piątek, 21 listopada 2014

Rozdział XLII

    W moich snach czułam się bardzo dobrze mimo, że po przebudzeniu ich nie pamiętałam. A teraz musiałam wstać i zmierzyć się z rzeczywistością.
Włożyłam na siebie wczorajsze ciuchy i powlokłam się na stołówkę, zahaczając o gabinet pielęgniarki. Mogłam już poruszać ręką, aczkolwiek lekki dyskomfort nadal mi towarzyszył. Meg zmieniła mi opatrunek, mówiąc, że za kilka dni, nie będę go już w ogóle potrzebować.
Weszłam do jadalni i od razu skierowałam się w stronę bufetu, przy którym zaczepiła mnie Irvette.
- Przywykłaś już do sławy? – zachichotała
- Do złej sławy, tak. – odparłam, nakładając na talerz sałatkę z indykiem.
- Zobaczymy się później? – zapytała, kiedy już odchodziłam.
Pokiwałam na odchodnym głową i usiadłam przy swoim stoliku.
- Jak się spało? – spytał Jace
- Dobrze. – mruknęłam, nie patrząc na niego.
- Evelin nie bardzo spała. – szepnęła Wampirzyca, a ja spojrzałam na Anielicę.
Naprawdę, wyglądała na zmęczoną. Miała wory pod oczami i co chwilę próbowała stłamsić ziew.
- Jakieś koszmary? – zapytałam, zaniepokojona.
Pokręciła głową.
- Znowu wydawało mi się, że masz problem, tak jak wtedy… - zaczęła cicho.
Tak jak wtedy, kiedy śniła mi się śmierć Kate.
- Byłam u Jace’a, ale jemu nic się nie śniło, a wtedy oboje mieliśmy ten sam koszmar. Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. – dodała
Położyłam jej rękę na ramieniu i uśmiechnęłam się.
- To na pewno było spowodowane atrakcjami dnia wczorajszego. – zapewniłam
- Pierwszy i ostatni raz jechałem z wami na jakąkolwiek misje. Ty i Bella przyciągacie problemy jak magnesy. – wtrącił Anioł, a my zachichotałyśmy.
Wiedziałam, że się martwili. Kiedy wracaliśmy do Domu Żywiołów, Jace cały czas spoglądał, to na mnie, to na dziewczyny, a w jego oczach widziałam panikę.
Ale mimo tego, byłam z siebie dumna. Nikomu nic się nie stało. To mój największy sukces.

***

- Do zobaczenia później. – powiedziałam, kiedy razem z Bellą miałyśmy stawić się u Przełożonych.
- Gdzie wy, do cholery, idziecie? – syknął Jace
- Do Cecile. – wyjaśniłam spokojnie
- Nie gadaj, że znowu wpakowałyście się w jakieś kłopoty. – westchnął
- Nic takiego nie powiem. Muszą zdecydować, co z Andrew i mam tam być z Isabelle. Za niedługo się zobaczymy i obiecuję, że nie wrócimy ze statusem złoczyńców. – przyrzekłam
- Nie składaj obietnic, których nie będziesz w stanie dotrzymać. – upomniał mnie
- Bez obaw. – Położyłam mu rękę na ramieniu – Wrócimy bezpiecznie.
Chłopak pokręcił w dezaprobacie głową, ale nic nie powiedział.
Uśmiechnęłam się do niego i poszłam razem z Wampirzycą. Pod gabinetem stało już kilka osób, ale nie kojarzyłam ich z imienia.
Któryś z nich, rozmawiał przez telefon i mimowolnie, słyszałam każdą jego odpowiedź.
- Już są? – spytał zdziwiony i zakończył rozmowę, patrząc na korytarz.
Po chwili, usłyszeliśmy kroki, a sekundę później mogliśmy zobaczyć sylwetki kilku osób. Zmrużyłam oczy i wychwyciłam kilka szczegółów pierwszej postaci.
To była wysoka blondynka w granatowej, spódnicy sięgającej przed kolano, białej bluzce i marynarce, pasującej do reszty. Na nogach miała czarne czółenka, a jej twarzy wrażała pogardę.
- Połknęła miotłę, czy co? – zapytała szeptem Isabelle, która także przyglądała się tej pani.
Rozejrzałam się jeszcze raz, lustrując pozostałe osoby. Nie wyróżniali się jakoś specjalnie. Kilku mężczyzn, dwie kobiety i…chwila.
Mój wzrok zatrzymał się na zgarbionej dziewczynie, która miała na sobie długą, białą sukienkę, a jej blond włosy były zaplecione w warkocza, który opadał jej na ramię. W tej samej chwili, nasze spojrzenia się spotkały, a ja wydałam z siebie, coś na kształt pisku.
- Kate. – mruknęłam i podbiegłam do dziewczyny, mocno ją przytulając.
Nie zważałam na ból w ręce, tylko objęłam ją ciaśniej.
- On żyje. – mruknęłam jej do ucha – Jest tutaj.
Nie musiałam zastanawiać się, czy wie, o kim mówię. To było pewne jak to, że niebo jest niebieskie, że ona będzie wiedzieć, iż mowa o Andrew.
Ktoś chrząknął, wyrywając mnie tym samym, z objęć przyjaciółki. Stanęłam po jej prawej stronie i złapałam za rękę. Nie miałam zamiaru jej puścić.
- Rowena. – odezwała się Cecile, która stała w drzwiach gabinetu.
- Cecile. – odezwała się blondynka, która stała na czele Milczących. – Powinnaś bardziej pilnować swoich wychowanków. – dodała chłodno, patrząc na mnie.
Przełożona zacisnęła szczękę, a ja czułam w kościach, że będą kłopoty.
Nigdy nie lubiłam składać obietnic, bo nie byłam pewna, czy ich dotrzymam. Przepraszam, Jace. Chyba jednak czeka mnie kara.
- To Angelina wskazała nam waszą podopieczną jako potencjalne źródło informacji. Przybyły tutaj razem i miała prawo ją przywitać. – odparła oschle i zaprosiła resztę do środka gabinetu.
Odczekałam, aż wszyscy wejdą do środka i wypuściłam ze świstem powietrze. Uśmiechnęłam się do madame Cecile i ramię w ramię z Katharine, weszłam do środka.
Odszukałam wzrokiem Belle, która stała przy ścianie i podeszłam do niej, ciągnąc za sobą przyjaciółkę.
- Przejdźmy do rzeczy. – powiedziała Rowena, siadając na kanapie.
- Chciałabym. – odparła Cecile i usiadła za biurkiem – Ale sprawy się skomplikowały.
Ze swojego miejsca mogłam dostrzec, jak Milcząca marszczy brwi.
- Mianowicie?
- Wczoraj przywieziono do nas chłopaka, który co nieco o nas wie.
- Który to? – zapytała, znudzona.
Zawrzało we mnie. Jak ona, do cholery, traktowała ludzi? Pamiętam moją rozmowę z Patrickiem, na temat ich stosunku do Milczących. Jednak nie sądziłam, że ich przywódca też traktuje ich jak niepotrzebne śmieci.
- Leży w sali chorych, poturbowany. – odpowiedziała Przełożona
- Dobrze, zabierzemy go do siebie. – powiedziała.
Spojrzałam przerażona na Isabelle, która gapiła się na mnie osłupiała. Co ja mam zrobić, żeby go tutaj zatrzymać? Ja nie oddam go tam, gdzie Kate. Nie zrobię mu tego. Ją też stamtąd wyciągnę. On musi tutaj zostać.
- On musi tutaj zostać. – odezwałam się głośno. Wszyscy spojrzeli w moją stronę, ale ja nie zwracałam na nikogo uwagi. Mierzyłam się wzrokiem z Roweną, która nie wyglądała na zadowoloną.
- Czyżby? Nie znasz regulaminu? Ktoś, kto wie o waszym malutkim światku, zostaje odesłany do nas i to nie podlega dyskusji.
- On nic na ten temat nie wie. – zaprzeczyłam
Kobieta prychnęła.
- Kogo ty próbujesz oszukać?
- Nikogo, bo mówię prawdę. Nic nie wie. Nie mówiłam mu o niczym, a sam nie pytał.
Rowena straciła rezon i zwróciła się do Cecile.
- To prawda?
Przełożona spojrzała na mnie z ukosa i westchnęła.
- Zaraz się przekonamy. – odpowiedziała i gestem dłoni przywołała do siebie jakiegoś chłopaka.
Zaczęli ze sobą po cichu rozmawiać, a po chwili, chłopak wyszedł.
- W między czasie, omówmy sprawę Katharine Hemingway.
Blond włosa kobieta wyprostowała się na siedzenie i spojrzała na mnie dumnie.
- Oczywiście.
- Damien, proszę. – Cecile wywołała chłopaka, który minął Przełożoną i stanął przy oknie. Oparł się rękami o parapet i spojrzał na Rowenę.
- Sprawa ma się następująco. – zaczął rzeczowym tonem – Jeden z Wampirów, Patric Mason, wyjechał w teren za dwiema Pół Anielicami. Sprawa się skomplikowała i zgubił je gdzieś w okolicach Akademii świętej Joanny. Angelina i Katharine uczęszczały tam do szkoły i jest prawdopodobieństwo, że Katharine może je kojarzyć i pomóc nam je znaleźć.
- Skoro macie Angelinę to, po co wam Katharine?
- Angelina nie kojarzy tych dwóch. – wtrąciłam jadowicie.
Rowena ponownie odwróciła się w moją stronę i otaksowała mnie wzrokiem.
- Z kim mam do czynienia? – zapytała słodko
Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się promiennie, chociaż miałam ochotę rozszarpać tę kobietę.
- Z Angeliną Tamblyn.
Kobieta prychnęła i ponownie zwróciła się do Damiena.
- Skoro ona nie kojarzy tych Anielic, to jaka pewność, że Katharine będzie mogła je odnaleźć?
Chłopak westchnął i spuścił głowę, a ja zacisnęłam ręce w pięści.
- Kate była bardziej towarzyska ode mnie i przyjaźniła się z połową Akademii. – wysyczałam przez zęby – To mówi samo za siebie.
Rowena otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale wrócił chłopak, którego wcześniej, wysłała gdzieś Cecile.
- Dziewczyna mówiła prawdę. Chłopak nie wie, że ma do czynienia z Wampirami i Aniołami. Jedna z Anielic wmówiła mu, że jest w elitarnej szkole dla uzdolnionej młodzieży. – powiedział, a ja zamknęłam oczy i cicho westchnęłam.
Evelin, jako jedyna miała głowę na karku i przypuszczała, że to się tak skończy. Muszę jej podziękować za zatrzymanie Andrew tutaj.
- Co nie zmienia faktu, że prędzej czy później, będzie musiał się dowiedzieć o istotach nadprzyrodzonych. – skomentowała chłodno Milcząca.
- W czym problem, aby chłopak tutaj został i Katharine wprowadziła go w wasz świat, do czasu, dopóki nie odnajdziemy dziewczyn? – odparł Damien.
Usta kobiety zacisnęły się w wąską kreskę, ale nadal nie traciła rezonu.
- Dobrze. Mam tyko jeden warunek. Katharine od dzisiaj, do czasu zakończenia misji ma nie opuszczać terenu Domu Żywiołów. Nie jest jeszcze zaprzysiężona.
- Możemy to obiecać. – przyrzekła Cecile, po czym wstała i podeszła do Rowery. Kobieta także podniosła się z kanapy i uścisnęła dłoń Przełożonej.
- Pozostaniemy w kontakcie. – stwierdziła Milcząca, po czym wyszła ze swoją świtą, zostawiając mnie, Kate, Belle, Damiena, Cecile oraz kilka innych osób, samych.
Potrzebowałam chwili, aby zrozumieć zaistniałą sytuacje. Rowena działała mi na nerwy, ale to nie ona zajmowała moje myśli. Andrew zostaje ze mną, w Domu Żywiołów. A co lepsze, moja najukochańsza przyjaciółka, także do mnie wróciła.
Chyba każdy z nas, chciałby kogoś, kto byłby z nami zawsze. Zawsze, na zawsze. A ona była ze mną wiecznie. Jako jedyna. I mimo tego, że nie widziałam jej bardzo długo, nic się nie zmieniło. Dalej jest moją Kate. Z tą różnicą, że nie oddam już jej tak łatwo.
- Angie!
Głos Isabelle wyrwał mnie z amoku. Rozejrzałam się po pokoju, a pierwszą twarzą jaką zobaczyłam, była zdezorientowana Katie. Bez zastanowienia, rzuciłam się jej na szyję.
- Ja tu naprawdę zostanę? – zapytała cicho, z nutą niepewności w głosie.
Pokiwałam głową.
- Zostaniesz.
- Nie chciałabym przerywać, ale niektórzy się niecierpliwią. – wtrąciła Bella, a ja niechętnie, odsunęłam się od przyjaciółki.
Damien przyglądał nam się z kamienną twarzą, a Cecile wyglądała na zmieszaną.
- Więc – odchrząknęła – Panno Katharine…
- Kate. – przerwała jej moja przyjaciółka – Po prostu Kate.
- Dobrze. Możemy zadać ci kilka pytań? – zapytała Przełożona
Kate wzruszyła ramionami.
- Pewnie. – odparła obojętnie
Dziewczyna podeszła do kanapy i usiadła na niej, układając ręce na kolanach.
- Kojarzysz może te dziewczyny? – spytała, podając jej fotografię.
Katharine przygryzła wargi i zmarszczyła czoło, tak jak zawsze, kiedy zaczynała intensywnie myśleć.
- Widziałam je kiedyś. – odpowiedział po chwili, oddając kobiecie zdjęcie – Ale nie w Akademii. Kręciły się blisko siedziby Milczących. Spacerowałam wtedy po ogrodzie i zauważyłam je przy ogrodzeniu. Kiedy mnie zobaczyły, uciekły.
Usłyszałam, jak ktoś wyrzucił z siebie wiązankę, mało przyjemnych słów.
- Mieliśmy inne informacje. – stwierdził oschle Damien
- A czy ona mówi, że macie je złe? Powiedziała, że uciekły. One mogą być gdziekolwiek! – wtrąciłam, wyrzucając ręce w powietrze, sprawiając sobie tym samym ból.
- Kiedy je tam widziałaś? – zapytał, ignorując mój mały wybuch złości.
Tak się bawisz, de Winter? Okej.
- Jakoś… przedwczoraj. – mruknęła, mrużąc oczy.
Ktoś znowu zaklął.
- Wyjaśni mi ktoś, dlaczego robicie tyle szumu o dwie, niezrównoważone Pół Anielice? – odezwała się Bella, stając na środku pokoju.
- Są dwie i uciekają, nawet nie wiedząc, przed kim. Możliwe, że wiedzą coś, co może nam się w przyszłości przydać. – wyjaśniła spokojnie Cecile.
- Więc dlaczego, do cholery, wysłaliście za nimi tylko Masona? Nawet gdyby jedna z nich była ślepa, a druga nie miałaby obu nóg, on by ich nie złapał.
- Myślę, że trzeba przysłać mu kogoś do pomocy. – wtrącił jeden z chłopaków.
- Tylko kogo? – Cecile westchnęła i usiadła obok Kate.
- Kogoś ogarniętego. – zasugerowała Isabelle
- Jeśli można – odezwał się chłopak, którego wcześniej Przełożona odesłała, aby sprawdził, jak z wiedzą Andrew na temat magii – Myślę, że Damien powinien pojechać.
- Damien ma tutaj obowiązki. – odpowiedziała – Musi szkolić Angelinę.
- Nic nie musi. – warknęłam, mimowolnie zaciskając ręce w pięści.
- Od paru dni, Nikki szkoli Angie. – wytłumaczyła Bella, widząc zdezorientowaną minę madame Cecile.
- Dlaczego ja o tym nic nie wiem?
- Jessika to załatwiała. – powiedziała Wampirzyca z cwanym uśmieszkiem.
Przełożona westchnęła i przetarła swoją twarz dłonią.
- Myślę, że najlepiej będzie, kiedy wyjdziecie. Oprowadźcie Kate po budynku, potem was znajdę. 
Zawsze cieszyłam się, kiedy Cecile pozwalała nam opuścić swój gabinet. Dzisiaj wyjątkowo ochoczo złapałam pod ramię Isabelle i pociągnęłam za sobą Katharine, wychodząc.
Odsunęłam się od dziewczyn i kolejny raz uścisnęłam Kate. Dopiero po dłuższej chwili, wypuściłam ją, pozwalając odetchnąć.
- Mogę zobaczyć Andrew? – zapytała, patrząc na nas wyczekująco.
- Pewnie. – odpowiedziałam
Zaprowadziłam ją do sali chorych i stanęłam z boku, kiedy podeszła do przyjaciela. Ostrożnie go objęła, po czym zajęła miejsce na krześle obok łóżka.
Andrew wyglądał na zdziwionego i nie próbował tego ukryć. Rozglądał się po pomieszczeniu, aż w drzwiach ujrzał mnie.
- Nie wiem, jak to zrobiłaś, Tamblyn, ale jesteś cudotwórcą. – powiedział i szeroko się uśmiechnął.
- Tak. – poparłam go – Jestem cudotwórcą.
Zamieniłam z nimi jeszcze kilka słów, po czym odwróciłam się na pięcie i poprosiłam Meg, o zmianę opatrunku.
- Za kilka dni nie będziesz potrzebować bandaża, ale jest duże prawdopodobieństwo, że blizna zostanie. – powiedziała kobieta.
Pokiwałam w zamyśleniu głową. Jakoś nie przejmowałam się tą szramą. Zależało mi tylko na tym, aby ból w ręce ustał. Wiedziałam, że mogło to się skończyć dla mnie gorzej, ale i tak czułam się jak ostatnia kaleka.
Podziękowałam pielęgniarce i wyszłam z jej gabinetu.
Chodziłam bez celu po korytarzu, licząc swoje kroki. Nie czekałam na nikogo; Wiedziałam, że Kate nie wyjdzie z własnej woli z sali chorych. Zgubiłam też gdzieś Belle i spółkę.
I mimo, że nieznośne myśli dopadają mnie, kiedy jestem sama, to teraz moja pamięć odpoczywa, chociaż wiem, co straciłam.
Wyjrzałam za okno na końcu korytarza. Słońce otulało swoim blaskiem prawie nagie korony drzew, sprawiając, że liście mieniły się tysiącem barw.
Nieraz wydaje nam się, że deszcz będzie trwał wiecznie, ale zapominamy o nim natychmiast, kiedy zza chmur wychyla się słońce. Ból, tak jak i deszcz, nie trwa wiecznie. A ja mam to szczęście, że mam kilka swoich słoneczek. 
_______________________________________________________________________________
Taaaaadaaam! Już za niedługo finał. Cieszycie się? Ja bardzo. Chciałabym poznać Waszą opinię o całokształcie. Tym razem nie będę długo tutaj zrzędzić. Przepraszam za wszystkie błędy, jakie się pojawiły i rany! W tamtą niedziele minął równy rok, odkąd założyłam tego bloga! Historia Angie ma już ponad 365 dni!!
No nic, to wszystko. Miłej lektury :) Liczę na Wasze komentarze. 
Weronika

21 komentarzy:

  1. super czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak ty to robisz ale to jest świetne bardzo chce aby Damen do niej wrucił albo ona została porwana przez te potwory które porwały Andrew albo wiesz najlepiej jedno i drugie już z utęsknieniem czekam na nexta i prosze napisz go jak najszybciej życze weny i już nie moge się doczekać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam pytanie kto gra Damiena? A co do opowiadania to boskie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o zwiastun to Francisco Lachowski, jeżeli chodzi o opowiadanie to każdy wyobraża go sobie inaczej, bo taki jest cel wszelkich historyjek - poruszanie wyobraźni. To nie film.

      Usuń
  4. Świetne opowiadanie, te emocje związane z Damienem i Angie, odnalazła Wreście i Kate i Andrew, nie mogę sie doczekać finału, wszystkiego najlepszego z okazji roczka, całokształt twórczości jest wspaniały, cala ta historia porywa, kocham ją, żyję nią, mam kaca i nie moge sie doczekac kolejnego rozdziału, jestes cudotwórca żeby cos takiego stworzyć to trzeba miec talent, albo te fragmenty filozoficzne, kocham cie i twoje opowiadanie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Połknęłam bloga w nieco ponad jeden dzień. Przyjemnie się czyta, masz masę ciekawych pomysłów, postacie są naprawdę fajnie zarysowane, szczególnie upodobałam sobie Bellę, u której cięty język wydaje się być wyjątkowo naturalny.
    Zastanawia mnie los Kate i Andrew. Skoro ona ma go wprowadzić w ten świat, to później również trafi do miejsca, gdzie mu mózg wypiorą. Niech Angie rozwali system Milczących! :D
    Oj, będzie się działo.
    Czekam na kolejną notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale jak to niedługo koniec? Nie! To jest jedno z lepszych opowiadań jakie czytam :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział zaje*isty!!!Damien ma do niej wrócić!BŁAGAM!!! :D Nie no,ale na serio czekam na next.<3
    Ps.Uwielbiam twe zacne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bdgnfvdihdfjdndij <3
    Cudowny ^.^
    Chyba powoli zaczynam mieć obsesję! Phi! Co ja gadam? Ja już mam obsesję ;-)
    Rozdział świetny. Bardzo się cieszę, że Kate będzie mogła zostać :-D.
    Co do finału. Z jednej strony bardzo, bardzo się cieszę, że dowiem się jak chcesz to zakończyć, ale z drugiej strony nie chcę się jeszcze rozstawać z Twoim opowiadaniem.
    Całuję :-*
    Laxus

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteście super, opowiadanie jak zawsze cudowne , czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne :* niech tylko oni będą razem błagam !!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ohayou :)
    Masz wspaniałego bloga!
    Bardzo lubię czytać Twoje wpisy... Przyjemnie się czyta, (tylko nieliczne, małe problemy kiedyś tam widziałam.)
    Jest tylko JEDEN problem...
    *
    CZEMU KOŃCZYSZ?
    *
    Tak więc, odpowiadając na Twoje pytanie - Nie, nie cieszę się, że finał :P
    Tyle spraw nie rozwiązanych...
    Np. W odległych pierwszych rozdziałach pisałaś o ich matce [czy kimś..] i o tym kwiatku w ich kręgu... Bez tego nie możesz skończyć! [wciśnięcie tego wszystkiego do jednej notki, NIE jest wskazane]
    Mam nadzieję, że jeszcze 57+ razy przemyślisz całą sprawę z zakończeniem :D
    Życzę Ci dużo weny na pisanie C:
    Pozdrawiam bardzo - Julianna aka Juna Kirjoita unia
    PS [czy rozważasz sprawę wydania książki? :D]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, ale ja nie powiedziałam, że wszystko wyjaśnię. Niektóre sprawy lepiej zostawić wyobraźni, a po drugiej jestem bardzo wredną i leniwą istotą.
      Sprawa numer dwa jest taka, że nie wiem, czy będę kontynuować, aczkolwiek tego nie skreślam. Wszystkiego dowiemy się za tydzień :)
      Co do wydania książki. To opowiadanie nie nadaję się na książkę :)

      Usuń
  12. Skąd wiesz ? Moim zdaniem gdybyś połączyła niektóre rozdziały lub przedłużyła, rozbudowała fabułę i koniecznie kontynuowała opowiadanie masz szansę na wydanie książki i osiągnięcie sukcesu. Biorąc pod uwagę popularność bloga , może być to łatwiejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W blogosferze są bardziej popularne blogi o ciekawszej fabule. Jest pełno opowiadań, które bardziej zasługują na wydanie książki, niż moje :)

      Usuń
    2. Trochę wiary w siebie ;) takie jest moje zdanie , a co zrobisz z tym opowiadaniem to tylko Twoja sprawa. Osobiście mam nadzieję że nie zakończysz go tak szybko :) z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, mam nadzieję że pojawi się jak najszybciej :)

      Usuń
  13. Suuuuper! Wpadłam niedawno na twoje opowiadanie i dziś wreszcie dotarłam do bieżącego rozdziału. Matko Jedyna..twoje opowiadanie dziewczyno jest cuuudowne! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, dodaj szybciutko! Pozdrawiam i weny twórczej zyczę :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Nieeeeeeeeee, tylko nie finał >.< To opowiadanie jest świetne, nie chcę, żeby się kończyło ;c

    OdpowiedzUsuń
  15. Ach, już myślałam, że się pogodzą, ale chyba będę musiała to poczekać do finału... Niepokoi mnie ich relacja teraz. Ja chcę żeby byli razem, szczęśliwi i zakochani w sobie. :D No muszą,no! :D
    Wspaniale, że Andrew i Kate mogą zostac w Domu żywiołów. Angie będzie mieć ich blisko siebie! Udało jej się ich odzyskać i ich już nie straci. Dobrze, że ma wokół siebie tylu przyjaciol, na których może liczyć. To jest budujące.
    Jeśli chodzi o całość, to poczekam z opinią do końcowego rozdziału. ;)

    OdpowiedzUsuń