałyśmy się do wnęki pod
schodami i zaczęłyśmy nasłuchiwać.
- Jak mogłeś mi to zrobić?
Usłyszałyśmy cichy szloch oraz
odpowiedź
- Nigdy nie chciałem przysporzyć
ci kłopotów.
To było irytujące. To tylko jakaś
zakochana para, przeżywająca kryzys w swoim związku. Nie widziałam sensu
chowania się, aczkolwiek oba głosy były dziwnie znajome.
- Co my tu robimy? – szepnęłam na
tyle głośno, że nie usłyszałam odpowiedzi dziewczyny
- Zamknij się i siedź cicho. –
fuknęła Bella w odpowiedzi
- Naprawdę mi przykro. Nigdy nie
chciałem niczego złego i jeżeli kiedykolwiek sprawiłem ci kłopot, wiedz, że
nigdy nie chciałem twojej krzywdy, Jessika.
Zagadka numer jeden, rozwiązana.
Głos zrozpaczonej dziewczyny należał do panny Prince. I nie wiem co było
większym zaskoczeniem – ton jej głosu, czy sama jej obecność.
- Nie kłam, Damien. – syknęła
To było jak cios w policzek.
Poczułam, jak moje kończyny sztywnieją, odmawiając mi posłuszeństwa. Zniosłabym
obecność każdego w jej towarzystwie. KAŻDEGO. Więc dlaczego jedyna osoba, o
którą byłam zazdrosna, musiała być tą, która spędzała z Jessiką najwięcej
czasu?
Isabelle objęła
mnie ramionami, kładąc głowę na moim ramieniu. Widziała, że było mi ciężko. A przynajmniej,
miałam taką nadzieje.
- Trzymaj się. – mruknęła i
bezszelestnie opuściła wnękę. Z przyzwyczajenia, weszłam głębiej, ukrywając się
w cieniu.
- Coś się stało, mój ty aniołku?
– usłyszałam, jak Bella zwraca się do Jessiki, a jej głos ociekał sarkazmem.
- Nie twoja sprawa, pijawko. –
odparła sucho.
- Ból po stracie Romea? –
zapytała Wampirzyca – Jeszcze nie jeden będzie chciał spróbować ujarzmienia cię.
- Czy możesz z łaski swojej,
zniknąć mi z oczu? – spytała Pół Anielica, a w jej głosie nie wyczułam tej
jadowitości, która towarzyszyła każdej wymianie zdań z Isabelle. Wyczułam
błaganie.
Jessika
rzeczywiście cierpiała, skoro posunęła się do proszenia o coś moją
przyjaciółkę.
- Ciesz się, że jestem łaskawa. –
odpowiedziała tylko, a ja usłyszałam jak wchodzi po schodach.
Super. Zostałam sama. Właściwie,
zostałyśmy. Ja i Jessika. W dodatku rozpaczałyśmy przez tego samego chłopaka.
Nie wiem, ile
czasu minęło, ale wystarczająco dużo, aby moje kości zaczęły narzekać na mało
komfortowe ułożenie. Na szczęście, Pół Anielica także stwierdziła, że pora się
zbierać. Usłyszałam jej kroki na schodach i odetchnęłam z ulgą.
Siedziałam
jeszcze trochę, w razie czego. Jednak, okazało się, że siedziałam za długo.
- Angie? – spytał Damien,
zaglądając do mojej kryjówki.
- Nie, Królowa Elżbieta. –
warknęłam, wstając.
- Co tu robiłaś?
- Szukałam drogi do innego
wymiaru, nie widać? – odparłam, strzepując z ciuchów kurz.
- O co ci znowu chodzi? – zapytał
z wyrzutem.
O ciebie.
- O nic. – odpowiedziałam, stając
na schodach.
Chłopak założył ręce na piersi i
stanął przy poręczy
- Jak to jest, że w jednej
sekundzie jest super, a w chwilę potem masz ochotę mnie zabić?
- Nie tylko ja w tym duecie
miewam humorki. – mruknęłam
Westchnął, chowając ręce do
kieszeni
- Widziałem Bellę, chyba cię
szuka. – powiedział
- Z tego co wiem, ciebie szuka
Jessika. – rzuciłam na odchodnym i wbiegłam po schodach na piętro.
Szarpnęłam za
klamkę swojego pokoju i wpadłam do niego niczym tornado. Rzuciłam się na swoje
łóżko i od razu z niego wstałam, słysząc syk Wampirzycy.
- Następnym razem patrz, gdzie
się kładziesz. Może się okazać, że rzucasz się na żywego człowieka, jak na
materac. – powiedziała, trzymając się za ramię
- Przepraszam – wybełkotałam,
siadając na dywanie.
Przez chwilę, żadna z nas się nie
odezwała.
- Nie chciałam cię tam zostawiać,
przykro mi. – przeprosiła ze skruchą.
Machnęłam ręką
- Nie masz za co przepraszać.
- Ona tak długo tam siedziała,
czy ty gdzieś się szlajałaś? – spytała
- Trochę tam siedziała, a potem
spotkałam Damiena. – wyjaśniłam, przygryzając wargę
- Czego chciał? – zapytała
obojętnym tonem
Wzniosłam oczy ku niebu,
zastanawiając się, jak to ująć.
- To była kolejna konwersacja z
typu: źle się zachowujesz. – mruknęłam, mrugając oczami. Bolało mnie, kiedy
musiałam sobie o tym przypominać.
- On jest dziwny. – stwierdziła
moja przyjaciółka.
W tej samej
chwili, ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. – powiedziałyśmy
równocześnie. Wstrzymałam oddech i wypuściłam go gwałtownie, kiedy w drzwiach
stanęła Evelin i Jace. To nie on. To nie mógłby być on.
- Przeszkadzamy? – spytała cicho
Evelin
Pokręciłam energicznie głową
- Skądże znowu.
– powiedziałam, zapraszając ich ruchem ręki.
Dziewczyna
usiadła na łóżko obok Isabelle, a chłopak na krześle obok biurka.
- Damien
prosił, aby ci to przekazać. – zaczął Jace, podając mi kartkę. Chwyciłam ją
drżącymi dłońmi i schowałam do kieszeni spodni, dziękując mu skinieniem głowy.
W
tamtym momencie, przestałam słuchać. Moje myśli były jednym, wielkim,
poplątanym kłębkiem. I każdą z nich, mozolnie wyplątywałam, skacząc między
wspomnieniami. To było nie do zniesienia.
- Wszystko w
porządku, Angie? – zapytała zaniepokojona Evelin
- Wszystko
dobrze, tylko boli mnie trochę głowa. – wykręciłam się.
Wampirzyca
klasnęła w dłonie, wstając z łóżka.
- Zbieramy się,
Aniołeczki. – powiedziała, ciągnąc za rękaw Anioła. – Przyjdziesz na kolacje? –
spytała, stając przy drzwiach
- Przyjdę. –
obiecałam.
Przyjaciele
wyszli, cicho zamykając drzwi. Usiadłam na łóżku i rozwinęłam karteczkę.
Nie wiem, co słyszałaś, ale wiem, że mogę to
wyjaśnić. Przyjdź po kolacji na małą salę.
Damien
_______________________________________________________________________________
Tak, wiem, że krótki. Sumiennie uprzedzam, że następny jest podobnej długości, bo już go napisałam. Postaram się, dodać go w piątek lub sobotę.
Z innej beczki, to powoli dochodzimy do końca tej części historii. Nie wiem, czy będę dalej ją kontynuować. Pomysł już mam, ale nie wiem jak z czasem na pisanie i czy Wy, chcecie czytać o dalszych losach Angie. Każda opinia na ten temat jest na wagę złota :)
Co do rozdziału, nie podoba mi się. Jeden z gorszych, moim zdaniem. Nie bijcie mnie za to stwierdzenie, ale naprawdę się starałam przy korekcie, aby nadać temu ręce i nogi. Jak widać, nie wyszło.
To, do napisania :)
Weronika
Świetny z reszta jak zawsze i oczywiście chce następna część tego opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńA tam rozdział świetny !
OdpowiedzUsuńJak to koniec już tej części ?! Nie no musisz pisać kolejną nie ma do tego żadnych pytań <3
Czekam na kolejny ;**
Chyba nigdy nie przestaniesz mnir szokowac a za razem denerwowac ! ;)
OdpowiedzUsuńTEN ROZDZIAL JEST ZAJEBISTY !
Od pierwszego slowa po ostatnie ! Aaaaa naprawde jest swietny ! I za zadnym pozorem nie przestawaj pisac ! Masz dalej z nami byc i pisac nam rozdzialy ! Koniec gadania ! :D
Haha zaywazylam ze po kazdym dobrym rozdziale piszesz ze Ci sie srednio podoba i wiesz co mozesz tak pisac bo rozdzial zawsze okazuje sie naprawde dobry ! :) I maaaasz pisac nastepna czesc , nie pozwole Ci tak po prostu teraz skonczyc ;/ za duza mam obsesje na punkcie tego bloga ! Codziennie sprawdzam czy jest nowy rozdzial i po kazdym przeczytanym cieszy mi sie ryj jak nigdy ! Wiec sciskamy poslady i piszemy dalej :)))
Ahhh jaka wspaniala wiadomosc ze nastepny tak szybko sie pojawi hihi :3
Ps.z rozdzialu na rozdzial przezywam szok na punkcie twojego stylu pisania + slownictwa ! ^^ Serio ! Ja jestem starsza od Cb i w zyciu nie napisala bym czegos takiego ani nic ! :O Masz dar jakis do tego ;>
Naprawde nie wiem co juz napisac zebys jakos zobaczyla ze dobrze Ci idzie i ze chcemy zebys z nami zostala ! :c
UsuńPoza tym w rozdziale spodobala mi sie ta cala akcja na schodach i w switnie opisalas ta ich prace w kuchni ! (Y) :3
Igaa <3
Super, pisz dalej, jest naprawdę super ! :)
OdpowiedzUsuńW dwa dni przeczytałam wszystko i muszę Ci podziękować, bo Twoje opowiadanie jest cudowne i miło spędziłam z nim czas :) Naprawdę musisz się zastanowić nad wydaniem swojej książki, ponieważ piszesz świetnie i aż żal byłoby marnować taki talent! Życzę dużo weny i z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój zdarzeń c:
OdpowiedzUsuń@I_am_Hazux
Boski rozdział <3
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent <3
Nigdy nie przestawaj pisać <3
Czekam na next <3
http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/
Cudowny rozdział. Podziwiam cię za to że masz taką wyobraźnie. Nie powinnaś zaprzepaścić swojego talentu. Oczywiście że chcemy kolejną cześć tej historii <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest super jak zawsze! ;)
OdpowiedzUsuńBoże nie mogę soe doczekać bo będzie dalej, a ty dodasz nowy rozdział dopiero za tydzień!? ;-;
Błagam zrób wyjątek i spraw, żeby był szybciej!!! :*
Historia jest super i uważam, że skończenie jej na jednej części byłoby bez sensu ;)
Bardzo kocham i proszę o rozpatrzenie mojej prośby :P
Ola :$
*się doczekać co będzie dalej
UsuńBoże tyle błędów ;-;
Prawdę mówiąc nic nie rozumiałem, bo nie przeczytałem pierwszego rozdziału, czy tam prologu. ALe niedługo to nadrobię. A tym czasem.
OdpowiedzUsuńweny!
Świetny jak i cały blog :D
OdpowiedzUsuńOczywiście, że chcemy kolejnej części :))
OdpowiedzUsuńOczywiście że chcemy czytać o dalszych losach Angie.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Bardzo ciekawe opowiadanie, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńOoooo moje, łojejeje ooooo <3 Kocham i dostałam się w jeden dzień z Prologu tu :D A teraz jestem załamana, czułam się jak szlachta, czytając i idąc do kolejnego rozdziału, a tu teraz muszę czekać... Nosz maskara po prostu, prych!
OdpowiedzUsuńA na koniec powtórzę (już chyba tysiąc pięćset sto dziewięćdziesiąty raz!), że więcej... Damiena!!! :*
Ja w Pierwszym Rozdziale po prostu imię mnie wnerwiało, choć idealnie pasuje do Wampirka, to teraz uwielbiam jak jedno z bardziej to imię!
Normalnie kolejny źrebaczek po mojej będzie musiał mieć to imię, hahah! Trzeba będzie ominąć zasadę: nazwa po literze klaczy, ale... Dla Damiena!!! :D
Czekam na więcej i to chyba najbardziej niecierpliwie! Muszę poćwiczyć nad cierpliwością :)
PS. Możesz mi zrobić taki piękny prezent na urodzinki i ekspresowo napisać n/n :D
UsuńPisz tą drugą część :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział mega mi się podobał, szczególnie dlatego, że było mnóstwo Angie i Damiea. Wiesz, że ich kocham! <3
OdpowiedzUsuńChciałbym widzieć jak de Winter obiera truskawki w tym czerwonym fartuszku. To musiało być bezcenne :D W ogóle tak słodko zachowywali się w kuchni. Widać było, że dobrze czują się w swoim towarzystwie, dopóki Damien nie będzie miał humorków. Ach, jak ja bym chciala więcej takich momentów! Serce aż m się cieszy czytając o nich! :D
Scena Belli i Angie wzruszająca! <3
Ojej. Ta sprawa z Jessicą mnie zaniepokoiła i zaintrygowała. Jestem ciekawa jak Damien się wytłumaczy z tego. I w ogóle on chce to wytłumaczyć Angie! A to oznacza tylko jedno: zależy mu na niej! <3 HA!
Pozdrawiam serdecznie! :*
Zapraszam do siebie na nowy rozdział:
http://the-shadow-of-gritmore.blogspot.com
♥ naprawdę nie wiem, co jeszcze mogę tu napisać. Rozdział boski, historia wspaniała, autorka jeszcze lepsza ;D
OdpowiedzUsuń