środa, 16 lipca 2014

Rozdział XXVIII



Doczołgałam się do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko, które wydawało się niesamowicie wygodne. Z kłębiącymi się myślami i wyrzutami sumienia, zasnęłam.
Obudziło mnie ciche skrzypnięcie drzwi. Kiedy usłyszałam, jak ktoś przemieszcza się po pokoju, gwałtownie wstałam
- Co wy tu robicie? – syknęłam, widząc Evelin i Jace’a
- Czekamy, aż się obudzisz i ruszysz się na trening. – odparł Anioł. Cholera, zapomniałam.
- Dajcie mi dwie minuty. – powiedziałam, rzucając się w stronę szafy.
Wyjęłam z niej czarne spodnie i luźną, białą koszulkę, po czym wkroczyłam do łazienki. Szybko wciągnęłam na siebie ubrania, przemyłam twarz wodą, a włosy związałam w kitkę.
Na stopy założyłam trampki i wyszłam z pokoju, zamykając go na klucz.
Aniołowie stali przy schodach, a widząc, że wychodzę, pośpieszyli mnie ruchem ręki. W milczeniu zeszliśmy na małą salę.
- Gdzie Bella? – zapytałam, stając na środku sali
- Byłam u niej, ale nie otworzyła mi. – odparła Evelin
- To nic. – stwierdził Jace – Ja czegoś cię nauczę, Angie.

***

Muszę przyznać, że to jeden z niewielu treningów, jaki mi się podobał. Jace jest świetnym nauczycielem i przeżyłam szok, kiedy zademonstrował mi, co umie. Przez bitą godzinę pokazywał mi, jak mam uderzyć przeciwnika, aby upuścił srebrne ostrze. Nie było to zbytnio skomplikowane, musiałabym tylko zrobić to szybko. Pod koniec zajęć, umiałam już je wytrącić z zamkniętymi oczami.
- Dobra robota. – odezwał się mój nauczyciel, kiedy szliśmy na stołówkę.
- To twoja zasługa. – odpowiedziałam – Dlaczego nigdy nie widziałam, żebyś tak walczył?
- Każdy ma jakąś taktykę, a to jest moja. – wzruszył ramionami
- Nie rozumiem. – mruknęłam
- W Domu Żywiołów, jeżeli ktoś jest dobrym wojownikiem, zostaje wysyłany w teren, albo dostaje propozycje pracy tutaj. Propozycja jest nie do odrzucenia i to dosłownie. Ja chcę tylko skończyć edukacje w tym miejscu i wrócić w rodzinne strony, razem z Evelin. – wyjaśnił
Czyli to takie buty.
- I dlatego tak mizernie wam idzie.
- Nie daj się zwieść pozorom. – dodał, ucinając rozmowę.
Weszliśmy do jadalni, kierując się w stronę bufetu. To, co pokazywał mi chłopak, było łatwe, albo wyczerpujące. A cztery godziny snu mi w niczym nie pomogły. Położyłam na talerz stos naleśników, a w rękę chwyciłam kubek z kawą, po czym skierowałam się w stronę stolika.
Na swoich miejscach siedzieli już wszyscy. Bez wyjątku.
Bella dłubała widelcem w swojej sałatce z tuńczykiem, Jace w milczeniu przeżuwał tosta, a jego dziewczyna popijała herbatę.
- Smacznego. – powiedziałam, zajmując miejsce obok Anielicy.
- Nawzajem. – mruknął niewyraźnie chłopak
Nikt więcej się nie odezwał, więc i ja zabrałam się za jedzenie.
Posiłek skończyłam równo z Isabelle. Dziewczyna wyszła pierwsza ze stołówki, a ja za nią. Szła strasznie szybko, więc musiałam za nią truchtać.
- Wszystko w porządku? – zapytałam, doganiając ją
- W najlepszym. – rzuciła gorzko
- Pytam poważnie – mruknęłam cicho, aczkolwiek stanowczo. Wampirzyca stanęła i odwróciła się w moją stronę
- Jak ma być, Angie? On odszedł, a każdy kawałek mojego serca za nim tęskni. Ja już nawet nie jestem pewna czy to tęsknota.
- Tęsknota to efekt uboczny przyzwyczajenia. – wtrąciłam
- A samotność jest jej siostrą bliźniaczką. – zakończyła, po czym odwróciła się na pięcie i pobiegła przed siebie.
Nie miałam siły jej zatrzymywać.
- Coś nie tak, Angie? – Wystraszyłam się, kiedy Damien położył mi rękę na ramieniu.
- Wszystko jest okej. – zapewniłam, nie odwracając się, po czym ruszyłam na małą salę.
Weszłam do szatni, szybko przebrałam się w strój sportowy i poszłam na salę.
W niemałym tłumie odnalazłam Emmę. Machnęłam do niej ręką i podeszłam w jej stronę.
- Cześć. – przywitała się
- Hej.
- O, Angie. – usłyszałam głos Irvette, po czym dziewczyna zmaterializowała się naprzeciwko nas. – To Troy. Troy, to… - przedstawiła nam chłopaka, który stał za nią.
- Wiem, kto to. – przerwał jej i zwrócił się w moją stronę – Miło mi osobiście poznać pogromcę Prince. – szepnął konspiracyjnie w moją stronę i podał mi rękę, a ja ją uścisnęłam.
- Dajcie już spokój. – powiedziałam speszona
Troy był wątłej postury, ale jego uścisk stanowczy. Jego włosy w kolorze miedzi dziwnie opalizowały w świetle kilkunastu lamp, a zielone oczy wyrażały podziw. Był ode niewiele wyższy, ale i tak czułam się przy nim niewyobrażalnie niska.
- Kto jest twoim partnerem? – spytał
- Bella Turner – odpowiedziała za mnie Irvette.
- Będzie dzisiaj? – zapytała cicho Emma, świdrując mnie wzrokiem. Wzruszyłam ramionami i w tym samym czasie na sale weszła Nikki, a za nią moja przyjaciółka.
- Już jest. – odpowiedziałam i pomachałam w jej stronę. Dziewczyna skinęła mi tylko głową i podeszła do nas, witając pozostałych krótkim i oschłym ,,cześć”.
- Dzisiaj poćwiczymy atak Żywiołem. – powiedziała głośno nauczycielka, uciszając wszelakie rozmowy – Myślę, że niektórzy z was opanowali już ten rodzaj walki, ale, jak to mówią, trening czyni mistrza. Zasady są proste. Musicie unaocznić swój Żywioł, nadając mu jakiś kształt, a potem pokierować nim tak, aby uderzył w przeciwnika. – wyjaśniła, a potem klasnęła w dłonie – Dobierzcie się w dwójki i do dzieła!
Westchnęłam cicho i odwróciłam się w stronę Belli, która pokiwała głową i skierowała się w kąt sali.
- Zaczynaj. – powiedziała, stając przy ścianie.
Zamknęłam oczy i starałam się wyciszyć. Kiedy osiągnęłam stan całkowitego spokoju, już wszystko było łatwe. Wyobraziłam sobie polankę, na której byłam z Damienem i siebie, siedzącą przy strumyku. Obok mnie siedział chłopak i uśmiechaliśmy się do siebie, a woda cicho szumiała, jakby chciała przerwać tę sielankę.
I wtedy otworzyłam oczy. Stało się to tak gwałtownie, że potrzebowałam chwili, aby się otrząsnąć.
Przede mną, w powietrzu unosiło się coś na kształt węża, stworzonego z Wody. Uniosłam ostrożnie rękę do góry, a wąż zrobił to samo.
Do dzieła, Angie.
Gwałtownie wysunęłam rękę w stronę Isabelle, a Woda zmieniła kierunek, biorąc Wampirzycę za swój cel. Będąc już przy niej, rozdwoiła się i otoczyła ją z każdej strony, zaplatając się coraz ciaśniej i ciaśniej. Wampirzyca niespokojnie się poruszała, zapewne bojąc się, że coś jej zrobię.
Energicznie opuściłam rękę, a razem z nią, mój Żywioł się ulotnił. Wszystko trwało dosłownie chwilkę, ale ja czułam jakby minęła dosłownie sekunda.
- To było…bardzo efektowne – powiedziała Nikki, stając przede mną. - Myślę, że takim posunięciem zdziałasz więcej, niż niektórzy bezpośrednim atakiem. – stwierdziła
- Dzięki. – odpowiedziałam, zakładając za ucho kosmyk włosów.
Anielica odeszła, a ja wróciłam do treningu z lepszym humorem, niż kilka minut wcześniej.

***

- Dobrze ci poszło na zajęciach z magii. – powiedział Damien, kiedy zostaliśmy sami.
- Byłeś tam? – spytałam, lekko zaskoczona
- Zawsze jestem. – odparł sucho
Psychopata zaćwierkał Upierdliwiec.
I w sumie, tyle było z naszej rozmowy. Podał mi srebrne ostrze, po czym zaatakował, jednak tym razem, udało mi się obronić kilka razy. Pod koniec treningu nawet raz sama go zaatakowałam.
- Robisz postępy. – stwierdził, upijając łyk wody
- Ty też. – odpowiedziałam, sprawiając, że się zaśmiał – No, no, rozśmieszyłam cię.
- Zawsze to robisz.
- Klaun to moje drugie imię. – skomentowałam kwaśno, a on spoważniał.
Nienawidziłam tych jego wahań nastrojów. W jednej sekundzie się śmiał, zachowując jak mój przyjaciel, a w drugiej beształ, jakby był moim ojcem.
- Przestań, jesteś dobra pod różnymi względami.
- Na przykład…? – zapytałam, stając naprzeciwko niego. Przez chwile unikał mojego wzroku, a kiedy już otwierał usta, aby coś powiedzieć, ktoś chrząknął.
Damien pierwszy się ogarnął.
- Co się dzieje? – zapytał szorstko
- Mam sprawę do Angie.
Kiedy usłyszałam głos Jace’a, natychmiast się odwróciłam. Jego mina nie wyrażała żadnych emocji, więc zapytałam
 - Coś nie tak?
- Nie wiem, gdzie jest Bella. – wyjaśnił oschło, a ja się wzdrygnęłam – Powiesz mi, co wiesz?
Kiedy za długo zwlekałam z odpowiedzią, wybuchnął.
- Angie, skończ udawać, że jest dobrze. Możesz mydlić wszystkim oczy, ale nie nam, jasne? Wydawało mi się, że jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele nie mają przed sobą tajemnic.
- Nie myśl, że tekstem o przyjaźni sprawisz, że nagle dowiem się rzeczy niemożliwych. – syknęłam, mrużąc oczy.
- Byłaś u niej wczoraj. – powiedział, zakładając ręce na piersi
- Małe niedomówienie. Byłam u niej pod drzwiami, bo mnie nie wpuściła.
- Nie wierzę ci. – stwierdził – Może nie znam cię niewiadomo ile, ale wiem, co jesteś w stanie zrobić. Jednak, musisz też wiedzieć, że skoro pomagamy tobie, to jej też możemy.
- Jej nikt nie może pomóc. Nikt z nas. – warknęłam, a do oczu napłynęły mi łzy. Te najgorsze, z bezsilności.
- Bzdura. – sapnął – Zawsze można pomóc.
Wzięłam głęboki oddech i łamiącym się głosem, powiedziałam
- Proszę, zrozum. Tutaj nie ma nikogo, kto mógłby ją ocalić. Nie tutaj.
- Angie, sama obecność drugiej osoby pomoże. Na przykład twoja.
- Nie moja. – zaprzeczyłam
- To co my mamy zrobić? – spytał bezradnie, a ja oparłam się o ścianę.
Potrzebowałam chwili, aby ułożyć w głowie to, co mam zamiar mu powiedzieć.
- W życiu każdego z nas, przychodzi moment, kiedy chcemy odrobiny samotności. Potrzebujemy czasu, aby w ciszy wszystko przeanalizować. Nie ważne, czy to śmierć babci, zawalony egzamin z matematyki, albo zerwanie z chłopakiem. Najdroższe nam osoby muszą się wtedy usunąć z drogi, bo nawet one nie są w stanie nam pomóc. Nikt nie jest w stanie. – wyszeptałam
Nie musiałam patrzeć na Anioła, aby wiedzieć, że wyszedł.
Nienawidzę siebie za każde słowo, które zraniło drugiego człowieka. Nawet jeżeli powiedziałam to, aby bronić przyjaciela.
Ironia. Bronić kogoś przed przyjaciółmi.
- Jak chcesz, to powiem Jessice, że nie mogłaś przyjść na zajęcia. – zaoferował się Damien, stając naprzeciwko mnie.
- Dając jej tym kolejny powód do dręczenia wszystkich wkoło? Nie, dzięki. – powiedziałam z przekąsem
- Zrozumiałaby.
- Ona? Panna Prince nie rozumie tego, że korytarz jest dla wszystkich, więc nie mówmy tutaj o cięższych przypadkach.
- O czym ty mówisz? – zapytał zdezorientowany, odsuwając się ode mnie
- Wczoraj popchnęła Emmę, bo sobie stała na korytarzu. Ot, tak. – wyjaśniłam – Nie wiem jak ty, ale ja tego nie rozumiem, więc pójdę coś zjeść. Do zobaczenia. – pożegnałam się, wymijając go.
Wyszłam na dziedziniec i usiadłam przy fontannie. Zawsze potrzebowałam czasu spędzonego w samotności. Każdy go potrzebuje, prawda?
Pamiętam, że mama kiedyś mi powiedziała, że nie da się przestać myśleć. W tej chwili, ponad wszystko, pragnęłam wyłączyć swój mózg, ale, jak na złość, on postanowił zrobić małe dochodzenie i wyrzucił na wierzch wszystkie sprawy, o których nie chciałabym myśleć.
Wszystko powracało w migawkach. To jak kalejdoskop wspomnień. Kłótnie, wyzwiska Isabelle i Patricka. Jazda nad jezioro i walka z nimi. Podróż do siedziby Milczących. Wampirzyca nigdy nie szczędziła docinek w jego kierunku. On bardziej się hamował, choć nie zawsze.
Widziałam, że Patric coś czuje do Belli, ale nie sądziłam, że ona to odwzajemnia. Była zupełnym przeciwieństwem zakochanej dziewczyny.
Osoby, z którymi kłócimy się najczęściej są dla nas najważniejsze skwitowało sumienie.
Miało racje, znowu. Upierdliwiec był tą mądrzejszą częścią mnie.
Z ociąganiem zabrałam swoje rzeczy i wróciłam na małą salę, gdzie miałam mieć zajęcia z Jessiką. Nie musiałam długo czekać na towarzysza niedoli. Pierwsza pojawiła się Irvette.
- Nie było cię na obiedzie. – stwierdziła – Zjedz to. Szybko. – Wcisnęła mi w dłoń małego batonika, czujnie się rozglądając.
Rozerwałam opakowanie i w dwóch kęsach pozbyłam się dowodów zbrodni.
- Dzięki. – powiedziałam, zgniatając papierek. Schowałam go do kieszeni spodni, mając nadzieje, że nie zapomnę go potem wyrzucić.
Dziewczyna zaczęła o czymś mówić, ale nie byłam w stanie jej słuchać. Wiem, że nie było to zbyt miłe z mojej strony, ale paskudny nastrój nie sprzyjał ploteczkom.
- Zbiórka w szeregu. – odruchowo wstałam, ciągnąc za sobą koleżankę. Nie bałam się panny Prince i ona to wiedziała. Ale znała mój słaby punkt. Przyjaciele. I doskonale umiała to wykorzystać.
Stałam między Irvette i Jace’em, na końcu szeregu. W ciszy czekaliśmy na dalsze rozkazy.
- Dzisiaj, każdy z was odbędzie walkę. – powiedziała –Ze mną.
Na te słowa, przeszły mnie ciarki. Usłyszałam ciche jęki i pomruki.
- Ten trening będzie przypominał ten, który odbędziecie w czerwcu. Musicie zaatakować mnie Żywiołem i sprawić, abym upadła. Czy to jasne? – zapytała ostro, a każdy kiwnął głową.
- Ty pierwszy! – krzyknęła na chłopaka, który stał z przodu.
- Boję się. – szepnęła Irvette
- Ja też. – odparłam
Schemat tej walki u wszystkich był podobny: unaoczniali Żywioł, nadawali mu kształt i próbowali zaatakować. Jednak zamiast rozłożyć Pół Anielicę na łopatki, sami obrywali. Albo nie umieli zapanować nad Darem, albo skoncentrować. Efekt był taki sam: Żywioł się sprzeciwiał i atakował jego ,,właściciela”.
- O, mamo, teraz Emma. – zajęczała Irvette, robiąc znak krzyża.
Posłałam Wampirzycy szczery uśmiech i schowałam ręce za plecy.
Emma, tak jak ja, także panowała nad Wodą. Teraz stała przed Jessiką, unaoczniając Żywioł. To jej się udało. Wodny wężyk lewitował w powietrzu, ale dziewczyna nad nim nie panowała.
Nie wiem, co mnie podkusiło, ale zaczęłam manewrować ręką. Przymknęłam oczy i poczułam, jak Woda, którą unaoczniła moja koleżanka, przestaje stawiać opór. Teraz słuchała się mnie. To ja miałam nad nią władzę.
Emma ostrożnie wyciągnęła przed siebie rękę, a ja, w tym samym czasie, ruszyłam swoją. Wąż ruszył w stronę Pół Anielicy, otaczając ją. Zachowywał się jak prawdziwy dusiciel, oplótł całe ciało Jessiki swoim własnym, zaciskając się na nim.
Wampirzyca szybko cofnęła rękę, ja powtórzyłam to po niej, a Woda wyparowała.
W pierwszej chwili, nie docierało do mnie, co zrobiłam. Dopiero kiedy usłyszałam krzyki i oklaski, otrząsnęłam się. Dołączyłam do wiwatujących, uśmiechając się w stronę naszej skromnej bohaterki. Mina mi zrzedła, kiedy zobaczyłam Damiena. Patrzył się w moją stronę i pokręcił głową, po czym odszedł. Cholera. On to widział?
_______________________________________________________________________________
Tak oto, powstał już 28 rozdział na tym blogu. 

Bardzo, ale to bardzo, dziękuję za 20 tysięcy wyświetleń! Jesteście niesamowici :)

 Rozdział nie powala, tak jak każdy. Nie wiem, w sumie, co mi się nie podoba, ale wiem, że jest zły. Bardzo się nad nim męczyłam, wręcz zmuszałam się do pisania, więc może tutaj leży wina.
Postaram się, w najbliższym czasie, dodać kolejny, ale nic nie obiecuję.
Do napisania, 
Weronika

29 komentarzy:

  1. A ić ty XD Za surowo się oceniasz.
    Czekam na kolejny, miejmy nadzieję, że pojawi się jak najszybciej :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny !
    Czekam z niecierpliwością na następny i mam nadzieje, że pojawi się szybko :)

    Zapraszam do mnie: http://jak-wielka-jest-sila-smierci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. O J E Z U ! Podoba mi sie podoba mi sie ! *.* czlowieku Ty mnie kiedys zabijesz ! :D jak swietnie wszystko opisujesz ,kurde az mi szczeka opada !
    :o Super rozdzial ! A koncowka najlepsza :) w sumie nie wiem czemu ale spodobala mi sie , a i moze jeszcze czesc o samotnosci... zarabiscie to opisalas haha :D
    Cos pozno dodals rodzial :( za duzo czekania...mam nadzieje ze nastepny bedzie szybciej ;) zycze weny i milych dalszych walacji ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I prosze przestan gadac ze rozdzial zly bla bla bla ! Idzie Ci baardzo dobrze , pacz ile osob Ci to mowi , a to duzo znaczy ! :) WISC ZERO.TAKIEGO GADANKA ! DZIEKUJE , DOBRANOC !
      <3

      Usuń
  4. bardzo ciekawe :D czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny z reszta jak zawsze ;) czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny!!!
    Biedna Bella...
    Wydaję mi się, że Angie namieszała i to sporo :/
    Kocham i zapraszam do sb, Ola :$

    OdpowiedzUsuń
  7. dalejj . ; ***

    OdpowiedzUsuń
  8. Super mam nadzieje że w następnym rozdziale pojawi się więcej Angie i Damiena uwielbiam go chociaż czasami zachowuje się jak idiota niech on będzie milszy chociaż trochę WENY a tak wogule to kiedy następny? Pozdro. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że pojawi się pod koniec tygodnia, ale nic nie obiecuję

      Usuń
  9. Spodobał mi się opis jaki zostawiłaś mi pod blogiem, ale jak patrzę na ilość tych rozdziałów to myślę, ze nie mam siły ich nadrabiać, moze gdybyś gdzieś streściła co się już wydarzyło. Jak nie to trudno.
    Niedługo powinno pojawić się coś u mnie
    http://mabian-really-stories.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. No No ładnie piszesz oby tak dalej :3

    OdpowiedzUsuń
  11. wow super zapraszam na mojego bloga :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ło....prawde mowiąc nie czytalam od poczatku,ale napwn to zrobie bo ten i poprzedni rozdzial są superowe! Czekam niecierpliwie na dalszą części :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne ;3 a i ja mam dla cb taką propozycje bo zauwazylam ze bardzo duzo osób na ruznych blogach pyta sie kiedy next rozdzial i moja propozycja jest taka abys na stronie glównej zamiescila gszies z boku info z przypuszczalna datą nowego rozdzialu. to tylko taka moja propozycja nie musisz tego robic ale wiek ze bardzo duzo osób byloby zadowolonych :* Pozdro i bardzo bardzo duzo WENY zycze - twoja wierna fanka Justyna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam o tym, ale nie mam ,,stałych" terminów i staram się pod rozdziałem pisać, kiedy, mniej więcej, pojawi się następny rozdział :)
      Bardzo dziękuję, bo wena się przyda :)

      Usuń
  14. Ciekawie, ciekawie....

    OdpowiedzUsuń
  15. Oby tak dalej :) Jest super :))))

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. znalazłam tego bloga dzisiaj, świetnie piszesz xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Zostałaś nominowana http://sasu-saku-forever-love.blogspot.com/p/blog-page_31.html Strasznie mi się fajnie czyta twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny blog. Piszesz na prawdę fajnie ;))

    OdpowiedzUsuń
  20. Trzymam kciuki za Bellę i Patrica. Ta rozłąka jeszcze bardziej może zbliżyć ich do siebie. Bo może jak wróci, oni wrescie zdecydują się na szczerość i wyznają sobie co czują? Chciałabym aby tak było! Jak już pisałam, uwielbiam tę parę.
    Podobnie jak Angie i Damiena. Scena, w której miał jej coś powiedzieć, ale przerwał im Jace była urocza. Szkoda, że nie powiedział tego, co chiał. No ale pewnie kiedyś powie :D Albo coś jeszcze lepszego :D
    Niedobrze postąpiła Angie pomagając Emmie. Wiem, że miała dobre intencje, ale nie powinna tego robić. No bo teraz, kiedy Emmie nie będzie już więcej razy wychodzć, jak wytłumaczy, że raz jej wyszło idealnie? No i nikt oprócz Damiena nie domyśli się, że to sprawka Angeline? Zobaczę w nastepnym rozdziale ;)
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział, zwłaszcza końcówka :) ta analiza relacji między Bellą a Patriciem także była bardzo fajna, a przy okazji mądra ;)

    OdpowiedzUsuń