Od
dwóch dni, moim instruktorem jest Nikki i mam wrażenie, że idzie mi coraz
lepiej. Anielica pokazała mi kilka przykładowych ciosów i dzięki nim, załapałam
jakiś dryg do walki.
- Świetnie ci
idzie, Angie. – pochwaliła mnie, kiedy skończyłyśmy trening.
- Dzięki. –
odpowiedziałam, uśmiechając się.
Weszłam
na stołówkę i skierowałam się w stronę bufetu. Nałożyłam na talerz stertę
frytek oraz trochę paluszków rybnych.
Usiadłam
przy stoliku w momencie, kiedy do jadalni wszedł Damien oraz Jessika.
Rozmawiali ze sobą. Dziewczyna wyglądała na szczęśliwą, on zresztą też.
- Zazdrość to
brzydka cecha. – upomniał mnie Jace, wyrywając mnie z otępienia.
Gdyby nie on,
gapiłabym się tak na nich jak ciele na namalowane wrota.
- Podłość też
nie należy do cech pożądanych. – odgryzłam się.
Bella zaczęła
kaszleć, a Anioł poklepał ją po plecach.
- Kim jesteś i
co zrobiłaś z Angie? – zapytała, a ja się zaśmiałam.
- Jak treningi
z Nikki? – spytała Evelin, zmieniając temat.
Zamoczyłam
frytkę w keczupie.
- Dobrze.
Mówi, że robię postępy. – odpowiedziałam
Isabelle w
ciszy rozmawiała o czymś z Jace’m, a ja i Anielica w spokoju mogłyśmy zjeść
obiad.
- Evelin,
idziesz ze mną. – zadecydowała Wampirzyca, kiedy skończyliśmy posiłek.
Spojrzałam na
nią pytająco, ale tylko pokręciła głową.
- Chodź,
Angie. – powiedział Anioł, biorąc mnie pod ramię – Pora na zajęcia.
Wyszliśmy ze
stołówki i ostatni raz spojrzałam na przyjaciółki, które skierowały się w
stronę gabinetu Meg.
- Dokąd one
idą? – spytałam
- Potem się
dowiesz.
***
Umyślnie
schodziłam Jessice z drogi. Mieliśmy ćwiczyć w parach walkę srebrnymi ostrzami.
Chciałam potrenować z Jace’m, ale gdzieś mi zniknął, więc trenowałam z Troy’em.
- Nie zabij
mnie, dobrze? – poprosił na wstępie, a ja przyjaźnie poklepałam go po ramieniu.
- Nie zabijam
przyjaciół.
Chłopak
walczył gorzej ode mnie, ale szybko się ruszał, więc się trochę namęczyłam, ale
kilka razy wybiłam mu ostrze z ręki.
- Naprawdę,
robisz postępy. – pochwaliła mnie Irvette, kiedy wychodziłyśmy z sali.
- Dzięki.
- Chciałabym
mieć taki talent do tego, jak ty. – mruknęła
- To nie
talent, to coś w rodzaju wprawy. – odparłam, mając w głowie obraz ćwiczeń z
Bellą, Jace’m i Evelin.
Od
poniedziałku, ćwiczyliśmy od piątej rano. Po zajęciach, obmyślaliśmy resztki
planów i kiedy przychodziłam do pokoju, nie miałam siły na nic, poza prysznicem
i przebraniem się w piżamę. Pasowało mi to, bo moje myśli były tak pochłonięte
całą akcją, że nie prowadziły mnie na manowce.
***
Po
zajęciach teoretycznych z Nikki, udałam się do pokoju Isabelle. Wszyscy już tam
byli. Siedzieli w kręgu na łóżku, czekając na mnie.
- Odkryłyście
coś nowego? – zapytałam, siadając obok Evelin.
- Nie, ale
załatwiłyśmy bandaże, opatrunki i jakieś leki, gdyby okazało się, że
natychmiast musimy opatrzyć Andrew. – wyjaśniła Wampirzyca
- Znacie się na
pierwszej pomocy? – spytałam z niedowierzaniem.
Byłam
urodzoną fajtłapą i tego nie kryłam. Przebolałabym to, gdybym dawała sobie radę
z przemyciem najmniejszego zadrapania, ale mój kurs pierwszej pomocy leżał i
kwiczał.
- Nasz czarnowłosy
Aniołek umie co nieco. – powiedziała Bella, głaszcząc Evelin po ramieniu.
- Jak
załatwiłyście te rzeczy? – dociekałam, przyglądając się różnym pudełeczkom,
które leżały pośrodku kręgu.
- Meg nam
pożyczyła. – odparła Isabelle
Uniosłam brwi.
- Pożyczyła,
czy ty sobie to pożyczyłaś?
Machnęła ręką.
- Jedno i to
samo, nie zorientuje się, że brakuje jej czegoś.
- Oby… -
mruknęłam, spuszczając głowę.
- Głowa do
góry, uda nam się. – odezwał się Anioł, próbując dodać mi otuchy.
Bierz się w
garść, Angie.
- Kiedy
wyruszamy? – zapytałam, odganiając czarne myśli.
- W piątek. –
odparła bez chwili zawahania Wampirzyca.
Jest
środa. To już za dwa dni. Za czterdzieści osiem godzin zobaczę przyjaciela,
albo… zginę. Mam nadzieję, że drugiej opcji nikt, poza mną nie bierze pod
uwagę. Zrobię wszystko, abyśmy wyszli z tego cało.
- Omówimy
teraz cały plan – powiedziała Bella – Idziemy na pierwsze zajęcia, z Nikki.
Przez przypadek uderzę w ramię Angie Ogniem i zabierzemy ją do pielęgniarki. Pójdzie
z nią Evelin, a ja pobiegnę do garażu i zostanę tam. Jace ukryje się gdzieś i
punktualnie o 11:20 zagada Selene, która będzie u siebie w pokoju. O 11:25
widzimy się pod bramą wjazdową i jedziemy do tej rudery. Kiedy będziemy już na
miejscu, ja, Angie i Evelin idziemy na piętro i eskortujemy Andrew. Black
zostaje na dole i nas osłania. Wychodzimy wszyscy razem, pakujemy się do wozu i
wracamy do Domu.
- A co potem?
– zapytała Evelin
- Biorę
wszelką odpowiedzialność na siebie. – zadeklarowałam
- Nie. –
sprzeciwili się wszyscy
- Jeżeli już
mówimy o konsekwencjach, to wszyscy zawiniliśmy w taki sam sposób. –
powiedziała Bella
- Ale to ja
was namówiłam. – zaprotestowałam
- Mogliśmy
odmówić, ale zgodziliśmy się na to. – odparowała dziewczyna – A właściwie, to
ja się zgodziłam, więc obie bierzemy za to odpowiedzialność. – dodała, patrząc
na mnie znacząco.
Tak,
pamiętam, jak obiecałam jej, że zrobię wszystko, aby te dwa Aniołki miały jak
najmniej wspólnego ze sprawą.
- Okej. –
zgodziłam się, a dziewczyna odetchnęła z ulgą.
***
Przez
resztę dnia nie robiliśmy nic niezwykłego. Wampirzyca znowu załatwiła jakiś
prowiant, więc siedzieliśmy u niej, śmiejąc się i rozmawiając, chociaż dało się
wyczuć, że każdy z nas się boi.
Czułam
się z nim dobrze i jestem pewna, że dogadaliby się z Kate i Andrew. Polubiliby
się, wiem to.
Zapatrzyłam
się w krajobraz za oknem. Z liści, które jeszcze nie opadły, skapywały krople
deszczu. Na szybach także było widać ślady ulewy, która skończyła się przed
kilkoma minutami.
- Jest coś w
sposobie, w jaki ulica wygląda po deszczu. – mruknęłam sama do siebie, ale oni
to usłyszeli
- Masz racje,
jest. – poparła mnie Evelin, stając obok.
- Jesień sama
w sobie, jest cudowna. Wraz z opadającymi, wiecznie zielonymi liśćmi,
zakochujemy się. Jesień to czas pierwszych miłości, kolejnych szans, utraconych
i ponownie odzyskanych nadziei. – wtrąciła Bella.
- A latem to
wszystko rozkwita, jak motyle w brzuchu. –dopowiedziała Anielica.
Przygryzłam
wargę, zastanawiając się nad znaczeniem ich słów.
Katie
zawsze mówiła, że poznam uczucia chłopaka po tym, co zrobi, kiedy zobaczy mnie
płaczącą.
Pierwszy raz,
kiedy przy nim płakałam… to było wtedy, na parkingu. Przytulił mnie i pozwolił
szlochać. To jest torturą. To napięcie między nami. Chcę go, ale go nienawidzę.
Pod presją, rzeczy wartościowe mogą się
zniszczyć mruknął Upierdliwiec.
To była
presja. Ze strony Jessiki. Chociaż, to nie tylko ona zawiniła. Ostrzegano mnie.
Mogłam zaczekać z rozmową. Mogłam, ale tego nie zrobiłam. A teraz on jest z
nią.
Właśnie
teraz zdałam sobie sprawę, że kochałam go już jesienią. Kochałam go tak, jak opadające,
wiecznie zielone liście, jak ulicę, tuż po deszczu, jak jedną, samotną gwiazdę
w bezkresną noc.
Teraz
już wiem, jak wiele miałam do stracenia.
***
Czwartkowe
śniadanie spędziłam przy kubku herbaty z sokiem malinowym i rogaliku
czekoladowym.
- Trema? –
zapytał Jace, dosiadając się do mnie
- Raczej
panika. – powiedziałam i wzięłam do ręki gorący kubek.
- Zaraz
puszczę pawia. – warknęła Bella, przesuwając z łoskotem swoje krzesło.
- Co jest, Bells?
– spytał chłopak, nadgryzając kanapkę.
Odstawiłam
kubek na stół i zaczęłam się przysłuchiwać
- Pamiętasz
tego mięśniaka, który był z Prince ostatnio w drużynie? – Pytanie skierowała do
mnie. Pokiwałam powoli głową. – No, więc szłam na górę, po Evelin, gdy nagle
zobaczyłam Jessikę i tego faceta, całujących się. Nawet się z tym nie kryli.
Zamurowało
mnie. Zdawało mi się, że to Jessika mówiła mi, że nic nie jest w stanie
rozerwać jej więzi z Damienem. Okazało się, że pierwszy, lepszy napakowany
chłopak jest w stanie dokonać takiego cudu.
- Widziałaś
to? – odezwała się Isabelle, a ja podniosłam głowę.
Evelin
dosiadła się do nas i była blada jak ściana. Przytaknęła i zaczęła dłubać
widelcem w swojej sałatce.
Wstałam
od stołu i podeszłam do bufetu. Zaparzyłam jej zieloną herbatę i wróciłam.
- Proszę. –
Wręczyłam jej kubek, dostając w odpowiedzi wdzięczny uśmiech.
W tym samym
momencie, na stołówkę wszedł Damien, a za nim Jessika i jej nowy chłopak.
- Jak on ma na
imię? – zapytałam
- Chyba Brad,
albo…Ben – mruknął Jace – A może, jednak Bruno?
Szeptał tak do
siebie, a ja miałam wrażenie, że wymieni zaraz wszystkie możliwe imiona.
Westchnęłam
zrezygnowana i podeszłam do stolika, przy którym siedział Troy. Nachyliłam się
nad nim.
- Wiesz, jak
ma na imię ten mięśniak, co przyszedł właśnie z Prince? – spytałam cicho.
Chłopak
odwrócił się w stronę bufetu, gdzie stał człowiek-zagadka i znowu spojrzał na
mnie.
- Derek. –
odparł
- Jesteś
wielki. – powiedziałam głośno i poklepałam go po plecach, po czym wróciłam do swojego
Kręgu
- I co? –
zapytała Bella
- Ma na imię
Derek. – odpowiedziałam, upijając łyk herbaty.
- Oh, Black.
Głowy do zapamiętywania imion to ty nie masz. – westchnęła, a ja uśmiechnęłam
się znad kubka.
Ostrożnie
odwróciłam głowę w lewo i spojrzałam na Damiena. Siedział do mnie tyłem, ale
patrzył na Jessike.
Tak
właściwie, to nie byłam na nią wściekła. Było mi jej żal. Ona nie widziała, jak
jego oczy rozświetlały się, kiedy się uśmiechał. Bawiła się nim. Jej zależało
na Damienie de Winterze. Zależało na nazwisku i opakowaniu. Nigdy nie
pofatygowała się, aby go poznać. Nie wiem, czy on ją kochał. Wiedziałam jednak,
że ona nigdy nie pokocha go tak, jak ja jego.
Chłopak
gwałtownie wstał i podszedł do Jessiki. Powiedział jej coś i wyszedł ze
stołówki. Dziewczyna zrobiła niezadowoloną minę i także opuściła pomieszczenie.
- Zaraz się
wszystkiego dowiemy. – mruknęła Wampirzyca i spojrzała przed siebie.
Pięć
minut wzrastającego napięcia, było jak udręka. Bella koncentrowała się, jak
mniemam, na wychwytywaniu myśli tej dwójki, a my patrzyliśmy na nią w ciszy.
Właściwie, w całej jadalni panowała cisza. Każdy czekał, aż oboje wrócą.
- Idą. – powiedziała
Wampirzyca, upijając łyk wody. Po chwili, oboje wrócili na stołówkę. Jak na
komendę, każdy zajął się sobą.
Byłam
bardzo ciekawa, czego dowiedziała się moja przyjaciółka, ale pokręciła tylko
głową, dając mi do zrozumienia, że potem porozmawiamy.
Szybko
dokończyłam moje śniadanie i opuściłam pomieszczenie, kierując się na małą
salę.
Usiadłam
na ławce i przymknęłam oczy. Wzięłam kilka głębszych oddechów, aby uspokoić
bicie skołatanego serca.
Otworzyłam
oczy i okazało się, że nie byłam sama. Przy drzwiach stał Damien i mi się
przyglądał.
- Wszystko w
porządku? – zapytał niepewnie.
- Tak. –
odpowiedziałam
Wyglądał,
jakby toczył wewnętrzną walkę, czy podejść do mnie, czy jednak się ewakuować.
Specjalnie, nie przyglądałam mu się w obawie, że palnę coś głupiego.
W
tym samym momencie, na sale wbiegła Bella. Spojrzała na nas, po czym usiadła
obok mnie.
- Jakiś
chłopak cię szuka. – zwróciła się do Damiena – Gadał coś o rdzewiejącym
sprzęcie, czy coś.
Ten, w
odpowiedzi westchnął i wyszedł.
Dziewczyna
odwróciła się do mnie, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Co się tak
szczerzysz? – spytałam
- Damien,
powiedział Jessice, że życzy jej szczęścia z Derekiem oraz, że nie ma prawa
mówić komukolwiek, że są razem. Wiesz, co to oznacza?
Pokiwałam w niedowierzaniu
głową, ale ona opacznie to zrozumiała.
- On jest
singlem! – krzyknęła, wyrzucając ręce w powietrze.
- Kto jest
singlem? – zapytała zdezorientowana Irvette, wchodząc.
Stała w tym
samym miejscu, co chwilę temu chłopak i przyglądała nam się w oczekiwaniu.
- Damien. –
odpowiedziała jej Isabelle
Obie
zaczęły piszczeć i skakać, jakby co najmniej, ktoś im się oświadczył. A ja
siedziałam, na tej ławce, patrząc się tępo przed siebie. Mój oddech
przyśpieszył, a ja zaczęłam panikować. Ale nie fakt, że Damien dał kosza
Jessice, mnie martwił. Martwiła mnie sama Jessika.__________________________________________________________________________________
Witam Was bardzo serdecznie we wrześniu! Jak tam plany lekcji? Ja tylko troszkę ponarzekam na swój, bo jest okropny! Naprawdę. Wracam wypompowana ze szkoły i chciałabym dodać rozdział, ale nie mam siły. Wiem, że napisałam kiedyś, że całe opowiadanie jest skończone, ale zawsze przed dodaniem rozdziału, sprawdzam go i poprawiam, jak tylko mogę. I uwierzcie mi, że to zajmuje mi więcej czasu, niż samo napisanie. Boję się, że będziemy musieli wrócić do starego układu, który obejmował jeden rozdział na dwa tygodnie. Nie gniewajcie się, po prostu nie wyrabiam. To dopiero pierwszy tydzień, a ja już miałam dwie kartkówki i mam zapowiedziany pierdyliard sprawdzianów.
Swoją drogą, bardzo dziękuję za każdy głos w sondzie na Blog Miesiąca Sierpień! Bardzo się cieszę, że moje opowiadania przeszło do dalszego etapu :)
Swoją drogą, bardzo dziękuję za każdy głos w sondzie na Blog Miesiąca Sierpień! Bardzo się cieszę, że moje opowiadania przeszło do dalszego etapu :)
Czekam na Wasze opinie dotyczące tego rozdziału i do napisania :)
Weronika
Pierwsza! :*
OdpowiedzUsuńW przerwie w Harrym przeczytam i skomentuje :P
Ola :€
Rozdział boski! 😍 :D
UsuńAngie wreszcie przyznała, że kocha Damiena 😍 *-*
Wdech. Wydech. Wdech. Wydech.
Dijdsjidnfklqksmdodnfj!
Boskie Dangie 😘 :*
Plan u mnie spoko - codziennie na 8 i 6/7 lekcji :D
Spokojnie ;) Rozumiem cię :)
Cię nauczyciele chyba powariowali :P
Kocham i wybaczam, Ola :€
Angie trochę się uspokoiła w sprawie Damiena :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Pozdrawiam i życzę Ci czasu i siły na dodawanie rozdziałów ;*
P.S. Współczuje w sprawie szkoły :/
Amen! No wiesz że ciagle o to blagalam, ja w szkole tez masakra ALE! przychodzę na 10 rano i 9 rano i tylko raz na 8.30 wiec jestem przeszczesliwa! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Nareszcie Damien jest wolny a Angie może w końcu mu powiedzieć ! ;*
OdpowiedzUsuńWspółczuję planu, bo sama mam koszmarny ;(
Życzę weny i mam nadzieje, że szybko pojawi się kolejny :D
Zostałaś nominowana do Liebser Award. Więcej na http://pelnia-ksiezyca-1111.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Annabel
Aaaaa! Świetny (nie żebym miała obsesję czy coś XD)!
OdpowiedzUsuńCO DWA TYGODNIE?! Błagam ja sobie tutaj włosy powyrywam! Serio, serio.
Super, że wybiorą się po Andy'ego. No i oczywiście Dangie. *·*
Mistrzostwo.
Pozdrawiam
Laxus
Kocham to opowiadanie ! :* nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Niech oni się w końcu do siebie zbliżą
OdpowiedzUsuńS-U-P-E-R!!!! Genialny rozdział! Masz prawdziwy talent! Czekam na nn! Życzę weny!~ Mrs.Bieber
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle NIESAMOWITY!!!! Dange <3 widać ze akcja się rozkręca iiii bardzo dobrze ;) Proszę nie pisz raz na dwa tygodnie :( ja nie wytrzymam :( myślę że będzie dobrze jak będziesz dodawała opowiadania w piątki, bo nie będziesz musiała się uczyć na kolejny dzień ;) ale to jest tylko propozycja :3 ostatnie słowo należy do Ciebie xd
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym dodawać rozdziały co tydzień, ale to jest prawie niewykonalne. Owszem, nie muszę się uczyć, ale jestem tylko marnym człowiekiem, który też chce odpocząć bez myśli, że kogoś zawodzi. Tak będzie lepiej. Będę mieć więcej czasu na poprawki. Przykro mi.
UsuńPewnie cię pociesze pisząc, że mam codziennie 7/8 godzin i 4 godziny dodatkowych? Jeśli tak to jestem zadowolona :D Ach ta szkoła...
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy i cieszę się z rozstania Jessiki i Damiena :) Może w końcu Angie odważy się na ten ważny krok? Zobaczymy.
Interesuje mnie także Andrew. Czy wszystko z nim w pożądku? Dadzą radę go odzyskać?
Nie martw się częstotliwością - będą tacy, którzy poczekają nawet pół roku :)
Życzę czasu - Luar Princesa ♥
Nie mogę się doczekać akcji ratunkowej Andrew, hwbsksbsi boję się ;\\\
OdpowiedzUsuńW tym roku też nie jeatem zbyt zadowolona ze swojego planu ;\
Nie wiem jak wytrzymam te 2 tyg. ;-;
Weny ;*
Świetny rozdział :-) praktycznie jak każdy poprzedni. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. I z niecierpliwością będę czekać na ciąg dalszy wydarzeń. Pozdr ;-) Black
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania <3 Są boskie <3 Przeczytałam wszystkie twoje rozdziały w jeden dzień i czekam na więcej <3 Życzę weny i zapraszam do mnie ( oczamicaroline.blospot.com ) <3
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się na fakt, by Damien nie był instruktorem Angie! Oni muszą razem spędzać czas, bo nie wytrzymam! :D
OdpowiedzUsuńTak! Wreszcie Angie szczerze przyznała się przed samą sobą, że jest zakochana w Damienie! <3 *skacze z radości* Tak długo na to czekałam! Mam nadzieję,że teraz będzie w stanie zawalczyć o Damiena, bo naprawdę oni muszą być razem. Jest miedzy nimi tyle chemii, tyle magii, że oni muszą być sobie przeznaczeni.
Zdziwiła mnie sama Jessica. Nie rozumiem tej dziewczyny. Przecież wydawało się, że chce być z Damienem, nawet jeśli nie darzy go głębszym uczuciem, a jedynie kieruje się własną zachcianką. Myślałam, że teraz uczepi się de Wintera, a tu od razu wpadała w ramiona innego faceta? Coś sądzę, że jest typem dziewczyny-zdobywcy. Jak już zdobędzie faceta, przerzuca zainteresowanie na innego.
W następnym rozdziale spodziewam się odbicia Andrew. Aż się nie mogę doczekać aż to przeczytam. Obiecuję, że jutro a moze nawet dzis wpadnę, bo mnie korci, by się dowiedzieć.
Plan odbicia jest nawet dobry, ale nie sądzę, by poszedł po ich myśli. :D Jak juz psiałam, moją teorią jest, że Damien w pewnym momencie się wtrąci. A może uratuje Angie? To byłoby cudowne <3
Pozdrawiam serdecznie! :*
Zapraszam do siebie, masz 2 rozdziały do przeczytania :*
<33
OdpowiedzUsuń