Doczołgałam się
do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko, które wydawało się niesamowicie
wygodne. Z kłębiącymi się myślami i wyrzutami sumienia, zasnęłam.
Obudziło mnie
ciche skrzypnięcie drzwi. Kiedy usłyszałam, jak ktoś przemieszcza się po
pokoju, gwałtownie wstałam
- Co wy tu robicie? – syknęłam,
widząc Evelin i Jace’a
- Czekamy, aż się obudzisz i
ruszysz się na trening. – odparł Anioł. Cholera, zapomniałam.
- Dajcie mi dwie minuty. –
powiedziałam, rzucając się w stronę szafy.
Wyjęłam z niej
czarne spodnie i luźną, białą koszulkę, po czym wkroczyłam do łazienki. Szybko
wciągnęłam na siebie ubrania, przemyłam twarz wodą, a włosy związałam w kitkę.
Na stopy założyłam trampki i
wyszłam z pokoju, zamykając go na klucz.
Aniołowie stali
przy schodach, a widząc, że wychodzę, pośpieszyli mnie ruchem ręki. W milczeniu
zeszliśmy na małą salę.
- Gdzie Bella? – zapytałam,
stając na środku sali
- Byłam u niej, ale nie otworzyła
mi. – odparła Evelin
- To nic. – stwierdził Jace – Ja
czegoś cię nauczę, Angie.
***
Muszę przyznać,
że to jeden z niewielu treningów, jaki mi się podobał. Jace jest świetnym
nauczycielem i przeżyłam szok, kiedy zademonstrował mi, co umie. Przez bitą
godzinę pokazywał mi, jak mam uderzyć przeciwnika, aby upuścił srebrne ostrze.
Nie było to zbytnio skomplikowane, musiałabym tylko zrobić to szybko. Pod
koniec zajęć, umiałam już je wytrącić z zamkniętymi oczami.
- Dobra robota. – odezwał się mój
nauczyciel, kiedy szliśmy na stołówkę.
- To twoja zasługa. –
odpowiedziałam – Dlaczego nigdy nie widziałam, żebyś tak walczył?
- Każdy ma jakąś taktykę, a to
jest moja. – wzruszył ramionami
- Nie rozumiem. – mruknęłam
- W Domu Żywiołów, jeżeli ktoś
jest dobrym wojownikiem, zostaje wysyłany w teren, albo dostaje propozycje
pracy tutaj. Propozycja jest nie do odrzucenia i to dosłownie. Ja chcę tylko
skończyć edukacje w tym miejscu i wrócić w rodzinne strony, razem z Evelin. –
wyjaśnił
Czyli to takie
buty.
- I dlatego tak mizernie wam
idzie.
- Nie daj się zwieść pozorom. –
dodał, ucinając rozmowę.
Weszliśmy do
jadalni, kierując się w stronę bufetu. To, co pokazywał mi chłopak, było łatwe,
albo wyczerpujące. A cztery godziny snu mi w niczym nie pomogły. Położyłam na
talerz stos naleśników, a w rękę chwyciłam kubek z kawą, po czym skierowałam
się w stronę stolika.
Na swoich
miejscach siedzieli już wszyscy. Bez wyjątku.
Bella dłubała widelcem w swojej
sałatce z tuńczykiem, Jace w milczeniu przeżuwał tosta, a jego dziewczyna popijała
herbatę.
- Smacznego. – powiedziałam,
zajmując miejsce obok Anielicy.
- Nawzajem. – mruknął niewyraźnie
chłopak
Nikt więcej się nie odezwał, więc
i ja zabrałam się za jedzenie.
Posiłek
skończyłam równo z Isabelle. Dziewczyna wyszła pierwsza ze stołówki, a ja za
nią. Szła strasznie szybko, więc musiałam za nią truchtać.
- Wszystko w porządku? –
zapytałam, doganiając ją
- W najlepszym. – rzuciła gorzko
- Pytam poważnie – mruknęłam
cicho, aczkolwiek stanowczo. Wampirzyca stanęła i odwróciła się w moją stronę
- Jak ma być, Angie? On odszedł,
a każdy kawałek mojego serca za nim tęskni. Ja już nawet nie jestem pewna czy
to tęsknota.
- Tęsknota to efekt uboczny
przyzwyczajenia. – wtrąciłam
- A samotność jest jej siostrą
bliźniaczką. – zakończyła, po czym odwróciła się na pięcie i pobiegła przed
siebie.
Nie miałam siły
jej zatrzymywać.
- Coś nie tak, Angie? –
Wystraszyłam się, kiedy Damien położył mi rękę na ramieniu.
- Wszystko jest okej. –
zapewniłam, nie odwracając się, po czym ruszyłam na małą salę.
Weszłam do
szatni, szybko przebrałam się w strój sportowy i poszłam na salę.
W niemałym tłumie odnalazłam
Emmę. Machnęłam do niej ręką i podeszłam w jej stronę.
- Cześć. – przywitała się
- Hej.
- O, Angie. – usłyszałam głos
Irvette, po czym dziewczyna zmaterializowała się naprzeciwko nas. – To Troy.
Troy, to… - przedstawiła nam chłopaka, który stał za nią.
- Wiem, kto to. – przerwał jej i
zwrócił się w moją stronę – Miło mi osobiście poznać pogromcę Prince. – szepnął
konspiracyjnie w moją stronę i podał mi rękę, a ja ją uścisnęłam.
- Dajcie już spokój. –
powiedziałam speszona
Troy był wątłej
postury, ale jego uścisk stanowczy. Jego włosy w kolorze miedzi dziwnie opalizowały
w świetle kilkunastu lamp, a zielone oczy wyrażały podziw. Był ode niewiele
wyższy, ale i tak czułam się przy nim niewyobrażalnie niska.
- Kto jest twoim partnerem? –
spytał
- Bella Turner – odpowiedziała za
mnie Irvette.
- Będzie dzisiaj? – zapytała
cicho Emma, świdrując mnie wzrokiem. Wzruszyłam ramionami i w tym samym czasie
na sale weszła Nikki, a za nią moja przyjaciółka.
- Już jest. – odpowiedziałam i
pomachałam w jej stronę. Dziewczyna skinęła mi tylko głową i podeszła do nas,
witając pozostałych krótkim i oschłym ,,cześć”.
- Dzisiaj poćwiczymy atak Żywiołem.
– powiedziała głośno nauczycielka, uciszając wszelakie rozmowy – Myślę, że
niektórzy z was opanowali już ten rodzaj walki, ale, jak to mówią, trening
czyni mistrza. Zasady są proste. Musicie unaocznić swój Żywioł, nadając mu
jakiś kształt, a potem pokierować nim tak, aby uderzył w przeciwnika. –
wyjaśniła, a potem klasnęła w dłonie – Dobierzcie się w dwójki i do dzieła!
Westchnęłam
cicho i odwróciłam się w stronę Belli, która pokiwała głową i skierowała się w
kąt sali.
- Zaczynaj. – powiedziała, stając
przy ścianie.
Zamknęłam oczy
i starałam się wyciszyć. Kiedy osiągnęłam stan całkowitego spokoju, już
wszystko było łatwe. Wyobraziłam sobie polankę, na której byłam z Damienem i
siebie, siedzącą przy strumyku. Obok mnie siedział chłopak i uśmiechaliśmy się
do siebie, a woda cicho szumiała, jakby chciała przerwać tę sielankę.
I wtedy
otworzyłam oczy. Stało się to tak gwałtownie, że potrzebowałam chwili, aby się
otrząsnąć.
Przede mną, w powietrzu unosiło
się coś na kształt węża, stworzonego z Wody. Uniosłam ostrożnie rękę do góry, a
wąż zrobił to samo.
Do dzieła, Angie.
Gwałtownie wysunęłam rękę w
stronę Isabelle, a Woda zmieniła kierunek, biorąc Wampirzycę za swój cel. Będąc
już przy niej, rozdwoiła się i otoczyła ją z każdej strony, zaplatając się
coraz ciaśniej i ciaśniej. Wampirzyca niespokojnie się poruszała, zapewne bojąc
się, że coś jej zrobię.
Energicznie opuściłam rękę, a
razem z nią, mój Żywioł się ulotnił. Wszystko trwało dosłownie chwilkę, ale ja
czułam jakby minęła dosłownie sekunda.
- To było…bardzo efektowne –
powiedziała Nikki, stając przede mną. - Myślę, że takim posunięciem zdziałasz
więcej, niż niektórzy bezpośrednim atakiem. – stwierdziła
- Dzięki. – odpowiedziałam,
zakładając za ucho kosmyk włosów.
Anielica
odeszła, a ja wróciłam do treningu z lepszym humorem, niż kilka minut
wcześniej.
***
- Dobrze ci
poszło na zajęciach z magii. – powiedział Damien, kiedy zostaliśmy sami.
- Byłeś tam? – spytałam, lekko
zaskoczona
- Zawsze jestem. – odparł sucho
Psychopata zaćwierkał Upierdliwiec.
I w sumie, tyle
było z naszej rozmowy. Podał mi srebrne ostrze, po czym zaatakował, jednak tym
razem, udało mi się obronić kilka razy. Pod koniec treningu nawet raz sama go
zaatakowałam.
- Robisz postępy. – stwierdził,
upijając łyk wody
- Ty też. – odpowiedziałam, sprawiając,
że się zaśmiał – No, no, rozśmieszyłam cię.
- Zawsze to robisz.
- Klaun to moje drugie imię. –
skomentowałam kwaśno, a on spoważniał.
Nienawidziłam tych jego wahań nastrojów. W jednej sekundzie się śmiał, zachowując jak mój przyjaciel, a w drugiej beształ, jakby był moim ojcem.
Nienawidziłam tych jego wahań nastrojów. W jednej sekundzie się śmiał, zachowując jak mój przyjaciel, a w drugiej beształ, jakby był moim ojcem.
- Przestań, jesteś dobra pod
różnymi względami.
- Na przykład…? – zapytałam,
stając naprzeciwko niego. Przez chwile unikał mojego wzroku, a kiedy już
otwierał usta, aby coś powiedzieć, ktoś chrząknął.
Damien pierwszy się ogarnął.
- Co się dzieje? – zapytał
szorstko
- Mam sprawę do Angie.
Kiedy usłyszałam głos Jace’a,
natychmiast się odwróciłam. Jego mina nie wyrażała żadnych emocji, więc
zapytałam
- Coś nie tak?
- Nie wiem, gdzie jest Bella. –
wyjaśnił oschło, a ja się wzdrygnęłam – Powiesz mi, co wiesz?
Kiedy za długo
zwlekałam z odpowiedzią, wybuchnął.
- Angie, skończ udawać, że jest
dobrze. Możesz mydlić wszystkim oczy, ale nie nam, jasne? Wydawało mi się, że
jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele nie mają przed sobą tajemnic.
- Nie myśl, że tekstem o
przyjaźni sprawisz, że nagle dowiem się rzeczy niemożliwych. – syknęłam, mrużąc
oczy.
- Byłaś u niej wczoraj. –
powiedział, zakładając ręce na piersi
- Małe niedomówienie. Byłam u
niej pod drzwiami, bo mnie nie wpuściła.
- Nie wierzę ci. – stwierdził – Może
nie znam cię niewiadomo ile, ale wiem, co jesteś w stanie zrobić. Jednak, musisz
też wiedzieć, że skoro pomagamy tobie, to jej też możemy.
- Jej nikt nie może pomóc. Nikt z
nas. – warknęłam, a do oczu napłynęły mi łzy. Te najgorsze, z bezsilności.
- Bzdura. – sapnął – Zawsze można
pomóc.
Wzięłam głęboki oddech i łamiącym
się głosem, powiedziałam
- Proszę,
zrozum. Tutaj nie ma nikogo, kto mógłby ją ocalić. Nie tutaj.
- Angie, sama
obecność drugiej osoby pomoże. Na przykład twoja.
- Nie moja. –
zaprzeczyłam
- To co my
mamy zrobić? – spytał bezradnie, a ja oparłam się o ścianę.
Potrzebowałam
chwili, aby ułożyć w głowie to, co mam zamiar mu powiedzieć.
- W życiu każdego z nas,
przychodzi moment, kiedy chcemy odrobiny samotności. Potrzebujemy czasu, aby w
ciszy wszystko przeanalizować. Nie ważne, czy to śmierć babci, zawalony egzamin
z matematyki, albo zerwanie z chłopakiem. Najdroższe nam osoby muszą się wtedy
usunąć z drogi, bo nawet one nie są w stanie nam pomóc. Nikt nie jest w stanie.
– wyszeptałam
Nie musiałam
patrzeć na Anioła, aby wiedzieć, że wyszedł.
Nienawidzę siebie za każde słowo,
które zraniło drugiego człowieka. Nawet jeżeli powiedziałam to, aby bronić
przyjaciela.
Ironia. Bronić
kogoś przed przyjaciółmi.
- Jak chcesz,
to powiem Jessice, że nie mogłaś przyjść na zajęcia. – zaoferował się Damien,
stając naprzeciwko mnie.
- Dając jej tym kolejny powód do
dręczenia wszystkich wkoło? Nie, dzięki. – powiedziałam z przekąsem
- Zrozumiałaby.
- Ona? Panna Prince nie rozumie
tego, że korytarz jest dla wszystkich, więc nie mówmy tutaj o cięższych
przypadkach.
- O czym ty mówisz? – zapytał
zdezorientowany, odsuwając się ode mnie
- Wczoraj popchnęła Emmę, bo
sobie stała na korytarzu. Ot, tak. – wyjaśniłam – Nie wiem jak ty, ale ja tego
nie rozumiem, więc pójdę coś zjeść. Do zobaczenia. – pożegnałam się, wymijając
go.
Wyszłam na
dziedziniec i usiadłam przy fontannie. Zawsze potrzebowałam czasu spędzonego w
samotności. Każdy go potrzebuje, prawda?
Pamiętam,
że mama kiedyś mi powiedziała, że nie da się przestać myśleć. W tej chwili,
ponad wszystko, pragnęłam wyłączyć swój mózg, ale, jak na złość, on postanowił
zrobić małe dochodzenie i wyrzucił na wierzch wszystkie sprawy, o których nie
chciałabym myśleć.
Wszystko
powracało w migawkach. To jak kalejdoskop wspomnień. Kłótnie, wyzwiska Isabelle
i Patricka. Jazda nad jezioro i walka z nimi. Podróż do siedziby Milczących.
Wampirzyca nigdy nie szczędziła docinek w jego kierunku. On bardziej się
hamował, choć nie zawsze.
Widziałam, że
Patric coś czuje do Belli, ale nie sądziłam, że ona to odwzajemnia. Była
zupełnym przeciwieństwem zakochanej dziewczyny.
Osoby, z którymi kłócimy się najczęściej są dla nas najważniejsze skwitowało
sumienie.
Miało
racje, znowu. Upierdliwiec był tą mądrzejszą częścią mnie.
Z ociąganiem zabrałam
swoje rzeczy i wróciłam na małą salę, gdzie miałam mieć zajęcia z Jessiką. Nie
musiałam długo czekać na towarzysza niedoli. Pierwsza pojawiła się Irvette.
- Nie było cię na obiedzie. –
stwierdziła – Zjedz to. Szybko. – Wcisnęła mi w dłoń małego batonika, czujnie
się rozglądając.
Rozerwałam opakowanie i w dwóch kęsach
pozbyłam się dowodów zbrodni.
- Dzięki. – powiedziałam,
zgniatając papierek. Schowałam go do kieszeni spodni, mając nadzieje, że nie
zapomnę go potem wyrzucić.
Dziewczyna
zaczęła o czymś mówić, ale nie byłam w stanie jej słuchać. Wiem, że nie było to
zbyt miłe z mojej strony, ale paskudny nastrój nie sprzyjał ploteczkom.
- Zbiórka w szeregu. – odruchowo
wstałam, ciągnąc za sobą koleżankę. Nie bałam się panny Prince i ona to
wiedziała. Ale znała mój słaby punkt. Przyjaciele. I doskonale umiała to
wykorzystać.
Stałam między
Irvette i Jace’em, na końcu szeregu. W ciszy czekaliśmy na dalsze rozkazy.
- Dzisiaj, każdy z was odbędzie
walkę. – powiedziała –Ze mną.
Na te słowa, przeszły mnie
ciarki. Usłyszałam ciche jęki i pomruki.
- Ten trening będzie przypominał
ten, który odbędziecie w czerwcu. Musicie zaatakować mnie Żywiołem i sprawić,
abym upadła. Czy to jasne? – zapytała ostro, a każdy kiwnął głową.
- Ty pierwszy! – krzyknęła na
chłopaka, który stał z przodu.
- Boję się. – szepnęła Irvette
- Ja też. – odparłam
Schemat tej
walki u wszystkich był podobny: unaoczniali Żywioł, nadawali mu kształt i
próbowali zaatakować. Jednak zamiast rozłożyć Pół Anielicę na łopatki, sami
obrywali. Albo nie umieli zapanować nad Darem, albo skoncentrować. Efekt był
taki sam: Żywioł się sprzeciwiał i atakował jego ,,właściciela”.
- O, mamo, teraz Emma. –
zajęczała Irvette, robiąc znak krzyża.
Posłałam
Wampirzycy szczery uśmiech i schowałam ręce za plecy.
Emma, tak jak
ja, także panowała nad Wodą. Teraz stała przed Jessiką, unaoczniając Żywioł. To
jej się udało. Wodny wężyk lewitował w powietrzu, ale dziewczyna nad nim nie
panowała.
Nie wiem, co
mnie podkusiło, ale zaczęłam manewrować ręką. Przymknęłam oczy i poczułam, jak
Woda, którą unaoczniła moja koleżanka, przestaje stawiać opór. Teraz słuchała
się mnie. To ja miałam nad nią władzę.
Emma ostrożnie
wyciągnęła przed siebie rękę, a ja, w tym samym czasie, ruszyłam swoją. Wąż
ruszył w stronę Pół Anielicy, otaczając ją. Zachowywał się jak prawdziwy
dusiciel, oplótł całe ciało Jessiki swoim własnym, zaciskając się na nim.
Wampirzyca szybko cofnęła rękę, ja
powtórzyłam to po niej, a Woda wyparowała.
W pierwszej chwili, nie docierało do mnie, co zrobiłam. Dopiero kiedy
usłyszałam krzyki i oklaski, otrząsnęłam się. Dołączyłam do wiwatujących,
uśmiechając się w stronę naszej skromnej bohaterki. Mina mi zrzedła, kiedy
zobaczyłam Damiena. Patrzył się w moją stronę i pokręcił głową, po czym
odszedł. Cholera. On to widział?
_______________________________________________________________________________
Tak oto, powstał już 28 rozdział na tym blogu.
Tak oto, powstał już 28 rozdział na tym blogu.
Bardzo, ale to bardzo, dziękuję za 20 tysięcy wyświetleń! Jesteście niesamowici :)
Rozdział nie powala, tak jak każdy. Nie wiem, w sumie, co mi się nie podoba, ale wiem, że jest zły. Bardzo się nad nim męczyłam, wręcz zmuszałam się do pisania, więc może tutaj leży wina.
Postaram się, w najbliższym czasie, dodać kolejny, ale nic nie obiecuję.
Do napisania,
Weronika
Wow extra
OdpowiedzUsuńA ić ty XD Za surowo się oceniasz.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, miejmy nadzieję, że pojawi się jak najszybciej :))
Rozdział jest świetny !
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny i mam nadzieje, że pojawi się szybko :)
Zapraszam do mnie: http://jak-wielka-jest-sila-smierci.blogspot.com
O J E Z U ! Podoba mi sie podoba mi sie ! *.* czlowieku Ty mnie kiedys zabijesz ! :D jak swietnie wszystko opisujesz ,kurde az mi szczeka opada !
OdpowiedzUsuń:o Super rozdzial ! A koncowka najlepsza :) w sumie nie wiem czemu ale spodobala mi sie , a i moze jeszcze czesc o samotnosci... zarabiscie to opisalas haha :D
Cos pozno dodals rodzial :( za duzo czekania...mam nadzieje ze nastepny bedzie szybciej ;) zycze weny i milych dalszych walacji ! <3
I prosze przestan gadac ze rozdzial zly bla bla bla ! Idzie Ci baardzo dobrze , pacz ile osob Ci to mowi , a to duzo znaczy ! :) WISC ZERO.TAKIEGO GADANKA ! DZIEKUJE , DOBRANOC !
Usuń<3
bardzo ciekawe :D czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny z reszta jak zawsze ;) czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!!!
OdpowiedzUsuńBiedna Bella...
Wydaję mi się, że Angie namieszała i to sporo :/
Kocham i zapraszam do sb, Ola :$
dalejj . ; ***
OdpowiedzUsuńfajne ;3
OdpowiedzUsuńSuper mam nadzieje że w następnym rozdziale pojawi się więcej Angie i Damiena uwielbiam go chociaż czasami zachowuje się jak idiota niech on będzie milszy chociaż trochę WENY a tak wogule to kiedy następny? Pozdro. :*
OdpowiedzUsuńmyślę, że pojawi się pod koniec tygodnia, ale nic nie obiecuję
UsuńSpodobał mi się opis jaki zostawiłaś mi pod blogiem, ale jak patrzę na ilość tych rozdziałów to myślę, ze nie mam siły ich nadrabiać, moze gdybyś gdzieś streściła co się już wydarzyło. Jak nie to trudno.
OdpowiedzUsuńNiedługo powinno pojawić się coś u mnie
http://mabian-really-stories.blogspot.com
No No ładnie piszesz oby tak dalej :3
OdpowiedzUsuńwow super zapraszam na mojego bloga :*
OdpowiedzUsuńŁo....prawde mowiąc nie czytalam od poczatku,ale napwn to zrobie bo ten i poprzedni rozdzial są superowe! Czekam niecierpliwie na dalszą części :)
OdpowiedzUsuńŚwietne ;3 a i ja mam dla cb taką propozycje bo zauwazylam ze bardzo duzo osób na ruznych blogach pyta sie kiedy next rozdzial i moja propozycja jest taka abys na stronie glównej zamiescila gszies z boku info z przypuszczalna datą nowego rozdzialu. to tylko taka moja propozycja nie musisz tego robic ale wiek ze bardzo duzo osób byloby zadowolonych :* Pozdro i bardzo bardzo duzo WENY zycze - twoja wierna fanka Justyna :D
OdpowiedzUsuńMyślałam o tym, ale nie mam ,,stałych" terminów i staram się pod rozdziałem pisać, kiedy, mniej więcej, pojawi się następny rozdział :)
UsuńBardzo dziękuję, bo wena się przyda :)
Ciekawie, ciekawie....
OdpowiedzUsuńmam się bać? xd
Usuńfajneee:D
OdpowiedzUsuńOby tak dalej :) Jest super :))))
OdpowiedzUsuńświetny <3 *.*
OdpowiedzUsuńznalazłam tego bloga dzisiaj, świetnie piszesz xx
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana http://sasu-saku-forever-love.blogspot.com/p/blog-page_31.html Strasznie mi się fajnie czyta twój blog :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Piszesz na prawdę fajnie ;))
OdpowiedzUsuń:3
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Bellę i Patrica. Ta rozłąka jeszcze bardziej może zbliżyć ich do siebie. Bo może jak wróci, oni wrescie zdecydują się na szczerość i wyznają sobie co czują? Chciałabym aby tak było! Jak już pisałam, uwielbiam tę parę.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Angie i Damiena. Scena, w której miał jej coś powiedzieć, ale przerwał im Jace była urocza. Szkoda, że nie powiedział tego, co chiał. No ale pewnie kiedyś powie :D Albo coś jeszcze lepszego :D
Niedobrze postąpiła Angie pomagając Emmie. Wiem, że miała dobre intencje, ale nie powinna tego robić. No bo teraz, kiedy Emmie nie będzie już więcej razy wychodzć, jak wytłumaczy, że raz jej wyszło idealnie? No i nikt oprócz Damiena nie domyśli się, że to sprawka Angeline? Zobaczę w nastepnym rozdziale ;)
Pozdrawiam serdecznie :*
Super rozdział, zwłaszcza końcówka :) ta analiza relacji między Bellą a Patriciem także była bardzo fajna, a przy okazji mądra ;)
OdpowiedzUsuń