Z
nabożną ostrożnością, położyłam wiadomość na biurku. I co teraz? Powiedziałam
,,a”, to teraz muszę powiedzieć ,,b”. Ale to będzie się tak ciągło za mną. Ta
cała sytuacja. Jak cały alfabet.
Wstałam
z łóżka i usiadłam na parapecie. Szyba była mokra od kropli deszczu, ale niebo
było bez chmurne. Nie lubiłam jesiennej pogody. Za szybko się zmieniała, a ja
ciężko przechodzę zmiany i potrzebuję czasu, aby się oswoić z nową sytuacją. Od
zawsze, bałam się zmian.
Spojrzałam
na wyświetlacz telefonu i westchnęłam. Czas zbierać się na kolację.
Wyszłam
z pokoju, narzucając na ramiona bluzę. Może się przydać. Zbiegłam po schodach i
weszłam na stołówkę, zgarniając z bufetu sałatkę i kubek herbaty.
- Już lepiej? –
zapytał Jace, przychodząc chwilę po mnie. Pokiwałam głową, przeżuwając swoją
skromną kolacje.
Przyjrzałam
się uważnie przyjaciołom. Evelin popijała kakao z kubka, a jej chłopak zajadał
się jajecznicom. Isabelle jeszcze do nas nie dotarła. Zamarłam, kiedy
usłyszałam ten dziwny głos w mojej głowie.
Korytarz.
Oprzytomniałam
i znowu spojrzałam na moich towarzyszy. Także wyglądali, jakby coś usłyszeli. Bez
zbędnych pytań, opuściłam stołówkę spokojnym krokiem, aby nie wzbudzać
podejrzeń. Aniołowie podążyli za mną.
Wyjrzałam
na korytarz i pisnęłam. Na podłodze leżała Bella, mrucząc coś niewyraźnie.
- Bella! –
krzyknął Jace, podbiegając do niej.
Stałam tam, jak
słup soli, nie umiejąc się ruszyć. Ktoś chwycił mnie pod ramię i pociągnął w
stronę przyjaciółki. Dopiero po chwili zrozumiałam, że zrobiła to Evelin.
- Co z nią? –
spytałam szeptem.
- Wyjaśnij jej
to. – warknął chłopak w stronę Anielicy, pomagając wstać Wampirzycy. – Idę z
nią do pielęgniarki. – dodał, kierując się w stronę gabinetu Mag.
Dziewczyna
pociągnęła mnie w stronę schodów, sadzając na jednym z nich.
- Słucham –
mruknęłam, chowając głowę w kolanach. Zbierało mi się na wymioty.
- Pamiętasz,
kiedy niedawno stało się coś podobnego? Tylko w stołówce. Bella rzuciła się na
podłogę, trzymając za głowę. – spytała delikatnie, a ja podniosłam głowę i nią
pokiwałam – Isabelle umie czytać w myślach, ale…jej dar jest bardziej
rozwinięty od innych.
- Od kogo, na
przykład? – zapytałam zachrypniętym głosem.
- Na przykład,
od Patrica. On już skończył edukacje, ale miernie mu idzie czytanie w myślach.
Bella jest dopiero na poziomie dla początkujących, a potrafi to, czego nie
potrafią niektóre dorosłe Wampiry. Z tą różnicą, że dorosłe Wampiry umieją
zakładać blokadę, aby myśli do nich nie napływały, aby umieli wyłapywać tylko
te, które chcą. Isabelle jeszcze tego nie umie i nieraz zdarza się, że myśli
wszystkich osób wdzierają jej się do głowy, mimo, że ona tego nie chce. Do tego
służy tarcza. I dlatego nieraz, dzieje się to, co przed chwilą. – wyjaśniła, a
ja przetransportowałam tą informacje do mózgu, aby pomyśleć nad nią kiedy
indziej.
Odwróciłyśmy
się, kiedy drzwi od jadalni się otworzyły, a ludzie zaczęli rozchodzić się do
swoich pokoi. W tym samym czasie, wróciła Bella i Jace. Dziewczyna była blada,
ale wyglądała lepiej, niż przedtem.
- Mamy problem.
– sapnął chłopak, siadając obok mnie
Zmarszczyłam
brwi
- Mianowicie?
- Ona musi coś
zjeść. – wyjaśnił dobitnie.
Miałam ochotę
wskazać mu drzwi prowadzące na stołówkę, ale zrozumiałam, co oznacza owe
,,coś”. Krew.
Jesteś fachowcem, w czytaniu między
wierszami skwitował Upierdliwiec.
- I co zrobimy?
– spytałam cicho, a mój wzrok skierował się na drzwi od jadalni, z której
wychodził Damien.
Wstałam i
podeszłam do niego.
- Mam mały
problem. – zaczęłam bez ceregieli
- Zawsze, kiedy
masz problem, idziesz do mnie. – mruknął, a cień niezadowolenia przemknął mu
przez twarz – Co się dzieje?
- Bella
potrzebuje krwi. – wyjaśniłam
Przez chwile
milczał, intensywnie myśląc. Bałam się, że nie zgodzi mi się pomóc.
Przeskakiwałam z nogi na nogę, czekając na jakąś reakcje z jego strony.
- Zaczekaj tu.
– powiedział i wrócił na stołówkę. Spojrzałam w stronę przyjaciół i
uśmiechnęłam się, próbując przekazać im, że jest w porządku.
Damien
wrócił po chwili z woreczkiem wypełnionym czerwonym płynem. Wręczył mi go, a ja
ostrożnie wzięłam go do rąk i zaniosłam przyjaciółce.
- Na zdrowie.
- Jesteś
najlepsza. – odpowiedziała, wstając – Wypije na osobności, aby nie wzbudzać
odruchów wymiotnych. – dodała i ruszyła do swojego pokoju.
- Dzięki,
Angie. – powiedział Jace, przeczesując palcami grzywkę.
- Drobiazg. –
uśmiechnęłam się. Chłopak objął w pasie Evelin i weszli na piętro.
- Dobranoc. –
rzuciła dziewczyna przez ramię i przylgnęła do Jace’a.
Jej gest,
sprawił, że poczułam lekkie ukłucie zazdrości. Czym prędzej, zdusiłam je w
sobie.
Poczułam
czyjąś rękę na swoim ramieniu. Odwróciłam się, zdecydowanie za szybko.
Potknęłam się na schodzie i wylądowałam w ramionach Damiena.
I
wszystko byłoby super, gdyby nie działo się to w miejscu, gdzie kilka godzin
wcześniej rozmawiał z Jessiką. To podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody.
Wyrwałam się z jego objęć, stając twardo na własnych nogach. Chłopak włożył
ręce do kieszeni jeansów i spojrzał na mnie smutno.
- Porozmawiamy?
- Tak. –
odpowiedziałam oschle.
Nie powinnam go
tak traktować. Nie zasłużył sobie na to.
Leci na dwa fronty wtrąciło sumienie.
A, nie. Jednak
sobie zasłużył.
***
Szliśmy
obok siebie, w kierunku małej sali. Damien otworzył drzwi i puścił mnie przodem.
Weszliśmy do składziku, a chłopak wskoczył na półkę i jednym ruchem otworzył
małe okienko. Podał mi rękę i pomógł mi stanąć na kawałku drewna, obok siebie.
Nasze spojrzenia na chwile się spotkały, ale pierwsza odwróciłam wzrok.
Przeszłam przez lufcik i stanęłam na mokrej trawie.
Uniosłam
oczy ku ciemnemu niebu, na którym zauważyłam dwie gwiazdy. Pamiętam, że Kate
kiedyś mi tłumaczyła, co oznaczają, ale nie mogłam sobie przypomnieć.
- Ładne niebo –
zauważył Damien, stając obok mnie.
- Tak, ładne. –
zgodziłam się z nim, zamyślona.
Naprawdę,
było ładne. Było wręcz czarne, sprawiając, że dwa ciała niebieskie, były
pięknie wyeksponowane. Myślę, że korony drzew także dodawały temu uroku.
- Usiądziemy? –
zaproponował cicho i wskazał altankę.
Pokiwałam głową
i wolnym krokiem ruszyłam w jej stronę. Usiadłam na końcu ławki, otulając się
ciaśniej bluzą.
- Mogę
wiedzieć, co usłyszałaś z mojej rozmowy z Jessiką? – zapytał, stając
naprzeciwko mnie
- Nie będę z
tobą rozmawiać, dopóki nie usiądziesz. – odpowiedziałam. Grałam na czas.
Chłopak
westchnął i zajął miejsce obok mnie.
- Słucham.
- Nie
przysłuchiwałam się waszej rozmowie. – skłamałam
- To co robiłaś
w tej wnęce pod schodami?
- Bella mnie
odprowadzała i pierwsza was usłyszała. Nie chciała wam przeszkadzać w rozmowie.
– wyjaśniłam, przygryzając wargę. Kupi tą ściemę?
Zmrużył oczy,
nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Ale tam nie
było Isabelle, kiedy cię znalazłem.
- Bo po jakimś
czasie wyszła, porozmawiać z Jessiką i poszła do mnie do pokoju. Miałam do niej
dołączyć.
- Nie wierzę
ci. – stwierdził, nie zastanawiając się głębiej nad moją wypowiedzią.
Sapnęłam.
- To twój
problem. To ty miałeś się tłumaczyć, nie ja. Za każdym razem, tak kierujesz
rozmową, aby wyszło, że to ja zrobiłam coś źle. Zaciągnąłeś mnie tutaj, mówiąc,
że coś wyjaśnisz, a to ja się tłumaczę, w dodatku, za kogoś! – krzyknęłam,
gwałtownie wstając.
Miałam tego
dosyć. Traktował mnie jak rozwydrzone dziecko, które wiecznie trzeba karać, ale
najpierw samo musi przyznać się do winy. Nie miałam już pięciu lat.
- Nie mogę ci
niczego wyjaśnić, nie znając twojej wersji. – mruknął
- Prawda jest
taka, że gdybyś nie miał się z czego tłumaczyć to byś tego nie robił. –
warknęłam, stając poza altanką.
- To nie chcesz
poznać mojej wersji? – spytał, unosząc brew.
- Odechciało mi
się. – powiedziałam, odchodząc.
Zgrabnie
przeszłam przez okno, wskakując na półkę. Ostrożnie z niej zeszłam i wybiegłam
z sali, wpadając na kogoś.
- Przepraszam –
mruknęłam, nie patrząc na osobę, którą potrąciłam.
- Szukałam cię.
– odparła Bella, a ja podniosłam na nią wzrok.
- Coś się
stało? – spytałam
- Ty mi
powiedz. – odpowiedziała i przytuliła mnie. – Chodź. – dodała i pociągnęła mnie
w stronę jadalni.
- Czemu idziemy
tutaj? – zapytałam
- Bo jestem
głodna. – powiedziała i otworzyła drzwi do kuchni – Idziesz?
A miałam jakieś
inne wyjście? Ugryzłam się w język, nie wypowiadając tych słów.
Poszurałam
butami w jej stronę, wchodząc do następnego pomieszczenia. Dziewczyna podeszła
do wielkiej lodówki i wyjęła z niej jakieś pudełko.
- Co robisz? –
spytałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi.
Wampirzyca
wyjęła z szuflady dwie łyżki i pociągnęła za wieko pudełka. W środku znajdowały
się wiśniowe lody.
- To po to, aby
zamroziło ci serce i żeby nikt go już nie zranił. – wyjaśniła, siadając na
blacie. Podała mi łyżkę, a ja ją wzięłam, siadając obok niej.
W
ciszy zajadałyśmy się chłodną masą, każda pogrążona we własnych myślach.
Z każdym kęsem
lodów, złość mnie opuszczała. Albo, jakby to ujęła Bella, moje uczucia
zamarzały. O wiele lepiej było, kiedy były w hibernacji.
- Nic się nie
stanie, że je zjemy? – odezwałam się, oblizując łyżeczkę
Dziewczyna
pokręciła głową
- Kucharki
przywykły do tego, że co jakiś czas, coś im zjadam.
Uśmiechnęłam
się. To musiało śmiesznie wyglądać. Czwarta nad ranem i Isabelle gotująca
parówki w opuszczonej kuchni.
- Nie śmiej
się. Ludzkie dziewczyny też mają swoje humorki. Wtedy potrafią płakać, śmiać
się przez łzy i zjeść czteropiętrowy tort truskawkowy, przegryzając go ogórkiem
kiszonym. Wampirzyce mają sto razy gorzej. – powiedziała, szturchając mnie w
bok. – Skończyły się. – westchnęła, ocierając niewidzialną łzę. Podeszła do
pojemnika na śmieci i wyrzuciła puste opakowanie.
Oparła
się o blat, znajdujący się blisko śmietnika i odwróciła w moją stronę
- Odprowadzę
cię do pokoju. – stwierdziła, a ja pokiwałam głową.
Byłam jej
wdzięczna za to, że o nic nie pytała. Pewnie coś wiedziała, ale i tak, w duchu
dziękowałam jej za milczenie.
Szybko
przeszłyśmy przez korytarz, nie chcąc się na kogoś natknąć.
- Pamiętaj, że
pod koniec wszystko się ułoży. Bo koniec zawsze jest szczęśliwy. – szepnęła,
przytulając mnie.
- Jesteś
szczęśliwa? – zapytałam, równie cicho, nie wypuszczając jej z uścisku
- Do happy endu
jeszcze kawałek, ale nie mogę narzekać. – odpowiedziała.
Odsunęłam się
od niej i słabo uśmiechnęłam.
- Dobranoc. –
powiedziała, wyczuwając, że chcę zostać sama.
- Kolorowych
snów. – szepnęłam, patrząc jak odchodzi – Dziękuję za wszystko.
Weszłam
do pokoju, siadając na parapecie. Uniosłam oczy ku niebu. Dwie gwiazdy nadal
słabo oświetlały noc, chociaż zdawało się, że świecą coraz słabiej. Jakby
traciły nadzieje.
Zawsze
powinniśmy mieć nadzieje. To jedyna rzecz, która towarzyszy nam przez całe
życie. Ludzie, odejdą. Wspomnienia, po jakimś czasie, też blakną. Ale nadzieja
zostanie. Przynajmniej powinna zostać. To jedyna rzecz, która nigdy nie powinna
odejść.
Przyglądając
się tym dwóm asteroidom, przypomniało mi się, co mówiła moja przyjaciółka.
,,Każda,
jedna gwiazda symbolizuje osobę, która nie śpi, rozmyślając. Jest jego
osobistym towarzyszem niedoli i zostaje z nim, dopóki nie zaśnie z myślą, że
jest dobrze.”
Na
niebie widziałam dwie gwiazdy. Jedna była moja, tego mogłam być pewna. Druga,
mogła należeć do kogokolwiek. To mógł być towarzysz nieszczęśliwie zakochanej
dziewczyny, chłopaka, który tęsknił za rodziną, albo kogoś, cierpiącego na
bezsenność.
I tak masz nadzieje, że to on nie śpi prychnął,
znudzonym głosem Upierdliwiec.
Może
miał racje? Może w to wierzyłam, ale nie umiałam się do tego przyznać.
Można
kogoś równocześnie lubić i nienawidzić? To pokręcone.
Mówią, że najlepszą miłością jest szaleństwo
mruknęło sumienie.
Dopiero
teraz uświadomiłam sobie, co zrobiłam. Miałam szanse wszystko sobie z nim
wyjaśnić, ale jak zwykle uciekłam. Denerwował mnie sposób, w jaki mnie
traktował, ale podświadomie, chciałam dowiedzieć się czegoś o nim i o Jessice.
On chciał rozmowy, chciał to wyjaśnić. Ale to ja nie mogłam, nie chciałam,
podjąć tego tematu dzisiejszego wieczoru. Byłam zbyt uparta i zbyt dumna, a
jednocześnie, za słaba.
Nadzieja
ma nigdy nas nie zostawiać? Cóż, to uczucie, które nigdy nie odchodzi, właśnie
odeszło.
___________________________________________________________________________________
Na początku, chciałabym życzyć spełnienia marzeń oraz blogowych sukcesów, Blueberry. Wszystkiego najlepszego, kochana!
Już w poprzednim rozdziale ostrzegałam, że ten także będzie krótki, więc proszę o wyrozumiałość :)
Już w poprzednim rozdziale ostrzegałam, że ten także będzie krótki, więc proszę o wyrozumiałość :)
Jestem z niego, nawet zadowolona, więc mam nadzieje, że Wy także.
Jak może zauważyliście, lub nie, mój blog bierze udział w konkursie na Blog Sierpnia. Jeżeli podobają Wam się, moje wypociny to bardzo proszę o głosy tutaj, ale do niczego nie zmuszam. To Wasza decyzja :) Za każdy głos, oddany na moje opowiadanie, serdecznie dziękuję! ♥
Nie wiem, kiedy pojawi się nowy rozdział. Przewiduję, że w przyszłym tygodniu, może wcześniej. Zależy od tego, ile będę miała na głowie :)
To już wszystko, gorąco pozdrawiam i zachęcam do wyrażania SZCZERYCH opinii na temat rozdziału, w komentarzach.
Weronika
wcale nie czytam Twojego opowiadania od początku XD muszę coś ze sobą zrobić, a to jedyne co napawa mnie optymizmem.
OdpowiedzUsuńBędzie Dangie? *suodkie oczka*
Rozdział świetny, wspaniały - jak zawsze :D
weny :3
Nie wiem, czy będzie Dangie (ja taka zła), wszystko zależy od mojego humorku.
UsuńNie polecam czytania od początku xD Sama zaczęłam i się przeraziłam.
Ja polecam! :3
UsuńDangie <3
Rozdział jak zawsze świetny ! - nie ma co do tego zastrzeżeń ;*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że krótki ale no każdy ma wakacje <3
Weny życzę ;3
Zaczęłam czytać 3 dni temu a dziś tu doszłam xd I co myślę? Że to chyba najlepszy blig jaki czytałam <3weny.. ;) Ika.
OdpowiedzUsuńOjeju!!! Weszłam przypadkiem, bo miałam włączona stronę na IPhonie po wczoraj, a tu taka miła niespodzianka :3
OdpowiedzUsuńI oczywiście post jak zwykle najlepszy na świecie :P
No! Teraz mogę zgodnie z prawdą stwierdzić, że post jest najlepszy ^^ I jest Damien :D Oczywiście zagłosowałam, mam nadzieję, że of course wygrasz, bo kto inny mógłby?!
UsuńOh, dziękuję ślicznie za życzenia - naprawdę nie musiałaś :P
Co do Angie jestem na nią wściekła, po prostu wściekła! Jak mogła nie obgadać wszystkiego z D?! I na koniec Upeirdliwiec bardzo mądrze stwierdził, normalnie mędrzec :) Taki Gandalf albo... Hmm... Nie wiem kto mógłby :(
Zawsze po czytaniu Twojej KSIĄŻKI! mam dodatkowy przypływ weny! Jestem pewna, że w nd napewno pojawi się post... O ile Net pozwoli, ale póki co widzę wszystko z nadzieją :)
Weny!
Rozdział jest świetny ! Oczywiście oddałam głos na Twojego bloga, bo w pełni na to zasługuje. <3 Życzę weny..
OdpowiedzUsuńBuziaczki ;**
Fantazja xx
Mam pytanko co ile są dodawane nowe rozdziały?
OdpowiedzUsuńLubie twój blog, a rozdział jak zwykle świetny :)
Pauli Xoxo
różnie :) co tydzień, dwa
UsuńOhh liczyłam na to, że z nim pogada a ona znowu uciekł. Jak następnym razem ucieknie to jej przyłożę xD
OdpowiedzUsuńTo jest, tak zwany, zabieg wrednej kaczki, która wnerwia wszystkich dookoła, za pomocą głównej bohaterki xd
UsuńJest jest jest jest ! Wygrywasz w KONKURSIE ! :D tak sie ciesze ! Nalezy Ci sie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
UsuńI liczyłam cały tydzień na Dangie i co?! Psinco ;-;
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że sprezentujesz nam jakąś pikantną scenkę :P (Może ty być nawet głupi przytulas albo szczera rozmowa!)
Wiem, niecierpliwa ja :P
No, ale taka jest - chora psychicznie romantyczka! Tylko mi krew w głowie albo romanse ;)
Dobra dość o mnie!
Rozdział cudo! :*
No mogłyby być dłuższy, ale wybaczamy, bo było małe Dangie (scena na schodach) *-*
Jak ja cię bardzo kocham! :*
Ola :€ <-- emotikon potworek :P
Angie powinna go chociaż wysłuchać. Widać że chłopak się stara i ewidentne coś do niej czuje. Muszą dać sobie po prostu szanse. Rozdział jak zwykle cudowny choć troszkę chaotyczny ;) nie mogę idę doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńHej c:
OdpowiedzUsuńWczoraj wieczorem natknęłam się na twojego bloga. Z reguły nie czytam opowiadań tego typu ale opis bardzo mnie zaciekawił. A więc, od czego by tu zacząć?
Bardzo dobrze wymyśliłaś podstawę fabuły tego opowiadania. Pomysł na dwie rasy, walka dobra ze złem i postacie. Moim zdaniem bohaterowie są zróżnicowani tylko żałuję, że bardzo rzadko wspominasz o ich osobistych przeżyciach. Głównie skupiłaś się na Andie i trochę wspomniałaś o Belli. Reszta jest owiana tajemnicą xd.
Jest jedna rzecz, która mi troszkę w twoim opowiadaniu przeszkadza. Wiem, że główna bohaterka dużo przeżyła i jest jej trudno... Ale proszę, niech ona nie płacze w praktycznie każdym rozdziale ;w; Niech usiądzie i przemyśli sobie wszystko i postanowi nie płakać, bo mam ochotę jej wysłać do tej szkoły karton z melisą.
Wracając do obecnej akcji. Niech się wydarzy coś co sprawi, że akcja nabierze jakiegoś tępa i obierze jakiegoś kierunku w sprawie odnalezienia najlepszego przyjaciela głównej bohaterki. Uważam, że na początku opowiadania kładłaś na to większy nacisk, a teraz to tak jakby... Ucichło?
Poczekamy zobaczymy c:
Życzę Ci dużo, dużo weny i czekam na kolejny rozdział.
/Kris
Cześć! :)
OdpowiedzUsuńNa początku, bardzo dziękuję za szczerą opinie :) I cieszę się, że Ci się podoba. Co do Andrew....nikt o nim nie zapomniał, cierpliwości ;)
Co do przeżyć postaci...no tak wyszło i na razie tak zostanie :)
A płacz Angie, to płacz Angie. Jest histeryczką i ja także próbuję nad tym zapanować :)
Hej. Pamiętam, że kiedyś czytałam tego bloga. Dlaczego przestałam to nie pamiętam. Pewnie z braku czasu. Dziś trafiłam tu ponownie, z czego bardzo się cieszę.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy.
Zabieram się za przeczytanie tego co przegapiłam.
Zapraszam też do mnie.
Pozdrawiam i życzę weny!
Witaj! :)
OdpowiedzUsuńDamien nie powinien grać na dwa fronty! Należało mu się, ale powinien dostać za to w twarz. Nie nadążam, ponieważ nie zdążyłam przeczytać wcześniejszych rozdziałów, a teraz niestety nie mam czasu, aby to zrobić ;/.
Evelin jest dobrą przyjaciólką, ale czy ona nie zazdrosci jej? Przecież poczułą zazdrość, gdy przytulała sie do swojego chłopaka, jak mniemam?
Bella jest cudowna! Potrafi wesprzeć przyjaciółke w każdej sytuacji :).
Mimo wszystko powinna zostać i wysłuchać wyjaśnień Damiena.
Wybacz za tak krótki komentarz, ale ostatnio nie mam weny nawet na to ;/
Pozdrawiam!
Amy :)
Byłoby mi bardzo miło, gdybyś i Ty do mnie zajrzała ;)
[ http://melodie-serc.blogspot.com/ ]
Och, biedna Bella. Współczuję jej :c Jak już pisałam, jest moją ulubioną bohaterką i nie chcę, by cierpiała! Ale z drugiej strony to oznacza, że jest jeszcze bardziej wyjątkowa, niż myślałam! <3 Ich krąg jest po prostu najlepszy! <3
OdpowiedzUsuńNo i niech Angie nie będzie zazdrosna o Evelin i Jace'a. Wiem, że może trochę to odczuwać, bo ona nikogo nie ma, ale powinna byc szcześliwa, że jej przyjaciele są szczęśliwi. No i oczywiście, Angie nie jest sama. Ma Damiena! Wystarczy tylko więcej chęci ;D
Skoro jestesmy już przy Damienie... Czy mi się wydaje, czy on wziął ją do tej tajemniczej altanki, o której nikt opócz nich nie wie? Och, to takie romantyczne! <3 Tylko dlaczego Angie uciekła bez otrzymania wyjaśnień? Wiem, że ją zdenerwował, ale jednak powinna zostać.Przecież tego chciała. No i ja chciaam sie dowiedzieć, co takiego ma do powiedzenia. Ugh, jestem zła na Angie, że poszła sobie :D ale mam nadzieję ,że niedługo się dowiem, co takiego nasz de Winter chciał powiedzieć. Oby!
Końcówka, dotycząca gwiazd i przemyśleń najbardziej mi się spodobała. Była naprawdę głęboka i w jakiś sposób magiczna, jesli wiesz co mam na myśli. Przyjemnie mi się ją czytało. Dlatego wielkie brawa! :*
Tylko jeden mały rażący błąd: "zajadał się jajecznicą" a nie "jajecznicom" ;)
Pozdrawiam serdecznie :*
Super! W sumie jak zwykle, co ja mogę dużo mówić! <3
OdpowiedzUsuń