Otworzyłam drzwi
do swojego pokoju i uderzyła mnie…pustka. W środku panowały egipskie ciemności.
Zapaliłam lampkę i rozejrzałam się po pomieszczeniu, które wyglądało tak jak
zwykle. I to było niezwykłe, bo jeszcze pół godziny temu na podłodze leżały
rozłożone karimaty i śpiwory. Teraz nie było niczego.
Podbiegłam do
biurka i odetchnęłam z ulgą. Wszystkie kartki leżały idealnie poskładane i
żadnej nie brakowało. Zebrałam je w całość, podeszłam do komody i odłożyłam je
tam.
Nie wiedziałam co mam ze sobą
zrobić. Panika, niedowierzanie i ból sprawiły, że nie byłam w stanie się
poruszyć. Na szczęście miałam w głowie swoją własną, upierdliwą sekretarkę,
która wiedziała co zrobić. Zostawiłaś
tego chłoptasia, bo chcesz uratować przyjaciela, a teraz stoisz jak jakiś
osioł. RUSZ SIĘ!!!
- Też cię kocham. – szepnęłam i
zaśmiałam się histerycznie. Dlaczego ja gadam sama do siebie?
Zamknęłam oczy
i starałam się rozluźnić. Po chwili byłam, jak to mówiła mama, oazą spokoju. Usiadłam
na łóżku i zdjęłam z ramion bluzę, którą dał mi Damien. Rzuciłam ją na
poduszkę, a sama oparłam się o ścianę. Andrew, gdzie jesteś? Nic, jak zwykle
wszyscy milczą.
Intuicja cię nie zawiedzie.
Skąd ja znam ten głos?
Nie dane było
mi rozmyślać na ten temat, bo usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi. Z ociąganiem
podniosłam się z łóżka i otworzyłam mojemu, mało proszonemu, gościowi. Przed
drzwiami stała Evelin z Jace’m. No tak, papużki nierozłączki.
- Coś się stało? – spytałam
słabym głosem
- Evelin chciała ci coś
powiedzieć. – odezwał się Jace, zanim dziewczyna zdążyłam otworzyć usta. – No,
mów Evelin. – szturchnął ją delikatnie w ramię.
- Więc..- zaczęła Anielica, po
czym przełknęła głośno ślinę – Przełożona jest na nas wściekła i może być
problem z naszymi tajnymi treningami.
Oniemiałam. Jak
to? Dlaczego nagle teraz wszystko się sypie? On ci pomoże odezwała się moja podświadomość. No tak, Damien.
- Przepuścicie mnie. –
powiedziałam i minęłam ich biegiem. Wybiegłam na dziedziniec. Był tam. Siedział
koło posągu kupidynka. Wzięłam głęboki oddech, poprawiłam bluzkę i pewnym
krokiem ruszyłam w stronę chłopaka. Stanęłam przed nim i zaczęłam:
- Mogę cię o coś poprosić? –
spytałam, starając się nie zabrzmieć na desperatkę.
- Słucham. – odpowiedział i
spojrzał mi w oczy, a jego spojrzenie przyprawiało mnie o dreszcze. No, dalej. Wyduś to z siebie.
- Czy mógłbyś iść ze mną do
Przełożonej i powiedzieć, że godzinę temu byłam z tobą, bo chciałam się czegoś
dowiedzieć o historii magii, a Bella, Jace i Evelin nic nie wiedzieli, dlatego
mnie szukali? – wydukałam na jednym wdechu, a on świdrował mnie wzrokiem przez
dłuższą chwilę. Kiedy już straciłam nadzieje, że mi pomoże, odezwał się:
- Dobrze.
Odetchnęłam z ulgą.
- Dziękuje. – odpowiedziałam i
uśmiechnęłam się. Powstrzymywałam się przed przytuleniem go.
- Chodźmy do niej. – powiedział,
po czym wstał, tym samym pozbawiając kupidyna towarzystwa.
- Nie sądzę aby…- zaczęłam, ale
mi przerwał
- Zaufaj mi, im szybciej, tym
lepiej. – przerwał i ruszył w stronę Domu. Przyglądałam się mu przez chwilę, po
czym ruszyłam za nim.
Damien wszedł bez
pukania do gabinetu madame Cecile. No tak, pewnie ma jakieś przywileje.
Kobieta siedziała przy biurku i
przeglądała jakieś dokumenty. Gdy weszliśmy, podniosła wzrok znad papierów.
- Damien? Angelina? – spytała
zaskoczona –Coś się stało?
- Chciałbym wyjaśnić sytuacje,
która zaistniała jakąś godzinkę temu. – powiedział, a ja opuściłam głowę i
przyglądałam się czubkom swoich butów.
- Mianowicie, jaką? – spytała
Przełożona
- Kiedy Isabelle, Jace i Evelin
szukali Angeliny. Ona była wtedy ze mną, tłumaczyłem jej na czym polega Kult
Matki Żywiołów, w końcu jutro jej pierwszy Obrzęd. – odpowiedział bez
zająknięcia
- Rozumiem, ale co to ma
wspólnego z tamtą trójką? – spytała, a ja podniosłam wzrok i spojrzałam na nią.
Przyglądała się mi.
- Nie wiedzieli gdzie jestem, nic
im nie powiedziałam. Bali się o mnie. – odparłam, przyglądając się jej z
wyższością.
Nie unikałam jej wzroku. Nie
chciałam dać jej tej satysfakcji. Kobieta patrzała na mnie jeszcze przez
chwile, po czym odezwała się obojętnym tonem.
- Dobrze, tym razem nie wyciągnę
konsekwencji za złamanie regulaminu. – spuściła nas z oczu i wróciła do
przeglądania dokumentów – Dobranoc.
- Dobranoc – odpowiedzieliśmy
równocześnie, chociaż korciło mnie, aby odpowiedzieć jej: a żebyś zdechła.
Wyszliśmy z
gabinetu. Chciałam wrócić do pokoju, ale Damien złapał mnie za ramię.
- Mogę znać powód, dla którego
musiałem kłamać? – spytał, spoglądając mi w oczy.
- Niekoniecznie. – odpowiedziałam
i słodko się uśmiechnęłam. – Ale dziękuje, że mi pomogłeś. To wiele dla mnie
znaczy. Dobranoc. – dodałam szeptem i skierowałam się w stronę swojego pokoju. Nie
usłyszałam odpowiedzi, choć bardzo prawdopodobne jest to, że w ogóle mi nie
odpowiedział. Zresztą, mało istotne. Ważne, że mi pomógł.
Pod moim
pokojem dalej czekała para Aniołów, tym razem w towarzystwie Belli.
- Załatwione. – powiedziałam.
–Tym razem wam odpuści.
- Jak to zrobiłaś? – spytał Jace,
z lekką nutą podejrzliwości.
- Podziękujcie Damienowi, nie mi.
To on gadał z Cecile. – odparłam i oparłam się o drzwi pokoju. Cała trójka
przyglądała mi się w milczeniu. Pierwsza odezwała się Wampirzyca.
- Przepraszam, że nazwałam cię
Matką Teresą. Wiem, że chcesz uratować Andrew i pomożemy ci w tym.
- Rozumiem. To ja przepraszam, że
wpakowałam was w dodatkowe kłopoty z Przełożoną. – odpowiedziałam, po czym
podeszłam do Belli i przytuliłam ją. Wiedziałam, że ciężko było jej przyznać
się do błędu. Zresztą, ja też nie byłam aniołkiem.
To zdanie teraz nabrało nowego znaczenia podpowiedziała moja
podświadomość. O, ironio.
Ostrożnie
wyplątałam się z jej żelaznego uścisku i wróciłam na swoje poprzednie miejsce.
- My już pójdziemy. – odezwała
się Evelin – Do zobaczenia jutro o szóstej, Angie.
Zmarszczyłam brwi.
- O szóstej?
- Musisz wrócić do treningów. –
odezwał się Jace – Zajrzyj do biografii, znalazłem tam coś.
Serce zabiło mi szybciej. Jace
znalazł coś, co może nam pomóc!
- Nawet nie wiesz, jak jestem ci
wdzięczna. – wydusiłam
- Chyba wiem – odparł z
uśmiechem, po czym złapał Evelin za rękę. –Bella? Idziesz?
- Tak. – odpowiedziała w
zamyśleniu i podeszła do nich.
- Dobranoc, Angie. – powiedzieli
równocześnie i ruszyli do swoich pokoi.
- Dobranoc. – wyszeptałam.
Chciałam już
wejść do pokoju i zobaczyć, co takiego znalazł Jace, ale usłyszałam jeszcze
ciche chrząknięcie. Odwróciłam się.
-Uważaj na Damiena. Nie jest tym, za kogo się
podaje. – szepnęła Evelin i pobiegła na górę.
Super. Nie dość, że uratował im tyłki,
to jest jeszcze dwulicową świnią. Czuje się, jakbym była w przedszkolu.
Westchnęłam i
weszłam do pokoju. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, było dojście do komody i
wyjęcie z niej biografii.
- Andrew, Andrew, Andrew –
szeptałam, przeglądając tak znane mi zapiski. Traciłam już powoli cierpliwość,
gdy na żadnej ze stron nie było żadnego, podkreślonego tekstu.
- Jest! – krzyknęłam i rzuciłam
się na łóżko z ostatnią kartką biografii.
Nasi agenci widzieli go na terenach Wygnańców w południowym Londynie. Przywódca
tej grupy wroga jest nieznany.
Południowy Londyn! Tak blisko
Akademii. Tak daleko od Domu Żywiołów.
Przyglądałam się
kartce jeszcze przez chwile, próbując znaleźć coś jeszcze w tych słowach. Gdy
chciałam już ją odłożyć, zauważyłam drobny druk na samym dole.
Bliski przyjaciel Angeliny. Mogą chcieć go wykorzystać, aby dotrzeć do
niej.
Chwila, co? Mój
przyjaciel jest niewiadomo gdzie i to przeze mnie? To niemożliwe. Czego oni
mogą chcieć o d e m n i e? I dlaczego
akurat Andrew? Dlaczego jedna z niewielu osób, która potrafiła powiedzieć mi prawdę
tak, aby nie zabolało. Potrafił zmobilizować mnie do działania, bez tego nieznośnego
bólu w klatce piersiowej. Dlaczego ON, do cholery?!? Czemu nie mogli od razu
uprowadzić MNIE?!?
Nie
wytrzymałam. Zresztą, od kilku dni natłok bolesnych informacji wywołuje u mnie
tylko to. Płacz. Mój mały, prywatny wodospad właśnie zalewał ostatnią stronę
biografii mojego przyjaciela. A ja nie umiałam go powstrzymać.
***
- Dzień dobry.
– powiedziałam wchodząc na sale. Cała trójka już tam była. Miałam nadzieje, że
nie będą poruszać tematu Andy’ego.
- Cześć. – odpowiedzieli chórem.
- Od czego zaczynamy? – spytałam,
stając na środku sali.
- Żywioły. – odparła
podekscytowana Wampirzyca, stając naprzeciwko mnie.
- Zadziw mnie. – mruknęłam i
przyglądałam się, jak próbuje unaocznić Żywioł.
O dziwo, poszło jej całkiem
dobrze. Nie była to może kula Ognia, która podpali cały las, ale liczył się
postęp.
Bella uśmiechnęła się do mnie
szeroko, a Żywioł zniknął.
- Jest dobrze. – powiedziałam i
podniosłam kciuk do góry. – Ćwicz dalej. Evelin, twoja kolej! – wrzasnęłam i
odwróciłam się w stronę brunetki. Spojrzała na mnie z uśmiechem i zamknęła
oczy.
Poszło jej
troszkę lepiej, niż Belli, ale do ideału była jeszcze daleka droga.
- Poćwicz trochę. –
podpowiedziałam – Skup się bardziej na wyglądzie Ziemi, nie na wielkości czy
kształcie.
Anielica bez
słowa ruszyła w kąt sali i zaczęła swój indywidualny trening. Jej chłopak już
czekał, gotowy do działania. Skinęłam na niego głową, a on przystąpił do
dzieła.
Jego unaoczniony Żywioł wyglądał
imponująco. Kształtem dorównywał Wodzie unaocznianej przeze mnie. Nie wyglądał też
tak mizernie, jak Ziemia Evelin, ale szybko zniknął.
- Musisz się bardziej skupić. –
poleciłam i uśmiechnęłam się na znak, że jest dobrze. Odpowiedział mi tym
samym, ukazując dołeczki.
Kiedy Jace się
uśmiechał, nie dało się nie odwzajemnić uśmiechu. On hipnotyzował. Nic
dziwnego, że Evelin się w nim zakochała. Gdybym nie miała żadnych zobowiązań
wobec przyjaciół, też bym się w nim zadurzyła. Ale, niestety, nie każdy może
pozwolić sobie na zauroczenia i inne stany, które powodują palpitacje serca na
widok drugiej osoby. I ja się do nich zaliczam.
- Angie? –
wyrwała mnie z zamyślenia Bella. – To może teraz czas na twój trening?
- Jasne. – odpowiedziałam
mechanicznie.
Stanęłam
pośrodku kręgu, który namalowała Bella.
- Pouczę cię paru, bolesnych
ciosów. – zaczęła Wampirzyca – Nie zwalą z nóg Wygnańca, ale Jessikę, Patricka
lub Damiena, na pewno. – skończyła, po czym bez ostrzeżenia wykonała wykop z
pół obrotu w moją stronę. Nie zdążyłam zrobić uniku i oberwałam w ramię.
- Co to było?! – zawyłam,
chwytając się za bolące miejsce.
- Trening. – odparła, po czym
powtórzyła swój cios. Tym razem byłam bardziej przygotowana i zdążyłam kucnąć,
za nim stopa Isabelle Turner wylądowała na mojej twarzy.
***
- Czuję się jak
po grze zręcznościowej kontrolerem ruchu. – wyjęczałam wychodząc z sali.
- A śmierdzisz jakbyś
przekopywała kompost. – dodała Bella, a ja się zaśmiałam.
- Nie pójdę tak na śniadanie.
Zjedzcie beze mnie. – powiedziałam
- Zjesz z nami, bo śniadanie mamy
godzinę później. – powiedział Jace
Zmarszczyłam brwi.
- Jak to?
- Chyba musimy dać jej kalendarz,
skoro na dniach tygodnia się nie zna. – wyćwierkała Wampirzyca, a ja zgromiłam
ją wzrokiem – Dzisiaj jest sobota, dzień wolny. U ciebie w Akademii nie było
czegoś takiego? – spytała z sarkazmem.
- W weekendy sami musieliśmy
zadbać o swoje wyżywienie, więc, nie, nie było. – odpowiedziałam, a kąciki ust
Jace’a wystrzeliły ku górze, kiedy zobaczył zażenowaną minę Isabelle.
- Wiesz, że i
tak cię kochamy, Bells. – powiedział chłopak
- Wiem, że jestem wspaniała, ale
nie musisz tego obwieszczać przy Evelin. Jeszcze się dziewczyna załamie. –
odparła teatralnie, po czym wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
Jednak dobrze,
że ich poznałam. Sama nie udźwignęłabym tego ciężaru.
_________________________________________________________________________________
Po długiej, po ponad miesięcznej przerwie nowy rozdział, krótki, bo krótki, jest do Waszej dyspozycji. Bardzo przepraszam, za tak długą nieobecność, której winowajcami była szkoła i zanik weny.
Druga sprawa to króciutka ,,reklama". Mianowicie, chciałabym zaprosić Was na bloga z recenzjami klik, pewnego chłopaka, który zrecenzował moje opowiadanie, za co jestem mu bardzo, ale to bardzo wdzięczna i szczęśliwa, bo sama nie widziałam tylu plusów w moich wypocinach.
Niestety, nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, aczkolwiek za niedługo święta i rekolekcje, więc postaram się coś naskrobać ,,na dłużej" i dodawać w wolnej chwili, ale nie wiem jak będzie z moją weną.
Mam nadzieje, że ktoś dobrnął do końca rozdziału i moich ,,informacji parafialnych".
Weronika
Ja dobrnąłem do końca :) to co piszesz jest ciekawe i na pewno będę zaglądał na Twojego bloga. Życzę powodzenia i trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że znalazła się ta jedna duszyczka :) I bardzo dziękuje za ciepłe słowa :)
UsuńBoskie, boskie i jeszcze raz BOSKIE ! <3
OdpowiedzUsuńKobieto, ty masz ogromny talent ;)
ja tak nie uważam, ale dziękuje :)
UsuńPisz dalej! Świetne! :D
OdpowiedzUsuń~Luna
dziękuje :3
UsuńJak zwykle świetny rozdział, ale mam jedną uwagę: napisałaś, że Evelyn unaocznia powietrze, a wcześniej (chyba) było, że jej żywiołem jest ziemia. Nie jestem pewna i nie wiem czy ma to jakieś znaczenie, ale..
OdpowiedzUsuńPisz dalej - naprawdę super ;)
Tak, mój błąd. Żywiołem Evelyn jest Ziemia, dziękuje za uwagę :)
UsuńCo do recenzji twojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńhttp://oceniamy-wasze-blogi.blogspot.com/2014/04/ze-wiesci.html
Jeju, na początku chciałabym cię przeprosić, że nie skomentowałam, ani nie przeczytałam wcześniej :/ Wchodziłam tu prawie codziennie, żeby zobaczyć czy coś się pojawiło, a potem zepsuł mi się laptop, a na drugi dzień komputer ;_; Myślałam, że to jakieś żarty były :/ Wchodzę dzisiaj i BUM! Na początku chcę ci powiedzieć, że rozdział bardzo mi się podoba, jest idealny. ♥ Ciekawa akcja, a sposób twojego pisania jest po prostu powalający :) Biedny Andrew. Szkoda chłopaka. Niech się już znajdzie :D Tak się zastanawiam, kto jest przywódcą tej grupy wroga. Czy to ktoś kogo znamy... Cóż z tym pytaniem pewnie będę musiała poczekać. I zostawiłaś mnie z drugim pytaniem "Uważaj na Damiena. Nie jest tym, za kogo się podaje". To chyba już za dużo dla mojego przemęczonego mózgu xD O własnie Damien ♥ Jak ja go lubię :) I zgodził się kłamać, gdy Angie go poprosiła, a nawet nie dała mu wyjaśnień *.* I jeszcze na koniec pragnę dodać, że bardzo podobają mi się sesje treningowe :) WSZYSTKO JEST BAJECZNIE ♥ Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do nas na rozdział 12. http://sophieandzayn.blogspot.com/
Pozdrawiam,
~Monia x
hej mam pytanie (może to moje jakieś urojone pomysły) czy w ostatnim czasie nie czytałaś AV, bo mam wrażenie, że to ta książka cię natchnęła (zainspirowała), bo mają wspólne cechy
OdpowiedzUsuńa i najważniejsze kiedy kolejny rozdział?
Nie w ostatnim czasie, bo dosyć dawno czytałam AV, i tak, mają wspólne cechy, ale nie tylko z Akademią :) I Twoje pomysły nie są urojone :3
UsuńRozdział......hmm....pracuję nad nim, tyle powiem xD postaram się do końca tygodnia coś dodać, aczkolwiek nic nie obiecuje :)
dziękuję, że udało ci się dodać :)
OdpowiedzUsuńszczytem moich ambicji ten rozdział nie jest, mam nadzieje, że następny będzie lepszy :)
UsuńSupcio to jest :P
OdpowiedzUsuńdziękuje ;)
Usuń:OO łoo kobito szacun! ;)
OdpowiedzUsuńc:
Usuńbardzo ciekawe opowiadanie, gratuluje ;)
OdpowiedzUsuńdziękuje c:
UsuńŚwietnie piszesz. Masz ekstra styl. Oby tak dalej.! Życzę weny :3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńzajefajne :) wow gratuluje wyobrazni :D
OdpowiedzUsuńdzięki c:
Usuńzajebista wyobraźnia <3 !!! kobieto nawet nie kończ pisać na prawdę ! masz talent po prostu ;) !!! GRATULUJE !!!
OdpowiedzUsuńPisz,pisz dalej
OdpowiedzUsuńNie słuchaj innych tylko swojego serca //Domi ;*
dziękuję ;*
UsuńPiękne, masz talent do tego
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńCzy istniałaby taka możliwość, żebyś informowała mnie o nowych rozdziałach na twoim blogu? Oczywiście będę go często odwiedzać, jednak nie chcę, żeby przez przypadek umknął mi którykolwiek rozdział. Mam aska (ask.fm/czarekforever) i oczywiście bloga, nie wiem, która opcja wydaje się wygodniejsza, oczywiście, jeśli zgodzisz się na to. Do niczego nie zmuszam, a rozdział boski, jak zwykle. :)
OdpowiedzUsuńJasne, postaram się informować, ale sama jeszcze nie wiem, gdzie xD Także zależy, o czym sobie szybciej przypomnę :)
UsuńDziękuję ;*
UsuńNie, nie, nie! Damien musi mieć powody czemu jest taki oschły, a przyjaciele Angy sami są nie w pełni szczerzy... Tak, proszę tak! :)
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że ten wewnętrzny głos, to jedynie ludzkie sumienie, coś co podświadomie nam dyktuje. Teraz jednak sądzę, że ma z kimś łączność, bardzo bliską, i ten ktoś się z nią kontaktuje. Tylko kto to mógłby być? Kurczę, nie mam pomysłu. Cieszę się, że członkowie kręgu już się ze sobą pogodzili, bo uważam, że tworzą świetną paczkę.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej interesuje mnie Damien, i w momentach, w których jest uroczy, i w momentach,w których jest oschły. Chcę wiedzieć, dlaczego jest taki złożony. Mam nadzieję, że wiąże się z tym jakaś ciekawa historia. Co do Andrew, od razu przypuszczałam, że porwano go z powodu Angie. Ona wydaje się jakaś wyjątkowa, inna niż wszystkie, i może się okazać drogocenna dla Wybrańców ale zagrożeniem dla wygnańców.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział: http://the-shadow-of-gritmore.blogspot.com
Świetny rozdział. Skoro Jace ma dołeczki w policzkach to już nie potrafię go nie kochać ♡ :D liczę że czytasz jeszcze komentarze tu na blogu, że mogłam którymś z nich wywołać uśmiech na twojej twarzy ;)
OdpowiedzUsuń