niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział XV



Okazało się, że Bella ma pokój niedaleko swojej kryjówki, co było lekkim szokiem, zważywszy na to, że wszyscy mieli pokoje w innym skrzydle.
- To skrzydło, w którym mieszkają rodziny Przełożonych. – wyjaśniła i wpuściła mnie do środka. W pokoju panowały egipskie ciemności. – Po śmierci mojego ojca, pozwolili mi zatrzymać ten pokój. – dziewczyna zaświeciła światło, a moim oczom ukazało się pomieszczenie, dwa razy większe, niż pokoje wszystkich w wychowanków Domu.
Po środku pokoju stało masywne dwuosobowe łoże z baldachimem z ciemnego drewna, które oświetlał kryształowy żyrandol. Na lewo od łóżka znajdowało się ogromne okno, pod którym stała toaletka z takiego samego drewna, z jakiego wykonane było łóżko. Prostopadle do niego znajdowała się szafa trzydrzwiowa, zupełnie taka jaką miała Kate w domu rodzinnym. Obok szafy stało biurko, na którym walało się pełno papierów, a obok biurka zauważyłam białe drzwi prowadzące do innego pomieszczenia, zapewne do łazienki. Ściany pokoju były koloru fiołkowego, a podłoga o dwa odcienie jaśniejsza od koloru mebli.
Bella podeszła do szafy i zaczęła w niej grzebać.
- Załóż to. – powiedziała i rzuciła mi zwitek ubrań, wskazując palcem na białe drzwi. Tak jak podejrzewałam, była to łazienka, która, o dziwo!, wyglądała tak samo jak moja.
Szybko zrzuciłam z siebie brudne ubranie i założyłam to, które pożyczyła mi Bella. Kiedy byłam już ubrana w szarą koszulę i czarne jeansy, opłukałam twarz chłodną wodą i przeczesałam placami włosy, zaplatając je w warkocz.
Gdy wyszłam z łazienki, Bella siedziała po turecku na łóżku i przyglądała się czemuś, co miała w ręce. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że w dłoniach trzyma medalion. W środku widniały dwa zdjęcia: kobiety i mężczyzny. Kobieta miała podobne rysy twarzy do Belli, a wyraz twarzy mężczyzny nie zdradzał żadnych uczuć. Dokładnie jak Isabelle, kiedy z kimś rozmawiała.
- To moja mama i tata. – powiedziała, jakby domyślała się, że chcę o to zapytać.
- Przykro mi. – szepnęłam i usiadłam obok niej. Naprawdę było mi przykro. To moja mama zawsze była dla mnie podporą i jedną z niewielu osób, której ufałam. Nie wyobrażałam sobie życia bez niej.
- Mama nienawidziła swojego życia. Nie chciała być Wampirem. Zazdrościła ludziom. Wszystkiego. Kiedy się urodziłam, odeszła od ojca i zamieszkała wśród ludzi, ale jakieś konflikty ojca dały o sobie znać i napadli nas. Mama chciała mnie bronić, ale jakby zapomniała jak się walczy, rozumiesz? – spojrzała na mnie, a ja kiwnęłam głową – Zabili ją, a ja w tamtym czasie uciekłam i się ukryłam. – zrobiła pauzę, zupełnie jakby ją to przerastało. Bardzo możliwe, że tak było. - Kilka godzin później znalazł mnie ojciec i zabrał do Domu. Resztę historii znasz. – zakończyła szybko i znowu zaczęła przyglądać się medalionowi, obracając go w dłoniach.
Po części rozumiałam matkę Isabelle, bo również nie lubiłam tego świata mimo, że obracam się w nim od niedawna. Sto razy bardziej wolałam towarzystwo Amelii Parker, niż Jessiki Prince, chociaż obu nienawidziłam z całego serca. Tysiąc razy bardziej lubiłam gadkę o robakach na biologii, niż nauka posługiwania z Żywiołem z Nikki. I milion razy bardziej wolałam zaczepki Andrew, którego kochałam jak brata, niż obojętność i oschłość Damiena. Tak naprawdę jedyną dobrą rzeczą jaka przytrafiła mi się od przyjazdu tutaj było poznanie Belli, Jace’a i Evelin, chociaż mieli przede mną swoje tajemnice. Zresztą co się dziwić, sama nie mówiłam im całej prawdy.
Gdyby ktoś zapytał mnie, czy wolałam Kate od Belli, nie umiałabym odpowiedzieć. Te dwie osoby o skrajnie różnych osobowościach budziły we mnie to samo uczucie. Poczucie bezpieczeństwa i odpowiedzialności za nie. To, ile je znałam nie grało tutaj żadnej roli. Ważne, że były kiedy było naprawdę źle. Dlatego nie mogłam ich zawieść. Nie teraz.
- Jesteś bardzo dzielna. – powiedziałam i przytuliłam Wampirzycę.
- To wszystko, co mi po nich pozostało. – w tym momencie głos jej się załamał. Dziewczyna odwzajemniła uścisk i schowała się w moich ramionach, a ja ją kołysałam i szeptałam słowa wyrażające mój podziw dla niej.
Czułam jak łzy wzbierają się pod powiekami i u mnie. Zamrugałam kilka razy, aby zapanować nad nimi. Udało mi się to w ostatniej chwili.
- Chodźmy już. – powiedziała Bella i oderwała się ode mnie, wycierając oczy rękawem swojej bluzy.
Wyszłyśmy z pokoju Wampirzycy i wolnym krokiem ruszyłyśmy korytarzem. Kiedy miałyśmy już schodzić po schodach, Patric, którego nie zauważyłam, zastawił nam drogę.
- Gdzie wy, do cholery, byłyście? – syknął
- Nie twój interes, pijawko. – mruknęła Bella i go wyminęła, ciągnąc mnie za sobą. Kiedy przed kilkoma minutami powiedziałam, że ją podziwiam, teraz znalazłam rzeczowy dowód na prawdziwość tych słów. Bella była pierwszą osobą jaką znałam, która potrafiła równocześnie nosić w sercu żałobę po stracie rodziców oraz pyskować jak rozpieszczona nastolatka.
- Chyba zapomniałaś, że należymy do tego samego gatunku! – krzyknął Patric za nami.
- Nie koniecznie. Ja nie jestem szpiegiem i niewolnikiem Cecile oraz Selene, tak jak ty. – powiedziała z obojętną miną
- Nie przeginaj. – warknął i stanął przed Wampirzycą. Przyglądałam się jak przyglądali się sobie z wrogością w oczach. Biła od nich taka nienawiść, że włoski na karku stanęły mi dęba.
- Jeżeli coś zaraz się przegnie to twój kręgosłup jak się nie odsuniesz. – syknęła tak cicho, że tylko osoby, które stały blisko niej były w stanie to usłyszeć. Oczywiście rzecz biorąc, należałam do tego wąskiego grona słuchaczy.
- Mam jej pilnować, więc musisz ścierpieć moje towarzystwo. – powiedział z dziarskim uśmiechem. Kolejna osoba, która tak szybko potrafiła zmieniać swoje nastawienie do świata. Chociaż, można zastanowić się czy to są o s o b y. Z naukowego punktu widzenia, coś takiego jak Wampir nie istnieje.
- Nie muszę. Mogę iść do Cecile i powiedzieć, żeby założyła jej podsłuch i będzie o tyle milej, że nie będę musiała patrzeć na ciebie. – tymi słowami zakończyła ich małą batalię, a ja przeraziłam się jej słowami. Nie chciałam mieć założonego podsłuchu. Wolałam towarzystwo Patricka, bo gdy nie kłócił się z Bellą, był w porządku. I rozluźniał atmosferę na moich treningach.
Wampirzyca wyminęła chłopaka i odprowadziła mnie pod mały salonik, w którym mam zajęcia z Damienem z historii magii i wszystkiego co z nią związane.
Usiadłam w fotelu i czekałam na chłopaka, unikając wzroku Patricka. Było mi głupio za to, że całą winę i moje oburzenie w gabinecie pielęgniarki, zrzuciłam na niego. A scena, którą odprawiła Bella nie ułatwiała mi przeproszenia go.  
Uciążliwą ciszę przerwało wejście Damiena. Otaksował nas spojrzeniem i bez zadawania zbędnych pytań zaczął opowiadać.
Nie wiedziałam o czym mówił. Po prostu udawałam skupioną, a w rzeczywistości przyglądałam się krajobrazowi za oknem.
Siedziałam tak bez ruchu przyglądając się krajobrazowi za oknem, gdy nagle dostrzegłam kilka postaci zmierzających przez dziedziniec. Wytężyłam wzrok i dostrzegłam wśród nich Daniela.
- Nie. Próbuj. – wycedził przez zęby Patric, doskonale wiedząc co zamierzam zrobić, ale było już za późno.
Wybiegłam z pomieszczenia prosto na dziedziniec. Musiałam się zatrzymać, aby zorientować się, w którą stronę poszedł Daniel wraz z obstawą. Po kilku głębszych oddechach znowu zaczęłam biec. Postanowiłam skrócić sobie drogę przez trawnik, gdy nagle ktoś powalił mnie kłującą trawę.
- Auu – wyjęczałam, próbując zepchnąć napastnika. Bezskutecznie, był cięższy ode mnie. Dużo cięższy.
- Mówiłem, żebyś nie próbowała. – szepnął mi do ucha Patric. No tak, w końcu wiedział co chcę zrobić i miał mnie pilnować. Jak widać mamy różne definicje pilnowania. Jakoś nie wyobrażam sobie, że rzuciłabym się na kogoś, zwalając go z nóg, bo wybiegł z zajęć.
- Złaź z niej, pijawko! – usłyszałam krzyk Belli. O dziwno, posłuchał jej. Usiadłam na trawie i przyglądałam się z przymrużonymi oczami jak Isabelle wydziera się na chłopaka. –To nie są zapasy, żebyś mógł się na nią rzucać, do cholery! Zauważ, że jest od ciebie dwa razy mniejsza i mogłeś jej coś zrobić! Z tego co pamiętam miałeś ją pilnować, a nie wpakowywać w dodatkowe kłopoty!
- To ona wybiegła z zajęć i chciała pobiec za Danielem! Nie zwalaj całej winy na mnie! – zaczął się bronić, ale z marnym skutkiem. Wampirzyca nie zamierzała się podać.
- To mogłeś zatrzymać ją w normalny sposób, a nie jak zawodnik sumo! Wystarczyło trochę przyśpieszyć i voila, mógłbyś prawić jej morały, że jest nieodpowiedzialna i głupia! I nie byłoby problemu, kretynie!
- Co tu się dzieje?!? – usłyszałam krzyk, a właściwie ryk, Damiena. To jeden z tak niewielu momentów, kiedy tracił panowanie nad sobą. Przeważnie tracił nerwy z mojego powodu. W tym wypadku, byłam tylko złem pośrednim. Muszę zapisać to w kalendarzu. – W całym Domu was słychać!
- Kolejny dowód fachowego nauczyciela. – syknęła Bella i odwróciła się w stronę nadchodzącego bruneta – Później się nie dało przyjść, panie instruktorze?
Za tą uwagę, Damien zgromił ją wzrokiem, ale ona nie się tym nie przejęła, tylko ciągnęła dalej.
- Z tego co wiem, jesteś odpowiedzialny za Angie przez całe zajęcia, ale jakoś nie śpieszno ci było, kiedy ten idiota – wskazała na Patricka – Rzucił się na nią, jakby była stertą pierzyn! Mógł ją połamać!
Damien przyglądał jej się w milczeniu, a Bella podeszła do mnie i spytała czy coś mnie boli. Pokręciłam głową.
- Masz szczęście, że nic jej nie jest, bo teraz leżałbyś w trumnie. – warknęła w stronę Patricka.
- Z tego co wiem, pijawki śpią w trumnach, więc uciąłbym sobie poobiednią drzemkę. – odpowiedział z rozbawieniem, a Bella zacisnęła ręce w pięści, jakby chciała się na niego rzucić. Chwyciłam ją za nadgarstek i pokręciłam głową. Dziewczyna westchnęła i uśmiechnęła się do mnie.
- Zajęcia ogłaszam za zakończone. – powiedziała tylko, po czym pomogła mi wstać i wzięła mnie pod ramie. Ruszyłyśmy w stronę drzwi, a ja odwróciłam się jeszcze w stronę chłopaków, którzy przyglądali się nam jak odchodziłyśmy.
Bella zaprowadziła mnie do mojego pokoju, jakby bała się, że znowu się ktoś na mnie rzuci. Albo zrobi coś innego.
- Muszę już iść. – powiedziała – Zobaczymy się na kolacji.
- Okej. – odpowiedziałam. – Dziękuje za pomoc – dodałam, kiedy była już przy drzwiach.
- Wiesz, że jestem do tego, aby wyciągać cię z kłopotów. – odpowiedziała, po chwili dodając – I z sytuacji, kiedy jakiś debil rzuca się na ciebie, jakbyś była ostatnim słoikiem nutelli w sklepie. – na tę uwagę obie wybuchłyśmy śmiechem, co sprawiało mi odrobinę bólu, ale nie chciałam, żeby się o mnie martwiła lub co gorsza, zabiła Patricka.
Weszłam do łazienki i przyjrzałam się swemu odbiciu. Moje włosy wyglądały tragicznie. Twarz zresztą też. Nigdy nie byłam specjalnie urodziwa, ale przy mnie nawet Gargamel mógł ubiegać się o tytuł Miss Piękności. Cała byłam obdrapana i brudna od ziemi.
Ochlapałam twarz zimną wodą i umyłam ją mydłem, starając się, aby nie dostało mi się ono do oczu. Rozczesałam porządnie włosy i znowu zaplotłam je w warkocza.
Wyszłam z łazienki i spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze chwile, zanim pójdę do Evelin dokształcać się z koordynacji ruchowej. Zabawne, że taka drobnostka uniemożliwia mi dalszy trening.
Usiadłam na łóżku i przyjrzałam się swoim dłoniom. Były całe w odciskach – skutek trzymania srebrnego ostrza.
Pewnie gdyby dawni znajomi mnie zobaczyli, pomyliliby mnie z kimś innym. Mimo, że nie byłam pierwszej urody, nigdy też nie byłam cała poharatana i obdrapana. Nosiłam się schludnie, a nie jak jakaś dzikuska. Chyba najwyższa pora pogodzić się z faktem, że tamta dziewczyna, cicha i schludna, już nie wróci. Zastąpiła ją narwana i porywcza Pół Wampirzyca.
Z niechęcią wstałam z łóżka i wygładziłam koszulę, którą pożyczyła mi Bella. Wyszłam z pokoju i zamknęłam go na klucz, po czym ruszyłam w kierunku schodów.
Stanęłam pod drzwiami Evelin i cicho zapukałam. Po chwili dziewczyna mi otworzyła.
- Cześć. – przywitałam się, siląc się na uśmiech, ale prędzej wyszedł z tego grymas pełen bólu. Tak, kości dalej mnie bolały.
- Cześć. Wejdź, proszę. – powiedziała, po czym odsunęła się, abym mogła wejść.
Na środku pokoju stał taboret, a na łóżku doniczka z pelargonią, która jakiś cudem przetrwała wczorajsze wywrotki.
Miej to już za sobą, pomyślałam i weszłam na taboret. Nogi lekko mi się trzęsły, ale nie zważałam na to. Wzięłam dwa głębokie oddechy i stanęłam na jednej nodze, po czym, bez chwili zawahania, rozłożyłam ręce i zrobiłam jaskółkę. Evelin podała mi doniczkę z pelargonią do prawej ręki i odsunęła się, aby mi się przyjrzeć.
- Idzie ci coraz lepiej – powiedziała, a ja sekundę potem straciłam równowagę i upadłam.
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca – mruknęłam i wstałam, podnosząc i kwiatek, i taboret.

***

- Nie wierze, że jeszcze się nie połamałaś. – odparła Bella, kiedy opowiedziałam im na kolacji o moim treningu. Mój rekord życiowy w utrzymywaniu równowagi na taborecie to dziesięć sekund.
- To lepiej uwierz, bo musiałabyś wymyślić jej wiarygodną wymówkę, co robiła, gdyby wylądowała ze złamaną kończyną u pielęgniarki.– mruknął Jace, na tyle głośno, że wszystkie go usłyszałyśmy.
- Coś ty taki nie w sosie? – spytała, lekko oburzona Wampirzyca
Wzruszył ramionami. Coś go gryzło i nikt nie wiedział co. Nawet Evelin. Anielica przyglądała mu się z troską, ale on celowo gapił się w talerz i nie zaszczycił nikogo spojrzeniem. Nawet swojej dziewczyny. Zrobiło mi się jej żal, ale nie mogłam kogoś zmusić, aby był przez cały czas szczęśliwy.
- Po prostu nudzi mnie już twoje niedowiarstwo. – odpowiedział Wampirzycy, a w jego głosie dało się wyczuć cień wrogości.
Nikt już się nie odezwał. Każdy zatopił się we własnych myślach i nie śmiał przerywać, tej niezręcznej ciszy. Przyglądałam się swojemu jedzeniu, zataczając widelcem powolne kręgi na talerzu. Nic tu po mnie, pomyślałam.
- Dobranoc. – powiedziałam i wstałam. Nikt na mnie nie spojrzał. Westchnęłam cicho i wyszłam ze stołówki.
_______________________________________________________________________________
Obiecałam, że rozdział pojawi się wcześniej i tak się stało. Może nie jest to jakiś rekord, ale pojawił się po tygodniu, a nie po dwóch :D Mam nadzieje, że Wam się podoba. Zachęcam do komentowania :)
Weronika

34 komentarze:

  1. Wszystko co napiszesz będzie się mi podobało, bo masz talent! Dziękuję za wcześniejsze dodanie rozdziału :* Zabiję kiedyś Damiena za jego oschłość! Kocham cię i zapraszam do sb :$

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że to jeden z lepszych blogów jakie czytałam, jesteś świetna w tym co robisz, pisz dalej <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy będzie tu jakiś wątek miłosny między Angie z np Damienem ? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, widzę, że niektórzy chcą dużo wiedzieć xD Coś planuję :)

      Usuń
  5. Bardzo ciekawie piszesz :) czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super Blog.
    Zapraszam do mnie !
    http://carmen16-love-story.blogspot.com/2014/01/rozdzia-2.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Mówiłaś, że rozdział pojawi się wcześnie, ale nie myślałam, że tak szybko :) Świetnie, że stosunki między dziewczynami się zacieśniają, bo każdy potrzebuje przyjaciela, a Katie niestety nie ma blisko :/ Tylko Damien jest taki oschły.. Rozdział bardzo mi się podobał i czekam na następny :)
    Pozdrawiam, Monia x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji zapraszam również do nas na 7 rozdział :) http://sophieandzayn.blogspot.com/

      Usuń
    2. Zapraszam do nas, VIII rozdział :) http://sophieandzayn.blogspot.com/
      Pozdrawiam i czekam również na ciąg dalszy przygód Angie :)
      ~Monia x

      Usuń
  8. Świetne, czekam na dalsze rozdziały, a przy okazji zapraszam do mnie i z góry dziękuję za pozostawienie po sobie komentarza :) http://holland-dylanowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Brakuje miłości Angie i Damiena <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a czy ja napisałam, że to miłość będzie którymś z wątków ? :)

      Usuń
  10. Kiedy bedzie nastepny rozdzial ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się dodać w sobotę lub niedzielę :)

      Usuń
    2. Dlugo ale postaram sie poczekac ! ;3 hah ale i tak dobrze Ci idzie z tym dodawaniem :) Nie ma co narzekac na niektorych blogach jest jeden na miesiac :/ wiec wylacznie co mnie czeka to czekac i czekac heh ;))

      Usuń
    3. Ja ogólnie staram się pisać z wyprzedzeniem, więc nieraz mam 3 rozdziały ,,w zanadrzu", a nieraz żadnego. Jak będę mieć chwile wolną to postaram się siąść, poprawić i dodać rozdział wcześniej, ale nie obiecuje nic.

      Usuń
    4. Dobrze , dobrze ! :> CZEKAM! I życzę weeny <3 UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA ! :D :3

      Usuń
  11. Dziweczyno boski rozdział czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  12. fajny rozdział z Zmierzchu

    OdpowiedzUsuń
  13. Czesc masz dziewczyno talent ,czytam duzo ksiazek i szczeze mowiac To co piszesz wciaga ciekawi mam nadzieje ze bedzie tak dalej trzymam kciuki;*

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo ładnie podoba mi się ;) widać , że masz pasje :* nie to co inni ;( ... pisz dalej proszę jestem strasznie ciekawa :* powodzenie

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawe ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Cieszę się, że opisałaś historię Belli, bo czekałam na coś więcej o niej. Historia jest smutna i poruszająca. Nie potrafię sobie wyobrazić uczuć, po stracie rodziców. I bardzo cieszę się, że dziewczyny zbliżyły się do siebie. Chociaż przy Angie nie ma już Kate, jest za to Bella. Uważam, że mogą stworzyć naprawdę silną więź. W ogóle to chyba już pisałam, że polubiłam Bellę. No i z każdym rozdziałem coraz bardziej ją lubię. Jest przezabawna i odważna zarazem. Lubię jej odzywki do Patrica i do Damiena.
    No i o co chodzi Jace'owi? Hm, hm, hm, jestem bardzo ciekawa!
    a ten tekst: "jakiś debil rzuca się na ciebie, jakbyś była ostatnim słoikiem nutelli w sklepie." rozwalił mnie. Jest genialny!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Bella i Patric to wystrzałowe połączenie, o którym fajnie się czyta :D Biedny Jace, a co za tym idzie- biedna Eveline. Interesująca historia rodziców Belli była szczegółowo, dobrze wymyślona, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że jesteś dziewczyno najlepsza! :D ♥

    OdpowiedzUsuń