- Błagam cię, pożycz mi swoją bluzę.
– szepnęłam, rozglądając się, czy nikt nas nie słyszy.
Chłopak spojrzał na mnie, jak na
wariatkę.
- Zimno ci?
Kłamać, czy nie kłamać? To
przyjaciel, jak go poproszę to będzie milczał, niczym zaklęty. Ale jednak, nie
chciałam nikogo w to wtajemniczać. To jeszcze nie pora. Starałam się być czujna
zwłaszcza po tym, co usłyszałam od Belli.
- Tak. – odpowiedziałam.
Andy bez wahania zdjął z siebie
czarną, zakładaną przez głowę bluzę i bez słowa mi ją podał, zostając w samym,
szarym podkoszulku.
- Jesteś kochany. – powiedziałam,
przytulając go.
Chwile potem
biegłam przez korytarz, doganiając koleżankę. Odwróciłam się jeszcze raz w
stronę przyjaciela i krzyknęłam:
- Do twarzy ci w szarym!
Chłopak się zaśmiał i pogroził mi
palcem.
- Nie podlizuj się, Tamblyn!
Bez słowa
weszłyśmy z Niną do szatni i przebrałyśmy się w stroje sportowe. Starałam się
jak najlepiej zasłaniać prawą rękę, a kiedy miałam na sobie bluzę Andrew,
odetchnęłam z ulgą. Była na mnie za duża, ale w tej chwili to nie był problem.
Rękawy zasłaniały prawie całe dłonie, tak, że wystawał mi tylko palce.
Chwała mojemu
przyjacielowi, który ma bluzy, rozmiarem pasujące na niedźwiedzia.
Weszłam z Pół
Anielicą na salę, szukając wzrokiem moich przyjaciół. Dostrzegłam gdzieś z boku
Evelin i pociągnęłam za sobą brunetkę w jej stronę. Razem z Anielicą był tam także
Jace i Isabelle.
- Zimno ci? –
zapytał chłopak, patrząc na mnie podejrzliwie.
Kiwnęłam głową.
Przez chwilę
staliśmy w kompletnej ciszy, którą przerwała Bella.
- Żywa tarcza już jest. – fuknęła
Wampirzyca, patrząc w stronę wejścia. Odwróciłam się w tamtą stronę i
zobaczyłam Patrica.
Nieraz mam ochotę
porządnie trzepnąć tę dziewuchę w głowę.
- Tak właściwie, Nino, jakim Żywiołem
władasz? – spytał Anioł, odwracając uwagę wszystkich od Masona.
- Powietrze. – odparła, zaciskając
szczękę.
- To tak, jak ja. – dodał Jace, nie
zważając na jej niezadowoloną minę.
- Możesz być partnerką Evelin. –
stwierdziła sucho Isabelle.
- Kim? – zapytała Pół Anielica,
zbita z tropu.
- Teraz będziemy ćwiczyć łączenie
Żywiołów, więc aby je ze sobą scalić są potrzebne dwie osoby. – wyjaśnił Jace –
Jedną z nich musi być Wybraniec, tak jak ty oraz Wampir lub Anioł, w zależności
czy mamy do czynienia z Pół Aniołem lub Pół Wampirem. Wampiry i Pół Wampiry
władają tylko Wodą i Ogniem, Anioły i Pół Anioły Powietrzem i Ziemią. Jeżeli ty
jesteś Pół Aniołem i władasz Powietrzem, to aby połączyć swój Żywioł
potrzebujesz Anioła, który włada Ziemią. Rozumiesz?
Dziewczyna pokiwała głową, ale
wyglądała jakby zaraz miała stąd uciec. Poklepałam ją po plecach i uśmiechnęłam
się przyjaźnie.
- Nie bój się. To tylko brzmi tak
skomplikowanie.
- Co jest skomplikowane?
Podskoczyłam wystraszona, kiedy
Patric położył mi ręce na barkach. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na
niego z wyrzutem.
- Nigdy więcej tak nie rób. –
warknęłam, odsuwając się.
Chłopak westchnął.
- Wy macie jakiś tydzień obrażania
się na Masona, czy co? – spytał, a ja wzruszyłam ramionami.
- To nie tylko tydzień, to całe
życie. – powiedziała Bella.
Patric chciał coś
odpowiedzieć, ale przerwał mu krzyk Nikki, która zaczynała właśnie zajęcia.
Nie zmieniałam
mojego partnera. Nawet, gdyby Isabelle miała mnie dosyć, uczepiłabym się jej,
jak tonący koła ratunkowego i nie pozwoliła znaleźć jej kogoś na moje
zastępstwo. Na szczęście, ona nie szukała innej Angie.
Nie robiliśmy nic
nowego. Ja unaoczniałam Wodę, Bella Ogień, te się łączyły i któraś z nas
atakowała nimi ścianę. Ciągle czułam na sobie czujne spojrzenie Patrica, i jak
się okazało, Damiena.
- Wydłubię im kiedyś te oczy. –
syknęła moja przyjaciółka, gapiąc się w stronę chłopków.
Zgromiłam ją wzrokiem i rozejrzałam
się po pomieszczeniu. Przed oczami mignęła mi Emma, ale nie zwróciłam większej
uwagi na jej poczynania. Odnalazłam gdzieś na drugim końcu sali Evelin, która
ćwiczyła z Niną. Poczułam się lepiej wiedząc, że nowa ma z kim ćwiczyć.
***
- Zaczynamy
zajęcia! – krzyknął Patric, klaszcząc radośnie w dłonie.
Isabelle spiorunowała go wzrokiem.
- Jak się nie zamkniesz, to
następnym razem przyniosę taśmę klejącą i zakleję ci usta.
- Oboje się przymknijcie. –
powiedziałam równocześnie z Jace’m.
Wampirzyca spojrzała na nas z
wyrzutem, ale nic więcej już nie powiedziała.
Zajęcia z magii
skończyły się jakieś dziesięć minut temu i teraz potulnie czekaliśmy, aż Damien
zaszczyci nas swoją obecnością. Powoli zaczynałam się irytować. Zresztą, nie
tylko ja. Jace zaciskał ze złości szczękę i wyłamywał kostki. Chyba nigdy nie
widziałam go tak zdenerwowanego.
Chłopak zobaczył,
że mu się przyglądam i spojrzał na mnie pytająco. Nie zdążyłam nic powiedzieć,
bo na salę wszedł de Winter. Bez ceregieli rozdał nam srebrne ostrza.
- Czekam na dzień, kiedy będę mogła
wbić mu ten kołek w tyłek. – mruknęła Bella, a ja zachichotałam.
- Ja też. – wtrącił Patric,
uśmiechając się szeroko.
- Poczekasz jeszcze. – powiedział
oschle Damien, a Mason podrapał się po głowie.
Obracałam w
dłoniach broń i nasunęło mi się jedno pytanie.
- Jak to możliwe, że napełniłam
Żywiołem rurkę hydrauliczną? – zapytałam głośno, zanim zdążyłam ugryźć się w
język.
- Żywiołem napełnisz wszystko, co
jest zrobione ze srebra. Nieważne, że to sprzęt kanalizacyjny czy stara
obrączka babci. – wyjaśnił de Winter.
Pokiwałam w zrozumieniu głową i
znowu zaczęłam obracać ostrze w ręce.
Damien znacząco
chrząknął, zmuszając wszystkich, aby poświęcili mu swoją uwagę. Zerknęłam na
Bellę i uśmiechnęłam się pod nosem, widząc jej minę. Wyglądała, jakby chciała
powiedzieć: ,,Podać ci wody, Damienie? Chyba masz chrypkę.”.
- Napełnienie
srebrnego ostrza Żywiołem nie jest trudne. Jeżeli unaoczniacie Żywioł, nie
musicie fizycznie przelewać swojej mocy.
- Co ty bredzisz? – przerwała mu
Wampirzyca, która przyglądała mu się pytająco.
Chłopak spojrzał na nią spode łba i
kontynuował przerwany monolog.
- Chodzi mi o to, że wyobrażacie
sobie Żywioł, który nabiera realnego kształtu, a żeby napełnić srebrne ostrze
Żywiołem musicie swoją moc mu przekazać.
- To trochę jak dotkniecie czegoś
naelektryzowanego, na przykład klamki. Wtedy czujecie, jakby was poraziło. Z
fizyki pewnie wiecie, że ładunek elektryczny może przechodzić z jednego ciała
na drugie. To działa na podobnej zasadzie. – wtrącił Patric, stając obok de
Wintera.
Nikt się nie
odezwał. Trzy osoby, które mogły zadać pytanie zapewne ich nie miały, jedna nie
umiała znaleźć żadnej, kąśliwej uwagi, a ja… w sumie, nie wiem. Chyba byłam
zbyt przytłoczona wydarzeniami dzisiejszego dnia. Znając moje niewyobrażalne
szczęście, zdarzy się coś jeszcze gorszego. No, bo to ja. A Angelina Tamblyn
nie może mieć spokojnego życia, bo to byłoby nudne. Odpocznę na emeryturze.
Albo w grobie, bo mogę nie dożyć spokojnej starości.
- Dobra, spróbujcie napełnić ostrza
Żywiołami. – powiedział Damien, klaskając w dłonie.
Westchnęłam i
spojrzałam na niego. Bacznie mnie obserwował, a ja miałam wrażenie, że zaczynam
się kurczyć pod wpływem jego spojrzenia. Odruchowo naciągnęłam prawy rękaw
bluzy, jeszcze bardziej zasłaniając bliznę.
Nikt nie może się
o tym dowiedzieć, dopóki ja sama nie zorientuję się, co to oznacza.
Supcio. O boże czemu jak tak dawno nie komentowałam twojego bloga O.o Muszę nadrobić w nowych rozdziałach. Daj szybko nexta. Czekam ;)
OdpowiedzUsuńHey, haha nie mogłam z tego kołka w tyłku xdddd Ciekawe co to za znak na jej ręce i co on oznacza?
OdpowiedzUsuńHmm, ja nadal shipuje Damiena i Angie! Wiedziałam że info z kończem bloga było przenośną. Jak tam Ci poszły testy, bo jak widzę żyjesz o możesz dalej pisać :D Szkoda, że niektórzy wzięli to zbyt poważnie :(
Pozdrawiam i życzę Weny
Twoja namolana
~Asteria Delos
Ps Pisze na telefonie, więc przepraszam za ewentualne błędy xd
Super rozdzial.Ciekawi mnie o co cho z tym kwiatem na ręce. Ale ten kołek w tyłku to normalnie miałam takiego banana na twarzy :D przeczytalam komentarz mojej poprzedniczki..jeśli to naprawde bylo przenosnia to ja bylabym bardzo szczęśliwa..czekam na nexta i do zobaczenia
OdpowiedzUsuńRozdział super. Ciekawi mnie o co chodzi z tym znakiem na ręce. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńMega rozdział. Bella nieźle się zawzięła na Patrica. A znamię Angie bardzo mnie ciekawi i dlaczego pojawiło się teraz. Do następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńTen facio to ojciec Angie. przynajmniej mnie się tak wydaje.
OdpowiedzUsuńco do posta jest super ale strasznie ktkrótki. Hahaha ten kołek w tyłku najlepsze :)
Przepraszam nie mam weny na komentarz moze później cos napisze
pozdrawiam i życzę weny ;)
Boże ......... Super rozdział, nie mogę się doczekać następnego :p Kocham Cie, albo może tylko twoje opowiadania, ale jeśli to ty je piszesz to CB też kocham <3 a co do kończenia opowiadania, nawet mi się nie waż tego robić! Mam nadzieję, że to była taka przenośnia,żeby nas nastraszyć :D
OdpowiedzUsuńJeeeej!
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Chociaż niewiele się działo. A ja nadal współczuję Damienowi. Go tam przecież wszyscy nienawidzą, ale ja wciąż wierzę, że on nie jest aż taki zły :) . Jestem ciekawa tej lekcji. Naprawdę. I zastanawiam się, kto pierwszy odkryje ten znak na jej ręce. Mam jednak wrażenie, że będzie to Damien. Mogę się mylić, ale byłoby ciekawie. I szczerze, to chciałabym, żeby ze sobą wreszcie pogadali. To znaczy.. nigdy nie byłam jakimś zagorzałym fanem tego całego romantycznego aspektu, ale głupio tak jakoś, gdy są ze sobą skłóceni ;).
Z utęsknieniem czekam na nexta :D
Rozdział super jak zawsze !, tylko ostatnio coś takie króciutkie dodajesz te rozdziały :( mimo to z niecierpliwością czekam na następny !
OdpowiedzUsuńKurczę! Zaczynam być uzależniona! Dziś trafiłam na twojego bloga i cały dzień tylko siedzę i czytam, czytam, czytam... Kontynuuj, bardzo proszę ;-)
OdpowiedzUsuńMarchewkowa Dama, której nie chce się zalogować na konto :-)