czwartek, 19 marca 2015

Rozdział VII

    Pamiętam wszystko jak przez mgłę. Wiem, że Damien próbował opatrzyć rany Courtney, a Evelin zajmowała się obcym mężczyzną. Przyglądałam się temu wszystkiemu tępym wzrokiem, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Dopiero, kiedy Bella szturchnęła mnie w bok, odzyskałam chociaż część świadomości.
Spojrzałam na przyjaciółkę pytającym wzrokiem.
- Wszystko z tobą dobrze? Nie trzeba cię opatrzyć?
Patrzyłam na nią, nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć. Dziewczyna westchnęła i zlustrowała mnie wzrokiem.
- Raczej nic ci nie jest. – stwierdziła.
Poczułam rękę na ramieniu i odwróciłam się.
- Siądź normalnie i przestań panikować. – poprosił Andrew, nie spuszczając wzroku z drogi.
Posłusznie wykonałam jego polecenie i usiadłam tak, jak trzeba.
- Właśnie widać, kto z naszej dwójki bardziej rozumie proste polecenia. – powiedziałam oschle, przypominając mu, że mnie nie posłuchał.
- Daj spokój, An.
- Spokój ode mnie będziesz mieć w grobie i, o dziwo, prawie w nim wylądowałeś! – krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze.
Kątem oka widziałam, jak Andy wywraca oczami.
- Histeryzujesz. – odparł spokojnie
- No, tak. Ja zawsze panikuję, histeryzuję i sieję zamieszanie. – warknęłam, zakładając ręce na piersi.
- I tak byś mnie uratowała. – odpowiedział, uśmiechając się promiennie.
Pieprzony Walton.
Próbowałam się nie roześmiać, ale mi to nie wyszło. Wydałam z siebie coś na kształt parsknięcie, a chłopak się zaśmiał.
Uderzyłam go pięścią w ramię.
- Dla mojej księżniczki, wszystko. – dodałam i odwróciłam wzrok w stronę okna.
Droga powrotna wydawała mi się krótsza. Rozpoznawałam już tereny, które znajdowały się blisko Domu Żywiołów.
Chwile później wjechaliśmy na jego teren. Na dziedzińcu już czekały Przełożone oraz Troy, Irvette, Emma i Kate. Andy zaparkował, a ja odpięłam pasy i wysiadłam z samochodu. Katharine od razu do mnie podbiegła, mocno przytulając. Odwzajemniłam uścisk, chowając twarz w jej włosach. Miałam już komplet bliskich przy sobie.

***

Dwadzieścia minut później siedziałam w gabinecie Cecile razem z pozostałymi. Moja mama, nieznajomy mężczyzna i Courtney byli już w gabinecie Meg. Nie chciałam zostawiać rodzicielki, ale pielęgniarka zapewniła mnie, że mogę ją zobaczyć, jak tylko załatwimy wszystkie formalności.
Damien opowiedział wszystko Przełożonym, bez zająknięcia. On mnie niekiedy przeraża. Zachowuje się jak perfekcyjna maszyna do wszystkiego.
Chłopak skończył zdawać raport i stanął pod ścianą. Żadna z kobiet przez dłuższą chwilę się nie odzywała. Czułam, że to nie wróży nic dobrego.
- Musicie nauczyć się, napełniać srebrne ostrza Żywiołami. – odezwała się madame Cecile. Była stanowcza.
Ktoś z tyłu prychnął, a ja odniosłam wrażenie, że to Isabelle.
- Niby jak? – zapytała Wampirzyca, a ja wywróciłam oczami. – Nie bez powodu, większa część tego towarzystwa siedzi kilka ładnych lat na poziomie dla początkujących.
Przełożona Wampirów wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć. Selene postanowiła zapobiec katastrofie. Położyła rękę na ramieniu koleżanki i powiedziała delikatnym głosem:
- Dlatego uważamy, że powinniście zacząć dodatkowe treningi, aby wreszcie się tego nauczyć.
Nie.
Tylko nie to.
Nie chcę kolejnych treningów. Nie potrzebuję ich. Uwolniłam się od jednych, aby wpakować się w następne?
Ktoś zachował zimną krew, kiedy ja panikowałam.
- I niby kto miałby nas szkolić?
Rozpoznałam głos Jace’a i odwróciłam się do niego. Trzymał za rękę Evelin i przyglądał się Przełożonej bez wyrazu. Za to z jego dziewczyny, można było czytać jak z otwartej księgi. Wyglądała na przerażoną.
- Myślę, że Damien. – odpowiedziała Cecile.
Z deszczu pod rynnę, Angie. Już raz się go pozbyłam. Drugi raz nie będzie tak łatwo, o ile w ogóle, będzie to możliwe.
- Pani kpi z nas? – warknęła Bella, a ja spojrzałam na nią srogo.
Zignorowała mnie.
- A co z Courtney i Niną? – zapytałam, odwracając uwagę wszystkich od wybuchu Wampirzycy.
- Dobre pytanie. – poprał mnie Patric. – Co z tymi pannami?
- Ich szkoleniem także zajmie się Damien. – odpowiedziała Przełożona Wampirów.
- To wbrew zasadom. – powiedziało zgodnie kilka osób.
- To ja tutaj ustalam reguły. – odparła zawzięcie kobieta.
- Tak? – spytała z ironiom Isabelle, unosząc brew – Skoro pani może naruszać kodeks, który ustanowiła cała Rada to ja wychodzę i ani mi się śni, chodzić na jakieś treningi z de Winterem.
Mówiąc to, wyszła, ostentacyjnie trzaskając drzwiami. Cecile mruknęła coś pod nosem, a ja wymieniłam smutne spojrzenia z Jace’m.
- To wszystko. – powiedziała Selene – Możecie już iść.
Wybiegłam, jak oparzona z gabinetu, wpadając na kogoś. Zachwiałam się, ale mój wybawca w porę mnie złapał, ochraniając od dotkliwego spotkania z posadzką.
- Gdzie ci się tak śpieszy?
Spojrzałam na Andy’ego, który mnie obejmował.
- Sprawdzisz, jak z moją mamą? – poprosiłam – Muszę zobaczyć, co z Bellą.
Nie czekając na odpowiedź, pobiegłam przed siebie. Wbiegłam na piętro, przeskakując po dwa schodki. Znałam na pamięć drogę do składziku, który był kryjówką Wampirzycy. Bez większych ceregieli otworzyłam drzwi i zaczęłam kichać jak opętana, kiedy drobinki kurzu dostały się do moich nozdrzy.
Pomiędzy dzikimi kichnięciami, weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi.
- Jesteś tutaj? – zapytałam, dotykając ściany. Próbowałam znaleźć włącznik światła. Ostrożnie poruszałam się w bok, z ręką na ścianie. Zrobiłam krok i zahaczyłam o coś nogą. Nie zdążyłam złapać równowagi i upadłam na stertę kartonów. – Cholera! – zaklęłam, wstając.
Światło się zapaliło i zobaczyłam Wampirzycę, która przyglądała mi się z politowaniem.
- Umarłego wystraszyłabyś na śmierć swoimi kocimi ruchami.
- Nie każdy jest urodzoną baletnicą. – odparłam, otrzepując się z kurzu.
Dziewczyna usiadła na starym kocu w kratę i zapatrzyła się w ścianę. Powoli do niej podeszłam, kładąc jej rękę na ramieniu.
- Będzie dobrze. Przetrwamy to. Razem.
Ostanie słowo mocno zaakcentowałam, bo tylko w to wierzyłam. Damy radę, ale tylko wspólnymi siłami. Tylko wtedy jesteśmy silniejsi, jeżeli są z nami inni, bo oni są źródłem naszej siły. Pokładana w nas wiara daje nam ogromną moc.
- Nie wiem, Angie. Wiem tylko, że tutaj dzieje się coraz gorzej. Boję się.
- Ja też się boję. – przyznałam, siadając obok niej. – Ale nie możemy pozwolić, aby strach wykluczył nas z gry. Jesteśmy razem silniejsze i mamy osoby, które nam zawsze pomogą.
Mówiąc to, miałam przed oczami uśmiechniętych Jace’a i Evelin.
- Oni chyba teraz potrzebują naszej pomocy, An. – powiedziała gorzko, bawiąc się swoimi włosami.
Spojrzałam na nią pytająco.
- O czym ty mówisz?
- Ostatnio podsłuchałam rozmowę Blacka z Evelin. I z tego, co zrozumiałam, ich rodzice tutaj przyjadą. I chyba chcą ich stąd zabrać, za to, że pojechali z nami po Andrew.
Cholera.
Spotkania z Wygnańcami nie należały do najprzyjemniejszych, ale jeżeli miałam do wyboru bandę tych truposzy, a rozwścieczonych rodziców, wybrałabym to pierwsze. Słowo.

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział!!!! Uwielbiam cię! Zakochałam się w twoim opowiadaniu...w Angie...W Damienie....i mam cichą nadzieję że oni będą razem! Proszę!!!!!!! Już się nie mogę doczekać nexta!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże kocham te opowiadania jakbym mogła sama bym pisała ale to nie możliwe ponieważ mam zero talentu! Ja jestem beztalenciem , a ty po prostu wymiatasz! Nie przejmuje się czy ktoś to czyta po prostu pisz bo efekty same mówią za siebie! Ale jakbys chciała to usłyszeć to proszę! Jak nie bedziesz pisać to zmarnujesz swój talent! Wiele osób chciało by MIC to cos i smarowac na papierze tak jak ty( min. Ja) wiec pisz ile wodzie nie pisz cdla komentarzy ale dlatego ze sprawia ci to przyjemność! Muszisz to robić dalej! Koniecznie i mogę powiedzieć że mnóstwo ludzi się ze mną zgadza!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne, fajnie.
    Czekam na nn ;-)
    Zapraszam do siebie
    http://amor-azul-mi-cuento.blogspot.com/
    http://hopeless-wonderful-magic-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity rozdział. Tylko, że za krótki. Następnym razem proszę o dłuższe. Dzieje się, dzieje. Dlaczego Bellla tak bardzo nie chce treningów z de Winterem?
    Mam nadzieje, że niedługo sie dowiemy.

    Rozdział wspaniały, z resztą jak zawsze. Oby tak dalej.
    Z niecierpliwością czekam na nexta :D

    PS: przepraszam za błędy,ale piszę w metrze

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeeeeeeeeeeeeej w końcu kolejny rozdiał.
    Wiesz jaka to udręka czekać i nie wiedzieć co będzie dalej. Proszę tylko dłuższe rozdziały, bo w porównaniu do poprzedniej części to teraz są strasznie krótki. Kiedyś były dłuższe, co sprzyjało czytaniu.
    Co do treści to... wspaniale!!!! Nie mogę się doczekać tych treningów z Damienem. Kurcze może w końcu się coś rozwinie w wątku wielkiej miłości, której mi brakuje. Angie jakby pałała do niego nienawiścią, a nie miłością jak było na początku. Za bardzo mi tego brakuje, rozumiem mama, inne sprawy, ale gdzie są oni w tej części chyba jeszcze nie było ani jednego momentu poświęconemu tylko im. Bardzo mi tego brakuje. Proszę niech coś sie zmieni w najbliższej przyszłości. Nareszcie wszyscy są razem, ale szczęście nie bedzie trwać długo, nigdy tak nie jest. A co do tych treningów to jestem zadowolona, Angie nie może wiecznie bronić całej ekipy, oni muszą sie nauczyć sami bronić, w którym momencie może się stacć, że broniąć innych sama będzie miała mega kłopoty z których nie wyjdzie, a wtedy będzie kiepsko (o matko jakie długie zdanie xD). MUSZĄ nauczyć się napełniać żywiołem sztylety. I niech to jak naprędzej zrozumią.


    O matko nie mogę powstrzymać swoich emocji. Wybucham. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz.
      Co do scen z Angie i Damienem - spokojnie, bliżej niż dalej :)
      Pamiętaj, że miłość i nienawiść dzieli bardzo cienka linia x
      Weronika

      Usuń
    2. To dobrze, bardzo sie cieszę ;)

      pozdrawiam i życzę weny ;)

      Usuń
  6. Świetne :) Uwielbiam Twoje opowiadanie. A Angie i Damien mam nadzieję że niebawem coś się rozwinie w ich relacji. No i Bella z Patriciem co będzie z nimi? Czekam niecierpliwie na następny. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieje, że wreszcie będzie dużo o naszych Aniołkach! Serio, moje ulubione i moim skromnym zdaniem-idealnie wykreowane postaci. Martwi mnie tylko brak paru zdanek od ciebie, nawet wyżywania się na biednych, a i tak uwielbiających cię czytelnikach. Napisz wreszcie, że zmieniłaś zdanie, że nie chcesz niszczyć naszych biednych serduszek i będziesz pisać dalej! Dziewczyno, wiesz ile osób chcialoby pisać tak jak ty?Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Heej, tutaj twoja ukochaną wnerwiająca komentatorka której łatwo się nie pozbędziesz.
    Cieszę się, że ocenę rozdziału zostawiłaś nam. Ciekawi mnie co jeszcze wymyślisz. Nie mogę się doczekać trochę więcej Angie i Damiena :)
    Dzięki za odpowiedź na komentarz pod poprzednim poste. Cieszę się, że piszesz dla siebie i sprawia ci to przyjemność. Mam nadzieję, że jeszcze trochę nas pomęczysz swoimi opiniami i umilisz czas opowiadaniami. Zaobserwowałam, że usunęłaś opowiade na wattpadzie. Szkoda, fajne było ;) Nie udzielałam się tam, bo nie mam konta na tym portalu.
    A co do tego bloga zachęcam Cię do dalszego tworzenia i mam nadzieję, że nie zmarmujesz swojego talentu literackiego :)
    Ps: Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie masz co się martwić o jakość rozdziałów. Doceniaj i bądź dumna z tego co robisz.
    Pozdrawiam i życzę Weny
    Twoja namolana
    ~Asteria Delos
    Przepraszam za błędy, pisze na telefonie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam, witam!
    Dziękuję za komentarz. Co do wattpada....nic nie usunęłam. Konto i wszystkie opowiadania, jak są - tak są. Możliwe, że ich nie widzisz, bo ostatnio była jakaś aktualizacja (skromnym zdaniem, lekko dupiata) i troszkę się pozmieniało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi nie działa, ale jak jest to spróbuję naprawić :)

      Usuń
  10. Naprawde bardzo mi sie podoba jak piszesz, nie rezygnuj z tego, jestem ciekawa jak to sie wszystko skonczy, czekam na nastepny rozdzial :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział super, lece czytać kolejny ;)
    Dużo wenki życzę

    OdpowiedzUsuń