Ani
przez chwilę nie wątpiłam w to, że Bella, Evelin i Jace dogadają się z Kate i
Andrew. Andy natychmiast znalazł wspólny język z Aniołem, a Katie przykleiła
się do Anielicy, sprawiając, że ta, nieznacznie się otworzyła. A Isabelle, jak
to Isabelle, dogryzała każdemu po trochu, ale zawzięcie nas broniła przed
innymi. Ona już po prostu, taka była. Swoją miłość okazywała poprzez głupie
docinki i już do tego przywykłam.
A
ja… Ja nareszcie czułam się, jak w domu. Miałam przy sobie tamtą dwójkę, ale
nawet gdybym chciała, nie umiałabym się odciąć od pozostałej trójki. Za dużo
dla siebie poświęciliśmy, aby nagle przestać się do siebie odzywać. Zresztą,
tak się nie da. Nie da się, tak nagle od kogoś, z kim spędzałeś całe dnie,
odciąć. Takie rzeczy dzieją się stopniowo, ale mam szczerą nadzieję, że w
naszym przypadku, nigdy nie nastąpi taki proces.
Kiedy
Andrew opuszczał na dobre salę chorych, towarzyszyłam mu w tej małej
przeprowadzce. Jak już siedziałam z nim, w jego nowym pokoju, zapytałam, jak to
jest możliwe, że tak dobrze się dogadujemy. Jego odpowiedź brzmiała: ,,Dobrze
się rozumiemy, bo pasujemy do siebie, jak dwa kawałki złamanego serca”.
To
dało mi do myślenia. Oni nie byli już tylko przyjaciółmi. Już od dłuższego
czasu, byli znacznie ważniejsi. I ktoś może powiedzieć, że takimi prawami
rządzą się Kręgi, ale ja, nigdy nie czułam się ich Przywódcą. Przy nich czułam
się Angie. I myślę, że to dzięki temu, że przy nich czułam się niezwykle zwykła,
sprawiło, że byli już nieodłączną częścią mojego życia.
Czuję,
że wszystko już jest na swoim miejscu. I mam nadzieję, że tak zostanie.
Co
do reszty, to za wiele się nie zmieniło. Jessika nadal próbuje pokazać mi, że
moje miejsce jest na samym dole drabiny społecznej, ale powoli zaczyna tracić
poparcie pewnych osób. To tak, jakbyśmy były dwoma obozami. Obóz Angie i Obóz
Jessika. I jak na razie, mój obóz wygrywa z liczbą popleczników.
Troy,
Emma i Irvette nadal trzymają się razem, ale utrzymujemy ze sobą dobry kontakt,
tak jak zawsze. W poniedziałek, okazało się, że to ich mam szkolić, razem z
Isabelle. Odetchnęłam z niewyobrażalną ulgą, a zajęcia okazały się naprawdę
fajne. Więcej się wygłupiamy, niż trenujemy, ale kto nam zabroni? Nikt nas nie
pilnuje, ani nie sprawdza.
Wczoraj,
Nikki powiedziała mi, że opanowałam już podstawy walki oraz posiadam podstawową
wiedzę, więc moje dodatkowe zajęcia, zostały odwołane. Kolejny problem z głowy.
Nie muszę się już martwić jakimkolwiek instruktorem.
A
co do instruktorów… W sobotę, kiedy Kate oficjalnie została z nami, Damien
wyjechał. Po prostu, po obiedzie zobaczyłam, jak szedł z walizką przez
dziedziniec. Ciągnęła się za nim malutka procesja, w której nie uczestniczyłam.
Swoją drogą, nawet nie chciałam w niej uczestniczyć. Nie umiałabym tam podejść
i się z nim przywitać, ryzykując kolejne pożegnanie. Jemu pewnie nawet przez
głowę nie przeszło, jaki ból sprawiał mi, swoją oschłością. To było strasznie
przybijające, kiedy stałam tak blisko i patrzyłam, jak odchodzi, nie mogąc z
tym nic zrobić.
Ale,
gdzieś w głębi duszy, czuję, że to jedyny sposób, abyśmy oboje doszli do
siebie. Rozłąka nieraz jest potrzebna i może, kiedy wróci, oboje dorośniemy,
aby szczerze ze sobą porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić, bez żadnych
przerywników.
Chłopak
pożegnał się, bardzo oficjalnie, ze znajomymi oraz Cecile, po czym wsiadł do
zielonego jeepa i odjechał.
Od
tamtej pory, minął tydzień. Wiem, że Bella próbowała dzwonić do Patrica, ale
nie odbierał. Zapewne porządnie wzięli się do roboty, aby odnaleźć te dwie Pół
Anielice.
Słowa
Katharine na niewiele się zdały, ale nikomu nie śniło się, aby ją odsyłać. Była
tutaj potrzebna. Codziennie poświęcała kilka godzin, aby wprowadzić Andrew w
świat Milczących. Niestety, nikt nie mógł w tych lekcjach uczestniczyć, poza
samym Andy’m. Durnowate przepisy Roweny na to nie zezwalały.
Atmosfera
w Domu Żywiołów, powoli wracała do normy. Ten tydzień nie był dla mnie tak
sielski, jakby się mogło wydawać. Ciągłe szepty, kiedy szłam korytarzem oraz
ukradkowe spojrzenia na stołówce. To było już nużące, ale jakoś w czwartek, coś
zaczęło się zmieniać. Z korzyścią dla mnie. Przestałam robić za jakiś obiekt
muzealny, a stałam się na powrót, zwykłą Angie.
Nie
rozmawiałam z moją mamą, a Przełożona nie wspominała o niej, ani słowem. Dla
własnego dobra, nie zamierzałam podejmować tak kruchego tematu, jakim jest
Danielle Tamblyn. Moja rozwścieczona rodzicielka mogła stanowić dla mnie większe
zagrożenie, niż banda Wygnańców. W dodatku, nie tylko ja dostałabym bure. W
pierwszej kolejności, moja mama zaatakowałaby pociskiem słów Cecile, a potem
mnie i moich przyjaciół. No, ale… To moja mama. I ma prawo mnie za to zganić.
Przecież mnie kocha, a miłości nie okazuje się tylko poprzez czułe słówka. Ona
się o mnie troszczy i pragnie, aby nie działa mi się krzywda. To także jest rodzaj
miłości, ale nieraz nie umiem tego dostrzec w jej zachowaniu.
Podmuch,
wyjątkowo chłodnego wiatru, sprawił, że objęłam się ramionami. Dotykając prawej
ręki, poczułam w niej lekkie ukłucie. Owszem, mogłam już swobodnie nią
poruszać, ale nadal bolało, kiedy ją dotykałam. I tak, jak Meg przewidywała,
spotkanie z Wygnańcem pozostawiło na moim ciele pamiątkę, w postaci blizny. Ale
to była mniejsza zapłata, niż gdyby zabił Isabelle. Nie wybaczyłabym tego
sobie.
Ponownie
spojrzałam na moich przyjaciół. Wampirzyca siedziała na trawie, a pozostali obsypywali
ją liśćmi. Z daleka dało się usłyszeć ich radosne śmiechy i krzyki dziewczyn,
kiedy chłopcy zaczynali je gonić. Swoją radością zablokowywali hałasy,
oznajmiające, że jeszcze nie jest dobrze, że to nie koniec. To było oczywiste,
że przed nami daleka droga do szczęśliwego zakończenia, ale ja cieszyłam się,
mogąc spędzić każdą chwilę na spędzaniu czasu z najbliższymi osobami.
Jakiś
obserwator, mógłby stwierdzić, że to dziwne. Siedzę na uboczu, podczas gdy
pozostali bawią się w najlepsze. Ale ja chciałam zebrać jak najwięcej wspomnień
o nich.
Mimo,
że wszystko wydawało się toczyć dobrze, ja czułam w kościach, że to jeszcze nie
koniec. Bałam się, że ktoś, znowu odbierze mi moich przyjaciół. Dlatego uważnie
ich obserwowałam, zapamiętując każdy ich szczegół; Sposób, w jaki Andrew
odgarnia włosy z czoła, albo jak Kate odchyla głowę, kiedy się śmieje.
Potrzebowałam takich wspomnień, jak tlenu. Przecież Isabelle powiedziała, że
wspomnienia to nasza osobista forma magii. A ja je kolekcjonowałam,
szufladkując w zakamarkach pamięci, aby wyciągnąć je w odpowiednim momencie.
To
trochę przypominało mi sytuację, kiedy zniszczyłam ramkę na zdjęcia, a z niej
wyleciała karteczka. Pomimo tego, że o niej nie pamiętałam, ona wiedziała,
kiedy ma się pojawić. Bo tak naprawdę, niektóre drobiazgi, towarzyszą nam przez
całe życie. Nieraz podnoszą nas na duchu, a innym razem, ciągnął w dół, jak
kotwica. Jednak bez względu na te wszystkie rzeczy, zawsze są z nami. Są jak
przyjaciele, którzy prowadzą nas za rękę; Jak dobra rada mamy, która sprawdza
się w większości sytuacji, zaistniałych w życiu. Ale potrafią też być jak
fotografia; Wiecznie przypominająca o lepszych chwilach, nigdy nie blaknąca,
tak jak wspomnienia. Niektóre rzeczy są po prostu specyficzne i pomimo tego
wszystkiego, są wieczne.
Niektóre
rzeczy są wieczne.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
_________________________________________________________________________________
Tak, Moi Drodzy. Oficjalnie, pierwsza część przygód Angie,
dobiegła końca. Sama w to nie wierzę, naprawdę. Nigdy nie sądziłam, że minie to,
TAK szybko. Uwierzcie mi, kiedy cały zarys historii pojawił się w mojej głowie,
myślałam, że to będzie się ciągnąć i ciągnąć. Na pewno, scenariuszem, który
także brałam pod uwagę odnośnie prowadzenia bloga, był mój słomiany zapał.
Myślałam, że po kilku rozdziałach zrezygnuję. Zdziwiłam samą siebie,
oczywiście, pozytywnie! J
Jednak największym szokiem, jakiego doznałam, byliście Wy.
Nawet nie wiecie, jak szeroki uśmiech pojawiał się na mojej twarzy, za każdym
razem, kiedy dostawałam powiadomienie na pocztę, o nowym komentarzu. W krew
weszło mi sprawdzanie skrzynki, czekając na Wasze komentarze oraz uruchamianie
Worda, gdy tylko odpaliłam komputer.
To opowiadanie, dużo zmieniło w moim życiu. Myślę, że trochę
poprawił się mój styl pisarski (o ile mogę to tak nazwać), ale również moje
zachowanie. Staram się inaczej patrzeć na świat i różne sprawy, ze wszystkiego
wyciągam dogłębne wnioski, oraz refleksje.
Ten blog i ta historia, doprowadzała mnie do różnych,
skrajnych emocji. Potrafiłam śmiać się, płakać i tańczyć ze szczęścia w tym
samym czasie. Cieszyłam się z każdego wejścia, z każdego, nawet najmniejszego
sukcesu w blogosferze, aby po chwili zacząć płakać z bezsilności. Tak, z
bezsilności. Nigdy nie zdarzyło się, abym zapomniała o tym opowiadaniu. Jeżeli
długo czegoś nie dodawałam, to najprawdopodobniej, wyrywałam sobie włosy, aby
coś naskrobać. Aby nie zawieść Was, a przede wszystkim, nie zawieść siebie.
Tak, Moi Drodzy. Od początku, do końca, pisałam to dla
siebie i dlatego zawsze oceniałam się tak srogo. Zresztą, nadal to robię. Ale
to nie zmienia faktu, że pisałam to także dla Was. Zawsze byłam ciekawa Waszej
opinii i to się nigdy nie zmieni.
Myślę, że tutaj zakończę użalanie się nad własną osobą. Czas
na ciut przyjemniejszą rzecz, czyli PODZIĘKOWANIA. Z góry przepraszam, jeżeli
nie wymienię wszystkich, ale od listopada, aż do teraz, przewinęło się tutaj
pełno osób, których opinia była dla mnie równie ważna. Ale największe
podziękowania kieruję do moich stałych czytelników (kolejność przypadkowa): Xemeriusowi,
Fantazji, Blueberry, Enigmatic Snopy, Betty Gilbert, Seledynowa mała, Goosi,
Klaudii Kow, Mardze Lannister, Niesymetrycznie o, Elle oraz masie osób
anonimowych i tych nieanonimowych! Dziękuję każdemu z Was za wszystkie
komentarze, za te z pochwałami i za te, z naganami, chociaż muszę przyznać, że
tych drugich było stosunkowo mało.
Najserdeczniej dziękuję za każdą obserwacje, bardzo, bardzo,
bardzo mocno!
Przemyślałam wszystko bardzo dokładnie i stwierdziłam, że
dodam prolog (tak, prolog) i kilka pierwszych rozdziałów drugiej części i dalej
RAZEM zdecydujemy, czy warto to ciągnąć. Myślę, że taki układ jest
sprawiedliwy.
I tutaj, na szarym końcu, chcę podziękować trzem,
niesamowitym osobą, których nie wymienię z imienia, lub nicku, którego używają
w Internecie. Myślę, że te osoby doskonale wiedzą, że kieruję te słowa akurat
do nich. Dziękuję za wielogodzinne rozmowy, każdą, nawet najdrobniejszą,
wskazówkę. Za to, że byliście moimi menadżerami, betami i czytelnikami
równocześnie. Za te chwile, kiedy bredziłam coś od rzeczy, a Wy cierpliwie mnie
wysłuchiwaliście. O ludzie, po prostu za to, ŻE BYLIŚCIE. Będę Wam za to
dziękować za każdym razem. Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję.
Dziękuję Wam wszystkim. Wszystkim moim czytelnikom, jak i
przeciwnikom. To było cudowne kilka miesięcy i mimo, że często narzekałam,
jestem szczęśliwa. Mam nadzieję, że Wy także. Jeszcze raz, dziękuję. Z całego
serduszka.
Tutaj, chciałabym prosić WSZYSTKICH czytelników o pozostawienie po sobie jakiegokolwiek znaku *najlepiej w postaci komentarza), bo chciałabym wiedzieć, ile osób to czyta/czytało :)
Tutaj, chciałabym prosić WSZYSTKICH czytelników o pozostawienie po sobie jakiegokolwiek znaku *najlepiej w postaci komentarza), bo chciałabym wiedzieć, ile osób to czyta/czytało :)
Do napisania,
Weronika
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńjuż sie nie moge doczekać drugiej części :)
Kocham *.*
OdpowiedzUsuńCzekamy na następne rozdziały :* Opowiadanie po prostu świetne :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Luna :D
Cudowne *_*
OdpowiedzUsuńCzekam na część drugą <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa też dziękuję :*
OdpowiedzUsuńBędę czekała na kolejne części, bo nigdy o tobie nie zapomniałam :D
Kocham, dawno zaginiona Enigmatic Snoopy :$
Cudne to opowiadanie *.* iii proszę, musisz pisać druga część, bo nadal czekam na jakiś wątek miłosny. Ta część, tego opowiadania jest niesamowita i uwierz mi nic dodać nic ująć, po prostu Jesteś cudowna.
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńświetne :3 czekamy na drugą część! :D
OdpowiedzUsuńOd pewnego czau sprawdzałam prawie codziennie twój blog żeby sprawdzić czy napisałaś nowy rozdział a teraz jak na to weszłam widze nowy rozdział z ukośnikiem że jest on ostatni po prostu się załamałam a w mojej głowie było tylko coś takiego ( nie przecież to nie mogło się tak skończyć, co ja teraz zrobie ze swoim życiem (i takie tam podobne myśli)) a nie uwierzysz jak mi kamień spadł z serca po przeczytaniu tego rozsziału a puźniej jak napisałaś że jeszcze na piszesz prolog i kilka rozdziałów no cieszyłam się jak małe dziecko a co do rozdziału jest zaczepisty tak jak zawsze tylko jak go czytałam to wydawało mi się jak by Angie była czymś bardzo przygnębiona już nie moge się doczekać drógiej części i życze ci weny :-)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie cudowne jak zawsze, szkoda, że to już koniec części pierwszej ale czekam z niecierpliwością na dalsze części. Twojego opowiadania nie da się " nie czytać" jest bardzo wciągające i właściwie ciężko jest przewidzieć co się wydarzy , rewelacja :*
OdpowiedzUsuńZawsze :* Jejciu już nie mogę doczekać się 2 części :)
OdpowiedzUsuńSupcio :) nie mogę doczekać się części drugiej :)
OdpowiedzUsuńJesteś super nie mogę doczekać sie następnych rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńo mamuniu to juz koniec ;( haha czesci pierwszej jestem bardzo ciekawa co bedzie dlalej i czy Angelina bedzie z Damnienem czekam z niecierpliwoscia na nexta i dodaj go jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńdo zobaczenia XD
Czekam na kolejną część ^^
OdpowiedzUsuńCake
świetne, cudowne, boskie, nieziemskie .. takie wł były twoje części opowiadań.. pisz dalej dziewczyno. ! ps. Wesołych Świat już Ci życzę <3
OdpowiedzUsuńOd dawna czytam Twojego bloga i bardzo podoba mi się podoba. Nie mogę uwierzyć że to już koniec pierwszej części. Gdy zobaczyłam w tytule rozdziału "Ostatni" bałam się, że jest dosłownie ostatni i przestaniesz pisać. Jestem mega szczęśliwa, że będziesz go kontynuowała, ale troszkę się zawiodłam, bo myślałam, że Angie i Damien będą razem :(. Jednak to tylko moja opinia więc się nie przejmuj;). Życzę Ci duuużo weny, abyś długo pisała tak wspaniałe historię. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję ;) (zmieniłam nazwę z Klaudii Kow ;))
OdpowiedzUsuńCzekam na drugą część ;3
Angie była moją ulubioną bohaterką
Pozdrawiam <3
Ja czytałam :3
OdpowiedzUsuńPiękna historia, która dojrzewała z każdym rozdziałem, o ile postanowisz dalej pisać wiedz, że będziesz mieć we mnie stałą czytelniczkę! :)
Nie mogę się doczekać na ten obiecany prolog, na pewno będzie wspaniały! ❤
Pozdrawiam, Aerthis
Świetne. Już nie mogę się doczekać drugiej części *_* Z tego byłaby niezła książka. Dziewczyno prawa autorskie są twoje co do tej opowieści, pamiętaj o tym i nie pozwól się zplagiatować. Pozdr ;-) Do następnej części :D
OdpowiedzUsuńKurde, prawie się poryczałam.
OdpowiedzUsuńTo było piękne. Takie spokojne, ciche...
Kiedy zobaczyłam, że to ostatni rozdział byłam dziwnie smutna. Ale potem - w miarę jak czytałam, zorientowałam się, że to nie prawda. Że to nie może być koniec! Bo Patrick nie odbiera telefonów, bo Angie nie jest z Damienem. A potem, na końcu napisałaś: "Koniec części pierwszej", to było cudowne uczucie! tyle wygrać!
Ja bardzo chętnie przeczytam prolog i kilka rozdziałów kolejnej części! Bardzo chętnie... A tak w ogóle to chętnie przeczytam całą drugą część <3
Bardzo się cieszę, że tutaj trafiłam i mogłam przeczytać Twoje opowiadanie. Dziękuję Ci za to.
Całuję
Laxus
Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytam. <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3 Nie mogę doczekać się dalszej części :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na dalszą część (͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńNie moge.. przedwczoraj znalazlam tego bloga i juz koniec cz 1 :c
OdpowiedzUsuńBlagam, nie koncz tego pisac, zakochalam sie w tym blogu, czytalam go nawet po nocach, jest niesamowity. Ty jestes niesamowita. Masz ogromny talent i wierze ze kiedys wydasz wlasna ksiazke, zycze Ci tego i takze duzo weny. ;)
Oh, czyli to nie koniec? Ale super <3
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana, że tworzyłaś tego bloga <3 Przeczytałam go całego i nie żałuję ani sekundy na nim spędzonym!
OdpowiedzUsuńA jednak się nie pogodzili. W każdym razie, nie czuję się zawiedziona, bo wiem, że będzie kolejna część. Wierzę, że Damien będzie z Angie kiedyś, jak już dorosną. Rzeczywiście, to lepiej, żeby teraz pobyli z dala od siebie, to ich wzmocni. Teraz zdałam sobie z tego sprawę. Wiesz, co robisz! <3
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział był najlepszy ze wszystkich pod względem stylu. Brak tu było dialogów, ale czytało się tak wspaniale, że aż mi się zrobiło przyjemnie. Opisy wyszły Ci rewelacyjnie. Widać, że na przestrzeni tej opowieści się rozwinęłaś.
Wspaniale, że Angie ma przyjaciół ze sobą. Wszyscy są razem i wszyscy się polubili, a to najważniejsze.
Och, nie masz za co dziękować, kochana! Jestem zaszczycona, że ujęłaś mnie w podziękowaniach! Naprawdę, ogromnie mi miło! <3 Choć czasem źle mi szło z przybywaniem na bloga, ogromnie cieszę się, że wpadłam pewnego dnia na Twojego bloga i zdecydowałam nadrobić wszystkie rozdziały. Co prawda ich nie nadrobiłam, ale jak widzisz: przeczytałam! I jestem zadowolona. No to jak, kiedy kontynuacja? Nie mogę się doczekać dalszych losów naszej Angie oraz jej przyjaciół.
Pozdrawiam serdecznie i trzymam za Ciebie kciuki! Życzę Ci dużo weny i zapału do dalszego pisania! <3
Jeśli jeszcze masz ochotę, zapraszam do siebie jak zawsze na:
http://the-shadow-of-gritmore.blogspot.com
Jeśli już jest kolejna część to proszę o linka bo nigdzie nie mogę znaleźć jeżeli nie ma jeszcze nexta TO SPRĘŻAJ SIĘ DZIEWCZYNO XD przeczytałam to w ciągu dwóch dni. Naprawdę, naprawdę świetnie piszesz poza tym jestem baardzo ciekawa co z Angie i z Damienem może faktycznie oboje dorosną? <3 Pisz dalej czekam z niecierpliwością na odpowiedź z linkiem albo i bez poprostu chcę wiedzieć czy coś piszesz... powodzenia i mam nadzieję do kontynuacji ;).
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać aby zacząć czytać drugą część :D