Obudziłam się rześka i wypoczęta.
Oby nikt nie zakłócił mojej harmonii. Zresztą, co się łudzę. Dopiero dzisiaj
zacznie się jatka. Wzięłam szybki prysznic, po czym ubrałam się w czarne rurki
i zwykłą, błękitną koszulkę z nadrukiem. Włosy związałam w kucyka i wyszłam z
pokoju. Na korytarzu spotkałam Ninę.
- Cześć. – powiedziałam,
podchodząc do niej.
Dziewczyna spojrzała na mnie roztargniona i włożyła za ucho
kosmyk włosów.
- Hej. – odpowiedziała
- Idziesz na śniadanie? – zapytałam, chcąc utrzymać jakąś
rozmowę. W końcu byłam w jakiś sposób za nią odpowiedzialna. Chyba.
Pokiwała głową.
Zeszłyśmy w ciszy na dół. Szłyśmy
ramię w ramię. Czułam lekkie skrępowanie, no ale muszę przywyknąć.
- Będę mogła zobaczyć potem Courtney? – spytała znienacka.
- Tak, raczej tak. – odparłam pewnie, otwierając drzwi
jadalni.
Podeszłam do bufetu, z którego
zgarnęłam jakąś sałatkę i kubek herbaty. Przy stole siedział już Jace z Evelin,
cicho ze sobą rozmawiając. Zajęłam miejsce obok brunetki i przywitałam się.
Chwilę później, niepewnie dosiadła się do nas Nina.
- Jak się spało? – zapytała Anielica nowoprzybyłą, miło się
uśmiechając.
- Dobrze. – odpowiedziała, upijając łyk kawy.
- Gdzie Bella? – spytałam, lustrując wzrokiem pomieszczenie.
Zanim ktokolwiek zdążył mi
odpowiedzieć, drzwi z hukiem się otworzyły, a do środka weszła moja wściekła
przyjaciółka. A za nią podążali Patric i Damien.
- O co ty się wściekasz? – krzyknął za nią Wampir, kiedy ze
złością usiadła przy stole.
Nie odpowiedziała. De Winter szepnął mu kilka słów, a on z
westchnieniem zajął swoje miejsce.
- Dobra, Bells. – zaczął ostrożnie Jace – Co on ci znowu
zrobił?
Wampirzyca sapnęła.
- Poza tym, że perfekcyjnie doskonały Damien będzie nas
uczył to jeszcze jego pomocnikiem, nieudolnym rzecz jasna, będzie Mason.
Westchnęłam równocześnie z Aniołem.
- Kiedy mamy te zajęcia? – zapytała Evelin.
Zamyśliłam się. Moja wczorajsza
rozmowa z Damienem nie wniosła nic konkretnego, ani do naszej relacji lub
czegokolwiek innego. Wiadomo tylko, że zajęcia nie będą się odbywać o czwartej
rano. Mimo tego, wypadałoby się dowiedzieć, kiedy jaśnie pan ma zamiar nas
szkolić. Raczej sam nam tego nie powie.
Odsunęłam krzesło i wstałam od
stołu. Bez większych wyjaśnień przeszłam jakieś pięć metrów, które dzieliły
mnie od stołu de Wintera i bez ogródek zapytałam:
- Kiedy mamy treningi?
Chłopak wyprostował się i odpowiedział, nie patrząc na mnie:
- Po waszych zajęciach z magii.
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do stołu.
- Po lekcjach magii. – powiedziałam, ponownie siadając na
krześle.
Nikt więcej się nie odezwał. W
ciszy zjadłam swoje śniadanie, a potem przyglądałam się kwiatu w wazonie.
Od czasu, kiedy do mojego Kręgu
dołączyły jeszcze dwie osoby, wodna róża zmieniła barwę. Jej pąk był teraz
przeźroczysty, jakby był zrobiony ze szkła. Bałam się go dotknąć. Fascynował
mnie. To było jak zdradliwa ścieżka. Wiesz, że nie powinnaś nią iść, ale jednak
chcesz zaryzykować. I to jest dzikie. I szalone. I niebezpieczne.
Isabelle zobaczyła, że przypatruję
się kwiatu i zamyśliła się.
- Dziwny, co nie? Jakby był zrobiony z kryształu. –
powiedziała.
Przytaknęłam.
- Co właściwie się z nim stało? – zapytała cicho Evelin.
Wampirzyca wzruszyła ramionami.
- Tego chyba nikt nie wie. – odparła, ale po chwili
nachyliła się nad stołem i gestem ręki kazała zrobić nam to samo. – Byłam
wczoraj w nocy w bibliotece i włamałam się do ich systemu. Próbowałam coś
znaleźć na ten temat, ale próby spełzły na niczym. I są dwie możliwości: albo
nasz Krąg to jakaś anomalia lub ktoś skutecznie zniszczył wszystkie wskazówki,
które mogłyby naprowadzić nas na jakiś trop.
Zatkało mnie. Nie same informacje,
które usłyszałam, ale fakt, że ona znowu zrobiła coś wbrew regulaminowi!
- Czy ty zdajesz sobie sprawę, co
mogłoby się stać, gdyby cię złapali? – syknęłam, rozglądając się na boki. Bałam
się, że ktoś mógłby nas usłyszeć i zakablować Przełożonym.
Dziewczyna pomachała mi przed
oczami, jakbym mówiła od rzeczy.
- Żyjemy w czasach, gdzie słowo
biblioteka brzmi jak coś po chińsku. Teraz kochankowie nie urządzają nocnych
schadzek w miejscach, gdzie przechowuje się księgozbiory, a nasza bibliotekarka
nie urzęduje tam dwadzieścia cztery na dobę.
Ta dziewczyna
będzie kiedyś odpowiedzialna za mój zawał serca, jak słowo daję.
- Ale, do cholery, nie jesteś jedyną
osobą w Domu, która nie sypia w nocy! – warknął Jace.
- Ale jestem jedyną osobą z tego
gatunku, która noce spędza w bibliotece. – fuknęła
- To nie jest miejsce na takie
rozmowy. – wtrąciła się Evelin.
Zerknęłam na
zegarek. Za dwadzieścia zaczynają się zajęcia. Podniosłam się z krzesełka, a
wszyscy spojrzeli na mnie pytająco.
- Idę zobaczyć, co
u mojej mamy. – wyjaśniłam.
Nina także wstała.
- Pójdę z tobą.
Pokiwałam głową i obie wyszłyśmy ze
stołówki, nie odzywając się w ogóle.
Weszłyśmy do sali
chorych. Dziewczyna od razu podbiegła do przyjaciółki, która leżała na samym
końcu, przy ścianie. Moja mama miała łóżko przy oknie i czytała. Podeszłam do
niej.
- Jak się czujesz? – zapytałam,
łapiąc ją za rękę.
Kobieta uśmiechnęła się blado.
- Raczej dobrze. – odparła cicho. –
Słyszałam, że do twojego Kręgu ktoś dołączył.
Kiwnęłam głową.
W sumie, nie
wiedziałam, co mam jej powiedzieć. Bałam się, że może tego nie zrozumieć. To
tylko człowiek. A może, aż człowiek. Bycie człowiekiem to już bardzo dużo.
- Jak z Andrew i Kate? – spytała,
sprowadzając mnie na ziemię.
- Dobrze.
- Andy był u mnie wczoraj. Żalił mi
się, że twój kolega go nie lubi. – powiedziała, chichocząc.
- Ale Jace go bardzo lu… - mruknęłam
i przerwałam w połowie. To nie chodziło o Blacka. – De Winter to nie jest mój
kolega. – warknęłam, zaciskając szczękę.
Kobieta chciała
coś odpowiedzieć, ale łóżko obok zaczęło skrzypieć. Obróciłam się w tamtą
stronę i zobaczyłam mężczyznę, którego także ze sobą przywieźliśmy.
W samochodzie nie
było za bardzo okazji, aby mu się przyjrzeć. Teraz miałam taką możliwość.
Był całkiem przystojny,
zapewne w wieku mojej mamy. Miał ciemne, brązowe włosy i niebieskie oczy.
- Dzień dobry. – przywitał się,
przyglądając się mnie i mojej mamie.
- Dzień dobry. – odpowiedziałyśmy
równocześnie.
Nieznajomy nic nie powiedział, więc
moja rodzicielka postanowiła przejąć stery i zabawić nas rozmową.
- To moja córka, Angie. –
powiedziała.
Mężczyzna spojrzał na mnie z
przymrużonymi oczami, a po chwili się uśmiechnął.
- Miło mi poznać aqua rosacee.
Sapnęłam. Mam
imię, a ono brzmi Angelina, a nie wodna róża. Do cholery, niech oni poczują tę
różnicę.
- Angie. – poprawiłam go delikatnie.
– Po prostu, Angie.
Nieznajomy pokiwał w zrozumieniu
głową i wyciągnął do mnie rękę.
- Richard Lockwoord. – przedstawił
się.
Uścisnęłam
grzecznie jego dłoń. Kiedy nasze ręce się zetknęły, poczułam przepływającą
energię. Miałam wrażenie, że moja skóra paliła się żywym ogniem. Syknęłam z
bólu i ostrożnie, aczkolwiek stanowczo wyrwałam ją z uścisku.
Mężczyzna nadal
się uśmiechał, a ja spojrzałam błagalnie na mamę, która zdawała się nic nie
zauważać. Z niezręcznej sytuacji wybawiła mnie Nina, która podeszła do nas.
- Angie? Zaraz chyba zaczynają się
zajęcia. – mruknęła, speszona.
Pożegnałam się z mamą i Richardem,
po czym wybiegłam, jak oparzona z pomieszczenia.
Zerknęłam na moją
rękę i wydałam z siebie zduszony jęk. Na wierzchu dłoni pojawiła się blizna w
kształcie kwiatu. Po przyjrzeniu się dokładniej, mogłam rozpoznać gatunek.
Agua rosacea.
________________________________________________________________________________
Rozdział dodaję dzisiaj, bo jutro pewnie nie będę mieć czasu. Baaaardzo prawdopodobne jest, że jest to ostatnia notka na blogu. W przyszłym tygodniu czekają mnie egzaminy i wielce możliwe jest, iż ich nie przeżyję. Serio.
To w sumie tyle. Możecie się za mnie pomodlić, ale do niczego nie zmuszam.
Weronika.
Ale super rozdział! Szkoda że to ostatnia notka na blogu. Z miłą chęcią dowiedziałabym się czy Angie i Damien będą razem. Bardzo na to liczyłam. No ale trudno :( Powodzenia ci życzę na egzaminach. Samych dobrych wyników! Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńEj, ten rozdział jest naprawdę dobry! Zwykle dla mnie rozdział to rozdział, ale... ten naprawdę ma w sobie coś... hmm... genialnego :D . Ładny klimat, ciekawe wątki i nowa postać, którą poznajemy dopiero dziś, choć wystąpiła już przedtem, i okazuje się mieć ona specyficzną moc. Ten pan wie coś o Złotym Kręgu - tego jestem pewna. I bez patrzenia wiedział, że kwiatem Angie jest wodna róża. Ciekawiło mnie już wcześniej, kto to taki, i choć w sumie nadal tego nie wiem, to był o nim wątek, i czuję się wewnętrznie spełniona ;) .
OdpowiedzUsuńByło też trochę Niny, co również mnie uradowało. Teraz czekam na wyjście Courtney ze szpitala. Btw, Nina przypomina mi trochę Evelin, a Courtney zdaje się mieć cięty charakterek jak Bella. Ale chyba nie polubię jej tak samo, jak wampirzycy.
"- Andy był u mnie wczoraj. Żalił mi się, że twój kolega go nie lubi. – powiedziała, chichocząc.
- Ale Jace go bardzo lu… - mruknęłam i przerwałam w połowie. To nie chodziło o Blacka. – De Winter to nie jest mój kolega. – warknęłam, zaciskając szczękę." - nie potrafiłam powstrzymać śmiechu w tym momencie.
No i, oczywiście, mam jeszcze jeden powód do radości - Mason pomocnikiem Damiena! Czyli liczę na więcej akcji typu Bella vs. Patric. Wiesz, moich ulubionych ;) . Uwielbiam dogryzających sobie ludzi.
Przede wszystkim Ci nie wierzę (że to ostatnia notka). Ale wierzę, że zdasz te egzaminy i wrócisz do pisania bloga, bo... bo......bo tak :D . Bo ja tak chcę (:P), i po prostu nie wyobrażam sobie innej opcji. Tak więc życzę Ci powodzenia, chociaż myślę, że poradziłabyś sobie i bez tego. I pamiętaj - masz przeżyć!
Pozdrawiam!
.....
To znowu ja-przybyłam, zobaczyłam i mam zamiar trochę cie poprawić (jak zwykle). W pierwszym akapicie jest jedno rażące zdanie, na pewno zauważysz. Co do rozdziału: widać, że był pisany z weną, z polotem, przemyślany, ale lekki. Dialogi genialne. Czy tylko mi się wydaje, że tajemniczy mężczyzna odegra większą rolę? Powodzenia, obiecuję modlitwę. Wybacz lakoniczność, ale piszę z telefonu. Weny!
OdpowiedzUsuńHej, hej tu twoja wredotka. Przeżyjesz egzaminy, wierzę w Ciebie! Mam nadzieję, że pomysł zakończenia bloga był tu użyty tyło żartobliwie. Nadal mam za mało de Wintera i ciekawi mnie kim jest ten facet. A to co jej ,,wytatułował" na ręce... Hmm przypadek, nie sądzę. Powodzenia na egzaminach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Weny
Twoja namolana
~Asteria Delos
Ps. Mam nadzieję, że pojawi się tu jeszcze jakaś notka. Czekam. Przepraszam za błędy, pisze na telefonie.
Rozdział świetny! ❤️
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ❤ wyczekuję niecierpliwie następnego. Trzymam za Ciebie kciuki na egzaminach. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuń