niedziela, 4 maja 2014

Rozdział XX



Pięć minut później wyszyłyśmy z gabinetu pielęgniarki.
- Skąd wiedziałaś, że tu jestem? – zapytała Isabelle, kiedy szłyśmy na stołówkę.
- Intuicja. – odparłam wymijająco.
Miałam jej powiedzieć, że jakiś głos w mojej głowie kazał mi tam pójść? W najlepszym razie uznałaby mnie za obłąkaną.
Weszłyśmy do jadalni, w której panował taki sam harmider jak dziesięć minut temu.
- Znowu nadepnęłaś na odcisk naszej królowej? – szepnęła Bella, kiedy mijałyśmy stolik Jessiki. Spojrzałam w jej stronę. Gdyby można było zabijać wzrokiem, byłabym już martwa.
Randka z panem D. się nie udała skomentował Upierdliwiec.
Czy ja wyczułam w jego głosie nutkę zadowolenia?
Odwróciłam się w stronę Wampirzycy i wzruszyłam ramionami. Szybko podeszłyśmy do stolika i zajęłyśmy swoje miejsca.
- Co ci się stało? – spytał przerażony Jace, widząc dziewczynę.
- Obiad ją zaatakował. – odpowiedziałam za nią.
- Upolowałaś tą pumę? – spytał z niedowierzaniem chłopak. Bella pokiwała głową.
Wszyscy zamilkliśmy. Każdy we własnym zakresie analizował zachowanie Wampirzycy i każdy miał własne zdanie na ten temat. Ja byłam z niej dumna.
- Czemu de Winter cały czas gapi się w naszą stronę? – zapytała podejrzliwie, mrużąc oczy
Jace wzruszył ramionami.
- Jak Angie wybiegła ze stołówki, odszedł od Jessiki i cały czas patrzył się w tę stronę.
Serio? SERIO? S E R I O? Czy on sobie pomyślał, że wybiegłam z JEGO powodu? O Boże, nie. To jakaś pomyłka.
Może też zmęczył się Jessiką i usiadł, a Aniołki wydały mu się ciekawym obiektem obserwacji podsunął Upierdliwiec.
- Proszę o uwagę. – usłyszałam głos madame Cecile, dobiegający ze środka jadalni. Odwróciłam się na krześle, aby lepiej ją widzieć. – Dzisiaj zostaniecie dobrani inaczej niż zwykle. – powiedziała i rzuciła okiem na wszystkich – Zostaniecie podzieleni parami, chłopak i dziewczyna. Dobierzemy was gatunkowo, ale w żadnej parze nie będzie dwóch takich samych Żywiołów.
- Tylko nie gry terenowe. – szepnęła Evelin. Gry terenowe? Co? Obrzędy to jakieś zabawy na powietrzu?
- Csii – uciszyła ją Bella – Ty masz szansę, że przydzielą cię do Jace’a, a ja znowu dostanę jakiegoś głąba.
- Isabelle, chcesz się z nami czymś podzielić? – zagrzmiałam Przełożona
- Nie spodobałoby się pani, to co powiedziałam do Evelin. – odparła hardo. Wszyscy spojrzeli się na Anielice, a ta poczerwieniała.
- Niech pani kontynuuje. – dodałam szybko, widząc speszoną koleżankę. Ta spojrzała się na mnie uważnie, a potem wróciła do tłumaczenia nam zasad Obrzędu. Czy czegoś tam.
- W terenie będziecie musieli chronić się wzajemnie, przed napotkanymi wrogami. Oczywiście, jest to tylko trening i wasi napastnicy nie będą stanowić realnego zagrożenia. Jakieś pytania?
- Czym mamy się bronić? – zapytał Patric, a Cecile się uśmiechnęła
- Oczywiście, że Żywiołami.
Bam! I jak tu ja mam kontrolować Wodę, kiedy mam nią kogoś grzmotnąć?

***

- Najpierw zaczniemy od podzielenia Aniołów. – odezwała się pogodnie Selene i zaczęła wyczytywać nazwiska. Nie słuchałam jej. Udawałam, że to co ona mówi mnie interesuje, a tam naprawdę starałam się, aby się nie rozbeczeć. Znowu.
Wdech i wydech podpowiadał Upierdliwiec. No tak. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Wde…
- Evelin Clark i Jace Black. – odczytała kobieta
- Farciarze. – mruknęła Isabelle, kiedy wyczytana dwójka wstała i wyszła ze stołówki.
- Zawsze ich razem dobierają? – zapytałam
- Ehe. Jakieś ustawki między ich rodzicami.
- Ustawki? – uniosłam brew
- No wiesz…ślub w przyszłości, potomstwo i takie tam bajery.
Oh. Czyli to nie był przypadek, że się poznali. Zaplanowanie małżeństwa własnych dzieci. To chyba jednak dobrze, że mój ojciec się zmył. Już i tak zepsuł mi życie. Nie potrzebowałam jeszcze idealnie dobranego męża.
- Czas na Wampiry.
Bella zacisnęła ręce w pięści. Nie tylko ja jestem przeciwna tym grą w terenie.
Znowu się wyłączyłam. Teraz moje myśli zajmowało pytanie: na kogo trafię? Kogo będę musiała chronić? A kto będzie skazany na mnie?
- Isabelle Turner i Patric Mason. – powiedziała Selene, a Isabelle wstała. Jej mina nie wróżyła nic dobrego.
- Jeżeli będę kogoś atakować, to nie tych pseudo napastników. – warknęła i z dumą opuściła jadalnie, a ja zostałam sama.
- A teraz pora na Wybrańców. Jesteście podzieleni również gatunkami. Pół Wampiry osobno, Pół Anioły także. – odezwała się Przełożona Aniołów.
Czyli nie pogryziecie się z Jessiką skomentował Upierliwiec. Prawda. Ona jest słodkim Pół Aniołkiem, a ja jakąś krzyżówką Wampira i człowieka.
Siedziałam jak na szpilkach czekając na swój ,,przydział”. Kiedy coraz więcej osób opuszczało stołówkę, mnie ogarniała coraz większa panika.
- Angelina Tamblyn i Damien de Winter.
Cholera. Choleracholeracholera. Za jakiego grzechy?
Podnieś szanowne cztery litery i wyjdź z tego pomieszczenia, zanim uznają cię za niespełna rozumną skarciło mnie moje sumienie. Mam zagrać wyniosłą Pół Wampirzycę? Okej. Żaden problem.
Wstałam z krzesełka i ruszyłam przez jadalnię. Kiedy mijałam madame Cecile, zahaczyłam nogą o krzesło i straciłam równowagę, a Damien mnie złapał.
- Dzięki – szepnęłam, nie patrząc na niego. Nawet nie chciałam widzieć swojej twarzy w lustrze. Zapewne przybrała odcień dorodnego pomidora.
Szybko przeszłam obok Selene i wyszłam ze stołówki.
Jesteś bardzo wyniosła zakpił Upierdliwiec.
Tak, bardzo. Jeżeli kiedyś jakieś wampirze dziecko będzie potrzebować klauna na swoje urodzinowe przyjęcie, mam wręcz idealne kwalifikacje do tejże roli.

***

- Z kim jesteś w parze? – zapytała Bella, kiedy do niej podeszłam. Siedziała na schodach, a nasze Aniołki opierały się o ścianę, dyskretnie trzymając się za ręce.
- Z Damienem. – odparłam niechętnie.
Wampirzyca wygięła twarz w grymasie, a Jace i Evelin przyglądali się mi w milczeniu.
- Zbiórka, moi kochani. – odezwała się Cecile, wkładając na siebie zielony, zamszowy płaszcz.
Podałam rękę Isabelle i podciągnęłam ją do góry.  
- Więc to teraz zginie. – mruknęła, schodząc ze schodów. No tak, Patric.
- Oszczędź go. – poprosiłam szeptem
Dziewczyna przyjrzała mi się badawczo. Westchnęła i rzuciła krótkie: ,,dobra”.
Wyszliśmy na dziedziniec, gdzie czekał na nas autokar.
Autokar? Sądziłem, że poszybujecie po niebie zadrwił Upierdliwiec.
Jestem człowiekiem, nie samolotem.                 
- No, ruchy! Szybciutko wsiadajcie do autokaru! – krzyknęła Cecile, a ja odniosłam wrażenie, że skierowała te słowa do mnie.
No, co ty? Przecież wszyscy stoją na środku dziedzińca i rozmawiają z samymi sobą skomentowało sumienie.
Podbiegłam do Cecile i bez patrzenia jej w oczy, weszłam do środka pojazdu.
Stanęłam obok kierowcy i rozejrzałam się za wolnym miejscem. Przy okazji obeznałam się też, kto z kim siedzi i jakoś mnie to specjalnie nie zaskoczyło.
To było jak w każdej szkole: mięśniaki siedzieli we własnym gronie, typowe plotkary zajmowały kilka siedzeń obok siebie, a taki wyrzutek jak ja, był skazany na innego wyrzutka. Nic nowego.
No, dobra. Jedynym zaskoczeniem był fakt, że obok Damiena siedziała Jessika. Właściwie to, była przyklejona się do jego ramienia. Zamrugałam dwa razy i znowu zaczęłam się rozglądać.
Wreszcie, zobaczyłam wolne dwa miejsca, na końcu autokaru. Jedno, obok chłopaka, który wychylał się ze swojego siedzenia i napastował swoją gadką jakąś dziewczynę, siedzącą przed nim.
Biedaczka także siedziała sama. Miała znudzony wyraz twarzy i wyglądała przez okno. Podeszłam bliżej i rozpoznałam obie postacie.
Znudzoną, a właściwie zirytowaną, dziewczyną była Bella, a chłopakiem, który coś do niej gadał, był Patric.
- Wolne? – zapytałam Wampirzycę, która odwróciła się w moją stronę z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Jasne! Siadaj, An. – odpowiedział za nią chłopak. – Już nie mam z kim gadać, bo Pani Humorzasta ma humorki.
- Bądź tak miły i w końcu się zamknij. – syknęła dziewczyna, odwracając się w jego stronę.
- Widzisz? – odezwał się zrozpaczonym głosem – Mówiłem, że ma humorki.
Przygryzłam wargę, aby się nie roześmiać. Tych dwoje, na swoje irytujące sposoby bycia, byli…słodcy.
To nie była słodkość typu ukradkowe spojrzenia, lub potajemne schadzki. To była słodkość ukazywana przez zaczepki i docinki.
Od nienawiści do miłości jest tylko jeden krok odezwał się Upierdliwiec.
Usiadłam wygodnie w fotelu, kiedy autokar ruszył.
- Dokąd jedziemy? – zapytałam w przestrzeń.
- Chyba nad jezioro. – odpowiedział zamyślony Patric.
- Oby był sztorm – mruknęła Isabelle – Mogłabym wytłumaczyć jego śmierć, niebezpiecznymi wodami jeziora. Biedny chłopczyna wpadł do wody i groźne fale zmyły go z powierzchni ziemi w nieznaną otchłań. – dodała dramatycznie.
- O, w mordkę! Zapomniałem mojej ochronnej zbroi na wściekłe Wampirzyce! – krzyknął chłopak w odpowiedzi, a kilka osób odwróciło się w jego stronę.
- Mózgu też zapomniałeś. – skomentowała gorzko, a ja się zaśmiałam.
Na chwile wszyscy się uciszyliśmy. Wampirzyca zagłębiła się w podziwianie widoków za oknem, a ja usiadłam bokiem, tak aby widzieć ją i Patricka.
Chłopak rzucał ukradkowe w stronę dziewczyny, po czym się odezwał.
- Dzisiaj skopię de Winterowi tyłek.
Bella prychnęła i odwróciła się w jego stronę.
- Halo! – klasnęła mu przed oczami – Ziemia do pijawki! Nie żyjemy w Nibylandii, tutaj twoje wybujałe fantazje się nie spełnią.
Znowu odwróciła się w stronę okna. Oparła czoło o szybę i cicho westchnęła.
- Ale jestem z tobą w parze. – odezwał się cicho
- Powiedziałam, że marzenia się nie spełniają. Koszmary jak najbardziej. – odparła, nie patrząc w jego stronę.
Patric już się nie odezwał. Oparł się o oparcie siedzenia i gapił w przestrzeń.
Złamane serce boli bardziej, niż złamane kości dodało sumienie. Chyba coś o tym wiem.

***

Po 15 minutach jazdy, dojechaliśmy na miejsce. Poczekałam, aż wszyscy opuszczą pojazd, po czym sama skierowałam się do drzwi.
Wychodząc z autokaru, otulił mnie chłodny wiatr i…cichy szum wody. Nie zdążyłam nawet wpaść w panikę, gdy ktoś z tyłu złapał mnie za ramiona i szepnął:
- Bądź spokojna.
Przeklęty Damien! Czy on myśli, że rzucę się do stóp Cecile z płaczem? Ups, nie. Mało tego, mogę doskonale udać, że spływa to po mnie jak po kaczce.
Doskonale? Skomentował Upierdliwiec, a ja oczami wyobraźni widziałam jego drwiącą twarz.
Tak, doskonale mogę to udać.
Uśmiechnęłam się promiennie i podeszłam do przyjaciół, którzy stali z boku grupy.
- Co będziemy robić? – zapytałam, stając obok naburmuszonej Isabelle.
- Zaraz się dowiemy. – odparł Jace i głową skinął w stronę Cecile, która próbowała uciszyć grupę piszczących dziewczyn.
Pod tym względem, Dom Żywiołów wyglądał jak normalna szkoła. A przynajmniej sprawiał takie pozory.
- Zasady są proste – odezwała się Przełożona, kiedy wszyscy ucichli – Co 10 minut wypuszczamy jedną parę nad jezioro, a waszym zadaniem jest obejście go dookoła i pokonanie wszystkich przeszkód. Może się zdarzyć, że będziecie musieli walczyć przeciwko własnym kolegom. Jakieś pytania?
Nikt się nie odezwał, więc madame Cecile kontynuowała
- Na pierwszy ogień pójdą Angelina i Damien.
Udaj omdlenie podpowiedziało szybko sumienie, kiedy wszyscy odwrócili się w moją stronę. Przez jakiś ułamek sekundy byłam skłonna skorzystać z jego rady.
- Rusz się, bo stoisz tu, jak jakiś kołek – syknęła Bella i popchnęła mnie delikatnie.
Podeszłam do Przełożonej i Damiena.
- Idziecie na wschód. – szepnęła i uśmiechnęła się do nas.
Odwzajemniłam uśmiech i z ociąganiem poszłam za chłopakiem, który już stał po drugiej stronie ulicy. Ulicy, która oddzielała mnie od jeziora.
Już stąd je widziałam. Ogromne, otoczone gęsto porośniętą trawą. Słońce odbijające się w gładkiej tafli wody. Było doskonałe.
Otrząśnij się, Angie.
Bez rozglądania się na boki, przebiegłam przez jezdnie. Stanęłam przed Damienem i spojrzałam mu w oczy.
Jego twarz, jak zwykle, nie wyrażała żadnych emocji.
- Chodźmy – powiedział i ruszył na wschód, jak kazała nam Cecile.
Czemu nie wzięłam sobie słuchawek? Już czuję w kościach, że ten obchód będzie nieznośny. I cichy.

***

Maszerowaliśmy przez jakieś zarośla w kompletnej ciszy, a wody dalej nie było widać.
- Na pewno dobrze idziemy? – spytałam, schylając się pod wystającą gałęzią jakiegoś drzewa.
Chłopak kiwnął głową
- Nie możemy podejść zbyt blisko jeziora – wyjaśnił, a ja doskonale wiedziałam o co mu chodziło.
Innymi słowy, nie chciał, abyś kogoś podtopiła dodał Upierdliwiec, a ja miałam wielką ochotę wywrócić oczami.
- Jutro jest dzień odwiedzin. – powiedział
Odsunęłam gałąź, aby przejść dalej i spytałam, marszcząc w konsternacji brwi
- Dzień odwiedzin?
- Rodzice przyjeżdżają i możesz z nimi spędzić czas. – objaśnił, a ja znowu zrozumiałam, co miał na myśli.
Dalej znowu szliśmy w milczeniu. Nie powiedziałabym, że był to łatwy marsz. Co chwile zaczepiałam ciuchami o jakieś gałęzie lub potykałam się o wystające korzenie i kamienie.
- Czy naprawdę musimy iść tym torem przeszkód? – spytałam, kiedy po raz setny tego dnia, potknęłam się, wpadając na chłopaka. Jednak ten, po raz pierwszy, stracił równowagę i oboje wylądowaliśmy na miękkiej trawie. Jednak ta trwa rytmicznie się poruszała, jakby…emmm…żyła? Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że leżę na Damienie i wtulam twarz w jego tors.
O kurczaczki.
Podniosłam wzrok na twarz chłopaka. Uśmiechał się, a ja spaliłam raka.
- Przepraszam – szepnęłam speszona i z gracją migrującej kaczki, wstałam. Strząsnęłam z bluzki jakieś paprochy i spojrzałam na Damiena, który był już na nogach.
- Chodźmy. – powiedział zamyślony i ruszył przodem, a ja za nim.

***

Tym razem szliśmy przez mniejsze chaszcze. Z jednej strony cieszyłam się z tego, bo było mniejsze prawdopodobieństwo, że zrobię z siebie idiotkę. Jednak z drugiej, to mogło oznaczać, że zaraz będziemy się pojedynkować.
Nie odzywaliśmy się z Damienem. To był taki niepisany układ: on nas prowadził i pilnował, aby nikt nas nie zaatakował, a ja starałam nie rzucać się w oczy.
Poruszaliśmy się względnie szybko…jak na mnie. Nawet nie zauważyłam, gdy przeszliśmy już połowę trasy. Może dlatego, że jedyną przeszkodą była wyboista droga?
- Staraj się iść w miarę cicho. – powiedział chłopak, kiedy kolejny raz z rzędu nadepnęłam na suchą gałązkę.
Najlepiej to wyczaruj sobie skrzydełka i pofruń odciął się Upierdliwiec, a ja pożałowałam, że Damien nie może go usłyszeć.
Posłuchałam go i starałam się zachowywać najciszej jak umiałam, chociaż dalej miałam wrażenie, że mój chód przypomina marsz stada słoni.
- Schowaj się! – syknął, gwałtownie się zatrzymując.
Zanim przyswoiłam sobie, co on do mnie powiedział, przed nami stanęli…Bella i Patric. Cholera. Dlaczego na kilkanaście par, musieliśmy trafić akurat na nich?
- Mówiłem, że skopię mu dzisiaj tyłek? – zapytał Wampir, odwracając się w stronę Isabelle, która stała za nim.
- Jesteś idiotą. – odpowiedziała tylko i spojrzała na mnie. Pokiwała w rezygnacji głową i stanęła obok swojego partnera.  
- Szykuje się wojna tytanów – powiedział Patric z drwiącym uśmiechem.
- Kogo nazywasz tytanem? – spytała, coraz bardziej zdenerwowana Wampirzyca.
Chłopak skarcił ją wzrokiem.
- Może po prostu podajmy sobie ręce i każdy pójdzie w swoją stronę, bez rozlewu krwi? – zasugerowałam
Bella posłała mi spojrzenie, sugerujące, że chciałaby, żeby tak się stało, a potem się odezwała:
- Nie możemy. Cecile się o tym dowie i będziemy mieć kłopoty.
- Więc załatwimy to tak, jak trzeba – odparł Patric, po czym unaocznił Żywioł.
Czy spodziewałam się, że zostanę zaatakowana własnym Żywiołem? Nie.
Czy oberwałam Wodą? Nie, bo Damien w ostatniej chwili pchnął mnie na ziemie.
- Załatw Angie, ja zajmę się de Winterem! – krzyknął chłopak do Wampirzycy i ruszył do ataku.
- Masz nierówno pod sufitem, pijawko! – odkrzyknęła Bella i podała mi rękę.
- Co robimy? – spytałam, poprawiając koszulkę.
- Musisz mnie pobić. – odpowiedziała spokojnie, jakby mówiła o najzwyklejszej rzeczy na świecie.
Może dla niej spuszczenie komuś manta to całkiem naturalna sprawa, tak jak…robienie naleśników? Zasugerowało moje sumienie. Może…
- Ty zwariowałaś! – krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze. Nie miałam najmniejszej ochoty podbijać oka przyjaciółce.
- Nie myśl sobie, że lubię, kiedy ktoś spuszcza mi łomot. Takie są reguły. – odparła
- Ah, tak? – spytałam, zakładając ręce na piersi – Więc ty sobie nie myśl, że lubię kiedy ktoś się nade mną lituje.
Dziewczyna się uśmiechnęła.
- En garde! – krzyknęła, kierując rękę w moją stronę, jakby trzymała szpadę. Wybuchłam śmiechem.
Nie chciałam pierwsza zaatakować, ale gdy zobaczyłam jak Isabelle unaocznia Ogień, coś we mnie drgnęło. Po prostu zamknęłam oczy, a ja poczułam się jakby Woda wypłynęła z jeziora i podpłynęła do mnie. Od razu poczułam się lepiej. Jeżeli jest coś, co zawsze poprawia mi nastrój to Woda. No, i czekolada.
Otworzyłam oczy i przyjrzałam się Żywiołowi, który stworzyła Bella. Wyglądał…okazale.
- Ćwiczyłaś? – zapytałam, a ta pokręciła w przeczeniu głową.
Spojrzałyśmy się na siebie i w tym samym momencie obróciłyśmy się uderzyłyśmy nogami o swoje Żywioły. Przykucnęłam, tak jak uczyła mnie Evelin, aby nie stracić równowagi i przyglądałam się, jak nasze Żywioły zderzają się i wybuchają. Ukryłam twarz w zgiętych nogach. Poczułam potężny wiatr, który sprawił, że wywróciłam się na plecy.
Chciałam otworzyć oczy, aby zobaczyć co z Isabelle, ale nie byłam w stanie. Słyszałam jakieś głosy, a potem otuliła mnie ciemność…
_________________________________________________________________________________
I takim oto sposobem, do Waszej dyspozycji jest rozdział 20, który chciałabym zadedykować Elizie. Mojej motywatorce i fance xD Dzięki, że jesteś i mnie wspierasz :)
Zgodnie z umową, następny rozdział postaram się dodać za 2 tygodnie. Piszcie w komentarzach co sądzicie o rozwoju akcji i takie tam :) Do napisania.
Weronika

71 komentarzy:

  1. Oj dziękuję za dedykację bardz miło :) czyżby znowu zemdlała? Niech się tak nie stresuje :c Bardzo fajnie akcja jest coraz ciekawsza

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział ciekawy, a nawet bardzo. Bawiła mnie niezdarność Angie xD Nie wiem dlaczego, powinnam jej raczej współczuć i takie tam, ale nie potrafię! Upierdliwiec jest świetny, fajnie to wymyśliłaś. Tak bardzo chce Isabelle i Patricka (Patbelle? Bellatrick?) razem! Oni są cudowni <3
    Czekam na większe rozwinięcie wątku Angie - Damien, bo jakoś ich znajomość wolno się rozwija.
    Ciekawi mnie czy jej ojciec pojawi się w dniu odwiedzin, to by było coś! :)
    Pozdrawiam i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Cie ! Uwielbiam Cie ! :D Pisz tak dalej ;) rozkrecasz sie powoli widze i bardzo dobrze ! Ciesze sie ze wene sie ma hah xd aa i dziekuje za "wiecej " watkos damien-angie ;> smiesznie ze z angie robisz taka niezdare hah i wiesz co ,powiem Ci szczwrze ze podoba mi sie to ! ;3 serio nie wiem juz co napisac bo rozdzial mi sie naprawde podobal i sniczego nie moge sie czepnac ! Hah :) czekam z niecierpliwoscia na nastepny i dziekuje ze w miare szybko dodalas ten !
    Pozdrawiam Twoja wierna faneczka :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milo ze dotrzymalas obietbicy i dodalas rozdzial rowno za 2 tygodnie ! Dziekuje :3 <3 <3

      Usuń
    2. Bardzo dziękuje za miłe słowa i cieszę się, że podobał Ci się rozdział :)

      Usuń
  4. Akcja super!
    Pomysł z zawodami bomba *-*
    Tylko jedno zastrzeżenie -czemu Angie co chwilę mdleje? ;)
    Kocham i pozdrawiam Ola :$

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, że Ci się podoba :)

      Usuń
    2. Też zwróciłam na to uwagę ma słaby żołądek xd

      Usuń
    3. możliwe, że byłam głodna jak to pisałam xD

      Usuń
    4. Hah jak ostatnio pisałam strasznie chciało mi się spać i co chwile jane zasypia w opowiadaniu xDDD

      Usuń
  5. Piszesz bardzo piękne opowiadania. Mam nadzieje, że nie zaprzestaniesz pisania i będziesz dalej prowadzić bloga

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe opowiadanie :)) Pozdrawiam :)

    carlyyy-m.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Super blog ^^ Będę twoją nową czytelniczką :* Miłego dnia :* @LovelyGirLxDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za miłe słowa :) Również życzę miłego dnia :3

      Usuń
  9. Jej dziewczyno masz talent! :) oby tak dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oho! Jaki długi rozdział :) I jaki świetny :) Dopiero teraz skomentowałam i przeczytałam, bo byłam w Krakowie i wczoraj wróciłam.
    Widzę, że zmieniłaś szablon. Tamten był śliczny, ale ten jest jeszczeee lepszy ♥ Siedziałam kilka minut i sobie podziwiałam.
    Cały rozdział ogólnie bardzo mi się podobał, jak i również każde zdanie z osobna :) Prawie jak w normalnej szkole, ale normalność jest nudna, a tu było super. Ostatnio wyszliśmy z naszą panią od biologii " w teren ", ale nie można tego porównywać z tym, co przeżywali bohaterowie twojego opowiadania :) Też bym chciała uczęszczać do Domu Żywiołów... No i oczywiście Damien i Angie ♥ I podobają mi się relacje Belli i Patrica :)
    Do następnego :)
    Pozdrawiam
    ~Monia

    OdpowiedzUsuń
  11. naprawdę ślicznie piszesz, kiedy będzie rozdział XXI ??

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaa.. Co fajne. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajny rozdział ;)
    Musisz pisać częściej i nie możesz przestawać tego robić !
    Jeżeli nie masz czasu czy coś to pisz po prostu krótsze rozdziały.
    Weny życzę i zapraszam do siebie :3
    http://my-lifeand-love.blogspot.com/
    http://opowiadania33.blogspot.com/
    https://www.facebook.com/opowiadanie16 ---- piszę jako Elsa

    Pozderki ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje :)
      Ja, niestety, nie lubię dodawać krótszych rozdziałów. Chciałabym dodawać rozdziały częściej, ale obowiązki mi nie pozwalają ://

      Usuń
  14. Fajne opowiadania. :3
    Życzę weny, komentarzy i czytelników. :*

    OdpowiedzUsuń
  15. W końcu jestem na bieżąco C: Zalazłam Twojego bloga całkiem przypadkowo. I bardzo dobrze, bo jest świetny! Piszesz rewelacyjnie, jednak zauważyłam kilka powtórzeń.
    Podziwiam Twoją wyobraźnię, bo ja, ie wymyśliłabym tak wspaniałego świata :) Lubię takie zawiłe historie, w których jest pełno akcji i miłości, której (przynajmniej na razie) mi tu brakuje :/ Z niecierpliwością czekam więc na rozwinięcie wątku Angie i Damiena :3
    Podsumowując moją krytykę; ZACZNIJ PROJEKTOWAĆ OKŁADKĘ SWOJEJ PRZYSZŁEJ KSIĄŻKI! :D
    Pozdrawiam i życzę duuużo i jeszcze więcej weny C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nad powtórzeniami staram się pracować :)
      Bardzo dziękuje za miłe słowa :3

      Usuń
    2. Mogę ci zrobić okładkę :)

      Usuń
  16. Kocham to
    Świetnie piszesz Dziewczyno! <33
    masz talent!
    Czekam na koleją część z niecierpliwością!
    AAAA! *O*O*

    OdpowiedzUsuń
  17. Wszystko (jak zawsze) super. Podoba mi się nowy wygląd bloga, ale... chyba jednak bardziej mi się podobał stary. To nic! Tak tylko mówię, więc się nie przejmuj, czy coś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie on także nie zachwyca, ale na razie nie mam czasu poszukać innego, więc to tylko stan przejściowy :)

      Usuń
  18. Super piszesz naprawdę ciekawe opowiadania.. będzie z tego napewno wielki hit czytelniczy... nie przestawaj pisz dalej / tutaj ask.fm/drugiezycie + miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za ciepłe słowa :) Również życzę miłego dnia :3

      Usuń
  19. Pisz dalej i nie rezygnuj bo masz talent :)

    OdpowiedzUsuń
  20. no no .. musze przyznac ze bardzo ciekawego masz bloga z tymi swoimi opowiadaniami :)

    OdpowiedzUsuń
  21. czyli dzisiaj kolejna część?! AAAA! *O*O*O*

    OdpowiedzUsuń
  22. Powinnaś pisać dalej zarąbiste opowieści ;D Czekam na dalszę części ;S

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetne, oby tak dalej :),

    OdpowiedzUsuń
  24. bardzo fajne mam nadzieje że będziesz pisać daalej <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Jejku to jest super pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Fajnie , pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  27. bardzo fajnie piszesz mam nadzieję że nie przestaniesz :) !

    OdpowiedzUsuń
  28. jejuniu ale fajne kiedy bedzie ksiazka musze ja miec pisz dalej bo jestem ciekawa twoich zdolnosci no laska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie sądzę, aby wydano na podstawie tego książkę, ale dzięki za miłe słowa :)

      Usuń
  29. Zarąbisty blog pisz dalej podoba mi się :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Już wróciłam! :)
    Pierwsze co zobaczyłam, to że masz nowy szablon! Jest wspaniały! Tamten też był świetny, dlatego nie mogę się zdecydować który lepszy. Ale tutaj bardziej widać Angie, więc chyba lepiej ;) Poza tym fioletowy to mój ulubiony kolor ;)
    Wow, Damian myślał, że Angie wyszła z zazdrości widząc go z Jessicą! Yay! W sumie tak było :D Kurczę, jaram się tą parą. Denerwują się na siebie nawzajem, a to jeszcze dodaje uroku. Wiedziałam, że Angie dostanie Damiena w parze i cieszyłam się, jak razem upadli na trawę. Zdecydowanie są najlepszą parą w tej grze, dlatego zdziwiłam się, że Angie straciła przytomność. Ciekawe dlaczego... Czy to przez żywioł Belli? A może niekontrolowany wybuch Wody? hm,hm... zobaczymy w następnym rozdziale :)
    A ja zapraszam do siebie na nowy rozdział:
    http://the-shadow-of-gritmore.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  31. Ah. Bella i Patric to para nad którą mogę rozczulać się godzinami :D rozwój akcji bardzo mi się podoba, dlatego nie tracę czasu i po naskrobaniu tego krótkiego komentarza lecę czytać następne rozdziały ♡

    OdpowiedzUsuń