sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział I

    Atak.
Unik.
Atak.
Unik.
Atak.
Porządnie wymierzyłam cios, sprawiając, że Troy się zachwiał. Wykonałam obrót, kopiąc chłopaka w bok. Ten wypuścił z dłoni srebrne ostrze i podniósł obie ręce do góry w geście poddania się.
Koniec walki.
Podeszłam do ławki i zgarnęłam leżącą na niej, butelkę wody. Upiłam z niej niewielki łyk i odstawiłam z powrotem na miejsce.
- Kto teraz? – zapytałam, stojące po drugiej stronie sali Emmę i Irvette.
- Od kiedy stałaś się drugim de Winterem?
Odwróciłam się w stronę wejścia i parsknęłam śmiechem, widząc grymas na twarzy Belli.  
- Gdybym miała tutaj robić cokolwiek po ,,damienowemu”, on – Mówiąc to, wskazałam na Troy’a – Wylądowałby za pierwszym ruchem na ziemi.
- Teraz jesteś takim brutalem? – spytała, unosząc brwi.
- Chcesz się przekonać?
Dziewczyna uśmiechnęła się cwanie, a ja rzuciłam w jej stronę ostrze, którego wcześniej używał chłopak.
Wampirzyca nie traciła czasu; Nauczyła się już, że ma większe szanse, aby mnie pokonać, jeżeli szybko zaatakuje. Ale ja także wyciągnęłam z tego lekcje i byłam już gotowa, aby odparować jej cios.
Odsunęłam się dwa kroki w tył i schyliłam, kiedy próbowała mnie drasnąć. Szybko się podniosłam i zaatakowałam. Dziewczyna zablokowała cios, a ja przeszłam jej pod ramieniem i lekko popchnęłam w plecy. Nie zrobiłam tego, aby zakończyć pojedynek i ona o tym wiedziała. Natychmiast się odwróciła i zamachnęłam się ostrzem przed moją twarzą. Odchyliłam się do tyłu, tracąc równowagę. W ostatniej chwili, złapałam Belle za przegub ręki i obie poleciałyśmy z rumorem na ziemię. Wylądowałam na tyłku, a moja przyjaciółka całkiem rozłożyła się na parkiecie. Spojrzałam na nią i obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
Evelin mówiła, że z moją równowagą jest całkiem dobrze, pod warunkiem, że stanę w odpowiedniej pozycji. Moje upadki rzadko się zdarzały, ale nadal miały miejsce.
- Brawa dla dwóch, zgrabnych kobiet.
Odwróciłam się w stronę wejścia i zobaczyłam tam Patrica, który przyglądał się nam i klaskał. Obok niego stał Damien, a przed nimi dwie dziewczyny. Blondynka i szatynka. Obie przyglądały nam się z niepokojem wypisanym na twarzy.
- Patric. – powiedziałam radośnie, wstając. Podeszłam do chłopaka i mocno go przytuliłam.
Odsunęłam się od niego i przyjrzałam jego towarzyszką. Uśmiechnęłam się do nich i wyciągnęłam dłoń.
- Angie. – przedstawiłam się, ale żadna nie miała zamiaru uścisnąć mojej dłoni. Zrezygnowana, opuściłam ją.
- Poznaj, proszę, nasze nowe gwiazdy. – wtrącił Patric, stając za mną. Położył mi rękę na ramieniu, a drugą wskazał blondynkę. – Courtney oraz Ninę.
- Miesiąc zajęło ci ich znalezienie? – zapytała Isabelle z drugiego końca sali.
Chłopak westchnął i zrobił krok w jej stronę.
- Ciekawe, ile zajęłoby to tobie. – odgryzł się
Dziewczyna założyła ręce na piersi.
- Nie zajęłoby mi to nawet minuty, bo w teren nie wysyła się idiotów mojego albo twojego pokroju. Dziwię się zatem Cecile, że to ciebie wysłała. – stwierdziła
Przyglądałam im się z lekką irytacją. Do cholery, ich obu do siebie ciągnęło, a toczyli ze sobą boje, jakby co najmniej, pozabijali sobie nawzajem rodziny.
Wiesz, że to hipokryzja? Zapytał Upierdliwiec.
Sapnęłam. Może i nie odzywałam się do Damiena, ale nie byłam pewna, co on czuje do mnie, więc to nie była do końca hipokryzja.
- Oni tak zawsze? – szepnęła blondynka, a ja odwróciłam się do niej z głośnym westchnięciem.
- Przeważnie.
Szatynka mruknęła pod nosem, coś mało pochlebnego i teatralnie odwróciła głowę, aby nie patrzeć na Isabelle i Patrica.
- Mason! – ryknął nagle Damien, sprawiając, że podskoczyłam ze strachu. – Kłótnie możesz dokończyć potem, musimy iść nowymi do Przełożonych.
Chłopak pokiwał w zrozumieniu głową i bez słowa wyszedł razem z dziewczynami i de Winterem. Patrzyłam za nimi jeszcze długo po tym, jak zniknęli mi z pola widzenia.
- Jakieś dziwne te dwie. – stwierdziła Wampirzyca, podchodząc do mnie.
Wzruszyłam ramionami, ale nie odpowiedziałam.                      
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam zbierać sprzęty. Czułam się jakoś nieswojo. Te dziewczyny, rzeczywiście zachowywały się dziwacznie. Rozumiem, że dopiero tutaj przyjechały, ale nawet ja nie zachowywałam się tak jak one.
- Śpisz czy jak?
Byłam tak pochłonięta myślami o tych dwóch, że nie zauważyłam, kiedy wszyscy wyszli z sali i zostałam sama. No, już nie sama. Teraz był ze mną Andrew.
- Widziałeś te dwie? – zapytałam, nie patrząc na niego.
- Te nowe? Mijałem je, narażając się na gniew Pana Wyniosłego.
Tak jakoś wyszło, że Andy i Kate ochrzcili tak Damiena. Dużo rozmawiałam z Katharine na temat spraw sercowych i obie doszłyśmy do wniosku, a właściwie to ona doszła, że miłość nie jest warta żadnego bólu. A jako najukochańsza przyjaciółka, postanowiła nienawidzić Damiena tak, żeby mi się to udzieliło. Czy jej się udało? Nie do końca, ale nabrałam do niego pewnego dystansu. Do całej akcji włączył się Andrew i teraz słowa ,,Pan Wyniosły” to swego rodzaju, szyfr.
- Co o nich myślisz? – spytałam, chowając do składzika atrapy srebrnych ostrz.
- An, co ja mam sądzić o osobach, których nie znam?
Westchnęłam głośno i odwróciłam się w jego stronę. Stał w przejściu, niedbale opierając się o framugę drzwi.
- Chodzi mi o pierwsze wrażenie.
- Zerowe. Szły ze spuszczonymi głowami, jak na skazanie.
Wyszliśmy z pomieszczenia, omijając temat dwóch, tajemniczych dziewczyn. Nie powiem, intrygowały mnie i chciałam z nimi porozmawiać, jeżeli nadarzyłaby się taka okazja.
Andy opowiadał mi jakiś kawał, kiedy mijaliśmy gabinet Cecile. Akurat, owe dziewczyny go opuszczały w towarzystwie Patrica i Damiena.
- Angie, możesz tutaj podejść? – zapytał Patric, a właściwie, krzyknął. Byłam już spory kawałek od nich.
Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do nich, razem z Andrew, co nie uszło uwadze de Wintera.
- Nie było mnie miesiąc, a Bella wrobiła cię w ucieczkę z Domu?
Zachichotałam.
- To dłuższa historia.
Kątem oka obserwowałam dziewczyny, które nadstawiły uszu, słysząc słowo ,,ucieczka”.
- Następnym razem, jadę z wami na misję. – stwierdził surowo, a potem uśmiechnął się chytrze.
Pokręciłam w przeczeniu głową.
- Nie będzie następnego razu. Mam nadzór całą dobę.
Chłopak uśmiechnął się szeroko i poklepał mnie po ramieniu.
- Bo jeżeli uciekasz z Domu Żywiołów, uciekasz raz, a dobrze.
- Nie mąć im wszystkim w głowach. – upomniał go Damien, zwracając na siebie naszą uwagę. Wyglądał na zirytowanego.
Nie żałuję, że pojechałam ratować przyjaciela. Zrobiłabym to milion razy, nawet będąc zmuszona wymknąć się kominem lub kanałami.
- De Winter, spokojnie. Następnym razem uciekną ze mną.
Damien prychnął.
- Dzięki tobie szybciej ich znajdziemy.
Przysłuchiwałam się tej wymianie zdań, ale uważnie obserwowałam Courtney i Ninę, które spoglądały na siebie z dziwnymi wyrazami twarzy. Miałam dziwne wrażenie, że coś planują.
- A wy, dziewczyny? – odezwałam się, przerywając kłótnie i zwracając na siebie uwagę wszystkich – Nie jesteście może głodne? Zaraz kolacja.
Patric natychmiast się ożywił.
- No, zobaczymy do jakich Kręgów będziecie należeć. – powiedział, otaczając je obie ramionami.
- Kto jest ich instruktorem? – zapytałam, idąc obok chłopaka.
- O tym zadecyduje Selene. Są Pół Anielicami, więc ja odpadam. De Winter też.
Weszłam, tym razem z samym Andy’m, na stołówkę, gdyż chłopaki chcieli coś wyjaśnić dziewczyną.
Spojrzałam w stronę swojego stolika, gdzie siedzieli już wszyscy. Nieśpiesznie, zaczęłam nakładać na talerz kanapki, pochłonięta własnymi myślami. Aktualnie przypominały one motek pokręconej wełny, pełnej różnych supełków. Nie wiedziałam, od czego zacząć, aby nadać im odpowiedni kształt.
Nie zauważyłam, kiedy do środka wszedł Patric ze swoją małą świtą. Przed oczami mignęły mi tylko dwie sylwetki, kierujące się w stronę, gdzie miałam swój stolik.
Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, kwiat, mój kwiat, zaczął emanować oślepiającym, srebrnym blaskiem.
Gwałtownie się odwróciłam przyglądając temu zjawisku, po czym usłyszałam trzask tłuczonego naczynia. Po chwili zorientowałam się, że to ja upuściłam talerz, który trzymałam w ręce.
 ______________________________________________________________________________ 
Taaadam! Pierwszy rozdział drugiej części. Nie wiem, czy cokolwiek wnosi, ale ważne, że jest. 
Miałabym do Was ogromną prośbę. Mój blog bierze udział w konkursie na blog roku i jeżeli chociaż trochę polubiliście Angie i spółkę to zagłosujcie tutaj. Bardzo serdecznie dziękuję za każdy głos! 
No to chyba tyle. Czekam na Wasze szczere opinie i tym podobne.
Weronika

18 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, trochę krótki ale co tam, ważne że jest. :) W każdym razie jestem strasznie ciekawa tych dwóch dziewczyn, z końcówki zrozumiałam że będą prawdopodobnie w kręgu Angie, więc będzie się działo. Z kolei Bella i Patric są tacy słodcy, kłótliwi ale słodcy (uwielbiam takie pary), mam nadzieje że za niedługo jedno z nich ogarnie się i zrobi pierwszy krok. xD
    Zagłosowałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział świetny ! ciekawa jestem tych dwóch dziewczyn ale jak narazie nie podoba mi się że usiadły przy jej stoliku ;) Czekam na kolejne Kochana i życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM!
    KochamKochamKochamKochamKocham Cię!
    Dodałam komentarz jako pierwsza, bo akurat intuicyjnie tu zajrzałam, ale tablet... tablet nie ogarnął :) Więc piszę z pamięci swoją wczorajszą wiadomość ;)
    Szczerze oczekiwałam bardziej poruszającego powitania Patricka i Belli, ale rozumiem, jak to tak przy ludziach... :P
    Myślę, że Damien nie jest sam z siebie taki zły. Czasem po prostu łatwiej jest się ukryć pod taką zimną maską i traktować innych z pogardą. O dziwo, dopiero teraz zaczęłam go lubić, choć powinno być wręcz na odwrót :P Może dlatego, że czasem też tak robię. Cóż, zdarza się. Występuje u mnie też hipokryzja, więc rozumiem także Angie. Upierdliwiec ostatnio nie był upierdliwcem, ale widzę, że znów wraca do swojego ja, które tak idealnie odzwierciedla jego imię.
    Dość widoczne są błędy pod koniec zdania, bardziej widoczne pod koniec akapitu, a najbardziej widoczne są te pod koniec całego rozdziału. Tak więc, wyłapałam tylko jeden, i w sumie mało istotny, ale ja naprawdę baaardzo lubię poprawiać ludzi ( jak Ci znajomi ze mną wytrzymują? ). Mianowicie:"[...] który trzymałam w ręku." Nie powinno być "ręce"? (nie jestem, co prawda, pewna, ale lepiej poinformować.) Zauważyłam, że ogółem Twój poziom pisarski poprawił się znacznie od początku historii Angie ;) Duże brawa, bo ten rozdział wywarł na mnie naprawdę duże wrażenie. Takie NAPRAWDĘ DOBRE duże wrażenie. Chyba się zakochałam <3
    Ugh... coś się ostatnio za ckliwa robię. Trzeba coś z tym zrobić.
    Wiesz... zawsze zastanawiało mnie, co z tą zasadą, że krąg może powstać dopiero, gdy dołączy do niego sześć osób. I gdzieś na samym początku napisałaś, że do grupki Bells, Angie, Jace'a i Evelin dołączyły jeszcze dwie osoby, ale na tym się skończyło. Nie wiedziałam, kto to taki. Wreszcie sytuacja się wyjaśniła i czuję się wewnętrznie zaspokojona.
    Cóż... prawie zaspokojona, bo z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział :)
    Lecę głosować, bo na tablecie mi nie wchodziło, i trzeba korzystać z okazji, że jestem na kompku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe opowiadanie, wspaniały rozdział! Już nie mogę się doczekać kolejnych ;)
    Życzę duuuuużo weny! /Liz

    OdpowiedzUsuń
  5. o mamuniu o mamuniu ale jak z tym kregiem An przeciez jak ona dolaczyla to on sie zamknal a teraz ? ! rozdzial niesamowity ale to jak zawsze :D o i nareszcie Patric wrocil :D czekam z niecierpliwoscia na nexta i pozdrawiam ;) :D

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest niesamowite <3 Uwielbiam to czytać i bardzo sie ciesze, ze kontynuujesz tą historie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super....ja chce żeby Angie bawiła się w takie podchody z Damienem...no że potem będą razem

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również liczę na Bellę i Patrica ;) Rozdział interesujący, zapowiada się bardzo ciekawa opowieść :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, ten był wqefqefqwefqwf *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam za spam...ale naprawdę bardzo bym chciała żeby Angie i Damien byli razem..to samo Bella i Patric...ale mam dziwne przeczucie że jeddna z tych dwóch stanie pomiędzy Angie a Damien...boże ja chyba zakochałam się w tych dwojgu....Czekam na następny rozdział i już zagłosowałam

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekałam i się doczekałam! W sumie między I a II nie było dużego odstępu czasu, ale i tak tęskniłam :'')
    Te nowe laski są mega dziwne... Nie chcę ich w naszym kręgu xD Znaczy się w kręgu naszej wodnej lilii (chyba dobrze napisałam xDD) Także tego...
    Nigdy nie sugeruj się tym, czego oczekują czytelnicy, bo jest to zazwyczaj bardzo przewidywalne i z czasem opowiadanie stałoby się nudne. Dlatego kieruj się tylko tym co ci serce /rozum podpowie :))
    Rozdział oczywiście cudowny i długi w porównaniu z innymi blogami, co mnie bardzo cieszy ^^
    Lecę głosować w sondze,
    Czekam na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. No wchodzę tu i wchodzę a następnego nadal nie ma noooo >.<

    OdpowiedzUsuń
  13. Blog-super znalazłam go wczoraj i bardzo mi się spodobał. Masz talent:-)
    ~Lena

    OdpowiedzUsuń
  14. Blog jest super znalazłam go wczoraj i mi się spodobał.Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ej, ej, ej, ej! Czy to oznacza, że te dwie dziewczyny, to brakujące członkinie Kręgu?! OMG! NIe pomyslałam o tym nawet przez sekundę! Ale jestem podekscytowana! <33
    Wspaniale, że chłopcy wrócili! Kłótnie Patrica i Belli są świetne :D Kto się czubi, ten się lubi. :D Tylko troche mnie boli oschłość Angie i Damiena. No bo kurczę no, oni przecież są w sobie zakochani! Wierzę, jednak, że im wyjdzie. Na pewno.
    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń