Okazało się, że
Bella ma pokój niedaleko swojej kryjówki, co było lekkim szokiem, zważywszy na
to, że wszyscy mieli pokoje w innym skrzydle.
- To skrzydło, w którym mieszkają
rodziny Przełożonych. – wyjaśniła i wpuściła mnie do środka. W pokoju panowały
egipskie ciemności. – Po śmierci mojego ojca, pozwolili mi zatrzymać ten pokój.
– dziewczyna zaświeciła światło, a moim oczom ukazało się pomieszczenie, dwa
razy większe, niż pokoje wszystkich w wychowanków Domu.
Po środku
pokoju stało masywne dwuosobowe łoże z baldachimem z ciemnego drewna, które
oświetlał kryształowy żyrandol. Na lewo od łóżka znajdowało się ogromne okno,
pod którym stała toaletka z takiego samego drewna, z jakiego wykonane było
łóżko. Prostopadle do niego znajdowała się szafa trzydrzwiowa, zupełnie taka
jaką miała Kate w domu rodzinnym. Obok szafy stało biurko, na którym walało się
pełno papierów, a obok biurka zauważyłam białe drzwi prowadzące do innego
pomieszczenia, zapewne do łazienki. Ściany pokoju były koloru fiołkowego, a
podłoga o dwa odcienie jaśniejsza od koloru mebli.
Bella podeszła
do szafy i zaczęła w niej grzebać.
- Załóż to. – powiedziała i
rzuciła mi zwitek ubrań, wskazując palcem na białe drzwi. Tak jak
podejrzewałam, była to łazienka, która, o dziwo!, wyglądała tak samo jak moja.
Szybko zrzuciłam z siebie brudne
ubranie i założyłam to, które pożyczyła mi Bella. Kiedy byłam już ubrana w
szarą koszulę i czarne jeansy, opłukałam twarz chłodną wodą i przeczesałam
placami włosy, zaplatając je w warkocz.
Gdy wyszłam z
łazienki, Bella siedziała po turecku na łóżku i przyglądała się czemuś, co
miała w ręce. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że w dłoniach trzyma medalion. W
środku widniały dwa zdjęcia: kobiety i mężczyzny. Kobieta miała podobne rysy
twarzy do Belli, a wyraz twarzy mężczyzny nie zdradzał żadnych uczuć. Dokładnie
jak Isabelle, kiedy z kimś rozmawiała.
- To moja mama i tata. –
powiedziała, jakby domyślała się, że chcę o to zapytać.
- Przykro mi. – szepnęłam i
usiadłam obok niej. Naprawdę było mi przykro. To moja mama zawsze była dla mnie
podporą i jedną z niewielu osób, której ufałam. Nie wyobrażałam sobie życia bez
niej.
- Mama nienawidziła swojego
życia. Nie chciała być Wampirem. Zazdrościła ludziom. Wszystkiego. Kiedy się urodziłam,
odeszła od ojca i zamieszkała wśród ludzi, ale jakieś konflikty ojca dały o
sobie znać i napadli nas. Mama chciała mnie bronić, ale jakby zapomniała jak
się walczy, rozumiesz? – spojrzała na mnie, a ja kiwnęłam głową – Zabili ją, a
ja w tamtym czasie uciekłam i się ukryłam. – zrobiła pauzę, zupełnie jakby ją
to przerastało. Bardzo możliwe, że tak było. - Kilka godzin później znalazł
mnie ojciec i zabrał do Domu. Resztę historii znasz. – zakończyła szybko i
znowu zaczęła przyglądać się medalionowi, obracając go w dłoniach.
Po części
rozumiałam matkę Isabelle, bo również nie lubiłam tego świata mimo, że obracam
się w nim od niedawna. Sto razy bardziej wolałam towarzystwo Amelii Parker, niż
Jessiki Prince, chociaż obu nienawidziłam z całego serca. Tysiąc razy bardziej
lubiłam gadkę o robakach na biologii, niż nauka posługiwania z Żywiołem z
Nikki. I milion razy bardziej wolałam zaczepki Andrew, którego kochałam jak
brata, niż obojętność i oschłość Damiena. Tak naprawdę jedyną dobrą rzeczą jaka
przytrafiła mi się od przyjazdu tutaj było poznanie Belli, Jace’a i Evelin,
chociaż mieli przede mną swoje tajemnice. Zresztą co się dziwić, sama nie
mówiłam im całej prawdy.
Gdyby ktoś
zapytał mnie, czy wolałam Kate od Belli, nie umiałabym odpowiedzieć. Te dwie
osoby o skrajnie różnych osobowościach budziły we mnie to samo uczucie.
Poczucie bezpieczeństwa i odpowiedzialności za nie. To, ile je znałam nie grało
tutaj żadnej roli. Ważne, że były kiedy było naprawdę źle. Dlatego nie mogłam
ich zawieść. Nie teraz.
- Jesteś bardzo
dzielna. – powiedziałam i przytuliłam Wampirzycę.
- To wszystko, co mi po nich
pozostało. – w tym momencie głos jej się załamał. Dziewczyna odwzajemniła
uścisk i schowała się w moich ramionach, a ja ją kołysałam i szeptałam słowa
wyrażające mój podziw dla niej.
Czułam jak łzy wzbierają się pod
powiekami i u mnie. Zamrugałam kilka razy, aby zapanować nad nimi. Udało mi się
to w ostatniej chwili.
- Chodźmy już. – powiedziała
Bella i oderwała się ode mnie, wycierając oczy rękawem swojej bluzy.
Wyszłyśmy z
pokoju Wampirzycy i wolnym krokiem ruszyłyśmy korytarzem. Kiedy miałyśmy już schodzić
po schodach, Patric, którego nie zauważyłam, zastawił nam drogę.
- Gdzie wy, do cholery, byłyście?
– syknął
- Nie twój interes, pijawko. –
mruknęła Bella i go wyminęła, ciągnąc mnie za sobą. Kiedy przed kilkoma
minutami powiedziałam, że ją podziwiam, teraz znalazłam rzeczowy dowód na
prawdziwość tych słów. Bella była pierwszą osobą jaką znałam, która potrafiła
równocześnie nosić w sercu żałobę po stracie rodziców oraz pyskować jak
rozpieszczona nastolatka.
- Chyba zapomniałaś, że należymy
do tego samego gatunku! – krzyknął Patric za nami.
- Nie koniecznie. Ja nie jestem szpiegiem
i niewolnikiem Cecile oraz Selene, tak jak ty. – powiedziała z obojętną miną
- Nie przeginaj. – warknął i
stanął przed Wampirzycą. Przyglądałam się jak przyglądali się sobie z wrogością
w oczach. Biła od nich taka nienawiść, że włoski na karku stanęły mi dęba.
- Jeżeli coś zaraz się przegnie
to twój kręgosłup jak się nie odsuniesz. – syknęła tak cicho, że tylko osoby,
które stały blisko niej były w stanie to usłyszeć. Oczywiście rzecz biorąc,
należałam do tego wąskiego grona słuchaczy.
- Mam jej pilnować, więc musisz
ścierpieć moje towarzystwo. – powiedział z dziarskim uśmiechem. Kolejna osoba,
która tak szybko potrafiła zmieniać swoje nastawienie do świata. Chociaż, można
zastanowić się czy to są o s o b y. Z naukowego punktu widzenia, coś takiego
jak Wampir nie istnieje.
- Nie muszę. Mogę iść do Cecile i
powiedzieć, żeby założyła jej podsłuch i będzie o tyle milej, że nie będę
musiała patrzeć na ciebie. – tymi słowami zakończyła ich małą batalię, a ja
przeraziłam się jej słowami. Nie chciałam mieć założonego podsłuchu. Wolałam
towarzystwo Patricka, bo gdy nie kłócił się z Bellą, był w porządku. I rozluźniał
atmosferę na moich treningach.
Wampirzyca wyminęła chłopaka i
odprowadziła mnie pod mały salonik, w którym mam zajęcia z Damienem z historii
magii i wszystkiego co z nią związane.
Usiadłam w
fotelu i czekałam na chłopaka, unikając wzroku Patricka. Było mi głupio za to,
że całą winę i moje oburzenie w gabinecie pielęgniarki, zrzuciłam na niego. A
scena, którą odprawiła Bella nie ułatwiała mi przeproszenia go.
Uciążliwą ciszę przerwało wejście
Damiena. Otaksował nas spojrzeniem i bez zadawania zbędnych pytań zaczął
opowiadać.
Nie wiedziałam o czym mówił. Po
prostu udawałam skupioną, a w rzeczywistości przyglądałam się krajobrazowi za
oknem.
Siedziałam tak bez ruchu
przyglądając się krajobrazowi za oknem, gdy nagle dostrzegłam kilka postaci
zmierzających przez dziedziniec. Wytężyłam wzrok i dostrzegłam wśród nich
Daniela.
- Nie. Próbuj. – wycedził przez
zęby Patric, doskonale wiedząc co zamierzam zrobić, ale było już za późno.
Wybiegłam z pomieszczenia prosto
na dziedziniec. Musiałam się zatrzymać, aby zorientować się, w którą stronę
poszedł Daniel wraz z obstawą. Po kilku głębszych oddechach znowu zaczęłam
biec. Postanowiłam skrócić sobie drogę przez trawnik, gdy nagle ktoś powalił
mnie kłującą trawę.
- Auu – wyjęczałam, próbując zepchnąć
napastnika. Bezskutecznie, był cięższy ode mnie. Dużo cięższy.
- Mówiłem, żebyś nie próbowała. –
szepnął mi do ucha Patric. No tak, w końcu wiedział co chcę zrobić i miał mnie
pilnować. Jak widać mamy różne definicje pilnowania. Jakoś nie wyobrażam sobie,
że rzuciłabym się na kogoś, zwalając go z nóg, bo wybiegł z zajęć.
- Złaź z niej, pijawko! –
usłyszałam krzyk Belli. O dziwno, posłuchał jej. Usiadłam na trawie i
przyglądałam się z przymrużonymi oczami jak Isabelle wydziera się na chłopaka.
–To nie są zapasy, żebyś mógł się na nią rzucać, do cholery! Zauważ, że jest od
ciebie dwa razy mniejsza i mogłeś jej coś zrobić! Z tego co pamiętam miałeś ją
pilnować, a nie wpakowywać w dodatkowe kłopoty!
- To ona wybiegła z zajęć i
chciała pobiec za Danielem! Nie zwalaj całej winy na mnie! – zaczął się bronić,
ale z marnym skutkiem. Wampirzyca nie zamierzała się podać.
- To mogłeś zatrzymać ją w
normalny sposób, a nie jak zawodnik sumo! Wystarczyło trochę przyśpieszyć i voila, mógłbyś prawić jej morały, że
jest nieodpowiedzialna i głupia! I nie byłoby problemu, kretynie!
- Co tu się dzieje?!? –
usłyszałam krzyk, a właściwie ryk, Damiena. To jeden z tak niewielu momentów,
kiedy tracił panowanie nad sobą. Przeważnie tracił nerwy z mojego powodu. W tym
wypadku, byłam tylko złem pośrednim. Muszę zapisać to w kalendarzu. – W całym
Domu was słychać!
- Kolejny dowód fachowego
nauczyciela. – syknęła Bella i odwróciła się w stronę nadchodzącego bruneta – Później
się nie dało przyjść, panie instruktorze?
Za tą uwagę, Damien zgromił ją wzrokiem,
ale ona nie się tym nie przejęła, tylko ciągnęła dalej.
- Z tego co wiem, jesteś
odpowiedzialny za Angie przez całe zajęcia, ale jakoś nie śpieszno ci było,
kiedy ten idiota – wskazała na Patricka – Rzucił się na nią, jakby była stertą
pierzyn! Mógł ją połamać!
Damien przyglądał jej się w
milczeniu, a Bella podeszła do mnie i spytała czy coś mnie boli. Pokręciłam
głową.
- Masz szczęście, że nic jej nie
jest, bo teraz leżałbyś w trumnie. – warknęła w stronę Patricka.
- Z tego co wiem, pijawki śpią w
trumnach, więc uciąłbym sobie poobiednią drzemkę. – odpowiedział z
rozbawieniem, a Bella zacisnęła ręce w pięści, jakby chciała się na niego
rzucić. Chwyciłam ją za nadgarstek i pokręciłam głową. Dziewczyna westchnęła i
uśmiechnęła się do mnie.
- Zajęcia ogłaszam za zakończone.
– powiedziała tylko, po czym pomogła mi wstać i wzięła mnie pod ramie. Ruszyłyśmy
w stronę drzwi, a ja odwróciłam się jeszcze w stronę chłopaków, którzy
przyglądali się nam jak odchodziłyśmy.
Bella zaprowadziła mnie do mojego
pokoju, jakby bała się, że znowu się ktoś na mnie rzuci. Albo zrobi coś innego.
- Muszę już iść. – powiedziała – Zobaczymy
się na kolacji.
- Okej. – odpowiedziałam. – Dziękuje
za pomoc – dodałam, kiedy była już przy drzwiach.
- Wiesz, że jestem do tego, aby
wyciągać cię z kłopotów. – odpowiedziała, po chwili dodając – I z sytuacji,
kiedy jakiś debil rzuca się na ciebie, jakbyś była ostatnim słoikiem nutelli w
sklepie. – na tę uwagę obie wybuchłyśmy śmiechem, co sprawiało mi odrobinę
bólu, ale nie chciałam, żeby się o mnie martwiła lub co gorsza, zabiła Patricka.
Weszłam do
łazienki i przyjrzałam się swemu odbiciu. Moje włosy wyglądały tragicznie.
Twarz zresztą też. Nigdy nie byłam specjalnie urodziwa, ale przy mnie nawet
Gargamel mógł ubiegać się o tytuł Miss Piękności. Cała byłam obdrapana i brudna
od ziemi.
Ochlapałam twarz zimną wodą i
umyłam ją mydłem, starając się, aby nie dostało mi się ono do oczu. Rozczesałam
porządnie włosy i znowu zaplotłam je w warkocza.
Wyszłam z łazienki i spojrzałam
na zegarek. Miałam jeszcze chwile, zanim pójdę do Evelin dokształcać się z
koordynacji ruchowej. Zabawne, że taka drobnostka uniemożliwia mi dalszy
trening.
Usiadłam na łóżku i przyjrzałam
się swoim dłoniom. Były całe w odciskach – skutek trzymania srebrnego ostrza.
Pewnie gdyby dawni znajomi mnie
zobaczyli, pomyliliby mnie z kimś innym. Mimo, że nie byłam pierwszej urody,
nigdy też nie byłam cała poharatana i obdrapana. Nosiłam się schludnie, a nie
jak jakaś dzikuska. Chyba najwyższa pora pogodzić się z faktem, że tamta
dziewczyna, cicha i schludna, już nie wróci. Zastąpiła ją narwana i porywcza
Pół Wampirzyca.
Z niechęcią
wstałam z łóżka i wygładziłam koszulę, którą pożyczyła mi Bella. Wyszłam z
pokoju i zamknęłam go na klucz, po czym ruszyłam w kierunku schodów.
Stanęłam pod drzwiami Evelin i
cicho zapukałam. Po chwili dziewczyna mi otworzyła.
- Cześć. – przywitałam się, siląc
się na uśmiech, ale prędzej wyszedł z tego grymas pełen bólu. Tak, kości dalej
mnie bolały.
- Cześć. Wejdź, proszę. –
powiedziała, po czym odsunęła się, abym mogła wejść.
Na środku pokoju stał taboret, a
na łóżku doniczka z pelargonią, która jakiś cudem przetrwała wczorajsze
wywrotki.
Miej to już za sobą, pomyślałam i weszłam na taboret. Nogi lekko mi
się trzęsły, ale nie zważałam na to. Wzięłam dwa głębokie oddechy i stanęłam na
jednej nodze, po czym, bez chwili zawahania, rozłożyłam ręce i zrobiłam
jaskółkę. Evelin podała mi doniczkę z pelargonią do prawej ręki i odsunęła się,
aby mi się przyjrzeć.
- Idzie ci coraz lepiej –
powiedziała, a ja sekundę potem straciłam równowagę i upadłam.
- Nie chwal dnia przed zachodem
słońca – mruknęłam i wstałam, podnosząc i kwiatek, i taboret.
***
- Nie wierze,
że jeszcze się nie połamałaś. – odparła Bella, kiedy opowiedziałam im na
kolacji o moim treningu. Mój rekord życiowy w utrzymywaniu równowagi na
taborecie to dziesięć sekund.
- To lepiej uwierz, bo musiałabyś
wymyślić jej wiarygodną wymówkę, co robiła, gdyby wylądowała ze złamaną
kończyną u pielęgniarki.– mruknął Jace, na tyle głośno, że wszystkie go
usłyszałyśmy.
- Coś ty taki nie w sosie? –
spytała, lekko oburzona Wampirzyca
Wzruszył ramionami. Coś go gryzło
i nikt nie wiedział co. Nawet Evelin. Anielica przyglądała mu się z troską, ale
on celowo gapił się w talerz i nie zaszczycił nikogo spojrzeniem. Nawet swojej
dziewczyny. Zrobiło mi się jej żal, ale nie mogłam kogoś zmusić, aby był przez
cały czas szczęśliwy.
- Po prostu nudzi mnie już twoje
niedowiarstwo. – odpowiedział Wampirzycy, a w jego głosie dało się wyczuć cień
wrogości.
Nikt już się
nie odezwał. Każdy zatopił się we własnych myślach i nie śmiał przerywać, tej
niezręcznej ciszy. Przyglądałam się swojemu jedzeniu, zataczając widelcem
powolne kręgi na talerzu. Nic tu po mnie,
pomyślałam.
- Dobranoc. – powiedziałam i wstałam. Nikt na mnie nie spojrzał. Westchnęłam
cicho i wyszłam ze stołówki.
_______________________________________________________________________________
Obiecałam, że rozdział pojawi się wcześniej i tak się stało. Może nie jest to jakiś rekord, ale pojawił się po tygodniu, a nie po dwóch :D Mam nadzieje, że Wam się podoba. Zachęcam do komentowania :)
Weronika
Wszystko co napiszesz będzie się mi podobało, bo masz talent! Dziękuję za wcześniejsze dodanie rozdziału :* Zabiję kiedyś Damiena za jego oschłość! Kocham cię i zapraszam do sb :$
OdpowiedzUsuńdziękuje :) postaram się zajrzeć ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMyślę że to jeden z lepszych blogów jakie czytałam, jesteś świetna w tym co robisz, pisz dalej <33
OdpowiedzUsuńdziękuje ;*
UsuńCzy będzie tu jakiś wątek miłosny między Angie z np Damienem ? <3
OdpowiedzUsuńHahah, widzę, że niektórzy chcą dużo wiedzieć xD Coś planuję :)
UsuńBardzo ciekawie piszesz :) czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńSuper Blog.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie !
http://carmen16-love-story.blogspot.com/2014/01/rozdzia-2.html
Mówiłaś, że rozdział pojawi się wcześnie, ale nie myślałam, że tak szybko :) Świetnie, że stosunki między dziewczynami się zacieśniają, bo każdy potrzebuje przyjaciela, a Katie niestety nie ma blisko :/ Tylko Damien jest taki oschły.. Rozdział bardzo mi się podobał i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Monia x
Przy okazji zapraszam również do nas na 7 rozdział :) http://sophieandzayn.blogspot.com/
UsuńZapraszam do nas, VIII rozdział :) http://sophieandzayn.blogspot.com/
UsuńPozdrawiam i czekam również na ciąg dalszy przygód Angie :)
~Monia x
Świetne, czekam na dalsze rozdziały, a przy okazji zapraszam do mnie i z góry dziękuję za pozostawienie po sobie komentarza :) http://holland-dylanowa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBrakuje miłości Angie i Damiena <333
OdpowiedzUsuńa czy ja napisałam, że to miłość będzie którymś z wątków ? :)
UsuńKiedy bedzie nastepny rozdzial ?
OdpowiedzUsuńpostaram się dodać w sobotę lub niedzielę :)
UsuńDlugo ale postaram sie poczekac ! ;3 hah ale i tak dobrze Ci idzie z tym dodawaniem :) Nie ma co narzekac na niektorych blogach jest jeden na miesiac :/ wiec wylacznie co mnie czeka to czekac i czekac heh ;))
UsuńJa ogólnie staram się pisać z wyprzedzeniem, więc nieraz mam 3 rozdziały ,,w zanadrzu", a nieraz żadnego. Jak będę mieć chwile wolną to postaram się siąść, poprawić i dodać rozdział wcześniej, ale nie obiecuje nic.
UsuńDobrze , dobrze ! :> CZEKAM! I życzę weeny <3 UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA ! :D :3
Usuńdziękuje :3
UsuńDziweczyno boski rozdział czekam na next <3
OdpowiedzUsuńdziękuje :)
Usuńfajny rozdział z Zmierzchu
OdpowiedzUsuńCzemu z Zmierzchu?
UsuńCzesc masz dziewczyno talent ,czytam duzo ksiazek i szczeze mowiac To co piszesz wciaga ciekawi mam nadzieje ze bedzie tak dalej trzymam kciuki;*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje za miłe słowa :*
Usuńbardzo ładnie podoba mi się ;) widać , że masz pasje :* nie to co inni ;( ... pisz dalej proszę jestem strasznie ciekawa :* powodzenie
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje ;*
UsuńBardzo ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńdziękuje :)
UsuńCieszę się, że opisałaś historię Belli, bo czekałam na coś więcej o niej. Historia jest smutna i poruszająca. Nie potrafię sobie wyobrazić uczuć, po stracie rodziców. I bardzo cieszę się, że dziewczyny zbliżyły się do siebie. Chociaż przy Angie nie ma już Kate, jest za to Bella. Uważam, że mogą stworzyć naprawdę silną więź. W ogóle to chyba już pisałam, że polubiłam Bellę. No i z każdym rozdziałem coraz bardziej ją lubię. Jest przezabawna i odważna zarazem. Lubię jej odzywki do Patrica i do Damiena.
OdpowiedzUsuńNo i o co chodzi Jace'owi? Hm, hm, hm, jestem bardzo ciekawa!
a ten tekst: "jakiś debil rzuca się na ciebie, jakbyś była ostatnim słoikiem nutelli w sklepie." rozwalił mnie. Jest genialny!
Pozdrawiam!
:3
OdpowiedzUsuńBella i Patric to wystrzałowe połączenie, o którym fajnie się czyta :D Biedny Jace, a co za tym idzie- biedna Eveline. Interesująca historia rodziców Belli była szczegółowo, dobrze wymyślona, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że jesteś dziewczyno najlepsza! :D ♥
OdpowiedzUsuń