- Jeżeli nie
liczyć tego, że prawie zginęliśmy, to było super. – mruknęła z przekąsem Bella
- Zamknij się,
Turner, bo jeszcze zaczną węszyć. – syknął Jace
- Oboje się
zamknijcie. – wtrąciłam i zamknęłam oczy.
Dopiero
teraz zdałam sobie sprawę, jak byłam zmęczona. Zastrzyk adrenaliny podziałał
tylko na chwilę. Oparłam głowę o zagłówek i zasnęłam, jednak nie można było
powiedzieć, że snem sprawiedliwego.
***
-
Angie, wstawaj.
Ktoś mną
potrząsnął.
- Pobudka.
Znowu poczułam
szarpnięcie.
- Wiem, że nie
boisz się wody, ale chłodny prysznic nie zaszkodzi.
Gwałtownie
otworzyłam oczy, kiedy usłyszałam groźbę Belli. Ona nigdy nie rzucała słów na
wiatr.
Rozejrzałam
się i zdałam sobie sprawę, że tylko ja zostałam w autokarze. No, nie tylko.
Nade mną pochylała się Isabelle, Evelin, Jace i…Damien.
- Co wy macie
z tym spaniem? – zapytał Anioł – Jessikę też trzeba było budzić.
- Daj spokój z
tą wredną flądra. – warknęła Wampirzyca i pomogła mi wstać.
- Musimy iść
na kuchnie. – powiedział Damien, mijając mnie i Belle.
- Mogę go
uderzyć? – spytała mnie cicho Isabelle.
Wzruszyłam
ramionami.
- Rób, co
chcesz. – odparłam i wyszłam z autokaru.
Poszłam
do swojego pokoju i zostawiłam tam kurtkę, po czym zeszłam do kuchni, gdzie
czekał już Damien.
- Co robimy? –
spytałam oschle
- To, co
tydzień temu. Co chcesz obierać? – zapytał
- Ziemniaki. –
odpowiedziałam, po czym zabrałam worek pełen warzyw i przeniosłam się na
stanowisko naprzeciw okna.
W ciszy
zabrałam się do pracy. Po kilku minutach, usłyszałam trzask zamykanych drzwi i
kroki.
- No, nie
gadajcie, że znowu mam kroić cebulę. – jęknęła Bella, a ja się odwróciłam
- Zamieńmy
się. – zaproponowałam i nie czekając na jej odpowiedź, podmieniłam pakunki z
warzywami i zabrałam się za krojenie wyciskacza łez.
***
Nie
było, aż tak tragicznie. Oczy mnie szczypały, ale nie uroniłam ani jednej łzy. To
był głupi rodzaj magii, albo mój własny upór. Nie chciałam się popłakać. Nie
ważne, czy byłby to płacz spowodowany nadmiarem emocji, czy durnym warzywem.
Nie mogłam sobie pozwolić na tego typu słabość.
Posprzątałam
po sobie i odwróciłam się w stronę Wampirzycy.
- Wyglądasz
jak królik albinos. – stwierdziła
Coś tak
czułam, że nie będę wyglądać tak dobrze, jak sądziłam. Może i cebula nie
wycisnęła ze mnie łez, ale inaczej odznaczyła się na mojej twarzy. No cóż, mówi
się trudno.
- Teraz jesteś
taka cwana, bo to nie ty obierałaś cebule. – odgryzłam się
Bella
uśmiechnęła się i mnie przytuliła, po czym zabrała się za sprzątanie.
***
Chwile
później, opuściłam kuchnie.
- Dokąd
idziesz? – spytała Isabelle, doganiając mnie.
Wzruszyłam
ramionami.
- Do pokoju.
- Potrzebuję
twojej pomocy. – powiedziała, a ja się zatrzymałam.
- W czym mam
ci pomóc?
- Muszę zobaczyć
zabezpieczenia przy bramie wjazdowej, jak będziemy uciekać. – wyjaśniła cicho
- I co mam
robić? – zapytałam, niepewna, co do jej pomysłu.
- No jak to,
co? Masz stać na czatach. – odparła, uśmiechając się zawadiacko.
Nie była
pewna, czy uda mi się z powodzeniem wykonać, powierzoną mi misje.
***
-
Powiesz mi jeszcze raz, co my tutaj robimy? – spytałam, siedząc w krzakach
niedaleko fontanny i kupidyna.
Bella
krążyła przy ogrodzeniu, zatrzymując się co kawałek, aby dotknąć ogrodzenia.
- Szukamy
portalu do innego wymiaru, wiesz? Siedź cicho i daj mi pracować. –
odpowiedziała, a właściwie, warknęła – Auć! – syknęła, a ja odwróciłam się w
jej stronę.
Trzymała się
za rękę, przestępując z nogi na nogę.
- Agentem
specjalnym to ty nigdy nie zostaniesz. – stwierdziłam sucho i wróciłam do
swojej, jakże profesjonalnej, kryjówki, nie zwracając już więcej uwagi na jęki
i narzekania przyjaciółki.
Obserwowałam,
zgodnie z wolą Wampirzycy, czy nikt nie wychodzi ze środka Domu, przez kilka
minut, gdy Isabelle wreszcie się odezwała.
- Muszę
przejść na drugą stronę.
- Zwariowałaś?
– warknęłam, gwałtownie odwracając się w jej stronę.
- Nasze
wcześniejsze pomysły, najwidoczniej, na to wskazują. – stwierdziła obojętnie. –
Schowaj się, zaraz wracam. – dodała, po czym wsadziła nogę pomiędzy oczka
siatki i przeskoczyła na drugą stronę.
- Ogłupiała. –
mruknęłam, zerkając niespokojnie za ogrodzenie.
- Szukasz
czegoś?
Odskoczyłam
jak oparzona, kiedy usłyszałam Damiena.
- Musisz się
tak skradać? – zapytałam, przykładając rękę w miejscu, gdzie powinno być serce.
- Nie
skradałem się. To ty byłaś zajęta wyglądaniem za siatkę, że mnie nie
usłyszałaś.
No,
tak. Rutynowa śpiewka, świadcząca o mojej winie. Idź do diabła, de Winter.
- Zapomniałam,
że wszystko jest moją winą, przepraszam. – odparłam chłodno i usiadłam przy
kupidynie.
Cholera, jak
teraz wróci Bella? Przecież nie przeskoczy przez tą cholerną siatkę, przy nim.
- Mogę coś
wyjaśnić… - zaczął, siadając obok
- Po co? –
przerwałam mu
- Żeby mieć
czyste sumienie.
- A masz je
nieczyste? – spytałam, patrząc mu w oczy.
Nadal
siedziałam przy marmurowym aniołku, a chłopak nachylał się nade mną tak, aby
nasze twarze były na równi.
W
tej samej chwili, usłyszałam szelest liści za ogrodzeniem.
- Co to było?
– zapytał, instynktownie spoglądając w stronę siatki.
- Nic. –
odpowiedziałam szybko. Trochę za szybko.
Nie ma co,
Isabelle skrada się cicho jak kot.
- Słyszałem
coś. – upierał się.
-
Przesłyszałeś się. – odparłam, a kiedy chciał podejść do ogrodzenia, złapałam
go za ramię.
Odwrócił
się w moją stronę, stając tak blisko mnie, że nasze klatki piersiowe się
stykały.
Patrzyliśmy
sobie w oczy, nic nie mówiąc. Miałam wrażenie, że przestałam oddychać.
Choleracholeracholera.
Kątem oka zobaczyłam moją przyjaciółkę za
siatką. Przyglądała nam się z szeroko otwartymi oczami i ręką wskazała, że
wróci inną drogą.
Zmarszczyłam
brwi w odpowiedzi na gest koleżanki i czar prysł. Damien odwrócił głowę w bok.
- Widziałaś
coś?
- Nie. –
powiedziałam obojętnie, odsuwając się od niego.
Wróciłam
na swoje miejsce obok pomnika. Chłopak patrzył jeszcze przez chwilę za
ogrodzenie, po czym odwrócił się w moją stronę.
- Słuchaj,
Angie… - zaczął, spuszczając głowę.
Czekałam, aż
wydusi z siebie coś jeszcze, ale nie dane było nam porozmawiać.
- Angie, tu
jesteś! – krzyknęła Bella, wychodząc zza głównego budynku. Podbiegła do nas i
usiadła obok mnie – Szukałam cię.
- I znalazłaś.
– odpowiedziałam bez emocji.
- Jace cię
potrzebuje. – stwierdziła
- Do czego? –
spytałam, wystraszona.
Nie dziwcie mi
się; Byłam już przewrażliwiona na punkcie dwójki Aniołów, więc nie załapałam z
początku, o co chodziło Wampirzycy.
- Potrzebuje
odżywki do włosów. – wyjaśniła i pociągnęła mnie w stronę Domu Żywiołów.
Odwróciłam
się jeszcze w stronę Damiena, który przyglądał nam się z uśmiechem.
***
-
Co tam się działo? – zapytała, kiedy szłyśmy do jej pokoju.
- Próbowałam
cię kryć, kiedy przeskoczyłaś za ogrodzenie. – wyjaśniłam, starając się
zabrzmieć jak najbardziej oschle.
- To nie
wyglądało, aż tak niewinnie, jak mówisz.
- Ale było
skuteczne.
Mruknęła coś
pod nosem.
- Dobra,
koniec tematu. – Poddała się, wchodząc do pokoju.
Usiadła na
łóżku, a ja zajęłam miejsce obok niej.
- Spójrz, co
mam. – powiedziała chytrze, wyjmując coś z kieszeni.
Wzięłam
do ręki owe przedmioty i przyjrzałam się im uważnie.
Każdy
z nich, był wielkości monety, wyglądały trochę jak magnesy. Były srebrne, z
małymi, czarnymi oczkami po środku.
- To alarm. –
wyjaśniła – Włącza się, kiedy ktoś próbuje wyjechać z Domu. Tylko Przełożone
umieją to wyłączyć.
- To, jak ty
to wzięłaś? – spytałam
- Spaliłam
kable, podłączone do tego. – odpowiedziała spokojnie, jakby to było normalne.
Dla niej, to jest normalne sprostował
Upierdliwiec.
Fakt. Isabelle
Turner nie ruszało łamanie reguł, a w jej słowniku nie istniało pojęcie
,,przestrzeganie prawa’’.
- Nie
zorientują się, że coś jest nie tak? – Chciałam się upewnić, że nie wpadniemy.
Mieliśmy
wrócić po Andrew za tydzień, a to jednak kupa czasu i ktoś mógł zauważyć brak
alarmu.
- Bez obaw,
moja przyjaciółko. To jest tam umieszczone, tylko i wyłącznie, dla zasady i
nikt sobie tym gitary nie zawraca.
Troszkę się
uspokoiłam. Niby jeden problem mniej, ale i tak bałam się, że ktoś zacznie
węszyć. Na przykład, Damien.
- Co z
Damienem? – wypaliłam
- Nie rozumiem
pytania. – mruknęła dziewczyna, naśladując głos robota.
Przygryzłam
wargę, aby się nie roześmiać i sprostowałam:
- Chcecie
uciec w czasie lekcji poprzedzającej lunch, a ja mam wtedy z nim zajęcia.
Dziewczyna
przetarła oczy i zamyśliła się. Aha! Jeden szkopuł i perfekcyjnym planie panny
Turner.
- Zrobię ci
krzywdę na zajęciach z Nikki i wykręcisz się kontuzją. – zadecydowała po chwili.
Przerażona,
otworzyłam szeroko oczy.
- Nie zabiję
cię, po prostu walnę w ciebie kulką z Ognia i będziesz musiała opatrzyć drobne
ranki. – wyjaśniła szybko, widząc moją minę.
Tak
właściwie, to wszystko było już przemyślane i zapięte na ostatni guzik. Nie
miałam zastrzeżeń, co do planu, może pomijając jedynie moją kontuzję, ale nic
lepszego nie przyszłoby mi do głowy. Bałam się tylko, że coś zepsuję, narażając
nas wszystkich na niebezpieczeństwo. Zależało mi na uratowaniu Andrew, ale na
moich pomocnikach, także. To oni zaopiekowali się mną i to w nich miałam
największe oparcie. Starali się odciągnąć ode mnie każdy trud, tak, aby było w
porządku, przynajmniej przez chwilę.
Po
raz pierwszy, miałam coś do stracenia. Coś bardzo, ale to bardzo, cennego. Przecież
ktoś, kto naraża dla ciebie własne życie, jest skarbem, prawda?
- A co, jak
nam się nie uda?
Zadałam
pytanie, które wisiało nad nami od samego początku, odkąd poprosiłam ich o
pomoc.
- Uda nam się.
– zapewniła i uścisnęła moją dłoń, dodając mi tym samym odwagi. – Twój umysł
jest przepełniony ponurymi scenariuszami. Musisz od tego uciec, poszukać jakieś
plamy światła, pomiędzy tym oceanem ciemności. Musisz chwycić się z całej siły
tej małej iskierki i nie puszczać jej. Dopiero wtedy się uda.
Miała
racje. Moje myśli wyglądały jak London Eye, a z każdej kapsuły wysiadały coraz
to ciemniejsze, burzowe chmury. I gdzieś tam, na szczycie karuzeli, utknął mały
promyczek światła, który nie mógł się wydostać. Musiałam mu w tym pomóc. Po
prostu musiałam. Najlepiej już dzisiaj. I nawet wiedziałam, od czego zacząć. __________________________________________________________________________________
Ten rozdział wnosi do całej sprawy tyle, co nic. Ale niestety, takie rozdziały też są potrzebne. Przynajmniej mi. Myślę, że w ramach rekompensaty za to coś, kolejny rozdział pojawi się ciut wcześniej.
Czekam na Wasze szczere komentarze :)
Weronika
Nie ma co rozdział jest świetny :*
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy aby przypadkiem ten mały promyczek światła nie jest związany z Damienem ?!
No ale nic czekam na kolejny ^^
Świetny z teszta jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńJak ja kocham twoje opowiadanie : )
OdpowiedzUsuńJest takie cudowne. Moim zdaniem powinnaś to opowiadanie zamienić w książkę. Każdy by przeczytał : ) Zgadzam się z "Gooosia". Tak samo pomyślałam : ) Pozdrawiam : )
Jestem zachwycona! Pierwszy raz jestem na Twoim blogu, ale szczerze to bardzo mi się podoba, za bardzo nie ogarniam o co w tym chodzi, ale pewnie dlatego, że to pierwszy rozdział który przeczytałam. Klei się kupy, jest super, :) Czekam na kolejny rozdział! Powodzenia w pisaniu :*
OdpowiedzUsuńUśmiałam się kiedy czytałam Twój komentarz. Jak możesz stwierdzić, że coś trzyma się kupy skoro przeczytałaś rozdział wyrwany z jakiegokolwiek kontekstu i nie znasz fabuły? A po drugie, jak możesz czekać na rozdział czegoś czego nigdy nie przeczytałaś?
UsuńTakie komentarze bardziej dobijają, niż motywują.
Paulina :*
Świetny <3 /Ika
OdpowiedzUsuńBla, bla, bla świetny rozdział, to już wiemy (bo każda pisanina, która wyjdzie spod Twojej ręki jest wspaniała) :D :')
OdpowiedzUsuńBłagam Cię, niech Angie już wyjaśni sobie wszystko z Damienem ;-; Momentami mam ochotę wyciągnąć ją z tego opowiadania i mocno nią potrząsnąć ;\\\
Na razie nie narzekam na brak akcji, bo na wspomnienie poprzedniego rozdziału mam ciarki X'D No i pewnie tej akcji będzie jeszcze więcej podczas akcji ratunkowej, soł XD
Mam też cichą nadzieję na moje kochane Dangie <3
Oh, i jeszcze jedno: czy tylko mi kupidyn będzie się teraz kojarzył z kurtką Damiena? ;-; Już myślałam, że Angelina zaleje się w wspomnieniach tej cudownej chwili, a jednak nasza mała bohaterka ma słabą pamięć ;\\ XD
To tyle z mojego rozwodzenia się na temat kupidynów i funkcjonalności mózgów.
Weny ;*
Rozdział świetny jak zawsze. Podoba mi się, że Angelina ma dustans do Damiena.
OdpowiedzUsuńTen moment, gdy stali blisko siebie to normalnie przestałam oddychać. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero ja przyszła Isabel. Troszkę za krótki rozdział, ale dla mnie zawsze są za krótkie. Co z tego, że rozdział prawie nic nie wnosi do sprawy, ale i tak są emocje. Ale oczywiście zawsze możesz wczesniej dodawać rozdziały :)
Ej czy Isabel może czytać w myślach Damiena? Chyba może nie? To czemu nie mówi Angie, co on myśli, bo przecież jak stali blosko sb to musiał myśleć o czymś istotnym.
Dobra, dosyć mojego rozwodzenia się. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. :D
Uwielbiam twojego bloga, wczoraj rano jak do niego przysiadlam to tak do teraz siedziałam i czytałam. Postacie są takie wyraziste, przejrzyste, bardzo mi się to podoba. Szybko dodawaj kolejny rozdział, bo umrę ze zniecierpliwienia. Kocham twój styl pisania, bardzo przyjemjie i szybko się czyta.
OdpowiedzUsuńNa pewno polecę tego bloga znajomym. Niech ujrzą to arcydzieło. Jestem tak Wniebowzięta, a ten moment blisko sb jak byli to o mało nie umarłam ze szczęścia, co z tego ze nic sie nie wydarzylo too i tak bardzo to przrzywałam
PS przepraszam za błędy, ale pisze to w takim blogowym amoku, ze ledwo co utrzymuje6 się jeszcze na krześle.
Jeszcze raz uwielbiam cb i twojego bloga i życzę dużo dużo dużo dużo duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny na jak najwięcej rozdziałów.
Pozdrawiam :P
Super blog, a rozdział fajny jak zawsze
OdpowiedzUsuńNo jasne, że potrzebny! Nie w każdym może być akcja i wgl, a wytłumaczenia też są meeegaaa potrzebne, serio :)
OdpowiedzUsuńHahah, Jestem mega (powtarzam się :P) ciekawa o co chodziło Damienowi... :) A może się wtrąci i pojedzie z nimi na akcję ratunkową? Albo będzie dużo się działo i ktoś się zrani? No! Mam hope'a że będzie się działo :) xx
Nowy rozdział ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Super rozdział! Jestem tu po raz pierwszy, ale coś czuję, że będę wpadała częściej! Zaintrygowałaś mnie
OdpowiedzUsuń:* Czekam na kolejny rozdział a jak na razie życzę weny :)
undertheveilofinnocence.blogspot.com
Zdawało mi się, że pierwszy raz byłaś wczoraj ((((((:
UsuńTak zwane komentarze z dupy, byleby ktoś wszedł do Ciebie.
Mmm uroczo, że aż wcale (:
Na przyszłość polecam zapisywać blogi na których się już ośmieszyłaś
Paulina :*
Dobrze powiedziane, niektórzy myślą że jak napiszą byle co i poda się link do siebie to z wielką przyjemnością każdy na niego wejdzie. Nie ogarniqm takich ludzi to żałosne
UsuńDokładnie! A po drugie istnieje taka zakładka jak SPAM i tam może sobie zostawić link, nie pocąc się nad beznadziejnym komentarzem.
UsuńPaulina :*
Hej, wpadłam przypadkiem na Twój blog wczoraj wieczorem i przez jedną noc przeczytałam wszystkie rozdziały opowiadania, tak bardzo się wciągnęłam ;) Masz świetny styl pisania. Intrygujące wątki, dopracowane postacie, zaskakująca fabuła - po prostu niesamowite opowiadanie ;) Kibicuję rozwijającemu się uczuciu Damiena i Angie, choć bezustannie coś staje na drodze rozwinięcia ich relacji. Doskonale opracowałaś ten wątek. Ciągle nie mogą się "zejść", sami zdają się nie być do końca pewni swoich uczuć, choć ewidentnie "miekną" na swój widok. Z jednej strony dużo obustronnego gniewu, z drugiej - przyciągają się jak magnez ;) Czekam z niecierpliwością na ich gorące zejście. Jeśli miałaś zamiar sprawić by czytelnik chłonął każdy kolejny rozdział z zapartym tchem to wiedz, że w moim przypadku stuprocentowo Ci się to udało ;) Jestem zachwycona tym opowiadaniem i nie mogę doczekać kolejnego posta ;) Dodam jeszcze, że w mojej opinii Twoje opowiadanie jest lepsze niż nie jedna książka typu young-adult fiction ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za stworzenie tak wciągającego opowiadania,
Pełna-Podziwu-Ja
Zmieniłaś szablon :) Podoba mi się. A przy okazji zostałaś nominowana do Liebster Awards.
OdpowiedzUsuńWięcej na : http://lowczynibook.blogspot.com/2014/08/liebster-awards.html
Dangie *-*
OdpowiedzUsuńOkeje rozpieszczasz nas :P
Mam nadzieję, że będzie więcej takich scen, z każdym nowym rozdziałem ;)
Kocham i zapraszam do sb, Ola :€
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBlog świetny, ale jeszcze lepsze opowiadanie ;)) Tylko to co mi się nie podoba, to to iż jesteśmy już przy 34 rozdziale i w ogóle nie ma wątku miłosnego. Naprawdę podoba mi się jak piszesz, ale czasami mogłabyś o tym wspomnieć, to znacz ukazać więcej akcji z Damienem i Angie ;) bo to jeden jedyny minus w tym opowiadaniu. Nie chce abyś źle zinterpretowała moje słowa, ale czytając komentarze innych odczuwam ze oni tak samo jak ja, chcą abyś rozwinęła uczucie Damiena i Angie. Aczkolwiek mam czasami takie wrażenie ze ona jest dla wszystkich oschła i obrażona na otaczające ja osoby. Przepraszam jeśli cię w jakiś sposób uraziłam, wiec z góry przepraszam ;) ale takie jest moje zdanie ;) Jednak jesteś bardzo utalentowaną osoba, oraz pełną podziwu ;) jeszcze raz bardzo przepraszam iiiii dużo dużo WENY :) powodzonka xd
OdpowiedzUsuńKochanie kocham Cię mocno i twoje opowiadania tak samo <3
OdpowiedzUsuńPamiętaj że my z Tb jesteśmy i nigdzie nam nie uciekaj, masz nas :*
To jest świetne <3
OdpowiedzUsuńKocham cię za to, że wymyśliłaś tą historię :*
Zapraszam do siebie hidden-planet-vergo.blogspot.com
Świetny blog ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem kiedy ostatnio tutaj byłam i chcę Cię za to ogromnie przeprosić. Naprawdę, czasu na spędzenie go przed komputerem mam niecałe pół godziny dziennie z powodu nawału nauki, a ostatnio mi nawet Internet nie działał. Dlatego, wybacz mi! :*
OdpowiedzUsuńTakie rozdziały są potrzebne. Fakt, moze nie za wiele się działo, ale jak pisałam, fragmenty jak te muszą się znaleźć gdzieś w opowiadaniu.
To co uwielbiam w tym rozdziel to scena Angie i Damiena! Ach! Jaram się nimi strasznie,nie? :D Haha, ale co poradzę, jak mają między sobą taką chemię, że wszędzie widzę fajerwerki :D Po prostu ubóstwiam moment, w którym są blisko siebie i Angie wstrzymuje oddech. Och, gdyby nie Bella, czy mogłoby dojść do pocałunku?Tak cierpliwie i długo na niego czekam! :D Mam nadzieję, że jak już będzie, będzie magiczny <3
Plan widzę rzeczywiście dopracowany jest co do szczegółu. Mam nadzieję, że uda im się uratować Andrew, bo szkoda mi go, że tak cierpi. Jednak coś mi mówi, że nie do końca wszystko pójdzie z planem i coś mi podpowiada, że Damien wrzuci do sprawy swoje przysłowiowe trzy grosze. No cóż, jak zawsze mówię, przekonam się, jak przeczytam.
Pozdrawiam serdecznie ! :*
A jeśli masz chwilę, zapraszam do siebie ;)
http://the-shadow-of-gritmore.blogspot.com
Już sama nie wiem, jak jeszcze mogę ci pokazać, że kocham tego bloga xd ♥
OdpowiedzUsuń