piątek, 5 września 2014

Rozdział XXXVI

   Muszę to przyznać. Niechętnie, ale przyznam. Jessika świetnie się spisała. Uff, powiedziałam to.
Od dwóch dni, moim instruktorem jest Nikki i mam wrażenie, że idzie mi coraz lepiej. Anielica pokazała mi kilka przykładowych ciosów i dzięki nim, załapałam jakiś dryg do walki.
- Świetnie ci idzie, Angie. – pochwaliła mnie, kiedy skończyłyśmy trening.
- Dzięki. – odpowiedziałam, uśmiechając się.
Weszłam na stołówkę i skierowałam się w stronę bufetu. Nałożyłam na talerz stertę frytek oraz trochę paluszków rybnych.
Usiadłam przy stoliku w momencie, kiedy do jadalni wszedł Damien oraz Jessika. Rozmawiali ze sobą. Dziewczyna wyglądała na szczęśliwą, on zresztą też.
- Zazdrość to brzydka cecha. – upomniał mnie Jace, wyrywając mnie z otępienia.
Gdyby nie on, gapiłabym się tak na nich jak ciele na namalowane wrota.
- Podłość też nie należy do cech pożądanych. – odgryzłam się.
Bella zaczęła kaszleć, a Anioł poklepał ją po plecach.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Angie? – zapytała, a ja się zaśmiałam.
- Jak treningi z Nikki? – spytała Evelin, zmieniając temat.
Zamoczyłam frytkę w keczupie.
- Dobrze. Mówi, że robię postępy. – odpowiedziałam
Isabelle w ciszy rozmawiała o czymś z Jace’m, a ja i Anielica w spokoju mogłyśmy zjeść obiad.
- Evelin, idziesz ze mną. – zadecydowała Wampirzyca, kiedy skończyliśmy posiłek.
Spojrzałam na nią pytająco, ale tylko pokręciła głową.
- Chodź, Angie. – powiedział Anioł, biorąc mnie pod ramię – Pora na zajęcia.
Wyszliśmy ze stołówki i ostatni raz spojrzałam na przyjaciółki, które skierowały się w stronę gabinetu Meg.
- Dokąd one idą? – spytałam
- Potem się dowiesz.

***

Umyślnie schodziłam Jessice z drogi. Mieliśmy ćwiczyć w parach walkę srebrnymi ostrzami. Chciałam potrenować z Jace’m, ale gdzieś mi zniknął, więc trenowałam z Troy’em.
- Nie zabij mnie, dobrze? – poprosił na wstępie, a ja przyjaźnie poklepałam go po ramieniu.
- Nie zabijam przyjaciół.
Chłopak walczył gorzej ode mnie, ale szybko się ruszał, więc się trochę namęczyłam, ale kilka razy wybiłam mu ostrze z ręki.
- Naprawdę, robisz postępy. – pochwaliła mnie Irvette, kiedy wychodziłyśmy z sali.
- Dzięki.
- Chciałabym mieć taki talent do tego, jak ty. – mruknęła
- To nie talent, to coś w rodzaju wprawy. – odparłam, mając w głowie obraz ćwiczeń z Bellą, Jace’m i Evelin.
Od poniedziałku, ćwiczyliśmy od piątej rano. Po zajęciach, obmyślaliśmy resztki planów i kiedy przychodziłam do pokoju, nie miałam siły na nic, poza prysznicem i przebraniem się w piżamę. Pasowało mi to, bo moje myśli były tak pochłonięte całą akcją, że nie prowadziły mnie na manowce.

***

Po zajęciach teoretycznych z Nikki, udałam się do pokoju Isabelle. Wszyscy już tam byli. Siedzieli w kręgu na łóżku, czekając na mnie.
- Odkryłyście coś nowego? – zapytałam, siadając obok Evelin.
- Nie, ale załatwiłyśmy bandaże, opatrunki i jakieś leki, gdyby okazało się, że natychmiast musimy opatrzyć Andrew. – wyjaśniła Wampirzyca
- Znacie się na pierwszej pomocy? – spytałam z niedowierzaniem.
Byłam urodzoną fajtłapą i tego nie kryłam. Przebolałabym to, gdybym dawała sobie radę z przemyciem najmniejszego zadrapania, ale mój kurs pierwszej pomocy leżał i kwiczał.
- Nasz czarnowłosy Aniołek umie co nieco. – powiedziała Bella, głaszcząc Evelin po ramieniu.
- Jak załatwiłyście te rzeczy? – dociekałam, przyglądając się różnym pudełeczkom, które leżały pośrodku kręgu.
- Meg nam pożyczyła. – odparła Isabelle
Uniosłam brwi.
- Pożyczyła, czy ty sobie to pożyczyłaś?
Machnęła ręką.
- Jedno i to samo, nie zorientuje się, że brakuje jej czegoś.
- Oby… - mruknęłam, spuszczając głowę.
- Głowa do góry, uda nam się. – odezwał się Anioł, próbując dodać mi otuchy.
Bierz się w garść, Angie.
- Kiedy wyruszamy? – zapytałam, odganiając czarne myśli.
- W piątek. – odparła bez chwili zawahania Wampirzyca.
Jest środa. To już za dwa dni. Za czterdzieści osiem godzin zobaczę przyjaciela, albo… zginę. Mam nadzieję, że drugiej opcji nikt, poza mną nie bierze pod uwagę. Zrobię wszystko, abyśmy wyszli z tego cało.
- Omówimy teraz cały plan – powiedziała Bella – Idziemy na pierwsze zajęcia, z Nikki. Przez przypadek uderzę w ramię Angie Ogniem i zabierzemy ją do pielęgniarki. Pójdzie z nią Evelin, a ja pobiegnę do garażu i zostanę tam. Jace ukryje się gdzieś i punktualnie o 11:20 zagada Selene, która będzie u siebie w pokoju. O 11:25 widzimy się pod bramą wjazdową i jedziemy do tej rudery. Kiedy będziemy już na miejscu, ja, Angie i Evelin idziemy na piętro i eskortujemy Andrew. Black zostaje na dole i nas osłania. Wychodzimy wszyscy razem, pakujemy się do wozu i wracamy do Domu.
- A co potem? – zapytała Evelin
- Biorę wszelką odpowiedzialność na siebie. – zadeklarowałam
- Nie. – sprzeciwili się wszyscy
- Jeżeli już mówimy o konsekwencjach, to wszyscy zawiniliśmy w taki sam sposób. – powiedziała Bella
- Ale to ja was namówiłam. – zaprotestowałam
- Mogliśmy odmówić, ale zgodziliśmy się na to. – odparowała dziewczyna – A właściwie, to ja się zgodziłam, więc obie bierzemy za to odpowiedzialność. – dodała, patrząc na mnie znacząco.
Tak, pamiętam, jak obiecałam jej, że zrobię wszystko, aby te dwa Aniołki miały jak najmniej wspólnego ze sprawą.
- Okej. – zgodziłam się, a dziewczyna odetchnęła z ulgą.

***

Przez resztę dnia nie robiliśmy nic niezwykłego. Wampirzyca znowu załatwiła jakiś prowiant, więc siedzieliśmy u niej, śmiejąc się i rozmawiając, chociaż dało się wyczuć, że każdy z nas się boi.
Czułam się z nim dobrze i jestem pewna, że dogadaliby się z Kate i Andrew. Polubiliby się, wiem to.
Zapatrzyłam się w krajobraz za oknem. Z liści, które jeszcze nie opadły, skapywały krople deszczu. Na szybach także było widać ślady ulewy, która skończyła się przed kilkoma minutami.
- Jest coś w sposobie, w jaki ulica wygląda po deszczu. – mruknęłam sama do siebie, ale oni to usłyszeli
- Masz racje, jest. – poparła mnie Evelin, stając obok.
- Jesień sama w sobie, jest cudowna. Wraz z opadającymi, wiecznie zielonymi liśćmi, zakochujemy się. Jesień to czas pierwszych miłości, kolejnych szans, utraconych i ponownie odzyskanych nadziei. – wtrąciła Bella.
- A latem to wszystko rozkwita, jak motyle w brzuchu. –dopowiedziała Anielica.
Przygryzłam wargę, zastanawiając się nad znaczeniem ich słów.
Katie zawsze mówiła, że poznam uczucia chłopaka po tym, co zrobi, kiedy zobaczy mnie płaczącą.
Pierwszy raz, kiedy przy nim płakałam… to było wtedy, na parkingu. Przytulił mnie i pozwolił szlochać. To jest torturą. To napięcie między nami. Chcę go, ale go nienawidzę.
Pod presją, rzeczy wartościowe mogą się zniszczyć mruknął Upierdliwiec.
To była presja. Ze strony Jessiki. Chociaż, to nie tylko ona zawiniła. Ostrzegano mnie. Mogłam zaczekać z rozmową. Mogłam, ale tego nie zrobiłam. A teraz on jest z nią. 
Właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że kochałam go już jesienią. Kochałam go tak, jak opadające, wiecznie zielone liście, jak ulicę, tuż po deszczu, jak jedną, samotną gwiazdę w bezkresną noc.
Teraz już wiem, jak wiele miałam do stracenia.

***

Czwartkowe śniadanie spędziłam przy kubku herbaty z sokiem malinowym i rogaliku czekoladowym.
- Trema? – zapytał Jace, dosiadając się do mnie
- Raczej panika. – powiedziałam i wzięłam do ręki gorący kubek.
- Zaraz puszczę pawia. – warknęła Bella, przesuwając z łoskotem swoje krzesło.
- Co jest, Bells? – spytał chłopak, nadgryzając kanapkę.
Odstawiłam kubek na stół i zaczęłam się przysłuchiwać
- Pamiętasz tego mięśniaka, który był z Prince ostatnio w drużynie? – Pytanie skierowała do mnie. Pokiwałam powoli głową. – No, więc szłam na górę, po Evelin, gdy nagle zobaczyłam Jessikę i tego faceta, całujących się. Nawet się z tym nie kryli.
Zamurowało mnie. Zdawało mi się, że to Jessika mówiła mi, że nic nie jest w stanie rozerwać jej więzi z Damienem. Okazało się, że pierwszy, lepszy napakowany chłopak jest w stanie dokonać takiego cudu.
- Widziałaś to? – odezwała się Isabelle, a ja podniosłam głowę.
Evelin dosiadła się do nas i była blada jak ściana. Przytaknęła i zaczęła dłubać widelcem w swojej sałatce.
Wstałam od stołu i podeszłam do bufetu. Zaparzyłam jej zieloną herbatę i wróciłam.
- Proszę. – Wręczyłam jej kubek, dostając w odpowiedzi wdzięczny uśmiech.
W tym samym momencie, na stołówkę wszedł Damien, a za nim Jessika i jej nowy chłopak.
- Jak on ma na imię? – zapytałam
- Chyba Brad, albo…Ben – mruknął Jace – A może, jednak Bruno?
Szeptał tak do siebie, a ja miałam wrażenie, że wymieni zaraz wszystkie możliwe imiona.
Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam do stolika, przy którym siedział Troy. Nachyliłam się nad nim.
- Wiesz, jak ma na imię ten mięśniak, co przyszedł właśnie z Prince? – spytałam cicho.
Chłopak odwrócił się w stronę bufetu, gdzie stał człowiek-zagadka i znowu spojrzał na mnie.
- Derek. – odparł
- Jesteś wielki. – powiedziałam głośno i poklepałam go po plecach, po czym wróciłam do swojego Kręgu
- I co? – zapytała Bella
- Ma na imię Derek. – odpowiedziałam, upijając łyk herbaty.
- Oh, Black. Głowy do zapamiętywania imion to ty nie masz. – westchnęła, a ja uśmiechnęłam się znad kubka.
Ostrożnie odwróciłam głowę w lewo i spojrzałam na Damiena. Siedział do mnie tyłem, ale patrzył na Jessike.
Tak właściwie, to nie byłam na nią wściekła. Było mi jej żal. Ona nie widziała, jak jego oczy rozświetlały się, kiedy się uśmiechał. Bawiła się nim. Jej zależało na Damienie de Winterze. Zależało na nazwisku i opakowaniu. Nigdy nie pofatygowała się, aby go poznać. Nie wiem, czy on ją kochał. Wiedziałam jednak, że ona nigdy nie pokocha go tak, jak ja jego.
Chłopak gwałtownie wstał i podszedł do Jessiki. Powiedział jej coś i wyszedł ze stołówki. Dziewczyna zrobiła niezadowoloną minę i także opuściła pomieszczenie.
- Zaraz się wszystkiego dowiemy. – mruknęła Wampirzyca i spojrzała przed siebie.
Pięć minut wzrastającego napięcia, było jak udręka. Bella koncentrowała się, jak mniemam, na wychwytywaniu myśli tej dwójki, a my patrzyliśmy na nią w ciszy. Właściwie, w całej jadalni panowała cisza. Każdy czekał, aż oboje wrócą.
- Idą. – powiedziała Wampirzyca, upijając łyk wody. Po chwili, oboje wrócili na stołówkę. Jak na komendę, każdy zajął się sobą.
Byłam bardzo ciekawa, czego dowiedziała się moja przyjaciółka, ale pokręciła tylko głową, dając mi do zrozumienia, że potem porozmawiamy.
Szybko dokończyłam moje śniadanie i opuściłam pomieszczenie, kierując się na małą salę.
Usiadłam na ławce i przymknęłam oczy. Wzięłam kilka głębszych oddechów, aby uspokoić bicie skołatanego serca.
Otworzyłam oczy i okazało się, że nie byłam sama. Przy drzwiach stał Damien i mi się przyglądał.
- Wszystko w porządku? – zapytał niepewnie.
- Tak. – odpowiedziałam
Wyglądał, jakby toczył wewnętrzną walkę, czy podejść do mnie, czy jednak się ewakuować. Specjalnie, nie przyglądałam mu się w obawie, że palnę coś głupiego.
W tym samym momencie, na sale wbiegła Bella. Spojrzała na nas, po czym usiadła obok mnie.
- Jakiś chłopak cię szuka. – zwróciła się do Damiena – Gadał coś o rdzewiejącym sprzęcie, czy coś.
Ten, w odpowiedzi westchnął i wyszedł.
Dziewczyna odwróciła się do mnie, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Co się tak szczerzysz? – spytałam
- Damien, powiedział Jessice, że życzy jej szczęścia z Derekiem oraz, że nie ma prawa mówić komukolwiek, że są razem. Wiesz, co to oznacza?
Pokiwałam w niedowierzaniu głową, ale ona opacznie to zrozumiała.
- On jest singlem! – krzyknęła, wyrzucając ręce w powietrze.
- Kto jest singlem? – zapytała zdezorientowana Irvette, wchodząc.
Stała w tym samym miejscu, co chwilę temu chłopak i przyglądała nam się w oczekiwaniu.
- Damien. – odpowiedziała jej Isabelle                       
   Obie zaczęły piszczeć i skakać, jakby co najmniej, ktoś im się oświadczył. A ja siedziałam, na tej ławce, patrząc się tępo przed siebie. Mój oddech przyśpieszył, a ja zaczęłam panikować. Ale nie fakt, że Damien dał kosza Jessice, mnie martwił. Martwiła mnie sama Jessika.
__________________________________________________________________________________
Witam Was bardzo serdecznie we wrześniu! Jak tam plany lekcji? Ja tylko troszkę ponarzekam na swój, bo jest okropny! Naprawdę. Wracam wypompowana ze szkoły i chciałabym dodać rozdział, ale nie mam siły. Wiem, że napisałam kiedyś, że całe opowiadanie jest skończone, ale zawsze przed dodaniem rozdziału, sprawdzam go i poprawiam, jak tylko mogę. I uwierzcie mi, że to zajmuje mi więcej czasu, niż samo napisanie. Boję się, że będziemy musieli wrócić do starego układu, który obejmował jeden rozdział na dwa tygodnie. Nie gniewajcie się, po prostu nie wyrabiam. To dopiero pierwszy tydzień, a ja już miałam dwie kartkówki i mam zapowiedziany pierdyliard sprawdzianów.
Swoją drogą, bardzo dziękuję za każdy głos w sondzie na Blog Miesiąca Sierpień! Bardzo się cieszę, że moje opowiadania przeszło do dalszego etapu :) 
Czekam na Wasze opinie dotyczące tego rozdziału i do napisania :)
Weronika

17 komentarzy:

  1. Pierwsza! :*
    W przerwie w Harrym przeczytam i skomentuje :P
    Ola :€

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział boski! 😍 :D
      Angie wreszcie przyznała, że kocha Damiena 😍 *-*
      Wdech. Wydech. Wdech. Wydech.
      Dijdsjidnfklqksmdodnfj!
      Boskie Dangie 😘 :*
      Plan u mnie spoko - codziennie na 8 i 6/7 lekcji :D
      Spokojnie ;) Rozumiem cię :)
      Cię nauczyciele chyba powariowali :P
      Kocham i wybaczam, Ola :€

      Usuń
  2. Angie trochę się uspokoiła w sprawie Damiena :D
    Czekam na następny ;)
    Pozdrawiam i życzę Ci czasu i siły na dodawanie rozdziałów ;*

    P.S. Współczuje w sprawie szkoły :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Amen! No wiesz że ciagle o to blagalam, ja w szkole tez masakra ALE! przychodzę na 10 rano i 9 rano i tylko raz na 8.30 wiec jestem przeszczesliwa! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ! Nareszcie Damien jest wolny a Angie może w końcu mu powiedzieć ! ;*
    Współczuję planu, bo sama mam koszmarny ;(
    Życzę weny i mam nadzieje, że szybko pojawi się kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebser Award. Więcej na http://pelnia-ksiezyca-1111.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html

    Pozdrawiam,
    Annabel

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaa! Świetny (nie żebym miała obsesję czy coś XD)!
    CO DWA TYGODNIE?! Błagam ja sobie tutaj włosy powyrywam! Serio, serio.
    Super, że wybiorą się po Andy'ego. No i oczywiście Dangie. *·*
    Mistrzostwo.
    Pozdrawiam
    Laxus

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to opowiadanie ! :* nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Niech oni się w końcu do siebie zbliżą

    OdpowiedzUsuń
  8. S-U-P-E-R!!!! Genialny rozdział! Masz prawdziwy talent! Czekam na nn! Życzę weny!~ Mrs.Bieber

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zwykle NIESAMOWITY!!!! Dange <3 widać ze akcja się rozkręca iiii bardzo dobrze ;) Proszę nie pisz raz na dwa tygodnie :( ja nie wytrzymam :( myślę że będzie dobrze jak będziesz dodawała opowiadania w piątki, bo nie będziesz musiała się uczyć na kolejny dzień ;) ale to jest tylko propozycja :3 ostatnie słowo należy do Ciebie xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chciałabym dodawać rozdziały co tydzień, ale to jest prawie niewykonalne. Owszem, nie muszę się uczyć, ale jestem tylko marnym człowiekiem, który też chce odpocząć bez myśli, że kogoś zawodzi. Tak będzie lepiej. Będę mieć więcej czasu na poprawki. Przykro mi.

      Usuń
  10. Pewnie cię pociesze pisząc, że mam codziennie 7/8 godzin i 4 godziny dodatkowych? Jeśli tak to jestem zadowolona :D Ach ta szkoła...
    Rozdział ciekawy i cieszę się z rozstania Jessiki i Damiena :) Może w końcu Angie odważy się na ten ważny krok? Zobaczymy.
    Interesuje mnie także Andrew. Czy wszystko z nim w pożądku? Dadzą radę go odzyskać?
    Nie martw się częstotliwością - będą tacy, którzy poczekają nawet pół roku :)
    Życzę czasu - Luar Princesa ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę się doczekać akcji ratunkowej Andrew, hwbsksbsi boję się ;\\\
    W tym roku też nie jeatem zbyt zadowolona ze swojego planu ;\
    Nie wiem jak wytrzymam te 2 tyg. ;-;
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział :-) praktycznie jak każdy poprzedni. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. I z niecierpliwością będę czekać na ciąg dalszy wydarzeń. Pozdr ;-) Black

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham twoje opowiadania <3 Są boskie <3 Przeczytałam wszystkie twoje rozdziały w jeden dzień i czekam na więcej <3 Życzę weny i zapraszam do mnie ( oczamicaroline.blospot.com ) <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie zgadzam się na fakt, by Damien nie był instruktorem Angie! Oni muszą razem spędzać czas, bo nie wytrzymam! :D
    Tak! Wreszcie Angie szczerze przyznała się przed samą sobą, że jest zakochana w Damienie! <3 *skacze z radości* Tak długo na to czekałam! Mam nadzieję,że teraz będzie w stanie zawalczyć o Damiena, bo naprawdę oni muszą być razem. Jest miedzy nimi tyle chemii, tyle magii, że oni muszą być sobie przeznaczeni.
    Zdziwiła mnie sama Jessica. Nie rozumiem tej dziewczyny. Przecież wydawało się, że chce być z Damienem, nawet jeśli nie darzy go głębszym uczuciem, a jedynie kieruje się własną zachcianką. Myślałam, że teraz uczepi się de Wintera, a tu od razu wpadała w ramiona innego faceta? Coś sądzę, że jest typem dziewczyny-zdobywcy. Jak już zdobędzie faceta, przerzuca zainteresowanie na innego.

    W następnym rozdziale spodziewam się odbicia Andrew. Aż się nie mogę doczekać aż to przeczytam. Obiecuję, że jutro a moze nawet dzis wpadnę, bo mnie korci, by się dowiedzieć.
    Plan odbicia jest nawet dobry, ale nie sądzę, by poszedł po ich myśli. :D Jak juz psiałam, moją teorią jest, że Damien w pewnym momencie się wtrąci. A może uratuje Angie? To byłoby cudowne <3
    Pozdrawiam serdecznie! :*
    Zapraszam do siebie, masz 2 rozdziały do przeczytania :*

    OdpowiedzUsuń