czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział VI


Może to tylko jakiś głupi przypadek, że na tej plaży pojawiły się akurat te kwiaty? Sama w to nie wierzę, przecież stworzyłam ten krajobraz, nieświadomie, ale jednak stworzyłam!
Szłam korytarzem razem z Bellą, która postanowiła odprowadzić mnie do pokoju. Dzięki mojemu beznadziejnemu GPS’owi nie trafiłabym tam sama.
- To tutaj – Isabelle gwałtownie się zatrzymała, a ja potknęłam się i upadłabym gdyby ona mnie nie złapała. – Czyli jeszcze trochę refleksu mam – powiedziała i się zaśmiała.
Stałyśmy pod pokojem 666 (To jakieś kpiny prawda?), w którym miałam spędzić resztę życia.
- Może wejdziesz? – spytała moja nowa koleżanka
Miałam już palnąć, że nie mam klucza, gdy znikąd pojawił się Damien.
- Wszędzie cię szukałam. Tutaj masz klucz do pokoju – mówiąc to wręczył mi mały kluczyk. Po czym kontynuował swój monolog – Twoja mama musiała już jechać, prosiła ci przekazać, że jest jej bardzo przykro…
Gdybym mu nie przerwała nie byłabym sobą.
- Co z Kate? I co wiecie o Andrew?
- Jest u Przełożonej czekają na kogoś z Milczących.
- Mogę ją zobaczyć? – spytałam
- Dopiero jutro. O ile zostanie w Domu do tego czasu.
- Jak to ,,o ile zostanie”? Co to ma znaczyć? – spytałam zirytowana
- To znaczy, że mogą ją zabrać do Siedziby Milczących, aby tam została zapoznana z ich zasadami.
Słysząc jego słowa, minęłam Belle i zaczęłam biec w stronę (jak mi się wydawało) gabinetu Przełożonej. Starałam się biec jak najszybciej, ale chyba nie przewidziałam, że Damien dogoni mnie zaraz za zakrętem.
- Nie możesz tam iść, nie rozumiesz? – powiedział łagodnie patrząc mi w oczy
- To moja przyjaciółka, możliwe, że zobaczę się z nią ostatni raz. Chcę ją odwiedzić, potem będę grzeczna. Obiecuje. – popatrzał się na mnie podejrzanie, więc dodałam – Słowo skauta.
- Nigdy nie byłaś skautem, co? – spytał z rozbawieniem - Dobra, leć. – powiedział i zaśmiał się, a gdy go usłyszałam zrobiło mi się cieplej. Żeby tam się nie rozkleić ruszyłam w stronę gabinetu Przełożonej, mówiąc ciche ,,dziękuje”, mając pewność, że to usłyszał.

***

- Jak to, nie mogę się z nią zobaczyć? – spytałam, kiedy Przełożona stanęłam mi w drzwiach, uniemożliwiając przejść do Kate.
- Angelino, dopóki nie przybędzie ktoś z Milczących nie możesz się widzieć z przyjaciółką. Takie są procedury.
Miałam ochotę rzucić się na Cecile i iść do Kate, ale ktoś mi przeszkodził.
- Tutaj jesteś, Angie! – Tak, Bella przyszła za mną aż tutaj. – Chodźcie, mówiłam wam, że tutaj będzie.
Odwróciłam się w stronę Isabelli i zobaczyłam, że idą za nią dwie osoby – chłopak i dziewczyna.
Wyglądali przesłodko razem. Dziewczyna miała półdługie, kruczoczarne włosy, bardzo bladą cerę i niebieskie oczy. Hmm….chyba dostałam w gratisie dobry wzrok. Dziękuje ci, tatusiu.
Chłopak też był niczego sobie. Blond włosy, które opadały mu luźno na czoło, tak samo bardzo jasna cera i tak samo piękne niebieskie oczy.
Nie wyglądali jak Bella. Owszem ona też była piękna, ale od nich czuć było, że są niegroźni. Wyglądali jak…Aniołowie.
Chłopak mnie ominął i zwrócił się do Cecile.
- Wpuścisz nas do Milczącej? Proszę. –mówiąc to, nie spuszczał z niej wzroku, a ona…odsunęła się umożliwiając mi przejście, do Kate! Spojrzałam jeszcze raz na Przełożoną, która miała nieobecny wzrok.  
- Pośpiesz się, Jace długo jej nie utrzyma – powiedziała Bella, a ja ruszyłam do Kate.
Moja przyjaciółka stała przy oknie, tyłem do mnie. Podeszłam do niej i ją mocno przytuliłam.
Wyszeptała tylko: ,,Zabierz mnie stąd”, po czym się rozpłakała.
- Kate…Przepraszam, wiem, że to moja wina. Naprawdę mi przykro, wiem, że nie jesteś niczemu winna. Musimy się streszczać, zaraz przyjdzie Przełożona.
- Ddd…Dobrze – wychlipała
- Jakkolwiek byłoby źle musisz zostać z Milczącymi. Będziesz u nich bezpieczna. Dopóki Andrew się nie znajdzie, musisz, choćby nie wiem, co, zostać tam. Miej uszy szeroko otwarte i przede wszystkim nikomu nie ufaj. Udawaj zrozpaczoną, rób cokolwiek byleby nie zaczęli cię o coś pytać. Odizoluj się, słyszysz? – potrząsnęłam nią, a ona kiwnęłam głową, na znak, że rozumie.
- A…ale, Andy żyje prawda? – to pytanie totalnie mnie zamurowało. Kate była tak bezpośrednia, że odpowiedź na najprostsze pytanie sprawiała mi kłopot.
- Oczywiście, że tak, nie może być inaczej! Jeżeli nie wpakujesz się w żadne kłopoty i zostaniesz tam gdzie cię zabiorą szybciej go znajdziemy. Obiecuje ci, że Andrew wróci cały i zdrowy.
Nagle w drzwiach stanęła Bella i syknęła:
- Pośpiesz się, Jace już nie wytrzyma dłużej. – po czym wyszła
- Kate obiecuje, że wszystko się ułoży. – mówiąc to do oczy napłynęły mi łzy, bo sama w to nie wierzyłam. Przytuliłam ją, żeby nie zobaczyła, że płaczę. – Muszę iść.
- Nie daj się zabić, Angie. Kocham cię. – po tych słowach popłakała się, a ja wyszłam.
- Nareszcie! – odetchnęła z ulgą Isabelle.
Szybko wytarłam łzy i patrzyłam jak madame Cecile odzyskuje świadomość.
- Oh! –krzyknęła widząc nas, gapiących się na nią jak na obiekt muzealny – Co, wy tutaj robicie?
- Nic szczególnego…- powiedziała pokrętnie Bella.
Cecile spojrzała się na nas podejrzliwie, zapewne szukając czegoś w naszych mózgach.
- Chcieliśmy się spotkać z Angeliną. Bella nam o niej opowiadała, a nie chcieliśmy czekać do śniadania. –  te słowa wypowiedziała milcząca do tej pory Evelin.
- Należysz do ich Kręgu, Angelino? – spytała się mnie kobieta, która zaczynała działać mi na nerwy
- Eem…Tak. Należę do ich Kręgu. – powiedziałam niepewnie
- Rozpoznajesz kwiat, który stoi na tym stole? – spytała
I co mam powiedzieć? Że stworzyłam sobie jeziorko, a na plaży rosło pełno tych kwiatków?
- Nie, nie rozpoznaje go. – pod jej surowym spojrzeniem, wewnętrznie się skuliłam i szybko dodałam – A powinnam?
Cecile tylko machnęła ręką i mruknęła coś, co miało znaczyć ,,Możecie odejść”. Bynajmniej nie ja jedna tak to zrozumiałam, bo jak na komendę pozostała trójka grzecznie się pożegnała i czekała, aż ja coś powiem.
- O której zaczynam jutro zajęcia? – spytałam
- Damien poda ci plan zajęć – powiedziała zasiadając już za swoim biurkiem.
Zabrałam moich towarzyszy do swojego, jakże szatańskiego pokoju.
Chłopak, widząc tą piękną, trzycyfrową liczbę zaśmiał się cichutko i usiadł na skraju łóżka, a obok niego brunetka. Bella rozgościła się na podłodze, więc mi zostało krzesło, które stało przy biurku.
Dopiero teraz mogłam dokładniej rozejrzeć się po pokoju. Był malutki. Ściany były karmelowe, a na podłodze leżały jasne panele. Pod oknem stało malutkie biurko, a na lewo od biurka stało idealnie zasłane łóżko. Na równoległej ścianie stała dwudrzwiowa szafa oraz komoda. Zauważyłam też naprzeciwko biurka drzwi do łazienki. Spojrzałam na swoich kolegów, którzy spoglądali na mnie czekając, aż się odezwę.
- Dziękuje za pomoc – zaczęłam
- Drobiazg. – uśmiechnął się chłopak – Jesteś Wybrańcem, tak?
Kiwnęłam głową w odpowiedzi.
- Przykro mi z powodu twojej przyjaciółki…- zaczęła dziewczyna obok niego, ale jej przerwałam
- Co oni z nią zrobią? – spytałam
- Dostanie specjalny tatuaż z zaklęciem, które będzie ją powstrzymywać przed ujawnieniem prawdy o nas jakiemuś człowiekowi, a potem wróci do swojej codzienności. – odpowiedział chłopak
- Zobaczę ją jeszcze kiedyś? – wyszeptałam, a do oczu po raz kolejny napłynęły mi łzy
- Nie wiem…Przepraszam, że tak krótko mogłaś się z nią widzieć.
- To nie twoja wina. Cieszę się, że mogłam się z nią zobaczyć, chociaż na chwile.
Nastała długa i trochę niezręczna cisza.
- Czyli mamy nową osobę w Kręgu, tak? A tak w ogóle jestem Evelin, a to Jace. – powiedziała i nagle Bella się ożywiła
- Ej! Ty ściemniałaś Cecile! Ty wiedziałaś, co to są za kwiaty. To…to twój kwiat, prawda?
Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się bransoletką z muliny, którą dostałam od Andrew.
- Angie, spójrz na mnie. – powiedział delikatnie Jace. Podniosłam głowę, bo chciałam się dowiedzieć, co chce, a on uparcie gapił się na mnie jakby chciał, żebym się rozpłynęła. Dopiero po chwili zorientowałam się, co robi….Używał na mnie swojego uroku!
- Bells….Nic się nie dzieje. – powiedział zdziwiony chłopak
- Ale...Ja też nie mogę czytać w jej myślach. To musi być jakaś blokada. Angie, musisz nam powiedzieć czy znasz te kwiaty. Jeżeli są twoje, to wiele się zmieni.
- Na przykład, co? – spytałam
- Najsilniejszy wojownik z Kręgu ma pierwszeństwo do udziale w bitwie. Osoby takie jak Jessika Prince będą bały się z tobą zadrzeć. Od lat nie było osoby, której kwiatem był ten…Jesteś wyjątkowa, Angelino Tamblyn. – odparł z powagą Jace
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Nareszcie skończymy być jakimiś odludkami! Skończą traktować nas jak wyrzutków! – krzyknęła uszczęśliwiona Bella
- Hej! Ja nie powiedziałam, że to mój kwiat. Ja….Wytworzyłam siłą woli jezioro dzisiaj…I kiedy się do niego zbliżałam zobaczyłam, że na całej plaży otaczającej wodę rosły te kwiaty…
- Tak, to znaczy, że to twój kwiat. – odezwała się Evelin.
- Nawet, jeżeli to nie jestem nikim wyjątkowym…
- Wytworzyłaś jezioro! Jestem Wampirem pełnej krwi, a nie podpale nawet hektara lasu, a ty wytworzyłaś jezioro! Żaden początkujący nie wytworzy tak dużego obszaru siłą woli, zwłaszcza, jeżeli nigdy nie trenował. Pogódź się z tym, że Matka Żywiołów przygotowała dla ciebie wyjątkowy scenariusz.
- Matka Żywiołów? – spytałam
- Wierzymy, że to Matka Żywiołów wybiera dla nas dary i dzięki niej powstały takie rasy jak Wampiry i Anioły. Oddajemy jej cześć zawsze w niedzielne nabożeństwa.
- Jest kimś takim jak Bóg dla ludzi?
Cała trójka pokiwała głowami.
Nagle ktoś zapukał do drzwi i bez pytania wszedł. To był Damien. Zlustrował nas wzrokiem i rzucił do mnie:
- Tutaj masz plan zajęć. Codziennie masz te same zajęcia. O godzinie 8 jest śniadanie i proszę  cię, nie siadaj na pierwsze lepsze miejsce.
- Dziękuje, że poinformowałeś mnie tak wczas o Kręgach. Nie bój się, nie zrobię z siebie totalnej kretynki zajmując czyjeś miejsce. Mam już swoje miejsce w Kręgu.
Popatrzył się na mnie z niedowierzaniem, po czym na odchodne rzucił:
- Widzimy się na podstawach walki, cześć. – po czym ostrożnie zamknął drzwi.
Patrzyłam się w te drzwi jak jakiś osioł, po czym usłyszałam chrząknięcie Jace:
- de Winter jest twoim instruktorem? Bells nie ściemniałaś mówiąc, że jest wyjątkowa. Zapewne wiesz, że Damien to najlepszy wojownik wśród Pół Wampirów. Nigdy jeszcze nikogo nie szkolił. Gdybyś była jakimś przeciętniakiem daliby ci kogoś w rodzaju Isabelle.
- Ej! Nie jestem, aż taka zła! Nie jestem tak dobra jak nasz Pan Cudowny Damien, ale nie jestem tak beznadziejna jak ty w walce wręcz. – odgryzła się.
- Dobra, skończcie się dochodzić cały czas o to samo. – uciszyła ich Evelin.
Nagle poczułam, że jestem cholernie zmęczona. Spojrzałam na zegarek, który stał przy łóżku i zobaczyłam że jest 2:30. Tak, pierwszy dzień szkoły i wory pod oczami.
- Dobra ludzie, idziemy. Angie musi się wyspać. – powiedziała Bella, po czym zaczęła leniwie podnosić się z podłogi.
Równocześnie powiedzieli ciche ,,Dobranoc” i wyszli, bezgłośnie zamykając za sobą drzwi.
Położyłam się na łóżku i zasnęłam w ubraniu, śniąc o tym, że kiedyś będę normalną dziewczyną…

_________________________________________________________________________________

Mam nadzieje, że Wam się spodoba i zostaniecie ze mną :)
Weronika

12 komentarzy:

  1. zajebista historia... w sam raz na ksiązke do wydania, szukaj wydawcy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie uważam, aby nadawało się to na książkę. Są 1000 razy lepsi ode mnie, którzy zasługują na wydanie swoich powieści :)

      Usuń
    2. Chyba żartujesz!! te opowiadanie jest świetne i uważam, że nie jedna książka nie mogła by się z tym równać. <3 długo szukałam czegoś takiego i nie sądziłam że uda mi się znaleźć opowiadanie które mnie tak wciągnie. Uwielbiam tego typu blogi. Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile ja książek fantastycznych przeczytałam ;D Nie wiem co sądzisz o swoich zdolnościach do pisania ale ja uważam, że jak najbardziej to się nadaje na książkę.
      Buziaczki ;**
      Fantazja xx

      Usuń
  2. Cudowny blog ;)
    agrestaco6.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. zarąbisty kocham po prostu KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj nie dałam rady przeczytać, przepraszam. Ale już jestem i komentuję :)
    Widać, że między Angie, a Kate jest silna więź. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się zobaczą! No i co z tym Andrew? ciągle nic o nim nie wiadomo.
    Angelina jest rzeczywiście wyjątkowa, skoro wytworzyła to jezioro. Jestem ciekawa na czym dokładnie jednak polega jej siła.
    A pisałam, że lubię Bellę? wydaje się taka sympatyczna! Chyba będzie moją ulubioną postacią. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nastał nowy dzień, a ja przeczytałam kolejny rozdział. Coraz bardziej wkręcam się w to twoje opowiadanie. Stworzyłaś niesamowicie ciekawy świat.
    Szkoda mi Kate. Angie powinna mieć teraz przy sobie kogoś, komu mogłaby się wygadać. Mam nadzieję, że Bella zastąpi Kate, choć w małym stopniu. Jak na razie Jace i Evelin nie przypadli mi do gustu. Wydają się tacy trochę sztywni, ale może później się to zmieni. Nie mogę się doczekać tych treningów Angie z Panem Cudownym Damienem. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Akcja nabiera tempa, chociaż zrozumiałe jest to na razie nie tak szybkie rozwinięcie akcji- dobrze wprowadzasz nas w ten świat, równocześnie niezbyt wolno, ale i nie gwałtownie i chaotycznie. Gratuluję umiejętności ;) no a ja zabieram się do dalszego czytania :D

    OdpowiedzUsuń