sobota, 30 listopada 2013

Rozdział X


- Jesteś pewna, że to się uda? – spytała Bella, kiedy wszyscy w czwórkę szliśmy do gabinetu Przełożonej.
- Nie wiem. Mam nadzieje, że tak. – powiedziałam zgodnie z prawdą
Stanęliśmy przed gabinetem madame Cecile. Jace cicho zapukał, a gdy w drzwiach stanęła Przełożona, powiedział:
- Znajdź w bazie danych wszystkie informacje o Andrew Walton i je wydrukuj. Proszę.
Cecile podeszła do biurka i zaczęła stukać coś w klawiaturze komputera. Jace poszedł za nią i utrzymywał z nią kontakt wzrokowy. Evelin i Bella stały na czatach, a ja przyglądałam się, jak Cecile szuka czegoś o moim przyjacielu. Po chwili drukarka zaczęła pracować. Drukowała i drukowała, zapewne cała ryza papieru poszła na informacje o Andy’m.
- Mamy problem – syknęła Bella
- Co jest? – spytałam zaniepokojona
- Twój instruktor tutaj idzie.
- Trzymajcie drzwi i nie pozwólcie mu wejść. – powiedział Jace, nie odwracając wzroku od Cecile.
Dziewczyny równocześnie złapały klamkę i nie puszczały jej, kiedy Damien za nią szarpał.
- Madame Cecile? – pytał, nie puszczając klamki.
Zabrałam wszystkie kartki, na których był zapewne cały życiorys Andrew ze szczegółami i schowałam je do torby. Ruchem dłoni kazałam Evelin i Jace’owi się zmywać do ich Przełożonej, a ja z Bellą zostałam. Isabelle delikatnie puściła klamkę kiedy zobaczyła, że Przełożona się budzi. Kiedy odzyskała świadomość spojrzała się na nas i spytała:
- Coś się stało?
I w tej chwili wszedł Damien. Skorzystałam z okazji, aby udało nam się zwiać i, aby wkopać chłopaka.
- Przyszłyśmy, a właściwie ja przyszłam, dowiedzieć się czegoś o historii magii, bo niestety, moja dzisiejsza lekcja się nie odbyła.
- Damien, wyjaśnisz nam to? – zapytała surowo Cecile
Chłopak spojrzał się na nią i na mnie, a Bella skorzystała z okazji:
- To wy sobie porozmawiacie, a Angie przyjdzie jutro. – mówiła, wycofując się.
- Nie. Jutro masz zajęcia z Damianem. – powiedziała stanowczo i dała znak, że mamy już iść.
Damien tam został, a mi nie było go żal, po tym jak wystawił mnie do wiatru.
Poszliśmy do mojego pokoju. Zresztą, od dwóch dni siedzimy tylko tam. Podeszłam do biurka i wyjęłam z torby ogromny plik kartek z całą biografią Andrew.
- Angie…- zaczęła ostrożnie Evelin. – Nawet jeżeli twój przyjaciel żyje to nie mamy szans z Wygnańcami.
- Jesteście tutaj już dwa lata i dalej nic nie umiecie? – spytałam
Nikt nie raczył się odezwać.
- Zostaje tylko jedno wyjście. – powiedziałam po chwili –Będziemy trenować dodatkowo.
- Kto będzie nas trenować? – spytał Jace
- Będziemy trenować siebie nawzajem. Jestem tutaj od niedawna, ale już troszkę umiem. Podszkolę Was w Żywiołach, a Wy mnie w walce wręcz.
Po chwili ciszy odezwała się Bella. Byłam przekonana, że wstanie, trzaśnie drzwiami i powie, że coś mi na głowę siadło. Dlatego bardzo mnie zdziwiło to co powiedziała.
- Kiedy będziemy trenować? Bo rozumiem, że ma to zostać w tajemnicy?
Tego akurat nie przemyślałam. Nie wiedziałam czy można używać którejś z sal przed, lub po zajęciach.
- Możemy ćwiczyć rano, przed lekcjami. – zaproponowała Evelin
- Dobry pomysł. – poparł ją Jace. Swoją drogą, tych dwoje idealnie do siebie pasowało. Tak jakby urodzili się i z góry było im dane to, że będą razem.
- To jak? Jutro zaczynamy? – spytała ochoczo Bella
- Tak – szepnęłam, jakby sama do siebie. Teraz nie liczyło się już nic, poza chęcią ratowania Andrew.
- To co? Jutro o szóstej rano w małej sali? – spytał Jace
- Okej. Godzina dla nas i naszych Żywiołów i godzina dla Angie. – odpowiedziała za mnie Bella.
Nastała błoga cisza. Gdzieś głęboko w sobie chciałam, aby całe towarzystwo zostawiło mnie samą, abym mogła zabrać się za czytanie biografii mojego, zaginionego przyjaciela.
- To my już pójdziemy… – zaczęła Evelin, czekając na moją reakcje, ale się jej nie doczekała. Podniosła się z mojego łóżka, po czym podała rękę Jace’owi. Bella również wstała. Ruszyli do drzwi i delikatnie je za sobą zamknęli.
Usiadłam przy biurku i spojrzałam na pierwszą stronę biografii Andrew. Na samej górze znajdowało się jego zdjęcie. Mój przyjaciel, zawsze uśmiechnięty potrafiący doradzić tak samo dobrze, jak Kate. Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. To nie był jakiś wstrząsający płacz. To nie był nawet szloch. To był płacz, spowodowany poczuciem winy. Poczuciem winy, że to przeze mnie Andy zaginął. Wytarłam oczy rękawem bluzy, kiedy zobaczyłam, że łzy kapią na tak ważne, dla mnie dokumenty.
Zaczęłam je czytać. Uważnie studiowałam całą biografie. Krótki życiorys rodziców Andrew, jego narodziny, wczesne lata życia, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Schowałam papiery do torby i poszłam otworzyć. W drzwiach stał mój instruktor.
- Mogę wejść? – spytał
- Chcesz zmarnować moje kolejne pół godziny życia? – prychnęłam, nie pozwalając mu wejść.
- Angie, przepraszam, że nie przyszedłem na zajęcia. Zasiedziałem się u Jessiki. Ja ci wszystko wytłumaczę. – zrobił pauzę i spojrzał się na mnie – To jak? Mogę wejść?
Odczekałam chwile, uważnie mu się przyglądając. Widziałam, że cierpi, że zawalił już pierwszego dnia, ale nie chciałam, aby poszło mu tak łatwo.
- Nie. – powiedziałam stanowczo i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem, zamykając je na klucz, gdyby zachciało mu się szarpać za klamkę.
Po wymianie zdań z Damienem udałam się pod prysznic i usiadłam na łóżku wracając do przerwanej lektury. Skończyłam na rozpoczęciu edukacji, po schowałam biografie do komody i położyłam się spać.
Musiałam wstać wcześniej, bo o piątej rano. Szybko umyłam zęby, ubrałam się, a włosy związałam w kucyk i ruszyłam w stronę małej sali. Evelin, Jace i Bella już na mnie czekali. Zrobiło mi się głupio, bo sama prosiłam ich o pomoc i na dodatek musieli na mnie czekać.
- Od czego zaczynamy, Angie? – spytał Jace
- Musicie nauczyć się unaoczniać Żywioł. – powiedziałam rzeczowym tonem, a oni stanęli w równych odstępach i czekali na jakieś wskazówki.
- Evelin, twoim Żywiołem jest Ziemia. – dziewczyna pokiwała głową, a ja ciągnęłam dalej –Zamknij oczy i wyobraź siebie na łące. Trawa łaskota cię w nogi, a dookoła rośnie pełno drzew. W oddali płynie strumyk, a ty słyszysz delikatny szept kwiatów i drzew. – starałam się mówić delikatnie i było to najlepsze rozwiązanie, bo po chwili zobaczyłam jak Żywioł Evelin unaocznia się. Anielica otworzyła oczy i uśmiechnęła się szeroko. Bella i Jace stali jak wryci, a ja podniosłam kciuk do góry i odwzajemniłam uśmiech.
-Wyceluj we mnie swoim Żywiołem – powiedziałam i zobaczyłam, że dziewczyna się waha –No, pośpiesz się, nic mi nie będzie. – dodałam władczo, a ona wykonała moje polecenie. Odsunęłam się kiedy Żywioł zmierzał w moim kierunku. Gdyby Evelin przyłożyła więcej siły, nie zdążyłabym odsunąć się na czas.
- Jest dobrze, ale nie bój się zaatakować – powiedziałam, po czym zwróciłam się do Jace’a –Zamknij oczy. Jesteś na pustyni, jest gorąco, chce ci się pić, gdy nagle czujesz delikatny wietrzyk na twarzy, który sprawie niewyobrażalną ulgę. – Jace otworzył oczy i w tym samym momencie unaocznił Powietrze. Chłopak skupił się i wycelował we mnie swoim Żywiołem. Odrobinę mocniej niż Evelin, ale nie tak szybko, aby mnie dotknął.
- Dobra, to teraz ja – powiedziała ochoczo Bella
- Zamknij oczy i wyobraź sobie, że siedzisz przy kominku. Jest wieczór, a ty wpatrujesz się w płomyki, które radośnie tańczą wokół drewna.
Zobaczyłam uśmiech na twarzy Belli, a ona po chwili otworzyła oczy, jednak nic się nie działo.
- Super. – powiedziała gorzko
- Nie przejmuj się. – podeszłam i ją przytuliłam – Zamknij oczy i rozluźnij się. Weź kilka głębokich oddechów – zrobiłam pauzę i przyglądałam się przyjaciółce, której złagodniał wyraz twarzy – Wyobraź sobie cokolwiek. Zapałkę, która delikatnie płonie, a po chwili gaśnie. Ogień buchający w piecu, lub palący się las. – Bella wypuściła głośno powietrze, a ja zobaczyłam unaoczniający się Ogień. Po chwili Isabelle otworzyła oczy.
- Bells, tylko nie celuj w Angie – powiedział Jace ze śmiechem
- Mogę iść i wycelować w Jessikę? – zażartowała
- Lepiej wyobraź sobie, że ta ściana – pokazałam ścianę za mną – To Jessika.
Bella skoncentrowała się, a po chwili jej Żywioł uderzył z całą siłą w ścianę. Jej reakcja zbiła z pantałyku nas wszystkich. Spodziewaliśmy się biegania w koło i napadu radości, a zamiast tego…Ona się popłakała.
- Bella? – spytała wystraszona Evelin – Nic ci nie jest?
- Nie. Tylko…Wzruszyłam się. – spojrzała się na nas i kontynuowała dalej gdy zobaczyła nasze pytające spojrzenia – Po prostu, nikt nigdy nie poświęcił mi tyle czasu jak Ty. –to mówiła do mnie - Rozumiesz? Po prostu jesteś pierwszą osobą, która uwierzyła, że mogę cokolwiek zdziałać z Ogniem. Uwierzyłaś we mnie jako jedyna… - te ostatnie słowa wypowiedziała szeptem
- Nie. Nie tylko ja w ciebie wierzę. – podeszłam i stanęłam naprzeciwko niej – Jeżeli sama w siebie nie uwierzysz, to nikt tego nie zrobi. Jesteś dobra, ale masz niską samoocenę i za szybko się poddajesz. Pokaż wszystkim prawdziwą Isabelle Turner. Tą silną Wampirzyce, a nie ofiarę losu.
Dziewczyna podniosła głowę w górę, a ja właśnie w tym momencie wiedziałam, że wzięła sobie moje słowa do serca.
Przez następne pół godziny trójka moich przyjaciół dzielnie celowała we mnie swoimi Żywiołami. Jedynie Powietrze Jace’a lekko dotknęło mojego ramienia. Dziewczyny bały się mnie ruszyć. Właściwie to tylko Evelin, bo Bella z przyjemnością cisnęłaby we mnie Ogniem, jednak jej zachłanność nie pomogła jej.
- Angie to może teraz ty potrenujesz? – wyspał, wykończony treningiem Jace.
- Dobra. – powiedziałam i ruszyłam na środek sali – Co mam robić?
- Nie pozwól, aby cię otoczyli. – zaczęła Bella
- Atakuj prosto w serce, a jeżeli się nie da, zrań go gdziekolwiek. Jak najgłębiej wbij ostrze. – dodał Jace
- Nie możesz tracić równowagi. – zakończyła Evelin.
Po chwili cała trójka się na mnie rzuciła. Starałam się zaatakować Evelin, gdyż sądziłam, że sobie z niż poradzę. Jest taka krucha i delikatna, ale nic bardziej mylnego! Położyła mnie jednym, mizernym ciosem. Straciłam równowagę i upadłam na ramię. Podniosłam się z maty, rozmasowując obolałe miejsce.
- Musimy popracować nad jej równowagą. – powiedziała Isabelle, zwracając się do Evelin i Jace’a. Właściwie, to patrzyła cały czas na Anielice.
- Pomogę jej. – odpowiedziała Evelin – Tylko kiedy, Bells?
- Hej, ja tu jestem! – powiedziałam (do krzyku było temu daleko) do nich, jednak mało sobie z tego zrobili. Nawet na mnie nie spojrzeli.
- Po lekcjach. – powiedziała Bella – U ciebie w pokoju. Nikt nie musi wiedzieć, że jej pomagasz.
- Pomoże mi, w czym? – spytałam już lekko podirytowana. Wreszcie na mnie spojrzeli. Bella dała znak Evelin i ta zaczęła mówić.
- Będę z tobą ćwiczyć równowagę. To dzięki niej Wybrańcy, jak Jessika czy Damien są tak dobrzy. Umieją utrzymać równowagę. – tymi paroma zdaniami wyjaśniła mi wszystko.
- Dobrze, ale kiedy? – spytałam
- Po zajęciach. – powiedziała, po chwili dodając – U mnie w pokoju.

***

Po ustaleniu gdzie będę się dokształcać z koordynacji ruchowej poszliśmy na stołówkę. Zasiedliśmy przy swoim Kręgu i czekaliśmy, aż wszyscy ,,domownicy” przybędą i gdy wybije punkt ósma rano, bo dopiero o tej godzinie stół szwedzki zostaje w jakiś magiczny sposób nakryty. Aczkolwiek jedzenie smakuje bardzo…,,nie magicznie”. Takie jakie serwują w najnormalniejszej restauracji i dzięki im za to. Jeszcze trochę nadprzyrodzonych rzeczy i zwariuje.
Po skończonym śniadaniu, składającym się z kilku, może kilkunastu tostów i dwóch kubków herbaty ruszyłam, a właściwie poturlałam się pod małą salę gdzie miałam już drugą lekcje z magii. Na wczorajszych zajęciach udało mi się unaocznić Wodę. Nie wiem jak będzie dzisiaj, ale zaraz się przekonam.  
- Dzisiaj, moi drodzy – zaczęła Nikki –Będziemy ćwiczyć unaocznianie Żywiołów, tak samo, jak wczoraj. Wracacie do swoich wczorajszych partnerów i ćwiczycie. Skupcie się na tym co wam wczoraj nie wyszło. – skończyła mówić, po czym siadła w tym samym miejscu co wczoraj. Odszukałam wzrokiem Belle, która zmierzała już w moim kierunku. Podeszła do mnie i razem ruszyłyśmy w kąt sali.
- Mam ochotę dzisiaj zabłysnąć – powiedziała Isabelle, na co ja wybuchłam śmiechem. – I z czego się śmiejesz? – spytała po chwili, gdy ja starałam opanować ataki śmiechu.
- Z twojej ochoty zabłyśnięcia – powiedziałam, po czym znowu dostałam ataku głupawki. 
- Co powiesz na to, że Damien tu jest i patrzy się na ciebie? – spytała, a ja momentalnie odwróciłam się w stronę drzwi. Stał tam i spoglądał w naszą stronę z ledwo widocznym uśmiechem. Na moment wyłapałam spojrzenie jego zielonych oczu. Starałam się opanować, jednak marnie mi to szło. Cały czas śmiałam się z Belli.
Kiedy Kate chciała, abym przestała głupieć, podchodziła i porządnie mną trzęsła, aż się opanowałam. Zapomniałam o dwóch rzeczach. Jestem tutaj z Isabelle Turner, nie Katharine Hemingway. Drugą sprawą było to, że Żywiołem Belli jest Ogień.
Odwróciłam się w ostatniej chwili.
- Dobra, już jestem spokojna. – powiedziałam, podnosząc ręce w obronnym geście widząc, że Isabelle jest gotowa do ataku. Wampirzyca opuściła ręce, po czym zamknęła oczy. Tak, chciała unaocznić Ogień. Kiedy zobaczyłam, że utworzyła się kula Ognia, przymknęłam powieki. W mojej wyobraźni pojawił się kilkusekundowy film. Ostatni dzień ,,normalności” kiedy naprawiłam kran w łazience, bo Kate nie mogła zmyć maseczki z twarzy. Kiedy unaoczniłam jezioro i wpatrywałam się w śliczne kwiaty. Moje kwiaty. I wczorajszy dzień, kiedy udało mi się unaocznić wodę na zajęciach.
Otworzyłam oczy i przyjrzałam się dokładniej ogromnej kuli Wody i Ognia. To sprzeczne z ludzkimi prawami, że Ogień nie zgasł przy kontakcie z Wodą, ale w Domu wszystko jest inne. Spoglądając kątem oka na inne pary, nasza kula była ogromna. Spojrzałam kolejny raz na nasze Żywioły i zauważyłam, że przed ich ,,zlaniem się” oddziela je niewidzialna bariera. W dodatku większą część naszej magicznej bańki zajmował mój Żywioł. Przynajmniej tak mi się wydaje, chyba, że w Domu Żywiołów kolor niebieski oznacza Ogień.
Moje rozważania przerwało pulsowanie w głowie. Jakby ktoś ,,wdarł” się do mojego umysłu i próbował zmusić mnie do wykonania jakiejś czynności. Przeniosłam wzrok na Belle, która uparcie wpatrywała się w bańkę, próbując zmusić ją do poruszenia się. Postanowiłam jej pomóc. Skupiłam swoje myśli na Żywiołach. Po chwili kulka drgnęła, robiąc piruet. Potem poszło już z górki. Wkładając bardzo małą ilość mocy, sprawiłam, że bańka w tempie ekspresowym rozbiła się o ścianę, na drugim końcu sali, sprawiając, że pozostali musieli uciekać jej z drogi.
To wszystko trwało parę minut. Przez te parę minut, znowu byłam w centrum uwagi.
- Angie…- zaczęła Bella – Jakim cudem udało ci się coś, co mi nie wychodziło przez 2 lata. W dodatku osiągnęłaś to w kilka minut? – spytała zszokowana. Zresztą nie tylko jej otworzyły się usta ze zdziwienia. Dwie osoby zachowały się inaczej od pozostałych – Nikki i Damien. Anielica uśmiechała się do mnie z aprobatą, a Damien spoglądał gdzieś w przestrzeń, chociaż mogłam przysiądź, że mi się przyglądał.
- Angie to co teraz zrobiłaś było…- zaczęła moja nauczycielka
- Niezwykłe? – spytała Bella
- Tak. To było niezwykłe. – dopowiedziała Nikki.
- Ale przecież, aby zaatakować potrzebna jest koncentracja dwóch osób. To nie tylko moja zasługa. – zaczęłam się tłumaczyć, chociaż niepotrzebnie.
- Nie, Angie. Na poziomie dla początkujących, owszem, we dwie osoby koncentrujecie się, aby zaatakować, a to po to, żeby zobaczyć, kto z Was jest silniejszy i czy nadajecie się do bycia partnerami. Jeżeli przyjdzie tobie i Belli walczyć z Wygnańcami nie będziecie w stanie obie skupić się na ataku. Jedna atakuje, a druga chroni. Musicie umieć porozumieć się bez pomocy słów. Rozumiesz? – mówiła przyjemny, ale rzeczowym tonem. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. – No, już! Wracamy do pracy! – krzyknęła i wróciła na swoje poprzednie miejsce.
Przez kolejne czterdzieści minut atakowałam, na przemian z Isabelle, ściany. Z wyjątkiem jednego incydentu, gdy bańka otarła się o jakiegoś Wampira. Na szczęście obyło się bez poważniejszych szkód.
- Powiedz mi, Bella – zaczęłam kiedy zbierałyśmy się do wyjścia. Właściwie to ona się zbierała, ja miałam zajęcia z Damienem. – Czemu Evelin ma mnie podszkolić? – spytałam. Isabelle podniosła na mnie wzrok, znad kanapki. Jak na kogoś kto ma tak idealną figurę je stanowczo za dużo. Godzinę temu przecież zjadła 2 miski płatków z mlekiem!
-Evelin jest najbardziej opanowana. Nam również pomogła w równowadze, ale dalej nie dorównujemy jej. Znasz to powiedzenie cicha woda brzegi rwie? – spytała, a ja przytaknęłam – Dzisiaj przekonałaś się, że kiedy trzeba potrafi być świetnym wojownikiem, jeżeli chce.
- Więc czemu na zajęciach udaje, że nic nie umie? – spytałam
- Tak naprawdę to tego nikt nie wie. Próbowałam coś wyczytać z jej myśli, ale nie znalazłam tam nic istotnego, więc albo potrafi doskonale maskować swoje myśli, albo sama nie zdaje sobie sprawy, że na zajęciach jest tak kiepska. - szłyśmy kawałek w milczeniu, jednak po chwili Wampirzyca się odezwała – Dobra, wracaj na zajęcia i wymyśl sobie przekonującą gadkę, czemu wczoraj byłaś u Przełożonej. Nasz wojownik nie uwierzył, że byłaś tam, aby się czegoś nauczyć. – powiedziała, po czym szybkim krokiem ruszyła przez korytarz, a ja nie miałam możliwości dowiedzenia się czegoś.
- Chodź. Zaczynamy zajęcia. – podskoczyłam jak oparzona, kiedy usłyszałam głos Damiena. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę sali, usiłując wymyślić jakąś wiarygodną wymówkę.
________________________________________________________________________________

Po krótkiej przerwie, kolejny rozdział dodany. Dziękuje, za miłe komentarze, zwłaszcza przy pierwszym rozdziale :) Mam nadzieje, że dalej będziecie komentować, już nowsze rozdziały.
Weronika

24 komentarze:

  1. Genialne! Przeczytałam wszystkie rozdziały i wywarły na mnie duże wrażenie ;D Czekam na następne! Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile ty masz lat, że piszesz tak dobre opowiadania w takim krótkim czsie? Oczywiście masz swoje prawo zachować to w prywatności, ale bardzo mnie to ciekawi ;) Życzę dużych sukcesów i pozdtawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój wiek to nie żadna tajemnica, aczkolwiek może Cię rozczarować. Mam lat 14 :) W styczniu 15 xd

      Usuń
    2. Nie rozczarował mnie xd podejrzewałam, że jakieś 14-16 lat :D Powodzenia życzę :)

      Usuń
  3. Zakochałam się twoich opowiadaniach ! Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały. Powodzenia w dalszym pisaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie następny rozdział XD ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem sama :/ Już go zaczęłam, ale małe szanse, że go dzisiaj skończę. Myślę, że najpóźniej za tydzień, ale nic nie obiecuje :/

      Usuń
    2. mi również przykro, ale nie zawsze mam czas i wenę :)

      Usuń
  5. Czekamy na kolejne rozdziały i na pewno nie przestawaj ich pisać, bo są bardzo interesujące i ciekawe <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju to jest świetne. Niesamowicie piszesz. Z każdym rozdziałem coraz bardziej zaciekawiasz i wprowadzasz nas w twoją wyobraźnię. Już nie mogę się doczekać 11 rozdziału.
    Joasia

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy mniej więcej pojawi się 11 rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem!
    Szkoda mi Jace, Evelin i Belli, że jeszcze nic nie umieją, a są już dwa lata w Domu Żywiołów. W sumie uważam, że powinni juz wcześniej dać z siebie wszystko, skoro widzieli, że treningi nie przynoszą skutków. Teraz Angie musi się za nich wziąć i ich zaciągnąć do ćwiczenia. Podoba mi się jej pomysł. Fajnie, że dokładnie opisałaś jak wyglądała ich wzajemna nauka. Kibicuję Belli, na pewno stać ją na dużo więcej, więc niech się rozwija!
    No no, znowu jestem dumna z naszej Angie. Znowu dała wspaniały popis. Jestem ciekawa co jeszcze takiego ją odróżnia od innych. No i widać, że tęskni za Kate.
    Odniosłam wrażenie, że w tym rozdziale jakoś nieobecny był Damien. Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach będzie go więcej, no i że będzie taki jak dawniej. Pozdrawiam! Jutro postara m się wpaść również ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Eveline i Jace mnie intrygują, będą wnosili urocze i romantyczne scenki do tej historii mam nadzieję? :D Jestem bardzo zaciekawiona i już lecę czytać dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  10. 22 year old VP Quality Control Minni Nevin, hailing from Val Caron enjoys watching movies like Analyze This and Rafting. Took a trip to Medina of Fez and drives a Ferrari 375 MM Berlinetta. przeskocz to strony

    OdpowiedzUsuń