czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział VIII

    - Musimy coś zrobić. Nie mogą stąd wyjechać! – krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze.
Wampirzyca sztucznie się zaśmiała.
- Jak zauważyłaś, nie mamy tutaj żadnego głosu. Potrzebujemy cudu, żeby oni tutaj zostali.
- Cuda się zdarzają. – mruknęłam niewyraźnie, spuszczając głowę.
- Nie tutaj.
Westchnęłam.
- Wiesz, kiedy ich rodzice przyjadą? – zapytałam
- Najprawdopodobniej w sobotni poranek, pieprzeni służbiści. – odparła zgorzkniale.
Muszę coś zrobić. Nie mogą mi ich zabrać. Nie wtedy, kiedy odzyskałam wszystkich. Jestem już wykończona wieczną walką o wszystkie osoby, które są dla mnie ważne. Ale muszę jeszcze się wysilić. Muszę dać radę.
- Wymyślę coś. – obiecałam i uścisnęłam przyjaciółkę.
- Wiem. Ty zawsze coś zaradzisz. – odpowiedziała, po czym wstała. – Chyba musimy już iść.
Ja także się podniosłam i obie wyszłyśmy z zakurzonego pomieszczenia.
Wiem, po co przyszłam do Isabelle. Chciałam dowiedzieć się o powód jej wybuchu w gabinecie Cecile. Problem polegał na tym, że nie wiedziała, jak o to zapytać. To raczej delikatna sprawa.
Szłyśmy korytarzem w milczeniu. Kilka razy brałam głęboki oddech, aby zadać pytanie, ale w ostatniej chwili rezygnowałam.
Masz dziwny zestaw moralności. Nieraz potrafisz wydrzeć się na obcą osobę, a boisz się zadać pytanie przyjaciółce stwierdził Upierdliwiec.
- No powiedz to wreszcie. Widzę, jak się męczysz. – odezwała się Wampirzyca, nie patrząc na mnie.
No dalej, Angie. Ona już wie.
Westchnęłam i powiedziałam na jednym wdechu:
- Dlaczego tak oburzyłaś się na słowa Przełożonej?
Dziewczyna przez dłuższą chwilę się nie odzywała. Zaczynałam się bać, że przekroczyłam jakąś niewidzialną granicę. Może nie powinnam o to pytać?
Bella zatrzymała się u szczytu schodów i złapała mnie za ramię.
- Mój ojciec ustalał te zasady razem z Radą. I najprawdopodobniej zginął z ręki przeciwników tych reguł, dlatego nie chcę, aby jego ofiara poszła na marne. – wyszeptała,
Spojrzałam na nią, otępiała.
- Przecież mówiłaś, że został porwany przez Wygnańców.
Isabelle prychnęła.
- Źle pojmujesz świat. To nie jest tak, że jeżeli my zwalczamy te czerwonookie potwory to znaczy, że tylko oni są niedobrzy. Czarny bohater może być twoim najlepszym przyjacielem, a w odpowiedniej chwili wbije ci nóż w plecy.
Nadal jej nie rozumiałam. Co ona przez to chce powiedzieć?
- To nie jest odpowiednie miejsce na tego typu rozmowy. Nie wierz w każdą bajeczkę, którą wciśnie ci ktoś z Domu. – dodała, tym samym zapobiegając innym pytaniom z mojej strony.
W ciszy przeszłyśmy na stołówkę, każda pogrążona we własnych myślach. Analizowałam słowa dziewczyny. Mam przez to rozumieć, że Cecile i Selene nie są tymi, za które się podają? Że współpracują z Wygnańcami? Mniej więcej to wychodziłoby ze słów Belli.
Usiadłam przy stoliku, gdzie czekali już na nas Jace i Evelin. Podparłam się na łokciach i pokręciłam głową. Za dużo znaków za pytania, za mało rozwiązań.
Czuję się jak na matematyce. Muszę rozwiązać kilkanaście równań, a nie umiem żadnego. Co śmieszniejsze, aby rozwiązać każde kolejne, muszę mieć wynik tego pierwszego. A najzabawniejsze w moich łamigłówkach jest to, że nie wiem, jakie jest pierwsze równanie. Nie wiem nawet, za co się w pierwszej kolejności zabrać. Gdybym wiedziała, metodą prób i błędów znalazłabym ten prawidłowy wynik. Ale nic nie wiem. I jestem w kropce. Gigantycznej kropce.
Jęknęłam zdegustowana i zdjęłam ręce z blatu stołu. Spojrzałam na Anioła, który w tej samej chwili podsunął mi talerz z kanapkami.
- Zjedz. – powiedział.
Pokręciłam w przeczeniu głową i odwróciłam wzrok.
Czułam, jak moje niedawno zszyte serce zaczyna na nowo pękać w miejscu szwu. Dlaczego los odbiera nam każdą, dobrą rzecz w życiu? To niesprawiedliwe.
Napotkałam wzrok Jessiki, która uśmiechała się do mnie chytrze. Jeszcze jej mi brakowało. Sapnęłam i nachyliłam się nad stołem.
- Powie mi ktoś, co ta blond królowa znowu planuje? – zapytałam, wskazując głową na Prince.
Isabelle spokojnie przeżuła kęs kanapki i odezwała się spokojnie:
- Odbicie tobie de Wintera.
Prychnęłam.
- Oddam jej go bez walki na śmierć i życie.
- Kogo oddajesz i komu?
Odwróciłam się i zobaczyłam Patrica, który stał za mną z talerzem, na którym leżała sterta kanapek.
- Nie ważne. – odparłam.
- Szkoda. – odpowiedział zawiedziony. Zlustrował wzrokiem nasz stolik, aż jego wzrok zatrzymał się na talerzu, który podsunął mi Jace. – Będziesz to jeść? – spytał, wskazując wolną ręką na moje kanapki.
- Nie. Częstuj się. – powiedziałam ciepło, podając talerz.
- Masz ze sobą całe zapasy kucharek i jeszcze ci mało? – syknęła Isabelle, unosząc brew.  
Chłopak wyciągnął w jej stronę rękę z talerzem i powiedział z pełnymi ustami:
- Śmiało, bierz.
Dziewczyna skrzywiła się.
- Wolę nie. Jeszcze mogłeś do nich coś dosypać i jutro byłby ze mnie trup.
- Jesteś trupem, zapomniałaś? Wampiry to trupy.
- Mam wrażenie, że resztki twojej inteligencji umarły śmiercią naturalną i zostały gdzieś pochowane. – odpysknęła
Ich kłótnie przerwało wejście Cecile, Selene, Niny i Damiena. Chłopak szybko się ulotnił, a w pomieszczeniu zapanowała cisza.
- Dwie nowe Pół Anielice oficjalnie należą do Kręgu Angeliny. Ich instruktorem będzie Damien de Winter oraz Jessika Prince. Krąg panny Tamblyn od jutra zaczyna treningi z Damianem tak, jak się umawialiśmy. To wszystko. Dobrej nocy. – poinformowała Przełożona Wampirów.
Nikt się nie odezwał. Żadnych słów sprzeciwu. Nic, zero.
Kobiety wyszły, a wtedy Isabelle uderzyła pięścią w stół. Wszyscy na nią spojrzeli, ale ona sobie nic z tego nie robiła.
- Spokojnie. – mruknęła Evelin.
- Spokojnie!? Ja mam być SPOKOJNA? Kpisz sobie ze mnie. Oni wszyscy z nas kpią! – krzyknęła Wampirzyca.
- Bella, uspokój się. – warknęłam, rozglądając się po pomieszczeniu.
Jeszcze tylko brakowało mi jeszcze przedstawienia z jej udziałem.
- Nie uspokoję się! To jest już przegięcie, że ona nie stosuje się do regulaminu, a kara nas za najmniejsze przekroczenia! – Dziewczyna darła się w niebogłosy, wstając. Wymachiwała rękami, a wszyscy się na nią patrzyli.
Zobaczyłam przerażoną Ninę, która stała na środku stołówki i nie wiedziała, co zrobić.
- Cholera jasna, uspokój się! – krzyknęłam na przyjaciółkę, podnosząc się. – Widzisz, że ona jest przerażona? – zapytała, już trochę ciszej i wskazałam na Pół Anielicę.
- Mam w nosie te dwie. – fuknęła.
Nie wytrzymałam. Uderzyłam ręką o blat stołu, strasząc biedną Evelin.
- A ja mam gdzieś twoje widzimisie. Czy ci się to podoba czy nie, one są częścią tego cholernego Kręgu.
Mierzyłyśmy się przez chwilę wzrokiem, aż wreszcie Isabelle dała za wygraną i usiadła, zakładając ręce na piersi.
Pokręciłam lekko głową i odeszłam od stołu. Mijając Ninę szepnęłam jej ,,dobranoc” i wyszłam ze stołówki. Kiedy zatrzasnęły się za mną drzwi, stanęłam przy ścianie i osunęłam się powoli na ziemię. Podciągnęłam kolana pod brodę i pozwoliłam lecieć łzą.
Siedziałam tam przez chwilę, dopóki ktoś nie podszedł i nie położył mi dłoni na plecach. Niechętnie spojrzałam na przybysza i otworzyłam usta ze zdziwienia.
- Dobij mnie jeszcze treningami o czwartej rano. – warknęłam, patrząc na Damiena.
Chłopak lekko się uśmiechnął i przykucnął przy mnie.
- Bez przesady. Śpię jeszcze wtedy.
- Jakiś ty łaskawy, darując nam tak wczesne pobudki. – mruknęłam z przekąsem.
Nie miałam ochoty rozmawiać z najlepszymi przyjaciółmi, a co dopiero z nim.
- Daj spokój, dobra? – spytał, wzdychając cicho.
Ups, chyba i jemu zepsułam humor.
- Dlaczego ty masz mieć łatwo w życiu, tylko inni muszą wpakowywać się w jakieś gówna? Wytłumacz mi, dlaczego mam dać ci spokój. – zapytałam, wstając. On też wstał.
- Bo oboje w tym siedzimy. – odparł krótko, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł.
Typowe. On zawsze ucieka, kiedy trzeba stawić czoła problemowi. Jak każdy facet.
_______________________________________________________________________________

Witam, witam. Jak już prosiliście, opinie o rozdziale zostawiam dla siebie. Jest Damien - mało, bo mało, ale od czegoś trzeba zacząć :)
Druga sprawa, to kilka tygodni temu napisała do mnie pewna dziewczyna z pytaniem, czy chciałabym udzielić jej wywiadu. Nie ma we mnie nic niezwykłego, ale tutaj jest do niego link. Poza tym, serdecznie polecam cały blog Ewy :) 
Sprawa numer trzy, czyli autopromocja. Jeżeli ktokolwiek z Was ma konto na wattpadzie, to zapraszam do siebie. Poza tym opowiadaniem, publikuje tam dwa inne :) 
No i ostatnia informacja. Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych, chciałabym Wam życzyć dużo zdrówka, radości, zapału do pracy i cierpliwości do mnie, bo jeszcze trochę Was pomęczę :) 
Do napisania, 
Weronika

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! To nic że mało Damiena ale i tak się cieszę że był bo ja go kocham!!!!!!!! Normalnie scena w stołówce genialna!!! A! Wracając do Damiena i Angie coś czuję że będzie po między nimi gorąco. Czyżby kłótnia się zbliżała? Już się nie mogę doczekać nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle świetny, czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej! Tu znowu twoja kochana i szczera wredotka :) (teraz tak będę zaczynać każdy komentarz xd) Cieszę się, że nie oceniasz się sama negatywnie (bynajmniej tego nie piszesz), ale wiedz że jestem tu żeby krytykować twoją pracę. Niestety (bądź stety xddd) nie dajesz mi pola do popisu! Wiesz że bardzo mi się podoba twoje opowiadanie (jeśli wcześniej tego nie pisałam to już wiesz xd)i moim zdaniem jest na wysokim poziomie. Nie ma błędów (może są, ale nie zauważyłam, a to chyba dobrze), jest coraz więcej Damiena, więcej tajemnic DŻ i odpowiednia ilość akcji. Po prostu wspaniałe, ale żeby tak nie słodzić (bo stracę tytuł wredotki xd) muszę coś wymyślić na co mogę narzekać. Więc czuje mały niedosyt, bo rozdziały mogły by być dłuższe. Jednak cieszę się, że są. Mam nanadzieję, że pomysł zakończenia bloga był tylko chwilowym załamaniem, które przecież zdarzają się każdemu. ;) Szkoda by było marnować taki talen! Heh pewnie podbudowałam trochę twoje ego (oczywiście żartuję xd).
    Również życzę wesołych i zdrowych świąt Wielkanocnych!
    Pozdrawiam i życzę Weny
    Twoja namolana
    ~Asteria Delos
    Ps: Przepraszam ze błędy, pisze na telefonie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny <33 Wesołych świąt i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Drobny błąd-"odpysknęła" zamiast "odpyskowała". Rozdział lekki, ale intrygujacy, jest Damien i Jessika. Dobrze myślę, że nasza Angie znowu wpakuje się (i wszystkich dookoła) w kłopoty? A może przybędzie rycerz na białym słoniu i ją uratuje... Cieszę się, że masz zamiar nadal męczyć biednych czytelników (tylko nie myśl, że jakościa rozdziałów, raczej oczekiwaniem NN). Mam nadzieję, że cię trochę zmotywałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Więc jednak zrezygnowałaś z tego idiotycznego pomysłu i będziesz kontynuować? Juuupiii!
    Serio, nie strasz mnie tak więcej :D .
    Jakoś nie potrafię wyobrazić sobie Selene i Cecile jako "tych złych". Owszem, nie uważam, że są to jakieś bardzo dobre postacie, ale... nie mogę uwierzyć, że siedzą w czymś naprawdę złym. Co innego z Milczącymi. Im nie ufam i wiem, że dzieje się tam coś niedobrego (i nie tylko o traktowanie rekrutów mi tu chodzi). A Nina i Courtney chyba coś wiedzą, ale nie mówią.
    Swoją drogą, mogłabyś dać więcej wątków z tymi dwiema? Bo w sumie niewiele o nich wiemy, a są teraz członkiniami Kręgu, nie?
    Patric i Bella jak zwykle poprawili mi humor, a Damien wreszcie wziął się za naprawianie relacji jego i Angie.
    Czekaj, wróć.
    Tak naprawdę to nie jest wina Damiena (no, może nie TYLKO jego), ale ja wiem, że Angie i tak by nic z tym nie zrobiła, więc pozostaje mi liczyć na chłopaka.


    Pozdrawiam!
    (i w tym miejscu powinnam dać jakiś podpis, czy coś, ale takiego nie posiadam, więc mogę uraczyć Cię tylko tym skromnym pozdrowieniem ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głupia ta Angie, co? ;__;
      Ja nie wiem, czy warto słuchać kochanej Isabelle, haha. Jak dla mnie Wampiry nie mają równo pod sufitem, hue.
      Co do Courtney i Niny... spokojnie, będzie ich, aż za dużo i mogą się Wam przejeść :)
      Miłego wieczoru x

      Usuń
  7. Nominowałam Cię do LBA :)
    http://fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com/p/nomy-do-lba.html

    OdpowiedzUsuń