Włożyłam
na siebie wczorajsze ciuchy i powlokłam się na stołówkę, zahaczając o gabinet
pielęgniarki. Mogłam już poruszać ręką, aczkolwiek lekki dyskomfort nadal mi
towarzyszył. Meg zmieniła mi opatrunek, mówiąc, że za kilka dni, nie będę go
już w ogóle potrzebować.
Weszłam
do jadalni i od razu skierowałam się w stronę bufetu, przy którym zaczepiła
mnie Irvette.
-
Przywykłaś już do sławy? – zachichotała
- Do
złej sławy, tak. – odparłam, nakładając na talerz sałatkę z indykiem.
-
Zobaczymy się później? – zapytała, kiedy już odchodziłam.
Pokiwałam
na odchodnym głową i usiadłam przy swoim stoliku.
-
Jak się spało? – spytał Jace
-
Dobrze. – mruknęłam, nie patrząc na niego.
- Evelin
nie bardzo spała. – szepnęła Wampirzyca, a ja spojrzałam na Anielicę.
Naprawdę,
wyglądała na zmęczoną. Miała wory pod oczami i co chwilę próbowała stłamsić
ziew.
-
Jakieś koszmary? – zapytałam, zaniepokojona.
Pokręciła
głową.
-
Znowu wydawało mi się, że masz problem, tak jak wtedy… - zaczęła cicho.
Tak
jak wtedy, kiedy śniła mi się śmierć Kate.
-
Byłam u Jace’a, ale jemu nic się nie śniło, a wtedy oboje mieliśmy ten sam
koszmar. Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. – dodała
Położyłam
jej rękę na ramieniu i uśmiechnęłam się.
- To
na pewno było spowodowane atrakcjami dnia wczorajszego. – zapewniłam
-
Pierwszy i ostatni raz jechałem z wami na jakąkolwiek misje. Ty i Bella
przyciągacie problemy jak magnesy. – wtrącił Anioł, a my zachichotałyśmy.
Wiedziałam,
że się martwili. Kiedy wracaliśmy do Domu Żywiołów, Jace cały czas spoglądał,
to na mnie, to na dziewczyny, a w jego oczach widziałam panikę.
Ale
mimo tego, byłam z siebie dumna. Nikomu nic się nie stało. To mój największy
sukces.
***
-
Do zobaczenia później. – powiedziałam, kiedy razem z Bellą miałyśmy stawić się u
Przełożonych.
-
Gdzie wy, do cholery, idziecie? – syknął Jace
- Do
Cecile. – wyjaśniłam spokojnie
- Nie
gadaj, że znowu wpakowałyście się w jakieś kłopoty. – westchnął
- Nic
takiego nie powiem. Muszą zdecydować, co z Andrew i mam tam być z Isabelle. Za
niedługo się zobaczymy i obiecuję, że nie wrócimy ze statusem złoczyńców. –
przyrzekłam
- Nie
składaj obietnic, których nie będziesz w stanie dotrzymać. – upomniał mnie
- Bez
obaw. – Położyłam mu rękę na ramieniu – Wrócimy bezpiecznie.
Chłopak
pokręcił w dezaprobacie głową, ale nic nie powiedział.
Uśmiechnęłam
się do niego i poszłam razem z Wampirzycą. Pod gabinetem stało już kilka osób,
ale nie kojarzyłam ich z imienia.
Któryś
z nich, rozmawiał przez telefon i mimowolnie, słyszałam każdą jego odpowiedź.
- Już
są? – spytał zdziwiony i zakończył rozmowę, patrząc na korytarz.
Po
chwili, usłyszeliśmy kroki, a sekundę później mogliśmy zobaczyć sylwetki kilku
osób. Zmrużyłam oczy i wychwyciłam kilka szczegółów pierwszej postaci.
To
była wysoka blondynka w granatowej, spódnicy sięgającej przed kolano, białej
bluzce i marynarce, pasującej do reszty. Na nogach miała czarne czółenka, a jej
twarzy wrażała pogardę.
-
Połknęła miotłę, czy co? – zapytała szeptem Isabelle, która także przyglądała
się tej pani.
Rozejrzałam
się jeszcze raz, lustrując pozostałe osoby. Nie wyróżniali się jakoś
specjalnie. Kilku mężczyzn, dwie kobiety i…chwila.
Mój
wzrok zatrzymał się na zgarbionej dziewczynie, która miała na sobie długą,
białą sukienkę, a jej blond włosy były zaplecione w warkocza, który opadał jej
na ramię. W tej samej chwili, nasze spojrzenia się spotkały, a ja wydałam z
siebie, coś na kształt pisku.
-
Kate. – mruknęłam i podbiegłam do dziewczyny, mocno ją przytulając.
Nie
zważałam na ból w ręce, tylko objęłam ją ciaśniej.
- On
żyje. – mruknęłam jej do ucha – Jest tutaj.
Nie
musiałam zastanawiać się, czy wie, o kim mówię. To było pewne jak to, że niebo
jest niebieskie, że ona będzie wiedzieć, iż mowa o Andrew.
Ktoś
chrząknął, wyrywając mnie tym samym, z objęć przyjaciółki. Stanęłam po jej
prawej stronie i złapałam za rękę. Nie miałam zamiaru jej puścić.
-
Rowena. – odezwała się Cecile, która stała w drzwiach gabinetu.
-
Cecile. – odezwała się blondynka, która stała na czele Milczących. – Powinnaś
bardziej pilnować swoich wychowanków. – dodała chłodno, patrząc na mnie.
Przełożona
zacisnęła szczękę, a ja czułam w kościach, że będą kłopoty.
Nigdy
nie lubiłam składać obietnic, bo nie byłam pewna, czy ich dotrzymam.
Przepraszam, Jace. Chyba jednak czeka mnie kara.
- To
Angelina wskazała nam waszą podopieczną jako potencjalne źródło informacji.
Przybyły tutaj razem i miała prawo ją przywitać. – odparła oschle i zaprosiła
resztę do środka gabinetu.
Odczekałam,
aż wszyscy wejdą do środka i wypuściłam ze świstem powietrze. Uśmiechnęłam się
do madame Cecile i ramię w ramię z Katharine, weszłam do środka.
Odszukałam
wzrokiem Belle, która stała przy ścianie i podeszłam do niej, ciągnąc za sobą
przyjaciółkę.
- Przejdźmy
do rzeczy. – powiedziała Rowena, siadając na kanapie.
-
Chciałabym. – odparła Cecile i usiadła za biurkiem – Ale sprawy się
skomplikowały.
Ze
swojego miejsca mogłam dostrzec, jak Milcząca marszczy brwi.
-
Mianowicie?
-
Wczoraj przywieziono do nas chłopaka, który co nieco o nas wie.
-
Który to? – zapytała, znudzona.
Zawrzało
we mnie. Jak ona, do cholery, traktowała ludzi? Pamiętam moją rozmowę z
Patrickiem, na temat ich stosunku do Milczących. Jednak nie sądziłam, że ich
przywódca też traktuje ich jak niepotrzebne śmieci.
- Leży
w sali chorych, poturbowany. – odpowiedziała Przełożona
-
Dobrze, zabierzemy go do siebie. – powiedziała.
Spojrzałam
przerażona na Isabelle, która gapiła się na mnie osłupiała. Co ja mam zrobić,
żeby go tutaj zatrzymać? Ja nie oddam go tam, gdzie Kate. Nie zrobię mu tego.
Ją też stamtąd wyciągnę. On musi tutaj zostać.
- On
musi tutaj zostać. – odezwałam się głośno. Wszyscy spojrzeli w moją stronę, ale
ja nie zwracałam na nikogo uwagi. Mierzyłam się wzrokiem z Roweną, która nie
wyglądała na zadowoloną.
-
Czyżby? Nie znasz regulaminu? Ktoś, kto wie o waszym malutkim światku, zostaje
odesłany do nas i to nie podlega dyskusji.
- On
nic na ten temat nie wie. – zaprzeczyłam
Kobieta
prychnęła.
- Kogo
ty próbujesz oszukać?
-
Nikogo, bo mówię prawdę. Nic nie wie. Nie mówiłam mu o niczym, a sam nie pytał.
Rowena
straciła rezon i zwróciła się do Cecile.
- To
prawda?
Przełożona
spojrzała na mnie z ukosa i westchnęła.
-
Zaraz się przekonamy. – odpowiedziała i gestem dłoni przywołała do siebie
jakiegoś chłopaka.
Zaczęli
ze sobą po cichu rozmawiać, a po chwili, chłopak wyszedł.
- W
między czasie, omówmy sprawę Katharine Hemingway.
Blond
włosa kobieta wyprostowała się na siedzenie i spojrzała na mnie dumnie.
-
Oczywiście.
-
Damien, proszę. – Cecile wywołała chłopaka, który minął Przełożoną i stanął
przy oknie. Oparł się rękami o parapet i spojrzał na Rowenę.
- Sprawa
ma się następująco. – zaczął rzeczowym tonem – Jeden z Wampirów, Patric Mason,
wyjechał w teren za dwiema Pół Anielicami. Sprawa się skomplikowała i zgubił je
gdzieś w okolicach Akademii świętej Joanny. Angelina i Katharine uczęszczały
tam do szkoły i jest prawdopodobieństwo, że Katharine może je kojarzyć i pomóc
nam je znaleźć.
-
Skoro macie Angelinę to, po co wam Katharine?
-
Angelina nie kojarzy tych dwóch. – wtrąciłam jadowicie.
Rowena
ponownie odwróciła się w moją stronę i otaksowała mnie wzrokiem.
- Z
kim mam do czynienia? – zapytała słodko
Wzięłam
głęboki oddech i uśmiechnęłam się promiennie, chociaż miałam ochotę rozszarpać
tę kobietę.
- Z
Angeliną Tamblyn.
Kobieta
prychnęła i ponownie zwróciła się do Damiena.
-
Skoro ona nie kojarzy tych Anielic, to jaka pewność, że Katharine będzie mogła
je odnaleźć?
Chłopak
westchnął i spuścił głowę, a ja zacisnęłam ręce w pięści.
- Kate
była bardziej towarzyska ode mnie i przyjaźniła się z połową Akademii. –
wysyczałam przez zęby – To mówi samo za siebie.
Rowena
otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale wrócił chłopak, którego wcześniej,
wysłała gdzieś Cecile.
-
Dziewczyna mówiła prawdę. Chłopak nie wie, że ma do czynienia z Wampirami i
Aniołami. Jedna z Anielic wmówiła mu, że jest w elitarnej szkole dla
uzdolnionej młodzieży. – powiedział, a ja zamknęłam oczy i cicho westchnęłam.
Evelin,
jako jedyna miała głowę na karku i przypuszczała, że to się tak skończy. Muszę
jej podziękować za zatrzymanie Andrew tutaj.
- Co
nie zmienia faktu, że prędzej czy później, będzie musiał się dowiedzieć o
istotach nadprzyrodzonych. – skomentowała chłodno Milcząca.
- W czym
problem, aby chłopak tutaj został i Katharine wprowadziła go w wasz świat, do
czasu, dopóki nie odnajdziemy dziewczyn? – odparł Damien.
Usta
kobiety zacisnęły się w wąską kreskę, ale nadal nie traciła rezonu.
-
Dobrze. Mam tyko jeden warunek. Katharine od dzisiaj, do czasu zakończenia
misji ma nie opuszczać terenu Domu Żywiołów. Nie jest jeszcze zaprzysiężona.
-
Możemy to obiecać. – przyrzekła Cecile, po czym wstała i podeszła do Rowery.
Kobieta także podniosła się z kanapy i uścisnęła dłoń Przełożonej.
-
Pozostaniemy w kontakcie. – stwierdziła Milcząca, po czym wyszła ze swoją
świtą, zostawiając mnie, Kate, Belle, Damiena, Cecile oraz kilka innych osób,
samych.
Potrzebowałam
chwili, aby zrozumieć zaistniałą sytuacje. Rowena działała mi na nerwy, ale to
nie ona zajmowała moje myśli. Andrew zostaje ze mną, w Domu Żywiołów. A co
lepsze, moja najukochańsza przyjaciółka, także do mnie wróciła.
Chyba
każdy z nas, chciałby kogoś, kto byłby z nami zawsze. Zawsze, na zawsze. A ona
była ze mną wiecznie. Jako jedyna. I mimo tego, że nie widziałam jej bardzo
długo, nic się nie zmieniło. Dalej jest moją Kate. Z tą różnicą, że nie oddam
już jej tak łatwo.
-
Angie!
Głos
Isabelle wyrwał mnie z amoku. Rozejrzałam się po pokoju, a pierwszą twarzą jaką
zobaczyłam, była zdezorientowana Katie. Bez zastanowienia, rzuciłam się jej na
szyję.
- Ja
tu naprawdę zostanę? – zapytała cicho, z nutą niepewności w głosie.
Pokiwałam
głową.
-
Zostaniesz.
- Nie
chciałabym przerywać, ale niektórzy się niecierpliwią. – wtrąciła Bella, a ja
niechętnie, odsunęłam się od przyjaciółki.
Damien
przyglądał nam się z kamienną twarzą, a Cecile wyglądała na zmieszaną.
- Więc
– odchrząknęła – Panno Katharine…
-
Kate. – przerwała jej moja przyjaciółka – Po prostu Kate.
-
Dobrze. Możemy zadać ci kilka pytań? – zapytała Przełożona
Kate
wzruszyła ramionami.
-
Pewnie. – odparła obojętnie
Dziewczyna
podeszła do kanapy i usiadła na niej, układając ręce na kolanach.
-
Kojarzysz może te dziewczyny? – spytała, podając jej fotografię.
Katharine
przygryzła wargi i zmarszczyła czoło, tak jak zawsze, kiedy zaczynała intensywnie
myśleć.
-
Widziałam je kiedyś. – odpowiedział po chwili, oddając kobiecie zdjęcie – Ale
nie w Akademii. Kręciły się blisko siedziby Milczących. Spacerowałam wtedy po
ogrodzie i zauważyłam je przy ogrodzeniu. Kiedy mnie zobaczyły, uciekły.
Usłyszałam,
jak ktoś wyrzucił z siebie wiązankę, mało przyjemnych słów.
-
Mieliśmy inne informacje. – stwierdził oschle Damien
- A
czy ona mówi, że macie je złe? Powiedziała, że uciekły. One mogą być
gdziekolwiek! – wtrąciłam, wyrzucając ręce w powietrze, sprawiając sobie tym
samym ból.
-
Kiedy je tam widziałaś? – zapytał, ignorując mój mały wybuch złości.
Tak
się bawisz, de Winter? Okej.
-
Jakoś… przedwczoraj. – mruknęła, mrużąc oczy.
Ktoś
znowu zaklął.
-
Wyjaśni mi ktoś, dlaczego robicie tyle szumu o dwie, niezrównoważone Pół
Anielice? – odezwała się Bella, stając na środku pokoju.
- Są
dwie i uciekają, nawet nie wiedząc, przed kim. Możliwe, że wiedzą coś, co może
nam się w przyszłości przydać. – wyjaśniła spokojnie Cecile.
- Więc
dlaczego, do cholery, wysłaliście za nimi tylko Masona? Nawet gdyby jedna z
nich była ślepa, a druga nie miałaby obu nóg, on by ich nie złapał.
-
Myślę, że trzeba przysłać mu kogoś do pomocy. – wtrącił jeden z chłopaków.
-
Tylko kogo? – Cecile westchnęła i usiadła obok Kate.
-
Kogoś ogarniętego. – zasugerowała Isabelle
-
Jeśli można – odezwał się chłopak, którego wcześniej Przełożona odesłała, aby
sprawdził, jak z wiedzą Andrew na temat magii – Myślę, że Damien powinien
pojechać.
-
Damien ma tutaj obowiązki. – odpowiedziała – Musi szkolić Angelinę.
- Nic
nie musi. – warknęłam, mimowolnie zaciskając ręce w pięści.
- Od
paru dni, Nikki szkoli Angie. – wytłumaczyła Bella, widząc zdezorientowaną minę
madame Cecile.
-
Dlaczego ja o tym nic nie wiem?
-
Jessika to załatwiała. – powiedziała Wampirzyca z cwanym uśmieszkiem.
Przełożona
westchnęła i przetarła swoją twarz dłonią.
-
Myślę, że najlepiej będzie, kiedy wyjdziecie. Oprowadźcie Kate po budynku,
potem was znajdę.
Zawsze
cieszyłam się, kiedy Cecile pozwalała nam opuścić swój gabinet. Dzisiaj
wyjątkowo ochoczo złapałam pod ramię Isabelle i pociągnęłam za sobą Katharine,
wychodząc.
Odsunęłam
się od dziewczyn i kolejny raz uścisnęłam Kate. Dopiero po dłuższej chwili,
wypuściłam ją, pozwalając odetchnąć.
- Mogę
zobaczyć Andrew? – zapytała, patrząc na nas wyczekująco.
-
Pewnie. – odpowiedziałam
Zaprowadziłam
ją do sali chorych i stanęłam z boku, kiedy podeszła do przyjaciela. Ostrożnie
go objęła, po czym zajęła miejsce na krześle obok łóżka.
Andrew
wyglądał na zdziwionego i nie próbował tego ukryć. Rozglądał się po
pomieszczeniu, aż w drzwiach ujrzał mnie.
- Nie
wiem, jak to zrobiłaś, Tamblyn, ale jesteś cudotwórcą. – powiedział i szeroko
się uśmiechnął.
- Tak.
– poparłam go – Jestem cudotwórcą.
Zamieniłam
z nimi jeszcze kilka słów, po czym odwróciłam się na pięcie i poprosiłam Meg, o
zmianę opatrunku.
- Za
kilka dni nie będziesz potrzebować bandaża, ale jest duże prawdopodobieństwo,
że blizna zostanie. – powiedziała kobieta.
Pokiwałam
w zamyśleniu głową. Jakoś nie przejmowałam się tą szramą. Zależało mi tylko na
tym, aby ból w ręce ustał. Wiedziałam, że mogło to się skończyć dla mnie
gorzej, ale i tak czułam się jak ostatnia kaleka.
Podziękowałam
pielęgniarce i wyszłam z jej gabinetu.
Chodziłam
bez celu po korytarzu, licząc swoje kroki. Nie czekałam na nikogo; Wiedziałam,
że Kate nie wyjdzie z własnej woli z sali chorych. Zgubiłam też gdzieś Belle i
spółkę.
I
mimo, że nieznośne myśli dopadają mnie, kiedy jestem sama, to teraz moja pamięć
odpoczywa, chociaż wiem, co straciłam.
Wyjrzałam
za okno na końcu korytarza. Słońce otulało swoim blaskiem prawie nagie korony
drzew, sprawiając, że liście mieniły się tysiącem barw.
Nieraz
wydaje nam się, że deszcz będzie trwał wiecznie, ale zapominamy o nim
natychmiast, kiedy zza chmur wychyla się słońce. Ból, tak jak i deszcz, nie
trwa wiecznie. A ja mam to szczęście, że mam kilka swoich słoneczek.
_______________________________________________________________________________
Taaaaadaaam! Już za niedługo finał. Cieszycie się? Ja bardzo. Chciałabym poznać Waszą opinię o całokształcie. Tym razem nie będę długo tutaj zrzędzić. Przepraszam za wszystkie błędy, jakie się pojawiły i rany! W tamtą niedziele minął równy rok, odkąd założyłam tego bloga! Historia Angie ma już ponad 365 dni!!
No nic, to wszystko. Miłej lektury :) Liczę na Wasze komentarze.
Weronika
Świetny ^^
OdpowiedzUsuńAngie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
super czekam na następny
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ty to robisz ale to jest świetne bardzo chce aby Damen do niej wrucił albo ona została porwana przez te potwory które porwały Andrew albo wiesz najlepiej jedno i drugie już z utęsknieniem czekam na nexta i prosze napisz go jak najszybciej życze weny i już nie moge się doczekać ;-)
OdpowiedzUsuńMam pytanie kto gra Damiena? A co do opowiadania to boskie <3
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o zwiastun to Francisco Lachowski, jeżeli chodzi o opowiadanie to każdy wyobraża go sobie inaczej, bo taki jest cel wszelkich historyjek - poruszanie wyobraźni. To nie film.
UsuńŚwietne opowiadanie, te emocje związane z Damienem i Angie, odnalazła Wreście i Kate i Andrew, nie mogę sie doczekać finału, wszystkiego najlepszego z okazji roczka, całokształt twórczości jest wspaniały, cala ta historia porywa, kocham ją, żyję nią, mam kaca i nie moge sie doczekac kolejnego rozdziału, jestes cudotwórca żeby cos takiego stworzyć to trzeba miec talent, albo te fragmenty filozoficzne, kocham cie i twoje opowiadanie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Połknęłam bloga w nieco ponad jeden dzień. Przyjemnie się czyta, masz masę ciekawych pomysłów, postacie są naprawdę fajnie zarysowane, szczególnie upodobałam sobie Bellę, u której cięty język wydaje się być wyjątkowo naturalny.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie los Kate i Andrew. Skoro ona ma go wprowadzić w ten świat, to później również trafi do miejsca, gdzie mu mózg wypiorą. Niech Angie rozwali system Milczących! :D
Oj, będzie się działo.
Czekam na kolejną notkę ;)
Ale jak to niedługo koniec? Nie! To jest jedno z lepszych opowiadań jakie czytam :3
OdpowiedzUsuńRozdział zaje*isty!!!Damien ma do niej wrócić!BŁAGAM!!! :D Nie no,ale na serio czekam na next.<3
OdpowiedzUsuńPs.Uwielbiam twe zacne opowiadanie :)
Bdgnfvdihdfjdndij <3
OdpowiedzUsuńCudowny ^.^
Chyba powoli zaczynam mieć obsesję! Phi! Co ja gadam? Ja już mam obsesję ;-)
Rozdział świetny. Bardzo się cieszę, że Kate będzie mogła zostać :-D.
Co do finału. Z jednej strony bardzo, bardzo się cieszę, że dowiem się jak chcesz to zakończyć, ale z drugiej strony nie chcę się jeszcze rozstawać z Twoim opowiadaniem.
Całuję :-*
Laxus
Jesteście super, opowiadanie jak zawsze cudowne , czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńCudowne :* niech tylko oni będą razem błagam !!
OdpowiedzUsuńOhayou :)
OdpowiedzUsuńMasz wspaniałego bloga!
Bardzo lubię czytać Twoje wpisy... Przyjemnie się czyta, (tylko nieliczne, małe problemy kiedyś tam widziałam.)
Jest tylko JEDEN problem...
*
CZEMU KOŃCZYSZ?
*
Tak więc, odpowiadając na Twoje pytanie - Nie, nie cieszę się, że finał :P
Tyle spraw nie rozwiązanych...
Np. W odległych pierwszych rozdziałach pisałaś o ich matce [czy kimś..] i o tym kwiatku w ich kręgu... Bez tego nie możesz skończyć! [wciśnięcie tego wszystkiego do jednej notki, NIE jest wskazane]
Mam nadzieję, że jeszcze 57+ razy przemyślisz całą sprawę z zakończeniem :D
Życzę Ci dużo weny na pisanie C:
Pozdrawiam bardzo - Julianna aka Juna Kirjoita unia
PS [czy rozważasz sprawę wydania książki? :D]
Rany, ale ja nie powiedziałam, że wszystko wyjaśnię. Niektóre sprawy lepiej zostawić wyobraźni, a po drugiej jestem bardzo wredną i leniwą istotą.
UsuńSprawa numer dwa jest taka, że nie wiem, czy będę kontynuować, aczkolwiek tego nie skreślam. Wszystkiego dowiemy się za tydzień :)
Co do wydania książki. To opowiadanie nie nadaję się na książkę :)
Skąd wiesz ? Moim zdaniem gdybyś połączyła niektóre rozdziały lub przedłużyła, rozbudowała fabułę i koniecznie kontynuowała opowiadanie masz szansę na wydanie książki i osiągnięcie sukcesu. Biorąc pod uwagę popularność bloga , może być to łatwiejsze :)
OdpowiedzUsuńW blogosferze są bardziej popularne blogi o ciekawszej fabule. Jest pełno opowiadań, które bardziej zasługują na wydanie książki, niż moje :)
UsuńTrochę wiary w siebie ;) takie jest moje zdanie , a co zrobisz z tym opowiadaniem to tylko Twoja sprawa. Osobiście mam nadzieję że nie zakończysz go tak szybko :) z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, mam nadzieję że pojawi się jak najszybciej :)
UsuńSuuuuper! Wpadłam niedawno na twoje opowiadanie i dziś wreszcie dotarłam do bieżącego rozdziału. Matko Jedyna..twoje opowiadanie dziewczyno jest cuuudowne! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, dodaj szybciutko! Pozdrawiam i weny twórczej zyczę :*
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeee, tylko nie finał >.< To opowiadanie jest świetne, nie chcę, żeby się kończyło ;c
OdpowiedzUsuńAch, już myślałam, że się pogodzą, ale chyba będę musiała to poczekać do finału... Niepokoi mnie ich relacja teraz. Ja chcę żeby byli razem, szczęśliwi i zakochani w sobie. :D No muszą,no! :D
OdpowiedzUsuńWspaniale, że Andrew i Kate mogą zostac w Domu żywiołów. Angie będzie mieć ich blisko siebie! Udało jej się ich odzyskać i ich już nie straci. Dobrze, że ma wokół siebie tylu przyjaciol, na których może liczyć. To jest budujące.
Jeśli chodzi o całość, to poczekam z opinią do końcowego rozdziału. ;)