piątek, 1 maja 2015

Rozdział X

   Nie wiedziałam, co mam zrobić z tym znamieniem. Nie chciałam, żeby ktoś je zobaczył, bo zrobiłabym się z tego afera. Na ratunek przybył mi Andrew, który spacerował po korytarzu. Podbiegłam do niego, zostawiając Ninę w tyle.
- Błagam cię, pożycz mi swoją bluzę. – szepnęłam, rozglądając się, czy nikt nas nie słyszy.
Chłopak spojrzał na mnie, jak na wariatkę.
- Zimno ci?
Kłamać, czy nie kłamać? To przyjaciel, jak go poproszę to będzie milczał, niczym zaklęty. Ale jednak, nie chciałam nikogo w to wtajemniczać. To jeszcze nie pora. Starałam się być czujna zwłaszcza po tym, co usłyszałam od Belli.
- Tak. – odpowiedziałam.
Andy bez wahania zdjął z siebie czarną, zakładaną przez głowę bluzę i bez słowa mi ją podał, zostając w samym, szarym podkoszulku.
- Jesteś kochany. – powiedziałam, przytulając go.
Chwile potem biegłam przez korytarz, doganiając koleżankę. Odwróciłam się jeszcze raz w stronę przyjaciela i krzyknęłam:
- Do twarzy ci w szarym!
Chłopak się zaśmiał i pogroził mi palcem.
- Nie podlizuj się, Tamblyn!
Bez słowa weszłyśmy z Niną do szatni i przebrałyśmy się w stroje sportowe. Starałam się jak najlepiej zasłaniać prawą rękę, a kiedy miałam na sobie bluzę Andrew, odetchnęłam z ulgą. Była na mnie za duża, ale w tej chwili to nie był problem. Rękawy zasłaniały prawie całe dłonie, tak, że wystawał mi tylko palce.
Chwała mojemu przyjacielowi, który ma bluzy, rozmiarem pasujące na niedźwiedzia.
Weszłam z Pół Anielicą na salę, szukając wzrokiem moich przyjaciół. Dostrzegłam gdzieś z boku Evelin i pociągnęłam za sobą brunetkę w jej stronę. Razem z Anielicą był tam także Jace i Isabelle.
- Zimno ci? – zapytał chłopak, patrząc na mnie podejrzliwie.
Kiwnęłam głową.
Przez chwilę staliśmy w kompletnej ciszy, którą przerwała Bella.
- Żywa tarcza już jest. – fuknęła Wampirzyca, patrząc w stronę wejścia. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Patrica.
Nieraz mam ochotę porządnie trzepnąć tę dziewuchę w głowę.
- Tak właściwie, Nino, jakim Żywiołem władasz? – spytał Anioł, odwracając uwagę wszystkich od Masona.
- Powietrze. – odparła, zaciskając szczękę.
- To tak, jak ja. – dodał Jace, nie zważając na jej niezadowoloną minę.
- Możesz być partnerką Evelin. – stwierdziła sucho Isabelle.
- Kim? – zapytała Pół Anielica, zbita z tropu.
- Teraz będziemy ćwiczyć łączenie Żywiołów, więc aby je ze sobą scalić są potrzebne dwie osoby. – wyjaśnił Jace – Jedną z nich musi być Wybraniec, tak jak ty oraz Wampir lub Anioł, w zależności czy mamy do czynienia z Pół Aniołem lub Pół Wampirem. Wampiry i Pół Wampiry władają tylko Wodą i Ogniem, Anioły i Pół Anioły Powietrzem i Ziemią. Jeżeli ty jesteś Pół Aniołem i władasz Powietrzem, to aby połączyć swój Żywioł potrzebujesz Anioła, który włada Ziemią. Rozumiesz?
Dziewczyna pokiwała głową, ale wyglądała jakby zaraz miała stąd uciec. Poklepałam ją po plecach i uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Nie bój się. To tylko brzmi tak skomplikowanie.
- Co jest skomplikowane?
Podskoczyłam wystraszona, kiedy Patric położył mi ręce na barkach. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Nigdy więcej tak nie rób. – warknęłam, odsuwając się.
Chłopak westchnął.
- Wy macie jakiś tydzień obrażania się na Masona, czy co? – spytał, a ja wzruszyłam ramionami.
- To nie tylko tydzień, to całe życie. – powiedziała Bella.
Patric chciał coś odpowiedzieć, ale przerwał mu krzyk Nikki, która zaczynała właśnie zajęcia.
Nie zmieniałam mojego partnera. Nawet, gdyby Isabelle miała mnie dosyć, uczepiłabym się jej, jak tonący koła ratunkowego i nie pozwoliła znaleźć jej kogoś na moje zastępstwo. Na szczęście, ona nie szukała innej Angie.
Nie robiliśmy nic nowego. Ja unaoczniałam Wodę, Bella Ogień, te się łączyły i któraś z nas atakowała nimi ścianę. Ciągle czułam na sobie czujne spojrzenie Patrica, i jak się okazało, Damiena.
- Wydłubię im kiedyś te oczy. – syknęła moja przyjaciółka, gapiąc się w stronę chłopków.
Zgromiłam ją wzrokiem i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Przed oczami mignęła mi Emma, ale nie zwróciłam większej uwagi na jej poczynania. Odnalazłam gdzieś na drugim końcu sali Evelin, która ćwiczyła z Niną. Poczułam się lepiej wiedząc, że nowa ma z kim ćwiczyć.

***

- Zaczynamy zajęcia! – krzyknął Patric, klaszcząc radośnie w dłonie.
Isabelle spiorunowała go wzrokiem.
- Jak się nie zamkniesz, to następnym razem przyniosę taśmę klejącą i zakleję ci usta.
- Oboje się przymknijcie. – powiedziałam równocześnie z Jace’m.
Wampirzyca spojrzała na nas z wyrzutem, ale nic więcej już nie powiedziała.
Zajęcia z magii skończyły się jakieś dziesięć minut temu i teraz potulnie czekaliśmy, aż Damien zaszczyci nas swoją obecnością. Powoli zaczynałam się irytować. Zresztą, nie tylko ja. Jace zaciskał ze złości szczękę i wyłamywał kostki. Chyba nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego.
Chłopak zobaczył, że mu się przyglądam i spojrzał na mnie pytająco. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo na salę wszedł de Winter. Bez ceregieli rozdał nam srebrne ostrza.
- Czekam na dzień, kiedy będę mogła wbić mu ten kołek w tyłek. – mruknęła Bella, a ja zachichotałam.
- Ja też. – wtrącił Patric, uśmiechając się szeroko.
- Poczekasz jeszcze. – powiedział oschle Damien, a Mason podrapał się po głowie.
Obracałam w dłoniach broń i nasunęło mi się jedno pytanie.
- Jak to możliwe, że napełniłam Żywiołem rurkę hydrauliczną? – zapytałam głośno, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
- Żywiołem napełnisz wszystko, co jest zrobione ze srebra. Nieważne, że to sprzęt kanalizacyjny czy stara obrączka babci. – wyjaśnił de Winter.
Pokiwałam w zrozumieniu głową i znowu zaczęłam obracać ostrze w ręce.
Damien znacząco chrząknął, zmuszając wszystkich, aby poświęcili mu swoją uwagę. Zerknęłam na Bellę i uśmiechnęłam się pod nosem, widząc jej minę. Wyglądała, jakby chciała powiedzieć: ,,Podać ci wody, Damienie? Chyba masz chrypkę.”.
- Napełnienie srebrnego ostrza Żywiołem nie jest trudne. Jeżeli unaoczniacie Żywioł, nie musicie fizycznie przelewać swojej mocy.
- Co ty bredzisz? – przerwała mu Wampirzyca, która przyglądała mu się pytająco.
Chłopak spojrzał na nią spode łba i kontynuował przerwany monolog.
- Chodzi mi o to, że wyobrażacie sobie Żywioł, który nabiera realnego kształtu, a żeby napełnić srebrne ostrze Żywiołem musicie swoją moc mu przekazać.
- To trochę jak dotkniecie czegoś naelektryzowanego, na przykład klamki. Wtedy czujecie, jakby was poraziło. Z fizyki pewnie wiecie, że ładunek elektryczny może przechodzić z jednego ciała na drugie. To działa na podobnej zasadzie. – wtrącił Patric, stając obok de Wintera.
Nikt się nie odezwał. Trzy osoby, które mogły zadać pytanie zapewne ich nie miały, jedna nie umiała znaleźć żadnej, kąśliwej uwagi, a ja… w sumie, nie wiem. Chyba byłam zbyt przytłoczona wydarzeniami dzisiejszego dnia. Znając moje niewyobrażalne szczęście, zdarzy się coś jeszcze gorszego. No, bo to ja. A Angelina Tamblyn nie może mieć spokojnego życia, bo to byłoby nudne. Odpocznę na emeryturze. Albo w grobie, bo mogę nie dożyć spokojnej starości.
- Dobra, spróbujcie napełnić ostrza Żywiołami. – powiedział Damien, klaskając w dłonie.
Westchnęłam i spojrzałam na niego. Bacznie mnie obserwował, a ja miałam wrażenie, że zaczynam się kurczyć pod wpływem jego spojrzenia. Odruchowo naciągnęłam prawy rękaw bluzy, jeszcze bardziej zasłaniając bliznę.
Nikt nie może się o tym dowiedzieć, dopóki ja sama nie zorientuję się, co to oznacza.

10 komentarzy:

  1. Supcio. O boże czemu jak tak dawno nie komentowałam twojego bloga O.o Muszę nadrobić w nowych rozdziałach. Daj szybko nexta. Czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hey, haha nie mogłam z tego kołka w tyłku xdddd Ciekawe co to za znak na jej ręce i co on oznacza?
    Hmm, ja nadal shipuje Damiena i Angie! Wiedziałam że info z kończem bloga było przenośną. Jak tam Ci poszły testy, bo jak widzę żyjesz o możesz dalej pisać :D Szkoda, że niektórzy wzięli to zbyt poważnie :(
    Pozdrawiam i życzę Weny
    Twoja namolana
    ~Asteria Delos
    Ps Pisze na telefonie, więc przepraszam za ewentualne błędy xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdzial.Ciekawi mnie o co cho z tym kwiatem na ręce. Ale ten kołek w tyłku to normalnie miałam takiego banana na twarzy :D przeczytalam komentarz mojej poprzedniczki..jeśli to naprawde bylo przenosnia to ja bylabym bardzo szczęśliwa..czekam na nexta i do zobaczenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super. Ciekawi mnie o co chodzi z tym znakiem na ręce. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega rozdział. Bella nieźle się zawzięła na Patrica. A znamię Angie bardzo mnie ciekawi i dlaczego pojawiło się teraz. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten facio to ojciec Angie. przynajmniej mnie się tak wydaje.
    co do posta jest super ale strasznie ktkrótki. Hahaha ten kołek w tyłku najlepsze :)
    Przepraszam nie mam weny na komentarz moze później cos napisze
    pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże ......... Super rozdział, nie mogę się doczekać następnego :p Kocham Cie, albo może tylko twoje opowiadania, ale jeśli to ty je piszesz to CB też kocham <3 a co do kończenia opowiadania, nawet mi się nie waż tego robić! Mam nadzieję, że to była taka przenośnia,żeby nas nastraszyć :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeeej!
    Zapowiada się ciekawie. Chociaż niewiele się działo. A ja nadal współczuję Damienowi. Go tam przecież wszyscy nienawidzą, ale ja wciąż wierzę, że on nie jest aż taki zły :) . Jestem ciekawa tej lekcji. Naprawdę. I zastanawiam się, kto pierwszy odkryje ten znak na jej ręce. Mam jednak wrażenie, że będzie to Damien. Mogę się mylić, ale byłoby ciekawie. I szczerze, to chciałabym, żeby ze sobą wreszcie pogadali. To znaczy.. nigdy nie byłam jakimś zagorzałym fanem tego całego romantycznego aspektu, ale głupio tak jakoś, gdy są ze sobą skłóceni ;).
    Z utęsknieniem czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział super jak zawsze !, tylko ostatnio coś takie króciutkie dodajesz te rozdziały :( mimo to z niecierpliwością czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę! Zaczynam być uzależniona! Dziś trafiłam na twojego bloga i cały dzień tylko siedzę i czytam, czytam, czytam... Kontynuuj, bardzo proszę ;-)

    Marchewkowa Dama, której nie chce się zalogować na konto :-)

    OdpowiedzUsuń